#1 Wysłany: 2011-09-11, 21:52 MAKABRESKA z zegarkiem w tle - Orient Big Mako(CEM7500)
***Było późne lipcowe popołudnie...
Upał był już bardziej znośny, a w klimatyzowanej kuchni praktycznie nieodczuwalny. Wiktor siedział przy stole, leniwie popijał sok pomarańczowy i patrzył na Olę, która krzątała się przygotowując sałatkę z pomidorów. Obserwował ją spod lekko opuszczonych powiek...Była jakaś magia w każdym jej ruchu, w sposobie, w jaki odgarniała włosy z czoła...Była piękna i świadomość, że całe to piękno należało do niego, tylko do niego, była przyjemna...Bardzo przyjemna. Powoli wstał, podszedł do niej, objął ją, przytulił i delikatnie pocałował w kark...
- Idę popływać - powiedział.
- Dobrze, zaraz skończę i przyjdę do Ciebie - odpowiedziała uśmiechając się lekko.
Wyszedł. Ola odprowadziła go wzrokiem. Po chwili usłyszała głośny plusk wody, gdy Wiktor wskoczył do basenu. Basen...Długo o nim marzyli, w końcu w ubiegłym roku udało im się go zbudować. Kosztował ich trochę wyrzeczeń, ale było warto.
Sałatka była gotowa. Ola umyła ręce, wytarła je i wyszła do ogrodu. Po opuszczeniu chłodnej kuchni uderzyło w nią gorące powietrze, po chwili jednak przyzwyczaiła się, zresztą było już znośnie, zbliżał się wieczór i spychał w niebyt kolejny upalny lipcowy dzień.
Poszła w stronę basenu. Na leżaku leżał ręcznik i rzucona niedbale koszulka Wiktora. Na stoliku stała szklanka z niedopitym sokiem pomarańczowym...
Wtedy po raz pierwszy poczuła niepokój.
Początkowo nie rozumiała skąd pochodzi, po chwili jednak dotarło do niej - nie słychać było plusku wody w basenie...Nie słychać było Wiktora...
Podeszła do basenu. Tafla wody poruszała się powoli. Wiktora nie było, ani w basenie, ani nigdzie dokoła. Początkowo umysł Oli zarejestrował tylko ten fakt, dopiero po kilkudziesięciu sekundach dotarło do niej jego znaczenie...Jeszcze raz rozejrzała się wokół - pusto.
Zawołała:
- Wiktor! Wiktor!
Cisza.
Jeszcze raz spojrzała na wodę. Na dnie basenu coś błysnęło. Przyjrzała się uważniej. Zegarek. W szortach i koszulce skoczyła, zanurkowała i wydobyła go. Wyszła z wody, kurczowo trzymając zegarek w ręce.
Zegarek...
Ulubiony Orient Wiktora. Jak on na niego mówił? Orient Big Mako? Tak, właśnie tak. Zawsze śmiała się z tego "Big"...Zegarek był duży i ciężki - oczywiście dla niej, bo na nadgarstku Wiktora nie prezentował się już tak okazale...Krople wody błyszczały na masywnej bransolecie...Wiktor napisał kiedyś recenzję tego zegarka na pewnym forum zegarkowym...Zadziwiające, że właśnie teraz przed oczami stanął jej ten tekst...
Orienta Big Mako nabyłem pod wpływem impulsu(co zdarza mi się raczej rzadko) od klubowego Kolegi. Wcześniej nie widziałem tego Japończyka na żywo, w związku z czym miałem kilka obaw, szczególnie względem tego, jak mój - mówiąc oględnie niezbyt potężny nadgarstek - zniesie wielkość BM. Okazało się, że zniósł dobrze i znosi do dzisiaj, ale po kolei.
1. OPAKOWANIE
Big Mako dotarł do mnie w białym, tekturowym pudełeczku z logo producenta na jednej ze ścianek. W środku znajdowało się jeszcze jedno pudełko, tym razem czarne, z odchylanym wieczkiem. Wewnątrz, na poduszeczce spoczywał sobie nasz bohater, oprócz niego była jeszcze gwarancja i przywieszka. A propos jakości wykonania opakowania - określiłbym ją jako przyzwoitą, bez fajerwerków, ale nie opakowanie jest tu przecież najważniejsze...
2. PIERWSZE WRAŻENIA
Wszyscy zarejestrowani na tym Forum zapewne doskonale znają to jakże przyjemne uczucie, kiedy oczekiwany zegarek trafia w końcu w nasze ręce i wyjmujemy go po raz pierwszy...Jest przyjemny dreszczyk, czasem nawet jakaś porcja adrenaliny się uwolni, jest odrobina niepewności...Bywa i tak, że następuje rozczarowanie, ale tego sobie nie życzymy i o tym nie mówimy...
Jak już wspominałem wcześniej - nie planowałem tego zakupu, był spontaniczny. Wcześniej jednak sporo czytałem o BM, widziałem go w Galerii jednej i drugiej i przyznam, że podobał mi się i owszem. Szczególnie wersja na bransolecie, bo bransoleta u mnie to rzecz podstawowa.
Gdy więc w końcu dotarł i wydobyłem go z pudła, pierwsze, co zwróciło moją uwagę to uroda tego zegarka - prezentował się świetnie...
Potwierdziła się też słynna inspiracja Omegą PO, inspiracja zaiste mistrzowska, bo Orient Big Mako nasuwając na myśl skojarzenie z Planetą, praktycznie nie ma z nią wspólnych detali, nie ma tu mowy o jakimś nachalnym zrzynaniu, czy kopiowaniu designu. To właśnie lubię - inteligentne i subtelne nawiązywanie do sprawdzonej i udanej stylistyki, bez kopiowania, co nie jest wcale łatwą sztuką. W każdym bądź razie Orientowi udało się znakomicie.
Przymierzyłem zegarek - bransoleta była oczywiście za długa - leżał bardzo dobrze - kolejny plus. Mimo słusznego rozmiaru, BM dobrze prezentował się na moim szczupłym(17 cm) nadgarstku, tak więc moje największe obawy dotyczące rozmiaru okazały się niesłuszne.
Pisząc o Big Mako, nie sposób nie wspomnieć chociaż w kilku słowach o Orience Mako(CEM6500) - starszym bracie BM. Mako to fajny zegar, dla niektórych być może nawet kultowy, ale w mojej prywatnej ocenie przegrywa w bezpośredniej konfrontacji z BM nieco gorszą(choć nie mówię, że złą) jakością wykonania i ciężko pracującym bezelem(moim zdaniem to największa wada Mako). Również jego design mniej mi się widzi, choć jeszcze raz podkreślam, że to moja subiektywna ocena. Natomiast w kategorii świecenie starsze Mako bije Big Mako na głowę, co dla mnie jest rzeczą dość zadziwiającą... :huh:
Czas przejść do konkretów.
3. KOPERTA
Big Mako jest dość dużym zegarkiem, średnica bez koronki wynosi 44 mm, z koronką 46 mm, lug to lug 51,5 mm. Grubość koperty 13 mm. Dla mnie w sam raz, dzięki takiej grubości zegarek moim zdaniem dobrze układa się na nadgarstku. Chociaż Koledze, od którego zegar kupiłem ta właśnie niewielka grubość nie pasowała, BM był dla niego zbyt płaski.
Koperta wykonana jest ze stali nierdzewnej, posiada płaszczyzny polerowane i matowe, z ładnymi przejściami jednych w drugie, co mam nadzieję widać trochę na moich nieudolnych zdjęciach. Polerowane są boki koperty oraz zewnętrza część dekla, powierzchnie matowe zaś to głównie górne płaszczyzny uszu. Po pewnym czasie części polerowane łapią rzecz jasna mikro ryski, w moim egzemplarzu jednak są one mało widoczne i to głównie pod światło, nie ma więc tragedii. Jeżeli już jesteśmy przy uszach - Big Mako ma w nich 22 mm, a więc w sam raz dla osób lubiących rozmaite przebieranki paskowe. Taka szerokość dobrze też koresponduje z wielkością koperty. Mimo, że uszy są profilowane dość płasko, zegarek w moim odczuciu komfortowo układa się na nadgarstku.
Bezel naszego Orienta to moim zdaniem jedna z jego największych zalet. Przede wszystkim zwraca uwagę jego solidne umocowanie, operuje się nim precyzyjnie, blokada działa pewnie. Bezel obraca się jednostronnie, w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara, kliknięć naliczymy 60.
Bezel wykazuje dobrą trwałość, nie zauważyłem żadnych wytarć, jest także dość odporny na zarysowania. Oczywiście kilka mikro rysek można się dopatrzeć, ale naprawdę trzeba się postarać, by je dojrzeć. Poza technicznymi walorami bezel BM jest też po prostu ładny, ma przy tym zupełnie inny charakter, niż np. bezel Monsterowy, który prowokuje swoim agresywnym stylem...W BM jest delikatniej i bardziej elegancko, między innymi dlatego ten zegarek dobrze sprawdza się jako diver dość uniwersalny, czego o Potworze żadną miarą powiedzieć się nie da.
5. KORONKA i PRZYCISK SZYBKIEJ ZMIANY DATY
I w tym momencie dochodzimy do chyba największej - obok kiepskiego świecenia - wady Orienta Big Mako. Koronka. Fajnie, że jest, tylko dlaczego taka mała i bezbarwna?! Nijak nie pasuje do ogólnego charakteru tego divera, nie dość, że mała to na dodatek zupełnie bez wyrazu, a o jakimkolwiek grawerze, czy logo na niej trzeba zapomnieć...Poza aspektem stylistycznym - od strony technicznej - koronce nie można nic zarzucić - gwint pracuje pewnie. Po odciągnięciu koronki do pierwszej pozycji zmieniamy dzień miesiąca, do drugiej - ustawiamy godzinę. Do zmiany dnia tygodnia natomiast służy przyck szybkiej zmiany daty, zlokalizowany powyżej koronki - działa sprawnie, jest dość wygodnym rozwiązaniem, ale czy niezbędnym? Moim zdaniem niekoniecznie. Dla mnie osobiście patent, jaki znajdziemy np. w Monsterze, a polegający na tym, że po wyciągnięciu koronki do pierwszej pozycji - kręcąc w jednym kierunku zmieniamy dzień tygodnia, a w przeciwnym - dzień miesiąca - jest wystarczający.
Tarcza mojego BM jest czarna, ale występuje też w kolorze niebieskim i pomarańczowym. Posiada szlif słoneczny - światło ładnie na niej operuje, co jest szczególnie widoczne na tarczy niebieskiej. Indeksy są nakładane, czytelne i precyzyjnie wykonane, mają charakterystyczny, trapezowaty kształt.
Wskazówki mają strzałkowatą formę, początkowo jakoś nie mogłem się do nich przekonać, ale po pewnym czasie polubiłem je... Sekundnik jest cienki, z małym kółeczkiem. Indeksy i wskazówki pokryte są masą luminescencyjną, ale...No właśnie. Świecenie to - obok koronki - zdecydowanie największa wada Orienta Big Mako. Owszem, godzinę da się odczytać nawet po kilku godzinach, ale wygląda to bardzo blado - konkurencja w postaci Seiko ma tutaj miażdżącą przewagę, a z Monsterem lepiej nie porównywać, bo po co zawstydzać Orienta?
Warto wspomnieć, że wskazówki świecą lepiej, niż indeksy, co dla mnie też nie jest zaletą, bo lubię, jak świeci się równomiernie.
Idźmy dalej.
Na górze tarczy znajduje się słynne, kontrowersyjne, zoologiczne logo Orienta, zwane często zwierzyńcem... Przedstawia dwa gryfy trzymające herb z literą "O", a nad nim jest jeszcze korona. Większość pasjonatów to barokowo-odpustowe logo drażni, inni podchodzą do niego obojętnie, a są ponoć i tacy, którzy je lubią... Ja należę do drugiej grupy, zwierzyniec nie przeszkadza mi.
Pod logo znajduje się informacja, że nasz diver to automat, na dole tarczy zaś info o wodoszczelności zegarka - 200m.
Nie najlepszym pomysłem wydaje się też być moim zdaniem dość duży rozrzut stylistyczny czcionek na tarczy, ale to już są w sumie detale, więc nie czepiajmy się za bardzo... B)
Okienko datownika wykończone jest ładną ramką, jednak dobre wrażenie psuje nieco "krzywa data", czyli lekkie przesunięcie poziomu nazwy dnia w stosunku do wskazania dnia miesiąca.
7. SZKIEŁKO
Szkiełko jest mineralne, lekko wystaje, mimo to jednak nie dopatrzyłem się na nim jeszcze żadnych rys.
8. DEKIEL
O deklu nie ma sensu rozpisywać się za bardzo, bo - podobnie jak koronka - nie jest porywający. Na środku znajduje się zoologiczne logo z dużym napisem ORIENT i AUTMATIC, na obrzeżach zaś standardowe informacje, referencje, oznaczenie werku itp.
Serduszko naszego Japończyka to prosty i trwały, a przy tym niezawodny automatyczny werk oznaczony symbolem Orient EM75. Posiada 21 kamieni, zabezpieczenie przeciwwstrząsowe balansu, 21600 vph. Rezerwa czasowa wynosi ponad 40 godzin, co mogę śmiało potwierdzić. Nie posiada stop-sekundy, a szkoda, bo to przydatna funkcja.
W kwestii dokładności chodu - nie jestem jakimś wielkim jej maniakiem, nie śledzę z wypiekami na twarzy odchyłek w różnych pozycjach...Mogę jednak powiedzieć, że ostatnio robił jakieś -4 do 5 sekund na dobę, więc chyba tragedii nie ma.
10. BRANSOLETA
Bransoleta typu "oyster" to zdecydowanie jedna z zalet naszego bohatera. Wykonana ze stali nierdzewnej, ogniwa pełne, ma jednakową szerokość na całej długości(22 mm).
Dobra jakość wykonania bransolety kończy się niestety na zapięciu, które sprawia wrażenie nieco tandetnego. Technicznie działa sprawnie, zegarek jeszcze nigdy mi się nie odpiął - jest blokada zapięcia, samo zapięcie zaś zwalniane jest za pomocą przycisków - jednak precyzja wykonania i pracy tego elementu mogłaby by być nieco większa. Dla porównania - Monsterowe zapięcie jest zdecydowanie lepsze.
Zegarek nosi mi się na bransolecie bardzo wygodnie i ani przez chwilę nie postała mi w głowie myśl o zamianie na jakiś pasek, ale obiektywnie muszę też przyznać, że nie przepadam za paskami i raczej rzadko je nosze.
11. PODSUMOWANIE
Reasumując: Orient Big Mako to - mimo kilku wad - bardzo fajny zegar. Ładny, dobrze wykonany, o bardzo dobrym stosunku cena/jakość. Inteligentnie zainspirowany designem ze zdecydowanie wyższej półki jest przy tym komfortowy w codziennym użytkowaniu i póki co - niezawodny. W swoim przedziale cenowym to naprawdę jedna z lepszych pozycji i dlatego z czystym sumieniem mogę ją polecić każdemu.
ORIENT BIG MAKO - CEM7500:
Zalety:
- ładny
- dobrze wykonany
- bardzo dobry stosunek cena/jakość
- świetny bezel
- komfortowo się nosi
- prosty, trwały i dość dokładny automatyczny werk
- dobra bransoleta typu "oyster"
- inteligentnie zainspirowany
- dość uniwersalny diver
Wady:
- kiepsko świeci
- mała i nijaka koronka
- nie najlepsze zapięcie bransolety
Z zamyślenia wyrwała ją jakaś początkowo trudna do określenia zmiana w otoczeniu...Po chwili zrozumiała, co jest nie tak...W powietrzu zapanowała nienaturalna cisza...Nie słyszała już ptaków na pobliskich drzewach, delikatnego szumu gałęzi poruszanych wiatrem...Jakiś nieokreślony lęk przemknął po jej ciele milionem cieniutkich igiełek, podniósł delikatne, jasne włoski na karku...
I wtedy usłyszała.
Dźwięk, który wypełnił ją bólem, zmroził jej ciało...
Spojrzała...
Piękne, szafirowe oczy Oli wypełniło przerażenie, jakiego nigdy dotąd nie doznała w swoim dwudziestosześcioletnim życiu...Palce dłoni wyprostowały się, uwalniając zegarek, który poszybował ciężko ku narożnikowi basenu, uderzył weń, odbił się i zastygł nieruchomo...Szkiełko rozprysło się na kawałki, ale sekundnik nadal uparcie płynął po tarczy, zahaczając o odłamki szkła...Jego wędrówka zakończyła się jednak na godzinie szóstej, gdzie tkwił największy z odłamków. Cienki grot z malutkim kółeczkiem uderzył w niego i zatrzymał się oszołomiony GROZĄ, jaką promienie zachodzącego słońca odbiły w kawałku szkła...
Był wczesny lipcowy wieczór...***
*** - osoby wrażliwe artystycznie proszone są o pominięcie grafomańskiego początku i zakończenia recenzji...
Ostatnio zmieniony przez Degustatorr Noir 2011-09-11, 21:54, w całości zmieniany 1 raz
wielebny Właściciel Kilku Fabryk Ryżu Kaznodzieja i Pijak
Ja tu nie widzę żadnego problemu. Toż przecież pod recenzją wyraźnie stoi, że jej początek i zakończenie to grafomaństwo i gniot w czystej postaci, więc chyba nie ma o co kruszyć klawiatury.
A słowo MAKABRESKA to tak raczej z przymrużeniem oka...
Ostatnio zmieniony przez Degustatorr Noir 2011-09-18, 19:28, w całości zmieniany 4 razy
Pies czy kot?: kot Pomógł: 2 razy Wiek: 55 Dołączył: 16 Sie 2011 Posty: 596 Skąd: Warszawa
#12 Wysłany: 2011-09-17, 23:41
No cóż po fotkach i lekturze chyba zacznę rozgladac się rzetelniej za tym zegarem
_________________
Degustatorr Noir [Usunięty]
#13 Wysłany: 2011-09-18, 19:30
Warto, bo w swojej klasie cenowej to jeden z najfajniejszych zegarków. Wady nie są jakoś specjalnie dokuczliwe, no może słabe świecenie trochę przeszkadza, ale da się z tym żyć...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach