Majster a nie "majster" to znajdzie każdy błąd - choć czasami nie za pierwszym razem.
Często dopiero jak klient potrafi "wyspowiadać" się z objawów i okoliczności to ułatwia to znalezienie problemu. Trudno poświęcić na dokładne oględziny zegarka cały dzień, choć często widać prawdziwego majstra z zegarkami na obu rękach ("przypadłość" J.Rosiaka).
Choć czasami zdarzają się przypadki problemów wynikających z nieznajomości ograniczeń zegarka - przychodził klient, z Longinesem który mu się w niekontrolowany sposób spóźniał, na vibrografie ideał, przy noszeniu przez majstra ideał, dopiero dopytanie się jak jest użytkowany wyjaśniło przyczynę facet pracował od czasu do czasu wiertarką udarową i wtedy działanie incablocku powodowało "przestoje" zegarka, jak zaczął go zdejmować do kieszeni na czas kucia to problemy ustąpiły.
Ostatnio zmieniony przez misinek 2011-08-05, 20:47, w całości zmieniany 1 raz
Aż mi się przypomniało Ojciec jednego ze znajomych, dumny posiadacz zegarka marki Atlantic, i prywatnie przekonany o wyższości tegoż egzemplarza nad każdym "ruskim" Pytam się go : Panie Janku, a tych ruskich to pan ile miał ? Oooo , młody ! Ze pięć będzie, i wszystkie szlag trafił - a Atlantyk zobacz, nówka ! Panie Janie, a te pięć ruskich to Pan do roboty nosił ? No ba! Nosiłem ! a tego Atlantyka ? A no wiesz, normalnie, jak zegarek - na niedzielę, na komunie syna, na ślub ...
Pan Jan swoje życie przepracował, po równo, w hucie przy piecu, i w stoczni, jako szlifierz. No i patrz Pan, żeby taki Łucz de lux (bo to były dwa z pięciu) nie wytrzymał paru lat ze szlifierką w ręku - przecież to jest granda
_________________
Ostatnio zmieniony przez ALAMO 2011-08-06, 06:35, w całości zmieniany 1 raz
Jacek. Klon Właściciela Kilku Fabryk Ryżu Sfermentowanego.
Pomógł: 99 razy Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 15379 Skąd: że by...
#51 Wysłany: 2011-08-06, 10:16
Swoją drogą kiedyś - przed 1980 jeszcze - przyglądałem się jak w Zamechu pneumatycznymi młotkami wyprowadzają krzywizny śruby okrętowej, tak "z ręki". BTW praktykę musieli gościowie mieć jak diabli.
Jeden z panów cały czas miał na ręku Pobiedę, więc przy przerwie spytałem czy się nie rozleci. Pan odrzekł, że tak raz do roku Pobiedę trzeba oddać do zegarmistrza, ale jak schowa zegarek do kieszeni, to na 100% zostawi go w roboczych portkach i będzie się czuł goły
Moglo być
Tylko tak zrobiona śruba napier $@#& tak, że dostaje w tyłek wszystko. Raz testowaliśmy śrubę dostarczoną z Bułgarii. Na szczęście model. Naprężenia na stanowisku doświadczalnym takie były, że gdyby to była prawdziwa śruba, szlag trafiłby wał napędowy. Żaden kompensator by tego nie wytrzymał.
_________________
Jacek. Klon Właściciela Kilku Fabryk Ryżu Sfermentowanego.
Pomógł: 99 razy Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 15379 Skąd: że by...
#55 Wysłany: 2011-08-06, 13:12
Dopiero po ostruganiu i wygładzeniu śruba szła na wyważenie statyczne i dynamiczne.
A co do Bułgarów, to oni rzeczywiście mieli tendencje odśrodkowe; kiedyś do jakiejś eksperymentalnej aparatury PITu przyszła jednostka dysków twardych IZOT (całe 5 MB). Po podaniu zailania pieprznęło i tylko kawały odlewanej obudowy poleciały po pokoju. Wrzeciono było niewspółosiowe o dobry milimetr
J.
PS: Zapomniałem, że dla większości kumotrów to ja o żelaznym wilku opowiadam. Otóż na wrzecionie jednostki obracało sie bodaj 5 (jeśli nie więcej) takich dysków:
Ostatnio zmieniony przez Jacek. 2011-08-06, 13:17, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach