Pies czy kot?: kot Pomógł: 5 razy Wiek: 50 Dołączył: 07 Sty 2012 Posty: 694 Skąd: Radomsko
#19 Wysłany: 2015-01-02, 11:54
A dziękuję, nie narzekam
A więcej:
dziwne... polski zegarek, a po miesiącu dalej działa
Do tego działa dokładnie. Ustatkował się na poziomie około -5 sekund na dzień, czasem noszony, czasem nie. Teraz ostatnio nie zatrzymałem go przez osiem dni bez przerwy, co przy noszeniu różnych zegarków w różne dni nie jest wcale takie oczywiste (rotomatu nie mam). Po założeniu "pattiniego" nie moczę go niepotrzebnie, ale też i nie ściągam do zmywania czy mycia rąk. Szum "silnika" ST-25 coraz bardziej mi odpowiada. Czasem nawet specjalnie go sobie rozhuśtam przy uchu, żeby posłuchać jałowego biegu i "pstrykania" przy hamowaniu.
Nie wiem, co jeszcze mogę dodać - wszystko jest ok. Do rozmiaru się przyzwyczaiłem. Szkoda mi go trochę "ciorać" na co dzień, bo fajny jest. Do cięższych prac wolę założyć Mako bądź DW-5600. Albo jakiegoś poliocika...
Po prostu - szczerze polecam.
Dopiszę coś za jakiś czas. Może za rok, jak nic złego się nie stanie
[ Dodano: 2015-03-16, 11:04 ]
Trochę nowych zdjęć:
[ Dodano: 2015-03-24, 11:23 ]
Po okresie przerwy spowodowanej powtórną fascynacją nurkami, PZL wskoczył na nadgarstek ponownie i nie schodzi z niego praktycznie w ogóle, pomijając takie tam sprawy związane z pływaniem czy rąbaniem drewna i innymi aktywnościami fizycznymi, kiedy to zakładam niezawodnego w tych sprawach DW-5600. Ale to tylko dlatego, że szkoda mi paska.
Chwilę ponosiłem na parciaku, bo wydawał mi się wygodniejszy i lżejszy, ale po kilku dniach wróciłem do grubej czarnej skóry. Nosi się bardzo wygodnie a do tego bardzo fajnie wygląda na nadgarze.
Jak długo to potrwa - nie wiem. Na razie nie zaglądam do pudełka z innymi zegarkami. Kusi mnie co prawda Marina Militare w formacie Pam 111, ale co ja tam będę podrupkę nosił
Pies czy kot?: kot Pomógł: 5 razy Wiek: 50 Dołączył: 07 Sty 2012 Posty: 694 Skąd: Radomsko
#21 Wysłany: 2015-08-25, 19:00
Cóż tu więcej napisać...
Zegarek wskakuje od czasu do czasu na nadgarstek na krótkie okresy, dwu- trzytygodniowe, i zachowuje się poprawnie. Przegrywa walkę o tytuła Mistrza Świata organizacji EDC ze starym wysłużonym Orientem Mako. W zasadzie to nie wiem, co takiego ma Mako, że tak mnie do niego ciągnie i nie mam pomysłu, który zegarek mógłby go zastąpić w uniwerslaności i bezawaryjności. Chyba tylko Rolex DateJust. Albo Submariner . Ale ani na jednego ani tym bardziej na drugiego mnie nie stać, więc wracajmy do bohatera niniejszej recenzji
Latem częściej nosiłem PZL-kę na standardowym nylonie oliwkowym, bo nie lubię zastanawiać się, czy przy myciu rąk kropla wody nie spadnie mi na pasek, a przy zmywaniu naczyń nieuważnie przypadkowo włożę rękę po łokieć do zlewu. W tym wypadku nylon jest bezstresowy. Na pewno PZL-ka wtedy jest lżejsza niż na grubej skórze, ale bardziej też uwydatnia swoją wysoką kopertę. Mi to nie przeszkadza, ale nie każdemu musi odpowiadać.
Na pewno też model ten przyciąga wzrok postronnych osób. Nikt jeszcze nie skomentował żadnego mojego zegarka poza właśnie PZL-ką. Wszystkie Amfibie, Orienty, G-Shocki czy jakieś inne wynalazki przechodzą bez echa, a wystarczy że pokażę się w towarzystwie w "Gerlachu" - proszę bardzo. Od razu komentarze typu: "O, jaki fajny zegarek masz! Tylko pasek do dupy.". Albo: "Och jaki gruby!", "Nie za duży na ciebie?" Albo: "Ale zajefajne ma wskazówki! Świecą? Pokażesz jak się ściemni?!". Albo: "A jaka to firma? Gerlach? A ja myślałam, że oni sztućce tylko robią! " I tak dalej i tak dalej. Niektóre komentarze są pozytywne, niektóre mniej, ale jedno jest pewne: zegarek nie przechodzi bez echa.
Z praktycznych rzeczy: chodzi dokładnie, przyjemnie cyka, i hm... Nie rysuje się. A przynajmniej mniej niż Orient. Może po prostu podświadomie bardziej na niego uważam.
Ma też swoje niedoskonałości, ale o nich w pierwszej kolejności porozmawiam z producentem.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach