Noszę w zasadzie tylko zegarki vintage więc jestem przewrażliwiony na ich punkcie Zdejmuję je w praktycznie w każdej sytuacji w której cokolwiek może im zagrażać. Ponadto traktuję zegarek trochę jak buty - po powrocie do domu ląduje na swoim miejscu w gablocie a nadgarstek odpoczywa - nie jest to regułą, ale często się zdarza (automaty dłożej goszczą na ręku by miały czas napiąć sprężynę). Nawyki do "dziadków"sprawiają też, że odruchowo zdejmuję zegarek przy jakiejkolwiek szansie na kontakt z wodą (i mało ważne, że to akurat amfibia - zawsze może na niej zostać brzydki osad z mydła przecież - jeśli wodoszczelny trafia do wody to tylko daltego, że akurat mam taki kaprys - np. chcę go umyć lub ucieszyć się faktem, że woda mu nie szkodzi, wyjątek to wypad nad wodę, ale i tu albo jest vintage który zostaje na brzegu wraz z tel, portfelem itp. pod czyjąś opieką albo coś o sprawdzonej wodoszczelności - nawet moja "300" zaliczy test na suchej sprawdzarce zanim spotka się z głęboką wodą. Był czas gdy zdejmowałem zegarek do wszelkich prac fizycznych, dziś zdejmuję go wtedy gdy może się obedrzeć lub gdy stanowi zagrożenie (np. gdy wirujace elementy mogłyby chwycic za pasek).
Nigdy nie zdejmuje natomiast zegarka na rower itp. - latami jeździłem z pobiedą na ręku i nic jej nie szkodziło, uważam, że to trochę przesada z tą troska o drgania.
Jako ciekawostkę napiszę, że czasem warto mieć na ręku zegarek w sytacji w której zazwyczaj go zdejmujemy - raz poszedłem rabać drwa na pewne ognisko (a "obsługa" siekiery nie jest mi obca czy dziwna) i zapomniałem zdjąc swoją staruszkę 2602 którą "wycyganiłem" dawno temu od ojca - i bardzo dobrze zrobiłem - pękające drewno "odstrzeliło" - sądząc po obrażeniach pobiedki maiałem fart, że nie miałem zmasakrowanej ręki - zegarek został odnowiony i teraz ma już podwójnie sentymentalną wartość .
Pies czy kot?: kot Pomógł: 4 razy Wiek: 48 Dołączył: 30 Maj 2010 Posty: 1183 Skąd: WM
#33 Wysłany: 2010-06-13, 11:13
Z domu nie wychodzę bez zegarka, bo czegoś mi na ręku brakuje.
Zdejmuję za to zawsze w domu, po powrocie z czegokolwiek. Mam zegarek lub zegar w różnym wydaniu w każdym pomieszczeniu ( w kuchni dodatkowo walą po oczach led-y z lodówki, mikrofali i piekarnika - wiem, że to nie zegarki, ale czas wskazują i generatory wyregulowałem, że są raczej dokładne), więc nie czuję potrzeby noszenia dodatkowego na ręku. Do łazienki i ubikacji nie potrzebuję, gdyż czynności tam wykonywane muszą trwać tyle, ile się je robi, poza tym nikt mi nie będzie mówił ile czasu czytam gazetę .
Są jeszcze dwa powody nie noszenia zegarka w domu - z racji tego, że towarzyszka małżonka pracuje dłużej ode mnie, robię po pracy za baby-sitter, a zabawa z dzieciakami, to często jest bardziej niebezpieczna od tatami, o którym już wspomniał Ritter. Zgodnie z jego punktem nr 2 często zdejmuję też sikor w pracy, bo mam do czynienia z radarami, gdzie najmniejsza dawka indukcji magnetycznej to 36T, więc przyłożenie zegarka do takiego magnesu powoduje wyciągnięcie z niego werku orzez szkiełko.
Pies czy kot?: kot Pomógł: 2 razy Wiek: 39 Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 1796 Skąd: Poznań
#34 Wysłany: 2010-06-14, 22:32
zegarek zawsze zdejmuje do spania... chyba że nie jestem w stanie
Do sportów kontaktowych (np piłka) żeby nie uszkodzić siebie, innych, no i zegarka
do mycia rąk nie zdejmuje, czasami biore prysznic w zegarku mającym dobre WR
Jednak w znacznej części dnia zegarek jest moim towarzyszem i go nie zdejmuje
Pomógł: 4 razy Wiek: 47 Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 3028 Skąd: z Poznania :)
#35 Wysłany: 2010-06-14, 22:44
...robię wszystko - rabię drewno i....
myję ręcę......musi mieć wr.
....a tak to śpie z zegarkiem.....chyba że żona nakaże zdjęcie bo 'metal" jest mało delikatny ........
Pomógł: 7 razy Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 4262 Skąd: Galaktyka Kurvix
#39 Wysłany: 2010-06-15, 08:19
Nie zakładam na rower bo mam pulsometr. Nie zakładam pod prysznic. Nie zakładam do snu ... jak nie śpię sam. Nie zakładam do brudnej roboty. Poza tym bez zegarka jak bez ręki.
_________________ Foch und Ch.
Ostatnio zmieniony przez kubama 2010-06-15, 08:20, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 25 razy Wiek: 53 Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 7497 Skąd: Zielona Góra
#40 Wysłany: 2010-06-15, 08:21
Ja tylko nie spie w zegarku i nie kapię się z nim... W zasadzie bez zegarka zle sie czuje, jakbym zapomniał czegoś ubrać... Do ciężkiej pracy zakładam G - nie straszne mu kopanie, rabanie drewna czy praca z udarem...
Ostatnio zmieniony przez Spinner 2010-06-15, 08:22, w całości zmieniany 1 raz
Pies czy kot?: pies Pomógł: 1 raz Wiek: 55 Dołączył: 30 Mar 2010 Posty: 1929 Skąd: Warszawa
#45 Wysłany: 2010-06-15, 12:59
Ja też śpię z zegarkiem jak juz pisałem. Brakuje mi na łapie ciężaru nawet w łóżku A jak chcę zobaczyc która godzina, to nie muszę macac po ciemaku az na niego trafię, tylko jest zawsze tam gdzie byc powinien. Zboczony jestem widocznie...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach