Pomógł: 63 razy Dołączył: 17 Lut 2011 Posty: 2951 Skąd: Z trasy
#61 Wysłany: 2011-12-31, 13:40
Takie łożyska wałeczkowe już kilka razy spotkałem, wada jest ich taka że wydają specyficzny dźwięk głośniejszy od zwykłych kulkowych, natomiast podstawowa i najważniejszą zaleta to taka że po x latach ekstremalnego obchodzenia się z nimi nie rozjadą się tak jak kulkowe. Smarowanie tych wałkowych trochę uspokaja ich tzw rechot,natomiast posmarowanie ich po rozebraniu smarem do łożysk,praktycznie całkowicie zamyka im pape,lecz tu istnieje ryzyko że pod wpływem śiły odśrodkowej ten smar zacznie wyłazić i zapaprze mechanizm zwłaszcza części newralgiczne( włos).
Pomógł: 63 razy Dołączył: 17 Lut 2011 Posty: 2951 Skąd: Z trasy
#63 Wysłany: 2012-01-02, 17:26
Napisze wam jedno , wq...em się na ten mechanizm. Przecież żeby pobarwić stalowe elementy termicznie np na niebiesko, trzeba pozbyć się warstwy chromu. Polerowany czy szlifowany chrom jest wszedzie niedość że na śrubkach to na kołach naciągowych manuala, na stalowych kołach modułu naciągu automatycznego, na elementach remontuaru łącznie z beczką i półbeczką kółami ,kółeczkami pierdółkami i w module kalendarza.
Pomógł: 63 razy Dołączył: 17 Lut 2011 Posty: 2951 Skąd: Z trasy
#69 Wysłany: 2012-01-02, 21:41
Barwa jest jednolita na śrubkach i na kole i w rzeczywistości wygląda to o niebo lepiej jak na tym foto.Barwienie takiego kółka wcześniej tetstowo przeprowadzałem na wykonanym w tej samej technologi(twarda stal pokryta szlifowanym chromem) kółeczku z Poljota.
[ Dodano: 2012-01-02, 21:50 ]
Cytat:
Marcin, do roboty, do roboty
Aby wrócic do dalszej roboty muśzę zrobic nowa podstawkę do barwienia, bo chcąc barwic dalej przy próbie ściągnęcia chromu na goraco przepaliłem tą podstawkę gdzie jedne z małych kółek naciągu pozostało nienaruszone.Zdjęcie zostało zrobione po założeniu tego kółka z powrotem i jak widac miedzy kółeczkami nie ma róznicy. Ten diabeł to się ognia nie boi , bo grzanie palnikiem na pełnym ogniu(ok 1000stopni C) też tego nie ruszyło.
Pomógł: 63 razy Dołączył: 17 Lut 2011 Posty: 2951 Skąd: Z trasy
#72 Wysłany: 2012-01-14, 10:20
Z japończykó mam 2 poważnie czarne w środku jak wegiel i posklejane zegarki. Seikacz 7009 i Orient 469 i oba działąją wyśmienicie.Łożyska w nich sa porzadne, zużyć w obydwu nie zauważyłem.Orientowi zafundowałem krasztest równoznaczny z dobrym strzałem o glebę. W chwili wolnej zafunduje im klimaty polarne, równikowe i grilla. Japońców nie ma się co bać.
_________________ Pozdro!!!
D@wid [Usunięty]
#73 Wysłany: 2012-01-21, 13:58
pmwas napisał/a:
Jest jeszcze jeden potencjalny powód spieszenia automatu. W automatach spreżyna po pełnym nakreceniu przeskakuje, żeby dało sie ją dalej nakręcać. Umożliwia to smar hamujący na ściankach bębna.
Odgrzewam kotleta.
Czy wspomniany sposób to takie zabezpieczenie przed zniszczeniem sprężyny? Czy działa to również w trakcie ręcznego dokręcania ST25? Jeżeli zegarek ma wskaźnik rezerwy chodu, to co się z nim dzieje, rezerwa spada znacznie?
Pomógł: 90 razy Wiek: 62 Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 31014 Skąd: Zielona Góra
#74 Wysłany: 2012-01-21, 14:21
D@wid, takie zabezpieczenie to ochrona sprężynę przed "zerwaniem" automat w ruchu cały czas nakręca czy trzeba czy nie trzeba, to swojego rodzaju sprzęgło. St 25 można dokręcać ile się chce jak sprężyna nakręci się do końca to sprzęgło ją po prostu"przepuści" z doświadczenia wiem że aby nakręcić na ful wystarczy około 25 półobrotów koronką.
_________________
Ostatnio zmieniony przez Svedos 2012-01-21, 14:22, w całości zmieniany 1 raz
D@wid [Usunięty]
#75 Wysłany: 2012-01-21, 14:31
Chodziło mi właśnie o odpowiedź czy dokręcanie ręczne w przypadku tego werku ma to samo zabezpieczenie co przy automatycznym naciągu. Dzięki za odp. Mój Wostok nie ma takiego "sprzęgła bezpieczeństwa wielokrotnego zadziałania" i już dwa razy wymieniałem zerwaną sprężynę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach