Pies czy kot?: kot Pomógł: 42 razy Wiek: 47 Dołączył: 01 Paź 2011 Posty: 4536 Skąd: Dubland
#1 Wysłany: 2023-04-07, 17:22 Najdłuższa reanimacja w historii zegarmistrzostwa.
Citizen Parashock z czerwca '72. Kupiony za grosze z Indii w stanie.... agonalnym. W sumie przyszły dwie sztuki, więc myślałem, że da się z dwóch zrobić jeden. Myliłem się.
W obu balans był mocno kopnięty i nie nadawał się do użycia.
Mechanizm Citizen Parashock 0201. Na sczęście produkowany na licencji jako HMT 020, więc to była jakaś droga do szukania dawcy. Z Indii przychodzą naprawdę ciekawe wynalazki. W jednej sztuce w balansie był za krótki włos, więc balans był dociążony dwiema blaszkami na super glue. Amplituda była koło 90 stopni i spieszył się 20 minut na dobę. W dodatku balans był pęknięty. Ta kompatybilność z HMT to też tak nie do końca. Citizenowskie szkiełko też jest bardzo specyficzne. Wypróbowałem 3 różne, które teoretycznie pasowały rozmiarem, więc dopiero za czwartym razem się udało.
Ostatecznie po 6 miesiącach i wielu próbach - jest i działa jak powinien. Oczywiście nowa luma na wskazówkach, czyszczenie i jakieś nieporadne próby szlifowania koperty. Maleństwo - 36mm z koronką. Mniejszy od Bullheada nawet.
Pozdrawiam
Eryk
_________________ We wrażeniu jakie wywieramy na innych, cena zegarka plasuje się tuż poniżej materiału z jakiego zrobione są nasze skarpetki.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach