Jak co niektórzy z was pewnie wiedzą, zanim zacząłem kolekconować gniosta-niełamiotsa w centrum mojego zainteresowania były zegarki zza oceanu. Fascynacja była krótka i burzliwa, regularne awarie doprowadziły w końcu do rozstania z czasomierzami made in USA. Fakt faktem, naprawianie zegarków z USA to w Polsce koszmar - czesci nie ma, mało kto cokolwiek dorabia a do tego, nie dość że ciezko je w Polsce naprawić, to jeszcze ciężko je w ogóle kupić. Trzeba mieć nerwy ze stali, zeby zbierać amerykańce . Do rzeczy. Po wielkiej wyprzedaży w kolekcji zostało mi ledwie kilka amerykańskich zegarków - jeden z sentymentu, dwa z tego prozaicznego powodu, że sprzedaż ich była zupełnie nieopłacalna. Jeden z nich to taki oto Illinois ze Springfield. Z twarzy nic wielkiego, choć jesli się przyjrzeć, tarcza z podwójnym zagłębieniem wróży emocje po otwarciu dekla. Dodam, ze mechanizm nie był oryginalnie w tej kopercie, ale to, w czym go dostałem nie nadawało się do niczego i zostało zastąpione tym, co akurat było, czyli tanim, niklowym złomikiem.
Jako się rzekło, odkręcamy dekiel. W środku piękny, choć nieco spatynowany i zdezelowany na domiar złego mechanizm na 17 kamieniach z precyzyjnym regulatorem Chalmer'a. Jeszcze 10 lat wstecz Chalmer's był stosowany w najwyższej klasy Illinoisach, w tym okresie jednak trafiał już do sredniej klasy zegarków, pewnie trochę jako chwyt marketingowy (w wyższej klasy Illinois'ach został wyparty przez łabędzią szyjkę ). Nigdy specjalnie go nie lubiłem aż do momentu gdy parę dni temu zauważyłem, ze to naprawdę piękna i pięknie wykończona maszyna. Dziwi mnie trochę kolorystyka śrub, na pewno nie wszystkie są oryginalne, natomiast szlif na płytach i napisy to już prawdziwe dzieło sztuki.
I teraz najfajniejsze - ten piękny okrąglutki numer seryjny 1262800 pozwala oszacować datę produkcji mechanizmu na mniej więcej 1896-1900r, wiec ta slicznotka ma ponad 110lat. Muszę przyznać, ze cieszę się, że została
Kopertę możesz ładnie wypolerować zwykłymi metodami "srebrnymi" - ja ostatnio opłakaną kopertę z niklu w 10 minut zrobiłem na cudo. Przede wszystkim pozbędziesz się patyny. Na pewno nie zaszkodzi
Pies czy kot?: kot Pomógł: 9 razy Wiek: 39 Dołączył: 11 Mar 2010 Posty: 2964 Skąd: Sosnowiec
#8 Wysłany: 2011-02-12, 13:09
Wiesz, kiedyś miałem niesłusznie odbite na punkcjie stanu technicznego zegarkow. Dzisiaj może trochę mi zostało, bo zegarek, który wcale nie chodzi np z powodu osi wciąż mnie denerwuje, ale zmieniło się to, że wystarczy mi żeby w miarę działał. AWRM ma nawet pękniętą sprężynę i wcale mi to nie przeszkadza . Także, cóż, ewoluuję
Co do innych fotek - w tym akurat mechanizmie uchwycić szlif jest bardzo trudno, bo jest płytki i nieco spatynowany. Jak mi się uda go ładnie uchwycić, to coś wrzucę
_________________ Ну, погоди!
Ostatnio zmieniony przez pmwas 2011-02-12, 13:20, w całości zmieniany 1 raz
oraz, nieco dla kontrastu zwykły 7-kamieniowy Elgin z 1927 roku wykończony nieco "na odwal się" polerką i kilkoma paseczkami. mimo to nawet ten niezbyt wysokiej klasy mechanizm ma balans bimetaliczny, co jest także dość charakterystyczne dla zegarków z USA, do czasu wynalezienia lepszych rozwiązań oczywiscie
I dla tych, którzy nie uczestniczyli w lokalym konkursie, gdzie go pokazywałem, pięknie wykończony The Autocrat, w dalszym ciągu swoista wizytówka mojej kolekcji To akurat nie jest niedobitek, kupiłem go gdy już zbierałem ruskie, poprostu za stówkę w kup teraz aż żal było nie brać
BTW, tak sobie myślę, czy któeyś z Autocratów nie dotarł czasem do Azji, jak sądzicie???
_________________ Ну, погоди!
Ostatnio zmieniony przez pmwas 2011-02-12, 19:34, w całości zmieniany 4 razy
Pies czy kot?: kot Pomógł: 9 razy Wiek: 39 Dołączył: 11 Mar 2010 Posty: 2964 Skąd: Sosnowiec
#11 Wysłany: 2011-03-01, 15:02
Taki hampden się trafił. Niestety, mia być na chodzie, ale słychać było chrobotanie swiadczace, że z ośką jest coś nie tak. Na domiar złego mechanizm był źle zamocowany w kopercie (wyrobiony brzeg koperty od śrub) i wypadł mi z koperty na biurko . wysokość upadku była bardzo mała, w zasadzie nie mogłą mu zaszkodzić, bo otwierałem go tuż nad biurkiem, ale wystarczajaca, żeby dobić juz uszkodzony czop. Takze czop ośki do roboty, podobnie jak śrubki tarczy (nie trzyma się wcale, ale nóżki są niepourywane - dobrze je widać - tylko latają w otworach - za którkie śruby, o dziwo).Poza tym mechanizm był "serwisowany' metodą zalania łożysk smierdzacym olejem od góry - na włosie tez jest go całkiem sporo. Póki co będzie jak jest, ośki do Hampdena można dostać, wiec moze nawet kupię nową ośkę i tyle. W kazdym razie mamy tu nieźle zachowanego Hampdena Menlo Park z 1901 roku. Podivejte :
Pies czy kot?: kot Pomógł: 9 razy Wiek: 39 Dołączył: 11 Mar 2010 Posty: 2964 Skąd: Sosnowiec
#13 Wysłany: 2011-03-01, 15:15
Warto jeszcze dodać, że Menlo Park powstało, wg bazy danych NAWCC łącznie około 12.000, z czego około 4.500 sztuk tej wersji No i ta koperta Illinois WCCo. Niklowa, ale cudna, to na pewno
_________________ Ну, погоди!
Ostatnio zmieniony przez pmwas 2011-03-01, 15:20, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach