Cezar Klon Ryżowego Długiego Marszu MARUDA i MENDZIARZ
Pies czy kot?: pies Pomógł: 51 razy Dołączył: 01 Kwi 2011 Posty: 12913 Skąd: mapenzi
#91 Wysłany: 2012-01-25, 20:55
Żebym został dobrze zrozumiany...
- nie jestem fanatykiem ety
- kupuję zegarki, które mi się podobają
- nie kieruję się przy zakupie tym co w środku
- jestem tolerancyjny
pozdrawiam
pasti Właściciel Krajowego Kartelu Ryżowego japoński kwarcownik
Pies czy kot?: kot Pomógł: 43 razy Wiek: 46 Dołączył: 25 Cze 2011 Posty: 4528 Skąd: Bydgoszcz
#92 Wysłany: 2012-01-25, 21:27
dago napisał/a:
Żebym został dobrze zrozumiany...
- nie jestem fanatykiem ety
- kupuję zegarki, które mi się podobają
- nie kieruję się przy zakupie tym co w środku
- jestem tolerancyjny
pozdrawiam
+1
Ja też kupuję co mi się podoba. Mam zegarki na Eta, na Seikowych mechanizmach, na Orientowych mechanizamch, na Chińskich też mam, Ruskie też są, mam też trochę kwarców...
NA razie wszystkie chodzą, jedyne co się popsuło to Zodiac Astrographic z lat 70-tych - diagnoza zegarmistrza - sprężyna do wymiany, a nawet nie wiem jaki tam mechanizm jest
Mam też zegarek Marvin po dziadku z 1920r i też chodzi - nawet dokładnie.
p.s.
jak tak teraz poruszyliście temat mechanizmów i zacząłem przeglądać jakie są w moich zegarkach to stwierdziłem, że nie mam żadnej Myoty
Blaz [Usunięty]
#93 Wysłany: 2012-01-25, 21:36
Córka mnie się spytała co tam słychać w zegarkowym świecie. Odpowiedziałem, że niektórzy chcą za Etę zginąć, a jeszcze inni dadzą pokroić się za radziecki zegarek.
Ile zegarków, tyle poglądów. Nikt nikomu tu niczego nie zabrania i nie narzuca. Wystarczy powiedzieć, że ja jeszcze nie miałem chińskiego zegarka i co mi pan zrobisz? Uprze się i daj pan mu jak nie mam.
Cezar Klon Ryżowego Długiego Marszu MARUDA i MENDZIARZ
Pies czy kot?: pies Pomógł: 51 razy Dołączył: 01 Kwi 2011 Posty: 12913 Skąd: mapenzi
Wystarczy powiedzieć, że ja jeszcze nie miałem chińskiego zegarka i co mi pan zrobisz?
Toś mnie kolego zaskoczył!
A w temacie dyskusji - ja rozumiem dago i myślę podobnie.
Nie znam się na mechanizmach. Nie kwestionuję też tego, że ETA jest gorsza od Miyoty czy czegoś tam, a szwajcarskie zegarki są droższe niż powinny. Pewnie tak jest skoro specjaliści tak mówią.
Ale przenosząc to na grunt samochodowy - podobno Skoda Octavia to zajebongo samochód. Silnik od VW i komfortowy i tani na dodatek.
A ponć Alfa Romeo to shit i już legendy krążą o ich awaryjności.
I jeśli ktokolwiek zapytał mnie co wybieram - Octavię (albo Suberb) czy Alfę 159 np. to nie zastanawiałbym się ani chwili i wybrałbym Alfę.
Z pełną świadomością, że Skoda jest pewnie dużo lepszym i na dodatek tańszym autem.
To samo dotyczy wyboru między SeaGulem i Omegą czy między Parnisem na ST-25 a TagHeuerem na Ecie.
Co mi oczywiście nie przeszkadza mieć Parnisa
Seagula nie posiadam bo są brzydkie i żaden mi się nie podoba
Pomógł: 63 razy Dołączył: 17 Lut 2011 Posty: 2951 Skąd: Z trasy
#97 Wysłany: 2012-01-25, 23:20
Praktycznie rzadko kupuje jakikolwiek zegarek, bo po takiej dawce cykadeł leb się robi zryty czego efektem są własne produkcje zaspakające swoje oczy, uszy i samopoczucie. Ostatnia produkcja powstała(teraz spiewamy) " Na wspaniałej kłalicie z tradycją,bo 100 lat ma".Jej dokładność jest oszałamiająca bo powiedzmy że odchyłka dobowa jest w granicach minuty, ale żeby tak było to trza było zezłomować 50% mechanizmu,gdzie np łozyska na wymiankę zostały zaadoptowane z ruskich,os balansowa od "Flumego" bo oryginalna była gówno warta.
_________________ Pozdro!!!
sylwek [Usunięty]
#98 Wysłany: 2012-01-25, 23:30
kaido2, jak zostawiłes 50% to i tak nadal jest koszerny sikor
Pomógł: 12 razy Wiek: 50 Dołączył: 27 Maj 2011 Posty: 3763 Skąd: Poznań
#103 Wysłany: 2012-01-26, 01:13
Na ile procent można ocenić "nieświadomość zegarkową" w Polsce? Na 50%? społeczeństwa? 80%? 95%? A może 98%?
