Pomógł: 90 razy Wiek: 62 Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 31014 Skąd: Zielona Góra
#17 Wysłany: 2010-05-23, 20:46
Pielęgnuj go i dbaj o niego, bo takich skarbów jest coraz mniej, znaczy się ZegarMistrzów.
_________________
Ritter [Usunięty]
#18 Wysłany: 2010-05-23, 22:07
A no nie ma lekko ze znalezieniem niezależnych od danej marki/producenta zegarmistrzów. Mi także zdarzyło się trafić na zakłady, w których albo mnie w podobny sposób "zlewano" albo bardziej grzecznie rzucano jakąś absurdalną cenę. Skutek... Teraz radzę sobie sam.
Co do opłacalności to tak już chyba w Polsce jest, że nic się nie opłaca... Nie warto budować wałów bo następna duża powódź będzie statystycznie za 70 lat, prowadzić rzeczywistych badań naukowych bowiem technologię można kupić za granicą - po co się trudzić... Nie warto nawet naprawiać zegarków...
Jeśli koleś - bo trudno go nazwać zegarmistrzem, "takimi się nie zajmuje" to w sumie nie zajmuje się żadnymi. Może moje doświadczenie nie jest wielkie ale nie ma dla mnie znaczenia czy konserwuję ETA..., Poljot..., SST... czy starego wahadłowca. Zegarek to zegarek. Gdyby nie grawer producenta to czasami ciężko byłoby mi odróżnić skąd pochodzi dany mechanizm. A jeśli jest to szrot to jest szrot i tyle.
Reasumując - omijajcie takich domorosłych "zegarmistrzów" szerokim łukiem bo nic dobrego z tego nie wyniknie.
A co do tych perełek sztuki zegarmistrzowskiej to jedyne co mogę polecić to wspierajcie ich przeglądami, konserwacjami etc. tak by nie pozostali jedynie ci, którym się nie opłaca.
Ostatnio zmieniony przez Ritter 2010-05-23, 22:09, w całości zmieniany 2 razy
Wiesz Ritter w PL to chyba jeszcze mamy swietna sytuacje.
Z osobami z Europy troche korespondowalem i np. w takiej Francji chlopak mi powiedzial ze za regulacje ETY 2836-2 to musialby zaplacic sporo ponad 100euro (zwykla regulacja a nie czyszczenie i smarowanie)...dodatkowo zegarmistrzow jest tak malo ze juz samo posiadanie zegarmistrza to swietna sprawa.
Bylem w szoku jak mi to pisal...ale taka brutalna prawda.
Nie wspomne ze chlop byl zalamany bo kupil sobie zegarek ktory na dzien dobry wymagal regulacji (uzywany zegarek).
_________________
"Muzyka – po milczeniu – najlepiej wyraża to co niewyobrażalne" Aldous Huxley (1894 - 1963)
Ritter [Usunięty]
#20 Wysłany: 2010-05-24, 19:48
Wiem jakie są ceny w Europie usług zegarmistrzowskich. Nie mylić z paskozmieniaczami czy bateryjkarzami. Dla przykładu w Niemczech jest lepiej z dostępnością zegarmistrzów od Francji ale ceny... W Polsce ubywa ich w zastraszającym tempie. No ale w Europie Zachodniej zegarek automat czy manualny to nie bajka dla każdego. Podobnie jak akwarium morskie.
Nie tak dawno temu rozmawiałem z niedoszłym czeladnikiem zegarmistrzowskim, który zmienił zapatrywania na ten zawód i stał się sprzedawcą zegarków ze średniej półki w znanej sieci sprzedaży. Zrezygnował gdy zegarmistrz dał mu włos do prostowania...
Nie sądzę by zegarmistrzowi zależało na tym włosie. To zapewne był taki mały teścik...
A młody czeladnik uznał, że po co tyrać 2-3 lata skoro w salonie zarobi zapewne więcej nie ślęcząc nad jakimś trupkiem a i parę złotych wpadnie za zmianę paseczka czy baterii.
Tak na marginesie dodam, że Europejczycy cofają się w czymś co można nazwać kulturą techniczną w zastraszającym tempie. Nie dotyczy to tylko zegarków.
Przepraszam, że tak OT ale jakoś nie mogłem się powstrzymać.
Ja na szczęście mam w mieście trzech zegarmistrzów (wszyscy trzej są rodziną) i na szczęście do którego bym nie poszedł to zawsze mi ruska zrobi. Ceny standardowe, bardzo sympatyczni ludzie (dwóch z nich to starsi Panowie, jeden młodszy). Pogadać z nimi idzie, pochwalą zegarek nawet Albo pokażą coś ciekawego co mają. A jeden jak mu dałem Goera żeby mi pasek zmienił powiedział, że fajny jest
Pomógł: 24 razy Dołączył: 05 Maj 2012 Posty: 2866 Skąd: Poznań
#22 Wysłany: 2013-04-19, 22:48
Wykopię temat.
Szukam zegarmistrza w Poznaniu. Taki oto mam koncet życzeń:
- bardzo ważne, żeby miał otwarty zakładzik w soboty, chociaż na parę godzin
- jeśli to niemożliwe to żeby miał otwarte w zwykłe dni przynajmniej do 18.00 (nie będę się urywał z roboty, żeby pojechać po zegarek)
- żeby nie chciał miliona złotych za przesmarowanie ruska
- ...i żeby nie robił wielkich oczu na słowa "pasówka" czy "ring centrujący"
- jakby miał zakładzik na Winogradach albo okolicach, to już w ogóle bajeczka
Tak, byłem parę razy u Bilickiego, ale facet ewidentnie cierpi na klęskę urodzaju. Powinien zamontować drzwi obrotowe. Normalnie jak na dworcu. No i mam pewien problem, żeby dojechać tam we właściwych godzinach.
Pomógł: 24 razy Dołączył: 05 Maj 2012 Posty: 2866 Skąd: Poznań
#24 Wysłany: 2013-04-19, 23:06
Dominik napisał/a:
Janusz trzyma mi pół roku zegara jednego...
U mnie było inaczej. Oddałem zegarek i zegar. Zegara nie naprawił, w zegarku sam oczyściłem z paprochów szkiełko od środka po odbiorze, a trwało to wszystko jakieś 4 miesiące. Gość jest ewidentnie zawalony robotą, a bierze wszystkie możliwe zlecenia i nie wyrabia.
Jak w wiadrze na bazarze znajdę Patka to do niego pójdę, ale moje wintydże nie potrzebują obsługi na najwyższym możliwym poziomie (chociaż byłoby dobrze żeby zegarmajster nie robił wielkich oczu na widok cylinderka).
Janusz ewidentnie potrzebuje kartkę na drzwi :"nie przyjmuję nowych zleceń". Przez swoją pasję i dobre serce facet się wykończy fizycznie, a dodatkowo z tego powodu zbyt mało ostrożnie podchodzi do zegarków.
Jeźdzę Sienkiewicza wieczorem, a nawet nocą i widzę jak siedzi w zakładzie i walczy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach