Poprzedni temat «» Następny temat
Falloutowa powiastka z zegarkiem w tle
Autor Wiadomość
Weiss
Starszy Ryżowy


Pies czy kot?: kot
Wiek: 47
Dołączył: 10 Mar 2011
Posty: 656
Skąd: Łódź
 #1  Wysłany: 2011-05-31, 18:55   Falloutowa powiastka z zegarkiem w tle

Zdarzyło się w przyszłości...

Błysk, huk, wiatr, ciemność, cisza... Cisza aż gwiżdże... Wdziera się do mózgu, świdruje, zatrważa. Dlaczego jest tak cicho? Wstaję. Rozglądam się. Śnieg w kwietniu? Ale to nie śnieg, to popiół. Popiół, który do niedawna myślał, czuł, kochał. Kiedy jeszcze był ludźmi. Kikuty drzew. I kominy. Domów już nie ma. Zostały same kominy, sterczące niczym palce celujące oskarżycielsko w niebo. To jego wina. Nieba. To z niego nadeszła zguba. To ono dawało życie. I to ono zdecydowało, aby je odebrać.
Jestem oszołomiony, jakieś przebłyski pamięci. Ogromna chmura na horyzoncie. To pamiętam. Błysku nie widziałem. Wyczułem, że był, bo przecież powinien być. A może nie było? Nie wiem, nieważne. Żyję. Instynkt zadziałał. Efekt wieloletniej tresury i powtarzania słów „Twarzą do ziemi, nogami w stronę wybuchu”. Nie myślałem, wykonałem. Ale po co? Cóż z tego, że przetrwałem, skoro wkrótce umrę? Zdechnę raczej, jak szczur, który po raz ostatni zapchał trzewia ziarnem litościwie wyłożonym przez gospodarza. I i nie zastanowił się, że ziarno nie powinno być różowe. Wyrzygam wszystko co mam w żołądku, płucach, jelitach. A na koniec wyrzygam sam żołądek, płuca, jelita. Czy kogoś obok czeka ten sam los? Tutaj nie, jestem sam. Ile bym dał, aby usłyszeć chociaż jęki bólu. Ale nikt nie jęczy. Ludzi nie ma. Zniknęli. Wyparowali. Wielowiekowa cywilizacja obrócona w popiół w ciągu godziny. Tyle czasu ile potrzebowali Tamci, aby dokonać pomsty. A może to nie zemsta? Może to Oni zaczęli? A czy to ważne?
Powoli wraca mi świadomość, umysł staje się jaśniejszy. Pamiętam, że mówili, żeby kierować się na północ. Że tam jest schron. Każdy z Nas wiedział, że ten ukryty pod ziemią bunkier z żelbetu przetrwa apokalipsę. Że tam znajdziemy ratunek. Ktoś musiał przeżyć, nie będę sam. Samotność zabija. Muszę się ruszyć, muszę żyć. Po to, żeby potem móc to opowiedzieć. O ile będzie komu…
Trzeba się spieszyć. Nie mam pojęcia, jaką dawkę dostałem. Dużą, to na pewno. Muszę się schować jak najszybciej. Tutaj nie ma gdzie. Czyli północ, schron czeka. Czeka na mnie. I na innych „Szczęściarzy”. Sprawdzam, czy jestem cały. Ręce mam poparzone, nogi też, ale to nic, nie boli za bardzo. Dam radę iść. Najpierw do szosy, a potem na północ. Szosę widzę, prosta jak drut, tuż przede mną. Dziwne, że jest taka pusta. Ale pewnie podmuch zabrał samochody. W prawo czy w lewo? Nie wiem. Jestem tu pierwszy raz, nie pamiętam jak się tu znalazłem. Gdybym miał kompas, nie byłoby problemu. Chociaż impuls elektromagnetyczny mógłby go zepsuć. Nie mam gwarancji, czy pokazywałby północ. Może zachód? Nieee, bez sensu, kompas na nic by mi się nie zdał. Ale przecież mam zegarek. Może działa, nie sprawdziłem tego. Prawdę mówiąc wcześniej miałem ochotę cisnąc go w krzaki. Bo przypominał mi Tamtych. Tych którzy zaczęli tę bezmyślną rzeź. Tych, którzy kiedyś byli nasi. A teraz nie. Oni stworzyli ten przedmiot i tchnęli w niego duszę. Wyprodukowali w fabryce, w której być może powstał też zapalnik pocisku. Tego pocisku, który zabił wszystkich wokoło.


Podnoszę rękę i patrzę na ten niezgrabny kawałek metalu. Radzieckie zegarki zawsze miały w sobie to coś, co kazało mi wpatrywać się w nie godzinami. Cieniowane tarcze, chromowane wskazówki, błyszczące koperty. A ten tutaj to szkaradziejstwo. Niebiesko-biała tarcza pasuje jak pięść do nosa. Matowa, ośmiokątna koperta. I te wskazówki. Czarne, jedna prosta, druga w kształcie strzałki. Pasek też paradny- kiedyś w myślach nazywałem go Paskiem Układu Warszawskiego. Paski nato były solidne, ładne, a ten jest jak cały Układ Warszawski- prowizorka. Aż dziw bierze, że go nosiłem. Ale ja już tak mam. Nie ważny jest wygląd przedmiotu, liczy się jego historia. Nie kupiłem tego zegarka, bo mi się podobał. Szczerze mówiąc wyglądał jak siedem nieszczęść. Paskudna bransoleta, szkło tak matowe, że zastanawiałem się, czy pod spodem zachowały się wskazówki. Zrobiło mi się go po prostu szkoda. Postanowiłem dać mu nowe życie. Kto wie, może nosił go kiedyś jakiś marynarz, płetwonurek? Nie mogłem pozwolić, aby dni chwały przeminęły. Zwłaszcza, że miał jedną, ogromną zaletę. Tykał.




Tyka nadal. Znaczy działa. Czarny sekundnik dziarsko biega wokół tarczy. Jakie to szczęście, że wychodząc z domu złapałem właśnie sprężynowca, a nie jakiegoś kwarca. Kwarc na pewno nie przetrwałby impulsu. Jak to było? Aha, już wiem. Mała wskazówka na słońce, sieczna pomiędzy nią a słońcem wskazuje kierunek południowy, zatem północ będzie po przeciwnej stronie. Naprzód. Może jeszcze nie wszystko stracone. Ale trzeba się spieszyć.
Szlifowałem szkło kilka godzin, rysy były naprawdę głębokie, Te na kopercie też. O dziwo obrotowy pierścień nie miał żadnej skazy. Zegarek odżył. Powoli spod warstwy pasty polerskiej zaczęły spoglądać na mnie wskazówki. Zatrzymane na godzinie 10.10. Tak, jakby zegarek się do mnie uśmiechnął. Dziękował, za przywrócenie do życia. A potem przedstawił się. „Zdrastwujtie” powiedział. Mienia zawod Wostok. Moja familija Antimagnietyczny”.

Idę. Brodzę w pyle. Ile to trwa? Za długo. Już nie ma ciszy. Zerwał się wiatr. Pył wdziera się do nosa, uszu. Ten pył zabija. Wiem o tym. Ale co mi po tej wiedzy? Nie lęgnę do rowu, nie zaczekam na śmierć, nie poddam się. Marsz poprawia mi humor. Nie myślę o bliskich, których straciłem. Idę. Zmierzcha się. Pewnie już po 21. Ciemno. Niebo zasnuwa chmura pyłu. Jak to dobrze, ze wskazówki tak mocno świecą. Kierunku nie wyznaczę, ale przynajmniej wiem, która godzina. To absurdalne. Przecież teraz czas nie będzie miał znaczenia. I nagła myśl, uderza z siłą wodospadu. Jak bym dostał młotkiem po głowie- SKĄD BĘDĘ WIEDZIAŁ, ŻE JESTEM NA MIEJSCU???

Po polerowaniu szkła przyszła pora na wskazówki i tarczę. Trzeba coś zrobić, żeby świeciły, jak należy. Rozrabiam świecący proszek razem z lakierem. Będziesz jak za fabryki- mówię do zegarka. Albo do siebie. Nie, raczej do niego. Zegarki mają duszę, rozmawiają z nami. Zawszę do nich mówię. Żeby nie bały się operacji. Niestety, nie obyło się bez strat. Uszkodziłem tarczę, niewiele, ale jestem zły na siebie. Wostok znów się uśmiecha i mówi, że to nic, że mi wybacza. Ale już nie będzie jak z fabryki. Trudno. Przynajmniej nie wyląduje na dnie szuflady, tylko będzie żył pełnią życia, jak dawniej.

Muszę się zatrzymać. Nie mam już sił. Nic nie jadłem od rana. Nakręcam zegarek. To jedyna rzecz, która łączy mnie z dawnym życiem. Pamiątka, ale jednak przykra. Jest jak wyrzut sumienia. Sumienia, które przypomina mi o ludziach, których już nie będzie obok mnie. O tych, których kochałem i tych, których nienawidziłem. I brakuje mi jednych i drugich.
W oddali zamajaczył budynek. Świta. Musiałem usnąć z wycieńczenia. Upiorne czerwone słońce przebija się przez chmury. Jeszcze nigdy nie widziałem takiego wschodu. Zupełnie, jakby niebo płakało krwawymi łzami nad losem ludzi, którzy sami się unicestwili. Spałem cztery godziny. Tak sądzę, bo nie wiem, czy zegarek prawidłowo wskazuje czas. Zwykle tak robił, ale nie mogę mieć pewności. Nadal żyję. Widocznie skażenie nie jest tak duże, jak z początku myślałem. Przyglądam się budynkowi. Czyżbym był na miejscu? Los znów ze mnie zadrwił. Wystarczyło przejść parę metrów i spałbym pod dachem, w otoczeniu innych ocalonych. A może jednak nie? Może nie zauważyłbym budowli w ciemności i szedł dalej na swoja zgubę?



W środku wita mnie moja stara znajoma. Cisza. Znów świdruje umysł. Biegam jak oszalały po ogromnym pomieszczeniu zastawionym piętrowymi łóżkami. Pustymi łóżkami. Na materacach jest jeszcze folia. Nikt w nich nie spał. Nikogo tu nie było. Jestem sam.
Siadam po ścianą. Chcę płakać, ale łzy nie napływają do oczu. Czy to prawda? Czy tylko ja przeżyłem? A może jednak umarłem, a właśnie tak wygląda piekło? Bezmyślnie gapię się na zegarek A on znów się do mnie uśmiecha. 10.10. I merda z radości sekundnikiem. „To nic”- mówi. „Wstań, pójdziemy dalej”. „Przywróciłeś mnie do życia, mam dług do spłacenia”. Odwzajemniam uśmiech i wstaję. Przed nami długa droga.
Ostatnio zmieniony przez 2011-06-03, 10:46, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Aronus
Właściciel Pola Ryżowego


Pomógł: 2 razy
Wiek: 48
Dołączył: 02 Maj 2010
Posty: 2913
Skąd: Gdańsk
 #2  Wysłany: 2011-05-31, 19:57   Re: Falloutowa powiastaka z zegarkiem w tle

Bardzo fajnie się czytało czekam na dalszy ciąg... :grin:
Ostatnio zmieniony przez Aronus 2011-05-31, 19:59, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Weiss
Starszy Ryżowy


Pies czy kot?: kot
Wiek: 47
Dołączył: 10 Mar 2011
Posty: 656
Skąd: Łódź
 #3  Wysłany: 2011-05-31, 20:06   Re: Falloutowa powiastaka z zegarkiem w tle

Aronus napisał/a:
Bardzo fajnie się czytało czekam na dalszy ciąg... :grin:

Dzięki. Chyba mam nadzieję, że starczy mi samozaparcia na kontynuację.
 
 
Łysy
Ryżowy Długiego Marszu

Pies czy kot?: pies
Pomógł: 3 razy
Wiek: 50
Dołączył: 23 Maj 2010
Posty: 1232
Skąd: Święte Miasto ;)
 #4  Wysłany: 2011-05-31, 20:38   

Wciąga :grin:
C.d.n. taką mam nadzieję :wink:
 
 
Smok
Właściciel Kilku Fabryk Ryżu


Pomógł: 12 razy
Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 3828
Skąd: Myszków - miasto, które wykończył kapitalizm
 #5  Wysłany: 2011-05-31, 21:01   

wciągająca opowieść, podoba mi się :!:
i niech c.d.n. jak najszybciej :grin:
_________________
СДЕЛАНО В СССР – najlepsze zegarki na świecie !!!
 
 
Fazi
Kulis Reloaded


Pies czy kot?: pies
Pomógł: 66 razy
Wiek: 60
Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 35135
Skąd: Polska Pd. B
 #6  Wysłany: 2011-05-31, 21:34   

Podoba sie i mnie :wink: - czekam na CDN...
_________________
Pozdrawiam
Krzysiek/Fazi64

____________________________________
...Ruski trollu - idi na ch.j...
 
 
Jacek.
Klon Właściciela Kilku Fabryk Ryżu
Sfermentowanego.


Pomógł: 99 razy
Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 15379
Skąd: że by...
 #7  Wysłany: 2011-05-31, 21:46   

Muszę opieprzyć chłopaków żeby zioła nie jarali, jak przy transfoktorze temporalnym robią - dla zabawy, cholery, w ludzi celują... :grin:

Gburex kosmita.
 
 
kaer
Kierownik Pola Ryżowego
Sprzedam Opla


Pomógł: 3 razy
Wiek: 40
Dołączył: 12 Gru 2010
Posty: 1465
Skąd: ZS
 #8  Wysłany: 2011-05-31, 22:43   

Dawaj wincej :!:
_________________

Zapraszam na bloga z kolekcją moich starych zegarków.
www.mechanicznezegarki.pl lub www.starezegarki.blogspot.com
 
 
Degustatorr Noir
[Usunięty]

 #9  Wysłany: 2011-05-31, 23:08   

Fajnie napisane. Koniecznie rozwiń, mnie się skojarzyło z 'Wojną Światów" - książką, nie filmem, momentami klimat bardzo zbliżony... :smile:
 
 
Weiss
Starszy Ryżowy


Pies czy kot?: kot
Wiek: 47
Dołączył: 10 Mar 2011
Posty: 656
Skąd: Łódź
 #10  Wysłany: 2011-05-31, 23:29   

DegustatorrMrro napisał/a:
Fajnie napisane. Koniecznie rozwiń, mnie się skojarzyło z 'Wojną Światów" - książką, nie filmem, momentami klimat bardzo zbliżony... :smile:

Bardziej myślałem o czyms w stylu "Drogi". Ale w sumie "Wojna Światów" była podobna w zamyśle. No i film nie umywa się do książki. Trzymała w napieciu pomimo, ze delikatnie mówiąc, do najnowszych nie należy. Zakładam, ze w kolejnych odsłonach będzie mniej o zegarku, a więcej o podróży, wiec pewnie temat zostanie przeniesiony. Chociaż wojna jądrowa nieodparcie kojarzy mi się ze Związkiem Radzieckim. Niestety, książek o tym, co jest "Po" za dużo nie ma, a ja wręcz uwielbiam takie Falloutowo- Stalkerskie klimaty. Może dlatego, ze mam nadzieję, że nikt z Nas tego nigdy nie doswiadczy.
 
 
Degustatorr Noir
[Usunięty]

 #11  Wysłany: 2011-05-31, 23:41   

"Droga" jest znakomita. Moje skojarzenie z "Wojną Światów" dotyczyło raczej klimatu.
 
 
Svedos
Dobry Mod



Pomógł: 90 razy
Wiek: 62
Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 31014
Skąd: Zielona Góra
 #12  Wysłany: 2011-06-01, 08:07   

Noooooo niezłe, niezłe
_________________
 
 
abyss
[Usunięty]

 #13  Wysłany: 2011-06-01, 23:12   

Miło się czyta no i miły zegarek - blisko mojego katastroficznego wątku - a wostok'a nie brałem pod uwagę :)
 
 
Weiss
Starszy Ryżowy


Pies czy kot?: kot
Wiek: 47
Dołączył: 10 Mar 2011
Posty: 656
Skąd: Łódź
 #14  Wysłany: 2011-06-01, 23:20   

abyss napisał/a:
Miło się czyta no i miły zegarek - blisko mojego katastroficznego wątku - a wostok'a nie brałem pod uwagę :)

A wiesz, że nawet trochę się zainspirowałem tym wątkiem. Tylko z tego co kojarzę, pytałeś o jakiś automat, a ta Amfa to manual. Produkcja jeszcze CCCP, te rosyjskie jakoś mi nie podchodzą, są za pstrokate.
Ostatnio zmieniony przez Weiss 2011-06-01, 23:20, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Spam
[Usunięty]

 #15  Wysłany: 2011-06-02, 18:46   

 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Charcoal2 Theme © Zarron Media modified for Przemo by joli
Wersja mobilna forum