#1 Wysłany: 2012-01-07, 21:07 Dość nietypowa Slava
Łuczy, Czajek czy innych Zarii widziałem w podobnym zestawieniu sporo, ale z taką Slavą spotkałem się pierwszy raz.
Nie mogłem odmówić sobie przyjemności posiadania jej .
Rozmiar jak na ówczesne standardy typowo męski - 36mm, a w środku malusieńki 1601.
Jak to mówią: "duża klatka, mały..."
Pies czy kot?: kot Pomógł: 9 razy Wiek: 39 Dołączył: 11 Mar 2010 Posty: 2964 Skąd: Sosnowiec
#2 Wysłany: 2012-01-07, 21:08
Faktycznie 2MCzZ popełniała przez pewien czas takie zegarki, czy to na mechanizmie 1601 czy na 1809 z centralną sekundą. Nie są często spotykane, więc musze przyznać, ze masz fajny dodatek do kolekcji
Pies czy kot?: pies Pomógł: 7 razy Wiek: 54 Dołączył: 08 Sie 2010 Posty: 3281 Skąd: Bielsko-Biała
#3 Wysłany: 2012-01-07, 21:16
Czy to nie jest koperta z elektryka,tylko koronka inna?
_________________ Ten, który z demonami walczy, winien uważać, by samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy spoglądasz w otchłań ona również patrzy na ciebie.
Twoje Stasiu szczęście, bo jak zobaczyłem pierwszą fotę to pomyślałem : udusze gada gołymi rękoma, tranzystora dorwał
Ale to ... no to już tam se możesz mieć, juz mi serce mniej krwawi z prawdziwie polskiej bezinteresownej zawiści
Pies czy kot?: kot Pomógł: 9 razy Wiek: 39 Dołączył: 11 Mar 2010 Posty: 2964 Skąd: Sosnowiec
#11 Wysłany: 2012-01-08, 21:26
Eeeee tam, nie są znowu aż tak drogie... o ile nie są sprawne oczywiście. Taki niesprawny kosztuje średnio kilkaset $, więc jakbyś spieniężył kolekcję, to pewnie byłolby cię stać. I wtedy mógłbyś pochwalić się na Forumach wszelakich powalającą kolekcją złożoną z jednego tranzystora, zepsutego na dodatek... no, w zależności od wielkości kolekcji może coś by ci tam jeszcze zostało . Kłopot z tranzystorami,elektrykami itp wynika natomiast ponoć (z tego, co czytałem) nawet nie z niskiej produkcji, bo były to w zasadzie zegarki produkowane seryjnie,. nie jakies prototypy, a raczej z makabrycznej jakości i bardzo wysokiej awaryjnosci tych zegarków, co z jednej strony zadecydowało oczywiście o wczesnym zakończeniu produkcji, ale z drugiej sprawiło, ze wiele z nich, jako nienaprawialne, trafiło do kosza na śmieci. Tak samo IMO było z Czajkami 1200 - nie mogło być ich aż tak mało, bo produkcja trwała kilka lat i było nawet kilka wersji, po prostu ten zegarek jak upadł, to był to jego koniec i kończył w śmieciach, a koperta w złomie do odzysku złota. I tak z seryjnych zegarków robią się mini-Grale, za którymi teraz gonimy z wywalonymi ozorami, bo szajsowaty elektroniczny (i na dobrą sprawę nic nie warty) złom ktoś chce sprzedać .
Przypomina mi się historia, którą opowiadał mi kolekcjoner Unitry, jak to upadł pomys produkcji w ZRK magnetofonu trzygłowicowego na licencji Eumiga - otóż okazał msię on ponoc zbyt skomplikowany i większość (jeśli nie cała) próbnej serii zjechała z taśmy niesprawna. Ot takie to te nasze socjalisticzeskie fabryki były
_________________ Ну, погоди!
Ostatnio zmieniony przez pmwas 2012-01-08, 21:27, w całości zmieniany 1 raz
Ot takie to te nasze socjalisticzeskie fabryki były
Rozmawiałem kiedyś z inż. Ornafem (twórcą silnika S132 - do rozwojowej wersji polskiego motocykla "Iskra"). Opowiadał jak podczas wizytowania fabryki POLMO oglądał taśmę produkcyjną silników do Junaka. To co zobaczył ponoć sprawiło, że prawie osiwiał.
Był pełen podziwu dla tej konstrukcji, że pomimo takiej "kultury" pracy silniki pracowały .
Swoją drogą o jakości ich wykonania może świadczyć fakt, że moc poszczególnych zjeżdżających z taśmy jednostek różniła się czasem o 25-30%.
Pies czy kot?: kot Pomógł: 9 razy Wiek: 39 Dołączył: 11 Mar 2010 Posty: 2964 Skąd: Sosnowiec
#13 Wysłany: 2012-01-08, 22:38
Robi się nieco OT, ale słyszałem też anegdotę o fabrycznie skrzywionym wale korbowym w Ładzie, bo Ruskie, jak silnik nie dawał się złożyć, to go złożyli na chama. Po części wina mentalno0ści, a po części systemu, gdzie sprawny czy nie i tak poszedł do ludzi, a potem to juz właściciel miał się martwić, a i tak często cieszył się, ze w ogóle ma. Choć zdarzały sie produkty tak marne, że mało kto chciał być nimi uszczęśliwiony - np taki dylemat radzieckicego ludu pracującego czy brać Zaporożca jak dają, czy poczekac na Moskwicza, jak to czytałem w artykule o Moskwiczu właśnie. Dziwne czasy wtedy były, naprawdę trudno uwierzyć...
A skoro o Junaku mowa - Polonezy też rzadko osiagały deklarowaną moc silnika. Jak się nie rozsypywał, to już byo dobrze, Polonez ojca jak miał 120.000 bez remontu, to mechanizk już był zachwycony
_________________ Ну, погоди!
Ostatnio zmieniony przez pmwas 2012-01-08, 22:41, w całości zmieniany 2 razy
Pies czy kot?: pies Pomógł: 7 razy Wiek: 54 Dołączył: 08 Sie 2010 Posty: 3281 Skąd: Bielsko-Biała
#14 Wysłany: 2012-01-09, 10:29
Tylko dziwnym trafem te dziady do dzisiaj działają,lodówki które pracują po czterdzieści lat,pralki z polara(mama po 25 latach wyrzuciła bo już na nią patrzyć nie mogła),wieże z diory,elektronarzędzia z celmy,nysy,żuki,meble itd.Naprawdę nie było tak źle,jedyny prawdziwy dramat jaki mi przychodzi do głowy to buty narciarskie "kasprowe"
Po prostu władza była za "dobra",dla każdego praca musiała być i koniec.Dochodziło do takich absurdów że w FSM-mie na taśmie pracowało OC.A do OC trafiali z reguły analfabeci,albo jak się teraz mówi mądrzy inaczej.
Tylko dziwnym trafem te dziady do dzisiaj działają,....
Tak, ale to wynika raczej z czego innego.
Obecnie już na etapie projektu zakłada się zużycie produktu w określonym czasie.
Jest to stosunkowo nowy (choć są ponoć wyjątki) sposób na który wpadli marketingowcy w pogoni za obniżeniem kosztów i obawie przed nasyceniem rynku.
W tamtych czasach obaw o nasycenie rynku w demoludach nie było
Przypuszczam, że przy obecnej wiedzy i technologi nie było by problemem stworzenie np. pralki, która funkcjonowała by bezawaryjnie przez dziesiątki (albo i lepiej) lat.
Pytanie tylko kto by był na tyle głupi aby to wyprodukować i kogo było by stać na to, żeby to mieć .
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach