Pies czy kot?: kot Pomógł: 10 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 4042 Skąd: Września
#76 Wysłany: 2015-01-21, 19:52
I pomarańcze i grejpfruty były zielone i generalnie paskudne - kwaśne, gorzkie, kiepsko się obierały. Czasem mimo wyglądu (zależnie od roku a może prezentera dtv który je zapowiadał) były całkiem dobre... Czasem można było trafić mandarynki wielkości orzechów laskowych i też kwaśne
_________________ "trzeba nim począśc zeby zaczoł chodzic"
Pies czy kot?: kot
Wiek: 47 Dołączył: 10 Mar 2011 Posty: 656 Skąd: Łódź
#77 Wysłany: 2015-01-21, 21:19
Miałem wtedy z 5 lat, więc pewnie idealizuję sobie w głowie smak.
_________________ Kto nie chce karmić swojej armii, będzie karmił obcą.
Jacek. Klon Właściciela Kilku Fabryk Ryżu Sfermentowanego.
Pomógł: 99 razy Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 15379 Skąd: że by...
#78 Wysłany: 2015-01-21, 21:25
A potem, coś tak pod koniec lat 70, telewizor paokazywał poana prof, który dowodził, że pietruszka zawiera ileś tam razy więcej witaminy C od pomarańczy.
A szkiełka do zegarków były po 3 zeta, niezależnie od rozmiaru.
Pies czy kot?: kot
Wiek: 47 Dołączył: 10 Mar 2011 Posty: 656 Skąd: Łódź
#79 Wysłany: 2015-01-21, 21:34
Jacek. napisał/a:
A potem, coś tak pod koniec lat 70, telewizor paokazywał poana prof, który dowodził, że pietruszka zawiera ileś tam razy więcej witaminy C od pomarańczy.
A szkiełka do zegarków były po 3 zeta, niezależnie od rozmiaru.
Gboo.
No to łatwy przelicznik. Teraz szkiełka są po 30. Przynajmniej w Łodzi.
_________________ Kto nie chce karmić swojej armii, będzie karmił obcą.
Jacek. Klon Właściciela Kilku Fabryk Ryżu Sfermentowanego.
Pomógł: 99 razy Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 15379 Skąd: że by...
#80 Wysłany: 2015-01-21, 21:39
Miałem na myśli plexi, bo innych nie było w gotowcach.
Pies czy kot?: kot
Wiek: 47 Dołączył: 10 Mar 2011 Posty: 656 Skąd: Łódź
#83 Wysłany: 2015-01-21, 23:22
Sebastian napisał/a:
Weiss napisał/a:
Na zegarek (albo do zegarka). Fazi poprawi jak by coś
zegarku
Szkiełko mu pękło. Temu zegarku.
_________________ Kto nie chce karmić swojej armii, będzie karmił obcą.
Jacek. Klon Właściciela Kilku Fabryk Ryżu Sfermentowanego.
Pomógł: 99 razy Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 15379 Skąd: że by...
#84 Wysłany: 2015-01-22, 08:31
Weiss napisał/a:
Jacek. napisał/a:
Miałem na myśli plexi, bo innych nie było w gotowcach.
Gb.
No ja własnie o plexi jakby piszę. To znaczy z założeniem. Na zegarek (albo do zegarka). Fazi poprawi jak by coś
Uściślając: trzy papiaki kosztowało wówczas same szkiełko.
Teleskopy po papiaku. Takoż i warszawski komplet wskazówek do Pobiedy i sekundniki do Delbany (z okrągłą przeciwwagą) i do Atlantica (przeciwwaga w klin). Ceny w hurtowni na Białobrzeskiej (późniejszy Timepol).
Regenerację (czyli dorabianie) złamanych czopów i inne prace tokarskie robił zakładzik na Pięknej - koszt przeciętnie 10 papiaków.
Cen narzędzi nie pamiętam. Były głównie polskie, ale na tle chińszczyzny jakości świetnej - pincety (Mnisiek, siedź cicho) i parę wkrętaków mam do tej pory.
Pies czy kot?: pies Pomógł: 11 razy Wiek: 77 Dołączył: 18 Cze 2010 Posty: 1873 Skąd: WOT
#85 Wysłany: 2015-01-24, 20:56
Gdzieś w okolicy I Komunii (ale nie z jej okazji) czyli ok. 1956-57 dostałem t.zw. buksiak UMF Ruhla. Kosztował, o ile pamiętam, 180 złotych. Następny był "Sportiwnyje", który kosztował 570 zł około 1960r.
Nie jestem pewny ile kosztował w Polsce Poljot "deluksiak" na 2109, co go dostałem "z Sojuza", coś mi się majaczy że 1200 zł (w 1965). Dla porównania, rower Eska Sport w roku 1959 kosztował 1580 złotych.
_________________ Tak wyglądała Zina aka Zinajda.
Ostatnio zmieniony przez Zinajda 2015-01-25, 18:40, w całości zmieniany 4 razy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach