Pies czy kot?: pies Pomógł: 7 razy Wiek: 31 Dołączył: 19 Mar 2010 Posty: 5768 Skąd: ta Pani tutaj?
#16 Wysłany: 2011-05-16, 21:29
kaer napisał/a:
Yakovlev napisał/a:
Zbrodnią było by zwyczajnie wyrzucić.
Fakt. Ale i tak nie mogę patrzeć.
Ja jeszcze chyba żadnego werku, nawet takiego najbardziej syfiastego nie wyrzuciłem. Nie miałbym serca. Nawet jak coś jest generalnie kupą to i tak u mnie znajdzie miejsce, chyba stworzyłem taki azylek dla niechcianych i zniszczonych werków, które dokonają procesu utleniania w mojej szufladzie
Ja mam cala szuflade,takie hospicjum zegarkowe.Nazywam ja szuflada dawcow,bo czesto cos sie z tamtad przydaje
_________________ "Let's plot log against log. It's a physicist's favourite plot, since everything looks straight... "
Jacek. Klon Właściciela Kilku Fabryk Ryżu Sfermentowanego.
Pomógł: 99 razy Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 15379 Skąd: że by...
#17 Wysłany: 2011-05-16, 22:36
Stasiu napisał/a:
To już wiem jak połączyć swoje obie pasje
Motocykl z ruskich werków? Chyba Indian Larry wylezie z grobu żeby zobaczyć...
Dla nas tak, ale ludzie zgoła odmiennie do tego podchodzą - to po prostu niesprawny złom, który kurzyłby się po szufladach, a tak można jeszcze jakiś biznes na nim zrobić. Do dziś serce mi się kraje jak pomyślę, że koleżanka z pracy zanim mnie poznała i dowiedziała się że interesują mnie zegarki, praktycznie wiadrem wyrzuciła z mieszkania zegarki po dziadku i ojcu, jako niepotrzebne rupiecie o zerowej wartości. Kiedy pytałem ja jakie to byly zegarki, tak mniej więcej powiedziała że głównie radzieckie, ale jakieś swiss o ile pamięta też były. Pewnego razu jak przyszedłem do pracy w Sturmanskim (!) to mówi: "Kurcze, coś podobnego też poszło do kosza. Pamiętam bo dwie tarczki miało" Jej ojciec służył w wojsku, w lotnictwie chyba nawet więc to całkiem prawdopodobna historia. Ale ja już nie chciałem słuchać
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach