#1 Wysłany: 2016-12-10, 15:00 Atlanta - dziwna historia
Pomimo, że kiedyś byłem mocno sceptyczny, obecnie postanowiłem jednak zaryzykować i za niezbyt duże pieniążki stałem się właścicielem takiego cudaka
Zegarek kupiony tu
http://allegro.pl/show_it...0693069#thumb/1
Tu rozmowa o nim, jaka toczyła się kiedyś, a wróciła ostatnio u sąsiadów, jakby ktoś tam nie zaglądał
http://zegarkiclub.pl/for...polski-zegarek/
Jak widać fotografie pokazują dwa egzemplarze (bo obecnie wrócił ten z Allegro z 2012r.) o bardzo zbliżonych tarczach ale zupełnie różnych kopertach i mechanizmach.
Najbardziej prawdopodobne wytłumaczenie - ktoś krótko po wojnie robił zamienniki tarcz a`la Atlantic (fotografia z Allegro wyłącznie dla celów poglądowych - niekomercyjnie)
zmieniając za pomocą małej kreseczki w nazwie "ic" na "a" i SWISS MADE na POL, co wskazywałoby na polską produkcję tych tarcz.
Opowieści o byłych żołnierzach Andersa i innych modelach oraz seryjności zegarków, a nie jedynie tarcz to bajeczka dla kupujących. A może w każdej bajce jest ziarnko prawdy? Wiecie coś o powstaniu tych Atlant? Czy ktokolwiek z Was spotkał się rzeczywiście z zegarkami Bergamo, Valencia, Milano, Soprano? Bo ja nic o nich nie słyszałem...
Osobiście uważam, że jeśli nawet kupiłem tylko polską tarczę - serwisówke do Atlantica z epoki pre-Błoniowej, to i tak jako ciekawostka zostanie u mnie w gablotce. Tylko wskazówki (i może koronkę) wymienię na jakieś mniej rażące.
_________________ Były starszy szeregowy Wintergreen był to złośliwy gnojek, który znajdował zadowolenie w swojej bezsensownej pracy.
Jacek. Klon Właściciela Kilku Fabryk Ryżu Sfermentowanego.
Pomógł: 99 razy Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 15379 Skąd: że by...
#2 Wysłany: 2016-12-10, 15:38
Ciekawa tfurczość.
G.
_________________ "We offer best solutions in search of a problem"
Ostatnio zmieniony przez Jacek. 2016-12-10, 15:41, w całości zmieniany 1 raz
Czy ktokolwiek z Was spotkał się rzeczywiście z zegarkami Bergamo, Valencia, Milano, Soprano? Bo ja nic o nich nie słyszałem...
Ja także nie słyszałem i nie widziałem ... a mechanizm w tym Twoim wygląda na typowy cylinderek z małej damskiej kieszonki.
Ciekawostka niewątpliwa ... produkcja tych tarcz nie mogła być wielka (choćby w porównaniu z "warszawskimi") ... ja nie spotkałem takiej wcześniej.
Jacek. Klon Właściciela Kilku Fabryk Ryżu Sfermentowanego.
Pomógł: 99 razy Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 15379 Skąd: że by...
#4 Wysłany: 2016-12-10, 19:36
Swoiste polonicum. IMO wart tych pieniędzy.
Gbou.
_________________ "We offer best solutions in search of a problem"
Wkleję kopię rozmowy na temat Atlanty z "Pokaż co masz na nadgarstku...", żeby nie zaginął wśród kolejnych wpisów...
2016-12-29, 07:29
(...) nowy nabytek w ostatecznej odsłonie
Woj_Woj napisał/a:
pifko
... a jak wrażenia dotyczące jakości tej tarczy
2016-12-29, 12:51
Tarcza jest jakości dużo przyzwoitszej od późniejszych "warszawskich". Przede wszystkim jest malowana farbami w różnych kolorach, co w porównaniu z fotochemicznymi warszawiankami jest wyższą kategorią. Ma lekko waniliowy kolor tła (na zdjęciu wyszedł odrobinę za zimny), ring jest ciemnogranatowy, indeksy godzinowe kiedyś pewnie świeciły. Mankamentem w porównaniu do fabrycznych szwajcarów jest widoczna pewna 'koślawość" kreski, zwłaszcza w napisie ANTIMAGNETIQUE oraz rozłażąca się farba luminescencyjna. Również niektóre czarne kropki i kreseczki na obrzeżach to chyba nie tylko wynik upływu czasu ale były tam od nowości...
Jest dobrze spasowana do koperty.
Woj_Woj napisał/a:
No właśnie tak się wydawało ... na zdjęciu wygląda całkiem sensownie i zachowała się w niezłym stanie ... zastanawiające, że było ich tak niewiele.
Jacek. napisał/a:
Wintergreen - dałbyś jeszcze lepsze foto tego cylinderka.
G.
2016-12-30, 21:40
Bardzo proszę...
Obecnie zegarek został u majstra - zdjęcia sprzed paru dni
Odnośnie jakości tarczy dodam jeszcze, o czym zapomniałem wcześniej napisać, że na jej dole jest jeszcze ledwo widoczny, kiedyś zapewne czerwony, napis INCABLOC oraz ???JEWELS. Nie wiem czy brak incablocka wskazuje na jednak późniejszy, przypadkowy dobór tarczy do mechanizmu, czy twórca tarczy i zegarka po prostu celowo naśladował Atlantica z góry nie przejmując się, jak tarcza ma się do zawartości koperty.
W każdym razie sam napis i jego jakość trzeba odbierać mocno na minus.
Jacek. napisał/a:
Dzięx.
O ile mi wiadomo, w werkach z wychwytem cylindrowymw ogóle nie stosowano przeciwwstrząsowych łożysk balansu. Co BTW logiczne.
Co do tarczy, nie mogą się dopatrzyć słupków mocowania tarczy: bliższego chyba nie ma, w miejscu dalszego jest nieostro - niby coś błysło miedzią, ale bardziej niby, niż błysło. Wnętrze koperty zaś nosi ślady dopasowywania skrobakiem do werku.
Czyżby podróbka polskiego homarka?
A może po prostu taka technologia - skąd niby pan producent miał wiedzieć, co za werki mu szmuglerzy przywiozą?
G.
2016-12-31 8:45
Howghh!
Tak na pewno, to się tego raczej już nie dowiemy. W każdym razie podawana przez sprzedających wersja o przygotowanej dużym wysiłkiem organizacyjnym seryjnej produkcji różnych modeli odpada. Najprawdopodobniej rzemieślnik prywaciarz w czasach powszechnego deficytu robił, wykorzystując swoje dojścia do wyprzedażowych szwajcarskich werków i robionych na miejscu tarcz hommage Atlantica dla uboższej klienteli (jak się mówi w wyższych sferach - podróbki). Biorąc pod uwagę stopień skomplikowania użytych tarcz i to, że do dzisiaj dotrwały co najmniej dwa egzemplarze o różnych wzorach, raczej zrobił ich więcej, ale ile - nie wiadomo. To, jak mocno te tarcze są upodobnione do Atlanticów a jednocześnie delikatnie wprowadzone różnice (malutkie POL na dole, kreseczka zmieniająca "ic" na "a" tak, aby z normalnej odległości nie było tego widać) również pasuje do wersji o polskich hommage.
Dodam jeszcze, że według W. Kutermankiewicza Atlantic dotarł do Polski w roku 1950. Stąd produkcję tych Atlant trzeba raczej datować na dekadę lat 50, kiedy był na nie szczególny popyt a jednocześnie takie przestarzałe szwajcarskie werki były opłacalne do wykorzystania. Później upowszechniły się mechanizmy i całe zegarki produkcji radzieckiej.
Z drugiej strony można jednak sobie wyobrazić, że analogicznie do "warszawianek", ktoś robił tylko tarcze (co prawda znacznie lepiej wykonane) na zamienniki i to tyle. Chociaż ówczesne Atlantiki miały już raczej większą średnicę, więc i tarcze powinny być większe.
Z pewnością historyczna ciekawostka.
(...)
Jacek. napisał/a:
Wintergreen napisał/a:
(...) Biorąc pod uwagę stopień skomplikowania użytych tarcz i to, że do dzisiaj dotrwały co najmniej dwa egzemplarze o różnych wzorach, raczej zrobił ich więcej, ale ile - nie wiadomo. To, jak mocno te tarcze są upodobnione do Atlanticów a jednocześnie delikatnie wprowadzone różnice (malutkie POL na dole, kreseczka zmieniająca "ic" na "a" tak, aby z normalnej odległości nie było tego widać) również pasuje do wersji o polskich hommage.
Rzeczywiście, użycie techniki pieczątkowej kazałoby podejrzewać co najmniej kilkadziesiąt sztuk. Zapewne skończyły jak tysiące im podobnych powojennych cudów zegarmistrzostwa - dzieciom do zabawy i na śmietnik.
BTW sam pamiętam z dzieciństwa panów z bazaru Różyckiego, ubranych w jesionki niezależnie od pogody; "za parkanem" mieli od góry do dołu "omegi", "longinesy", "atlantiki", wehrmachtowskie, Pobiedy i inne - co se pan szanowny winszuje. Gdzieś to wszystko się podziało, no nie?
Cytat:
Dodam jeszcze, że według W. Kutermankiewicza Atlantic dotarł do Polski w roku 1950. Stąd produkcję tych Atlant trzeba raczej datować na dekadę lat 50, kiedy był na nie szczególny popyt a jednocześnie takie przestarzałe szwajcarskie werki były opłacalne do wykorzystania. Później upowszechniły się mechanizmy i całe zegarki produkcji radzieckiej.
W 1950 zorganizowano oficjalny import Atlanticów i Delban. Wcześniej te marki były tak znane, jak, z przeproszeniem, Arsa
Koniec szmuglu zegarków i mechanizmów na dużą skalę ma z pewnością dużo wspólnego z budowa Muru Berlińskiego w 1961.
Gb.
_________________ Były starszy szeregowy Wintergreen był to złośliwy gnojek, który znajdował zadowolenie w swojej bezsensownej pracy.
W przeciwieństwie do dwóch pierwszych, te, które wypłynęły teraz nie mają napisu POL na dole.
Ta całą trafiła do mnie
Ogólne wrażenie jest takie, że to całkiem inna tarcza. Tylko krój napisów i charakterystycznie wyblaknięta czerwona farba w powtarzającym się w każdej sztuce odcieniu zdradzają, że pochodzą z tego samego źródła. Ta nowa jest większa i ma wytłaczane indeksy.
Na wolnym czasie wkleje więcej zdjęć, teraz na szybko jedna fotka porównawcza
Wychodzi mi na to, że ostatecznie upadłą wersja o produkcji całych zegarków. Po prostu ktoś wyrobił sobie szablon o nazwie, która nieprzypadkiem brzmiała i wyglądała prawie jak Atlantic i oznaczał tak tarcze - serwisówki, które trafiały do już tym razem przypadkowych zegarków.
_________________ Były starszy szeregowy Wintergreen był to złośliwy gnojek, który znajdował zadowolenie w swojej bezsensownej pracy.
Jacek. Klon Właściciela Kilku Fabryk Ryżu Sfermentowanego.
Pomógł: 99 razy Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 15379 Skąd: że by...
#8 Wysłany: 2017-02-17, 11:46
Wintergreen napisał/a:
Wychodzi mi na to, że ostatecznie upadłą wersja o produkcji całych zegarków. Po prostu ktoś wyrobił sobie szablon o nazwie, która nieprzypadkiem brzmiała i wyglądała prawie jak Atlantic i oznaczał tak tarcze - serwisówki, które trafiały do już tym razem przypadkowych zegarków.
Ja bym jednak bronił tezy o manufakturze: być może wszystkie Atlanty były lepione za zasadzie "co przypasi".
Czekam niecierpliwie na fotki tej nowej.
Gbq.
_________________ "We offer best solutions in search of a problem"
Na początek zdjęcie tarczy luzem, o której pisał kumotr hrabia - ku pamięci
To, że z czterech znanych tarcz każda jest inna a z trzech znanych mechanizmów też każdy inny skłoniło mnie do wnioskowania o tym, że robiono same tarcze - jako zamienniki a do tego z nazwą mooocno nawiązującą do wówczas pożądanych Atlanticów.
A teraz więcej zdjęć mojej. Jako sztafaż posłużył nienoszony paseczek z realnego PRL-u, na którym zegarek docelowo będzie spoczywał w gablotce.
Niestety w życiu nie ma tak pięknie i podczas sesji okazało sie, że odleciała koronka. Do tego mechanizm "pływa w oleju" i spieszy jak gupi... Czeka mnie chyba nieprzyjemna przeprawa ze sprzedaj
_________________ Były starszy szeregowy Wintergreen był to złośliwy gnojek, który znajdował zadowolenie w swojej bezsensownej pracy.
Możliwie mało nieprzyjemnej owej przeprawy życzę i - mimo felerów - gratuluję nabytku.
Takie coś mi we łbie zaświtało -> jak patrzę na tarczę z tymi wypukłymi indeksami, to ona mi trąci tzw. renowacją (tak to się teraz nazywa), więc może producent owych Atlant korzystał naprawdę z wszystkiego, co miał pod ręką. I jak się trafiła zarżnięta tarcza od jakiegoś zegarka (albo cały zegarek ze zjechaną tarczą), to produkował z tego Atlantę?
_________________ 'Cause I got this crazy way... crazy way I'm swimming in still waters
Ostatnio zmieniony przez hrabia 2017-02-19, 23:24, w całości zmieniany 1 raz
_________________ Ten, który z demonami walczy, winien uważać, by samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy spoglądasz w otchłań ona również patrzy na ciebie.
Zauważyłem. Tym razem to wzór zbliżony do tej oferowanej samej tarczy, tylko w innej tonacji kolorystycznej. Wariant z sekundnikiem. Koperta i tarcza znów inne, a więc kolejny argument, że nie robiono seryjnych zegarków tylko "Atlanta" to brand samych tarcz robionych rzemieślniczo na podobieństwo Atlantica, aby towar się lepiej sprzedawał.
Myślę nieskromnie, że trochę rozruszaliśmy temat, ale niestety to nie była produkcja zegarków tylko przypadkowo potem żenionych tarcz serwisówek.
Jak będzie tanio, to się skuszę, a jak nie, to niech idzie do kogoś, kto będzie w większej potrzebie . Nie wiadomo ile trzeba będzie jeszcze w niego włożyć, żeby był choć w miarę punktualny.
_________________ Były starszy szeregowy Wintergreen był to złośliwy gnojek, który znajdował zadowolenie w swojej bezsensownej pracy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach