pierwszy zegarek dostałam na komunię ,nie pamiętam co to był za zegarek tyle tylko że był na białym pasku. Z jeszcze innego powodu to zapamiętałam zgubiłam go gdzieś w szkole i dostałam takie wtedy lanie od ojca że jakoś odechciało mi się zegarków na długi czas
jedyne foto pamiątkowe mi zostało i rysa w pamięci
co do kolorystyki mojego wdzianka to nie komentuję ... taka moda chyba była
_________________ ...i nie ma że boli...
Ostatnio zmieniony przez wiolka 2010-10-08, 12:21, w całości zmieniany 1 raz
Pies czy kot?: pies Pomógł: 1 raz Wiek: 52 Dołączył: 07 Lip 2010 Posty: 3992 Skąd: inąd
#18 Wysłany: 2010-10-08, 12:54
Svedos napisał/a:
Po pierwszej 100 przestaniesz liczyć, a i z legalizacją będzie łatwiej.
Moja żonka przestała się łapać przy około 30szt. Jak jej powiedziałem, że zbliżam się do 200 to była w szoku, bo cały czas była przeświadczona, że jest ich koło 30.
Aktualnie liczba ją przerosła i interesują ją tylko i wyłącznie jej własne zegarki (ma ich około 8 czy 10)
Moje jej się zlewają i nawet nie zauważa nowych. Jedyne na co czeka z niecierpliwością to ZUAN 1963
Jak zakupiłem Samuraja i beszczelnie co chwilę na niego zerkałem, żeby zwrócić jej uwagę na nowy zakup to burknęła:
- jakis mecz w telewizji bedziesz oglądał, że tak co chwila na zegarek zerkasz?
A jak jej powiedziałem, że próbuję zwrócić jej uwagę na nowe zarąbiste Seiko to odburknęła
- aaaaa....
Pies czy kot?: pies Pomógł: 11 razy Wiek: 76 Dołączył: 18 Cze 2010 Posty: 1873 Skąd: WOT
#19 Wysłany: 2010-10-08, 13:07
Moja pierwsza to była enerdówka o wdzięcznym imieniu Ruhla, miała cyferblat giloszowany w pionowe prążki i brązowy pasek. Dostałem ją tak w okolicy I Komunii, ale nie na komunię (urodziny?). Potem zbierałem pieniążki na "prawdziwy" zegarek, bo Ruhla była jak dziś się mówi "obciachowa" jako buksiak. Wreszcie znalazłem taki, który mi się bardzo podobał, bo na sekundniku miał czerwoną kropkę, która niby sputnik obiegała wyimaginowany pośrodku tarczy glob. Ale Tata nie pozwolił mi go sobie kupić (że na globie była czerwona łata - mnie dwunastolatkowi nie przeszkadzało), wobec czego wybrałem "Sportiwnyje" bo ze stoperem. Istotnie stop-sekundę można było w tym celu używać, służył mi on do matury, z której okazji dostałem opisanego już tu Poliota.
PS. A na komunię dostałem dwa długopisy (nie śmiejcie się, to było coś - prawdziwe amerykańskie!), książeczkę do nabożeństwa i różaniec (od parafii).
_________________ Tak wyglądała Zina aka Zinajda.
Ostatnio zmieniony przez Zinajda 2010-10-08, 13:14, w całości zmieniany 2 razy
Pomógł: 112 razy Wiek: 47 Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 37156 Skąd: Bone China
#20 Wysłany: 2010-10-08, 14:01
Zinajda ja jako troszkę młodsze pokolenie też nie dostałem zegarka na komunię , tylko coś czego się nie spodziewałem długopis ...... ale z kalkulatorem i zegarkiem kwarcowym 3 in 1 .. mam go do dziś .
Ja na komunię dostałem Poljota z przyciskiem do zmiany daty - niestety zaginął w akcji
Ale wtedy bardzo żałowałem, że to nie elektronik z 7 melodyjkami.
Jak teraz o tym myślę, to załamka mnie ogarnia ze śmiechu.
Pies czy kot?: pies Pomógł: 7 razy Wiek: 54 Dołączył: 08 Sie 2010 Posty: 3281 Skąd: Bielsko-Biała
#23 Wysłany: 2010-10-08, 16:39
ja do komunii nie szedłem,tak że zegarka nie dostałem Pierwszy to był elektronik kupiony od wietnamców w czechosłowacji,końcówka lat 80-tych.Elektronik ale mega wyczesany bo miał na LCD wskazówki,w kraju nikt takiego nie miał
_________________ Ten, który z demonami walczy, winien uważać, by samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy spoglądasz w otchłań ona również patrzy na ciebie.
ja jak wielu - elektronik z różyca w czasie okołokomunijnym. Później było sporo elektroników, wstyd się przyznać, jeszcze trzy lata temu myślałem, że mechaników się już w ogóle nie robi
Wozu [Usunięty]
#25 Wysłany: 2010-10-09, 00:17
Mój pierwszy to tak jak wyżej klasycznie Montana na komunię
Tylko, że dobrze nie pamiętam albo przed komunią albo po okresie komunijnym bardzo długo nosiłem Wostoka z brązową tarczą (albo bordową) na parcianym pasku brązowym. Co jeszcze z tej tarczy pamiętam to, że nie była jednokolorowa tylko taka była gradientowa.
Wujo nasz sąsiad na wymianie w Mińsku pracował to się miało i zegarek i telewizor i radiomagnetofon ruski i różne takie gadżety (o np. zamki ruskie do drzwi - towar deficytowy) u nas nie do dostania w rozsądnej cenie
Pomógł: 112 razy Wiek: 47 Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 37156 Skąd: Bone China
#29 Wysłany: 2010-10-09, 11:13
Szymek moda na rowery to i za moich komunijnych czasów była , Chrzestny z pół świni dał jednemu takiemu z Rometa i dostałem pięknego czerwonego Wigry 3 , z tego co pamiętam wersja eksportowa z chromami .
Piękny składak aż się łezka w oku kręci
Moim pierwszym zegarkiem był jakiś elektroniczny złom. Pamiętam, że go zgubiłem i było mi przykro. Później był kolejny elektronik, wypasiony - cały niebieski wraz z paskiem. Nie wiem co się z nim stało. A pierwszym poważnym zakupem, który już świadomie szanowałem był nabyty w 1995 roku prosty Casio. Pamiętam dobrze miejsce i moment zakupu. To był wspaniały dzień, zwłaszcza powrót do domu z nowym zegarkiem na ręce.
Edyta: Te składaki miały dusze. Ja osobiście jeździłem na "Gilu". To go różniło od Wigry3, że nie był składakiem Do dziś pamiętam ten jasny odcień zieleni.
Dziś już takich rowerów nie ma...
Ostatnio zmieniony przez Buczo 2010-10-09, 11:20, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach