Czego nie robicie z zegarkiem na ręku?
Odpowiedz do tematu

:
Zegarek od pobudki na nadgarstku aż do wieczora.
Nie potrafię wyjść z domu z gołym nadgarstkiem.
Zdejmuję zawsze do spania i pod prysznic.

"Muzyka – po milczeniu – najlepiej wyraża to co niewyobrażalne" Aldous Huxley (1894 - 1963)
:
Noszę w zasadzie tylko zegarki vintage więc jestem przewrażliwiony na ich punkcie :P Zdejmuję je w praktycznie w każdej sytuacji w której cokolwiek może im zagrażać. Ponadto traktuję zegarek trochę jak buty - po powrocie do domu ląduje na swoim miejscu w gablocie a nadgarstek odpoczywa - nie jest to regułą, ale często się zdarza (automaty dłożej goszczą na ręku by miały czas napiąć sprężynę). Nawyki do "dziadków"sprawiają też, że odruchowo zdejmuję zegarek przy jakiejkolwiek szansie na kontakt z wodą (i mało ważne, że to akurat amfibia - zawsze może na niej zostać brzydki osad z mydła przecież :)) - jeśli wodoszczelny trafia do wody to tylko daltego, że akurat mam taki kaprys - np. chcę go umyć lub ucieszyć się faktem, że woda mu nie szkodzi, wyjątek to wypad nad wodę, ale i tu albo jest vintage który zostaje na brzegu wraz z tel, portfelem itp. pod czyjąś opieką albo coś o sprawdzonej wodoszczelności - nawet moja "300" zaliczy test na suchej sprawdzarce zanim spotka się z głęboką wodą. Był czas gdy zdejmowałem zegarek do wszelkich prac fizycznych, dziś zdejmuję go wtedy gdy może się obedrzeć lub gdy stanowi zagrożenie (np. gdy wirujace elementy mogłyby chwycic za pasek).
Nigdy nie zdejmuje natomiast zegarka na rower itp. - latami jeździłem z pobiedą na ręku i nic jej nie szkodziło, uważam, że to trochę przesada z tą troska o drgania.

Jako ciekawostkę napiszę, że czasem warto mieć na ręku zegarek w sytacji w której zazwyczaj go zdejmujemy - raz poszedłem rabać drwa na pewne ognisko (a "obsługa" siekiery nie jest mi obca czy dziwna) i zapomniałem zdjąc swoją staruszkę 2602 którą "wycyganiłem" dawno temu od ojca - i bardzo dobrze zrobiłem - pękające drewno "odstrzeliło" - sądząc po obrażeniach pobiedki maiałem fart, że nie miałem zmasakrowanej ręki - zegarek został odnowiony i teraz ma już podwójnie sentymentalną wartość :) .

:
Z domu nie wychodzę bez zegarka, bo czegoś mi na ręku brakuje.
Zdejmuję za to zawsze w domu, po powrocie z czegokolwiek. Mam zegarek lub zegar w różnym wydaniu w każdym pomieszczeniu ( w kuchni dodatkowo walą po oczach led-y z lodówki, mikrofali i piekarnika - wiem, że to nie zegarki, ale czas wskazują i generatory wyregulowałem, że są raczej dokładne), więc nie czuję potrzeby noszenia dodatkowego na ręku. Do łazienki i ubikacji nie potrzebuję, gdyż czynności tam wykonywane muszą trwać tyle, ile się je robi, poza tym nikt mi nie będzie mówił ile czasu czytam gazetę :P .

Są jeszcze dwa powody nie noszenia zegarka w domu - z racji tego, że towarzyszka małżonka pracuje dłużej ode mnie, robię po pracy za baby-sitter, a zabawa z dzieciakami, to często jest bardziej niebezpieczna od tatami, o którym już wspomniał Ritter. Zgodnie z jego punktem nr 2 często zdejmuję też sikor w pracy, bo mam do czynienia z radarami, gdzie najmniejsza dawka indukcji magnetycznej to 36T, więc przyłożenie zegarka do takiego magnesu powoduje wyciągnięcie z niego werku orzez szkiełko.

Pozdrawiam
Lastrad
:
zegarek zawsze zdejmuje do spania... chyba że nie jestem w stanie :mrgreen:
Do sportów kontaktowych (np piłka) żeby nie uszkodzić siebie, innych, no i zegarka :roll:
do mycia rąk nie zdejmuje, czasami biore prysznic w zegarku mającym dobre WR
Jednak w znacznej części dnia zegarek jest moim towarzyszem i go nie zdejmuje :cool:

DOXA SUB 5000T CUSTOMER SERVICE STANDARD
http://www.chinawatches.p...p=182502#182502

"Lepiej częściowo mieć rację, niż całkowicie się mylić"

Pozdrawiam
Tomek (托梅克)
:
...robię wszystko - rabię drewno i....
myję ręcę......musi mieć wr.
....a tak to śpie z zegarkiem.....chyba że żona nakaże zdjęcie bo 'metal" jest mało delikatny ........ :mrgreen:

:
W związku z tym, że noszę tylko radzieckie muszę je oszczędzać. Przychodząc do domu ściągam, nie kąpię się w nich, nie śpię. Dbam ;)

Arek
[Usunięty]
:
Adam, to kup sobie chociaż jeden porządny :roll: :wink:

:
Arek napisał/a:
Adam, to kup sobie chociaż jeden porządny :roll: :wink:


:mrgreen:
Mam jeden - piątkę od ponad miesiąca na ręce i daje radę i co najważniejsze nie rozczulam się nad nią :razz:

:
Nie zakładam na rower bo mam pulsometr. ;) Nie zakładam pod prysznic. Nie zakładam do snu ... jak nie śpię sam. Nie zakładam do brudnej roboty. Poza tym bez zegarka jak bez ręki.

Ostatnio zmieniony przez kubama 2010-06-15, 09:20, w całości zmieniany 1 raz
Foch und Ch.
:
Ja tylko nie spie w zegarku i nie kapię się z nim... W zasadzie bez zegarka zle sie czuje, jakbym zapomniał czegoś ubrać... Do ciężkiej pracy zakładam G - nie straszne mu kopanie, rabanie drewna czy praca z udarem...

Ostatnio zmieniony przez Spinner 2010-06-15, 09:22, w całości zmieniany 1 raz
Blaz
[Usunięty]
:
Spinner napisał/a:
praca z udarem...


Znaczy śpisz z G-shockiem? :mrgreen: :mrgreen:

:
Ja zdejmuję jak idę z żoną do łóżka - twierdzi, że ją drapię zegarkiem. W łóżku to ja jestem G-shock :lol:

:
No nie - śpię bez zegarka bo tak chrapię, że wstrzasy rozwalą nawet G-shocka :twisted: :mrgreen:

:
Jak dla mnie spanie z zegarkiem to już perwersja i to znaczna : )

"Muzyka – po milczeniu – najlepiej wyraża to co niewyobrażalne" Aldous Huxley (1894 - 1963)
:
Ja też śpię z zegarkiem jak juz pisałem. Brakuje mi na łapie ciężaru nawet w łóżku :) A jak chcę zobaczyc która godzina, to nie muszę macac po ciemaku az na niego trafię, tylko jest zawsze tam gdzie byc powinien. Zboczony jestem widocznie... :???:

Odpowiedz do tematu
Skocz do:  

Pełna wersja forum
Powered by phpBB © phpBB Group
Design by Vagito.Net | Lo-Fi Mod.