Dla ilu ludzi zegarek z przeszklonym deklem i "ruszającym" się mechanizmem staje się lepszym od tego z pełnym deklem?
Dla ilu napis swiss made stanowi argument dla wydania pieniędzy tak de facto dla tego kupującego "nie wiadomo czego"?
I ilu kupujących zegarek szwajcarski wie, co to co za skrót ETA? Heh, ilu sprzedawców rozróżni dwa różne modele ETY? Pewnie jakby im pokazać ST25 w zegarku z tarczą swiss made połowa powiedziałaby, że wszystko jest OK.
Przyznam, mam kilka zegarków z tym mechanizmem i specjalnie narzekać nie mogę - ot, są, chodzą, robią po te 10 s zwykle w plusie na dobę i z reguły są bezprobolemowe.
Niemniej od kilku lat kupuję zegarki już trochę inaczej - owszem, patrzę na mechanizm, ale tych wartych uwagi jest kilka na rynku, więc jeśli on akurat się trafi, to zaraz za tym idzie jakość wykonania koperty, szkło, wodoszczelność, detale estetyczne, etc.
Także jeśli te kryteria zegarek spełni, to ETĘ mogę zaakceptować.
Niemniej, w ch... robiony być nie lubię, więc dużo propozycji odpada w przedbiegach.
Niemniej, w ch... robiony być nie lubię, więc dużo propozycji odpada w przedbiegach.
I to jest właśnie kwintesencja. Oraz istota ruchu "no logo", który ożył i będzie narastać właśnie dzięki Internetowi. No bo zobaczcie co mamy, jeśli wszystko odrzemy z logo ? Paradoksy mamy. Np. takie, że nagle wybierzemy bez chwili zastanowienia produkt, ktory do tej pory omijalimy szerokim łukiem jako "niemarkowy". Dawno temu, za marką coś stało. Przede wszystkim, marka to była firma. Teraz marka to znaczek, który można transplantować wszędzie, ot choćby do Ugandy. Połowa marek nie posiada jakichkolwiek mocy produkcyjnych, badawczo-rozwojowych, czy NAWET stylistycznych. Projektami zajmują się wyspecjalizowane studia, a produkuje się na wschodzie. Po czym się ten produkt importuje, podnosi cenę 500 RAZY na przykład, i mówi ; jakość musi kosztować ! Ano, nie musi - bo ten sam wykonawca robi produkty tak samo dobre, które bez logo sprzedaje się za 1/500 ceny. Szczytem korporacyjnej pazerności są sytuacje, gdy markę można sobie wyleasingować, i sprzedawać pod nią zupełnie legalnie swoje własne produkty. Dzięki temu można zyć jak pączek w maśle, nie produkując, nie wymyślając, nic nie robiąc - poza konsumowaniem. I wystawianiem faktur. Do czasu. Do czasu, gdy tamci od tyrania w kieracie wygenerują wystarczająco zasobow, by po pierwsze, rozpocząć samemu prace badawczo-rozwojowe, by wytworzyć własną szkołę stylistyczną, by wypracować własne marki. A wtedy - przychodzi jesień średniowiecza. I dokładnie to teraz obserwujemy. Cały szwajcarski przemysł zegarkowy nie jest w stanie opracować technologii które już mają Japończycy, a jednocześnie tkwi w matrixie "jakość musi", przez co dostają w tyłek od Chińczyków aż miło. Jakiekolwiek nowe opracowania - powstają pod markami luksusowymi, i są analogicznie wyceniane. Ideologicznie, nie mogą zejść "niżej", czego efekt jest taki, że swiss made tourbillion na płytach z szafiru kosztuje 200 000 zł, a taki sam chiński - 5 000 zł. Każdy chiński producent ma w tej chwili po KILKA wlasnych tourbilionów, które tłucze maszynowo - a "slis mejdy" powstają jednostkowo. Zaczyna byc tak smiesznie, że in hause repetier Sea Gulla w platynie kosztuje mniej-więcej tyle, co stalowa Omega na zmodyfikowanej ETA". Czy Szwajcara wyprodukowanie tego kosztuje więcej ? Oczywiście że nie. Mechanizm powstaje maszynowo, jego złożenie do kupy zajmuje niewiele więcej czasu, i jeśli Orient potrafi sprzedać taki zegarek za 600 zł, a produkowany jest w Japonii która wcale nie jest tańsza pod kątem siły roboczej niż Szwajcaria - to sobie sami odpowiedzcie. Jeśli więc coś jest logiczne - to jak z tym walczyć ? Mitologią. Ten wytrawny zegarmistrz, ta wytrawna ręką, miesiącami szlifuje ten mostek. I niektórzy to kupują.
_________________
Blaz [Usunięty]
#105 Wysłany: 2012-01-26, 08:30
dago napisał/a:
Blaz napisał/a:
niektórzy chcą za Etę zginąć
Zginąć to ja mogę za najbliższych .
dago napisał/a:
Żebym został dobrze zrozumiany...
Więcej się nie będę produkował
Ale to nie było o Tobie konkretnie, bo Cię walnę zaraz.
Jesteśmy tak naprawdę w przededniu rewolucji "świadomych klientów", co opisał Alamos wyżej.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach