Pies czy kot?: kot Pomógł: 9 razy Wiek: 39 Dołączył: 11 Mar 2010 Posty: 2964 Skąd: Sosnowiec
#16 Wysłany: 2010-05-03, 18:34
Toż to ignorancja! Ten mechanizm to jedna z prób stworzenia mechanizmu niewymagającego częstych wizyt w serwisie. Kolejna wersja miała już zde4cydowaną większość części z plastyku. Części te miały byc samosmarujące. Niestety nie udało się stworzyć zegarka, który nie wymagałby okresowych przeglądów, ale idea zacna i szkoda, że nie wyszło.
_________________ Ну, погоди!
Ritter [Usunięty]
#17 Wysłany: 2010-05-03, 20:07
Nawet w bardzo popularnych kwarcowych Myotach stosowanych w Perfectach smarowanie jest potrzebne. Ale zamysł producenta tego mechanizmu jest podobny od producenta Tissotów z tamtego czasu. Mechanizm wytrzyma max. 4 lata a potem będzie zjadał baterie jak grubas parówki. W końcu zegarmistrz albo go wymieni, choć to mało prawdopodobne, albo klient skuma, że taniej kupić nowy zegarek zamiast wymieniać ciągle baterię. I interes się kręci. Plastik też się wyciera a z czasem traci własności fizyczne. Tak czy owak albo zegarmistrz albo sklep...
Co do Tissociaka na manualnym M100 lub podobnym to nie tak dawno widziałem jak się dwóch kupujących o mało nie pobiło. Poszedł za 80zł tylko dlatego, że jeden z nich użył chyba lepszego programu typ snajper i wygrał licytację 3s przed zakończeniem. No ale to przecież "szwajcar"...
Toż to ignorancja! Ten mechanizm to jedna z prób stworzenia mechanizmu niewymagającego częstych wizyt w serwisie. Kolejna wersja miała już zde4cydowaną większość części z plastyku. Części te miały byc samosmarujące. Niestety nie udało się stworzyć zegarka, który nie wymagałby okresowych przeglądów, ale idea zacna i szkoda, że nie wyszło.
To ja ci pokażę, jak wygląda przyzwoity mechanizm niewymagający wizyt w serwisie :
Ten HMT, i jego protoplasta Citizen - były właśnie tak projektowane. Zdjęcie przedstawia mechanizm który był w środku pordzewiały, brudny i suchy masakrycznie - mimo to chodził i trzymał czas. Podejrzewam że one faktycznie mogły chodzć latami bez jakiejkolwiek ingerencji.
Pies czy kot?: kot Pomógł: 9 razy Wiek: 39 Dołączył: 11 Mar 2010 Posty: 2964 Skąd: Sosnowiec
#22 Wysłany: 2010-05-03, 21:26
Nie mówię, że Tissotowi wyszło, bo gdyby tak było, to pewnie wszystkie mechanizmy byłyby dziś plastikowe. Ale próby trzeba chwalić i nie ma się co śmiać. Ja bym mechanizmu Tissota tandetnym nie nazwał i tyle. Ale... co kto lubi
Paweł - ale on JEST tandetny.
Pomijam nawet sam plastik i jego samosmarującą misję - zobacz na sam system naciągowy. Jak długo twoim zdaniem miał szansę działać?
To są typowe produkty "słis kłality" ... I tyle. Oczywiście, później dorabiano do tego niejedną "gębę" - w niektórych plastikowe koła naciągu były po to żeby sam mechanizm miał sznyt genewski ...
Pies czy kot?: kot Pomógł: 9 razy Wiek: 39 Dołączył: 11 Mar 2010 Posty: 2964 Skąd: Sosnowiec
#24 Wysłany: 2010-05-04, 10:55
Ile działa system naciągowy - nie wiem, bo nigdy takiego nie miałem, ale nie przesądzałbym. Pewne jest, że eksperyment się nie udał, ale wciąż nie uważam tego mechanizmu za tandetny. W Seiko też jest bardzo oszczędnościowy automat z zaledwie kilku części, plastikowy datownik i jakoś tandetny nie jest. Chętnie bym toto zobaczył na żywo, ale nie sądzę, żeby był tak zły, jak tu piszecie.
Pies czy kot?: kot Pomógł: 2 razy Wiek: 39 Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 1796 Skąd: Poznań
#25 Wysłany: 2010-05-04, 14:14
tissot idzie tą drogą również pare lat później, bo przecież wprowadzono dla tissota mechanizm C01.211, który również posiada elementy "plastykowe", ale co do słis kłality to chyba nie jest dobra droga
Ale ja to widziałem na zywo. "Samosmaroujące" plastiki które "samosmarują" przez 2 lata, bo potem się "zasmarują" na cacy. Tych mechanizmów robiono bardzo dużo podobno - ile takich widziałeś w Tissotach żywych ? Zresztą w jego wypadku plastikowy był datownik, naciąg i cały system nastawczy - wiec w zasadzie serwisować należało i tak go normalnie ...! To co strzelało to sam naciąg, i przy szybkiej zmianie daty diabli brali szybko zębatkę.
Moim zdaniem - to był mechanizm policzony na 2 lata użytkowania. Przy pierwszym serwisie albo się wymieniało cały werk, albo plastikowe części. Nie ma się też specjalnie co dziwić - nie oni jedni robili wtedy takie mechanizmy, takie były dziwne czasy. Zobacz sobie na niektóre werki Ricocha ... Nie ma co do tego dorabiać filozofii jakiejś specjalnej - oczywiście że to były eksperymenty, materiały w latach '60 były jakie były, w bebechy kupiec nie zaglądał, a z wierzchu było cacane ...
Pies czy kot?: kot Pomógł: 9 razy Wiek: 39 Dołączył: 11 Mar 2010 Posty: 2964 Skąd: Sosnowiec
#27 Wysłany: 2010-05-05, 17:18
Cóż, Ranfft nie dorabia ideologii, ten całkowicie plastikowy mechanizm nazywał się AutoLub, co faktycznie miało byc skrótem od "samosmarujący". A idea sprawdza sie w kilku co najmniej urządzeniach, wystarczy obejrzeć mechanizm przesuwu lasera CDM12 Philipsa - jest tam plastikowe kółko na metalowej osi, które wygląda bardzo podobnie do tych kółek w Tissocie. Kłopot w tym, że pewnie w zegarku obciążenia tych kół okazały się proporcjonalnie większe i do tego więcej musiały pracować, bo niektóre non-stop. Tak czy inaczej, moim zdaniem pomysł wcale niegłupi, przynajmniej w założeniach. A ze nie wyszło, szkoda .
To jest fajne założenie o ile zrobionoby mechanizm nie wymagający smarowania na łożyskach wogóle. Ten Tissota - nadal ma 10 kamieni, więc i tak wymaga serwisowania zwykłego. No i jest brzydki
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach