Poprzedni temat «» Następny temat
Poprawianie po "kowalu"
Autor Wiadomość
pmwas
Właściciel Pola Ryżowego
4-85


Pies czy kot?: kot
Pomógł: 9 razy
Wiek: 39
Dołączył: 11 Mar 2010
Posty: 2964
Skąd: Sosnowiec
 #1  Wysłany: 2015-08-30, 12:08   Poprawianie po "kowalu"

Witajcie!!!

Tematem dzisiejszej prezentacji jest zmęczony życiem Elginek z około 1910 roku. Jest to duży mechanizm (rozm. 18 model 8), do tego w dużej, nawet jak na ten rozmiar, kopercie wykonanej ze stopu niklu. Model 8 to duży mechanizm zaprojektowany na potrzeby produkcji nowoczesnych, wysokiej klasy chronometrów - produkowano 3 wersje, 18 kamieniową B.W.Raymond, 21-23 kamieniową Father Time oraz topową, 23 kamieniową - Veritas. Wszystkie 3 wersje cechowała świetna jakość wykończeń tak płyt jak i części oraz fabryczna regulacja w 5 pozycjach, by zegarki spełniały wymogi amerykańskich linii kolejowych. Do ustawiania godziny służyła oczywiście dźwignia. Dzięki zastosowaniu dużego bębna sprężyny uzyskano wyższą rezerwę chodu. Widoczny tu mechanizm Father Time to najładniejsza wersja z taką sygnaturą, z pięknie stylizowanymi, złotymi napisami, diamentowymi nakrywkami w łożyskach balansu, złotymi oprawkami rubinowych kamieni (po stronie górnej) oraz z "odwróconym", bezpiecznym bębnem sprężyny.





Rozwiązanie to polega na tym, że gdy nakręcamy sprężynę zegarka, obraca się cały bęben, natomiast wewnętrzny koniec sprężyny napędza centralny wałek połączony z pierwszym kołem przekładni chodu. Dzięki temu w razie pęknięcia sprężyny cała siła uderzenia idzie w mechanizm naciągowy, a nie na przekładnię chodu i wychwyt. O tyle lepsze od jednokierunkowej zębatki na kole centralnym, ze ta druga czasami potrafi się zapiec i traci swoje właściwości.



Jak widać, zegarek nie miał łatwego życia. Dekiel ma podłużne pęknięcie na około 1/4-1/3 obwodu. Szkiełko zamocowano uderzając w brzeg lunety co ok 5mm, a wskazówka sekundowa, króciutka i na okropnej, dorabianej tulejce wygląda okropnie, ale to najmniejsze z wad zegarka. Podstawowym problemem jest balans - nie całkiem płaski, na naprawianej, za krótkiej osi i z krzywym włosem. Jak się okazuje ostatni zwój spirali wygięty jest w górę dużo przed fabrycznym zagięciem, co powodowało ocieranie górnego zwoju o półmostek balansu... Z tego wynikają kolejne "znaleziska" - wygięty w dół mostek balansu (!) oraz zeszlifowany półmostek kotwicy z oprawką kamienia nakrywkowego, bo balans się ocierał (!!!). Ponadto - jak mniemam - ten sam majster "poczęstował się" chyba złotymi wkrętami balansu, bo jakkolwiek balans wygląda na oryginalny (nr seryjny może się zgadza, ale cieżko go odczytać), wkręty są mosiężne. I jeszcze jest jakiś lut na obręczy przy ramionach, żeby zwiększyc masę... Fuj! Dodatkowo mamy tu także nieco zgięty górny czop osi balansowej i przerzutnik (metalowy, wlutowany).



Na zdjęciu poniżej - poprawiłem włos. Nie jest idealny, ale by już tyle razy gięty, że jak poprawiam jedno, psuję drugie i tak wypracowałem idealny kompromis... Jak widać ostatni zwój, przedtem wygięty w górę, teraz jest wygięty minimalnie w dół, ale już naprawdę mam tak dość tego włosa (godzinę mi to zajęło!!!), że zostawię jak jest. Pracuje zupełnie przyzwoicie, zwoje nie dotykają się wzajemnie, ani tez okolicznych elementów mechanizmu, odstępy są równe - musi tak być.


Skrzywiony czop dał się łatwo wyprostować - stosuję rozgrzaną (porządnie) pęsetę filatelistyczną - płaska, szeroką i dość miękką zarazem, więc siły nacisku są małe i czop z reguły powolutku się prostuje. Czasem zdarza się oczywiście złamać, ale z reguły idzie pięknie :) )



Druga sprawa - półmostek kotwicy. Teoretycznie najlepiej byłoby kupić nową nakrywkę i podmienić, ale znów - balans by obcierał, a nie mam ochoty brać się za wymianę osi, prostowanie półmostka balansu... Swoje już to wycierpiało i jak pracuje przyzwoicie (choć nie idealnie poziomo), to nich zostanie. Także wypolerowałem oprawkę kamienia razem z zeszlifowanym końcem półmostka, najpierw zgrubsza (tak, to wiertarka udarowa ;) ), potem do połysku. na szczęscie oprawka okazała się złota, a nie złocona :) Łożysko i tak musiałem rozłożyć, żeby usunąć pastę polerską, ale chciałem wypolerować też nierówny brzeg półmostka, co się zresztą fajnie udało...



Perfekcyjne to łożysko już nigdy nie będzie, ale jest "o niebo" lepiej :)

Pierwotnie chciałem w tym miejscu zakończyć sprawę, ale skoro juz tak dużo wymontowałem, to wykręciłem jeszcze parę śrubek i rozebrałem mechanizm "do rosołu".

O dziwo miałem pewien problem z wymontowaniem mostka 4 koła przekładni i koła wychwytowego, co zapowiadało problemy...



jak widać - wykończenia niczego sobie. Tak główna płyta (z obu stron, "lustrzana" polerka na elementach stalowych, przykręcane szatony pod tarczą), jak bęben sprężyny (też z obu stron) oraz koła przekładni i mostki (ale te juz tylko od góry).

Warto zauważyć również lustrzane wykończenie bocznych powierzchni mechanizmu.


Widoczne, górne powierzchnie kół mechanizmu zostały pozłocone, a kanty pięknie przeszlifowane. Podobnej obróbce poddano stalowe elementy wychwytu.

Przerzutnik oczywiście podwójny, palety szafirowe (nie wiem dlaczego - Amerykanie w topowych mechanizmach stosowali palety z szafiru, który teoretycznie nie różni się od rubinu pod względem właściwości. Niektórzy producenci nawet zamieszczali stosowna informację na płytach...).

W przebiegu poprzedniej "naprawy" zniknęła sprężynka zwiększajaca precyzję pracy elginowskiego regulatora chodu (spodnia strona mostka balansu), wkręty są mosiężne, tu nawiercone, tam podpiłowane, trochę cyny gdzeniegdzie - beznadziejna taka robota...

Zwłaszcza, ze założę się, że fabryczny zestaw był idealny, tylko się komuś "spodobał".

Do tego widać uszkodzone, mocowane na siłę dolne łożysko balansu (niestety nie mam żeby wymienić :( ) oraz mnóstwo odcisków palców na stali.

Majster co się zowie :(

Stalowe elementy remontoir'u - typowe dla amerykańskich zegarków z tamtej epoki - beczka i półbeczka na połowie wałka mocowanej w mechanizmie.

Na szczęscie odciski palców dały się łatwo usunąć - nie skorodowało.



Montaż takiego mechanizmu przebiega typowo. Nie wiem natomiast dlaczego, ale wspomniany mostek 4 koła przekładni i (co gorsza) wychwytu nie wskakuje na miejsce tak lekko jak powinien. Być moze zegarek upadł i ma tam jakies minimalne wypaczenie kształtu płyty (nie widzę), ale nawet "na sucho", bez kół potrzeba sporo siły by wcisnąć go na miejsce, w sam raz tyle ile trzeba by wyłamać czop osi koła wychwytowego.

Próbowałem kilka razy założyć go i zdjać, ale nie pomogło. Rozwiercać ładnie wykończonych otworków (ani opiłowywać bolców) nie chciałem, więc przez pół godziny, klnąc na czym świat stoi, walczyłem z jednym mostkiem (!). Koniec końców udało się go zamontować nie uszkadzając czopów, ale co się uszarpałem, to moje.

Jak mostek już siedział mocno na płycie głównej, chciałem sięgnąć pęsetą po śrubkę, ale ręce mi się tak trzęsły, że musiałem zrobić przerwę - KOSZMAR!!!



Dalej już było dośc łatwo...

Wydaje mi się, ze jedna z palet jest nieco za głeboko osadzona w kotwicy, no i zostało jeszcze pęknięte łożysko balansu, ale tego już nie ruszałem. Palet z zasady nie tykam, a łożyska balansu akurat ne mam. Nie ruszałem też wlutowanego przerzutnika, bo co niby mam z nim teraz zrobić???

Niemniej - jest postęp, i to spory. Zegarek chodzi. Jak na jego stan nawet zaskakująco dobrze.

Widać Elgina nie tak łatwo wykończyć, mimo iż ktoś bardzo się starał ;)

Acha, porządny, ładny sekundniczek na koniec :)

Tarcza - o dziwo, niemal idealna...

Oczywiscie przepraszam, jeśli uraziłem jakiegoś kowala... Tak się mówi, po prostu, nic więcej :)
_________________
Ну, погоди! :wkurzony:
Ostatnio zmieniony przez pmwas 2015-08-30, 12:09, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Spam
[Usunięty]

 #2  Wysłany: 2015-08-30, 12:19   

...nie dręcz duszy ;)


...półmostek to ci świetnie wyszedł pifko
 
 
Enkil
Sprzedawca Ryżu


Wiek: 47
Dołączył: 13 Lip 2015
Posty: 131
Skąd: Łysa Góra
 #3  Wysłany: 2015-08-30, 12:23   

Świetna robota :) i bardzo pouczajacy post.
Chętnie takie czytam, dzięki :)
_________________
Cytat:
Moje wszystkie ruskie są droższe niż moje wszystkie szwajcary :D
 
 
pmwas
Właściciel Pola Ryżowego
4-85


Pies czy kot?: kot
Pomógł: 9 razy
Wiek: 39
Dołączył: 11 Mar 2010
Posty: 2964
Skąd: Sosnowiec
 #4  Wysłany: 2015-08-30, 12:25   

Ten półmostek to mnie ucieszył. Wyglądało jak stosunkowo świeżo szlifowany, niezaśniedziały mosiądz, a okazało się, że to dawno szlifowane złoto :)
Widac zresztą, ze zeszlifowany brzeg samego półmostka zdążył ot tamtego czasu już sciemnieć...
Także robota stara (za to efekt po wsze czasy :wkurzony: ).
Fajnie, że udało się tak to wyrównać i wypolerować - widać, że kształt jest nie ten i otwór trochę jajowaty, ale w porównaniu z tą 'kupą' co tam była - wygląda genialnie :)
_________________
Ну, погоди! :wkurzony:
 
 
Spam
[Usunięty]

 #5  Wysłany: 2015-08-30, 12:51   

...a to całe ułożyskowanie osi bębna sprężyny i mocowanie koła naciągoweg... widać, że to pancerna maszyna...
 
 
pmwas
Właściciel Pola Ryżowego
4-85


Pies czy kot?: kot
Pomógł: 9 razy
Wiek: 39
Dołączył: 11 Mar 2010
Posty: 2964
Skąd: Sosnowiec
 #6  Wysłany: 2015-08-30, 13:23   

Teraz dopiero widzę, że 2x mi się jedno i to samo zdjęcie wkleiło ;)
Tyle razy to oglądałem, przeklejałem itp...
Dobre :)
_________________
Ну, погоди! :wkurzony:
 
 
Jacek.
Klon Właściciela Kilku Fabryk Ryżu
Sfermentowanego.


Pomógł: 99 razy
Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 15379
Skąd: że by...
 #7  Wysłany: 2015-08-30, 14:02   Re: Poprawianie po "kowalu"

Ładna bestia; zawsze uwazałem, że 18 linii to właściwy rozmiar dla zegarka :)
No i, jak widzę, kawałek roboty z nim był. Najcięższy wycisk dostaje się od takich, co to "wyglądają na całe, tylko oczyścić i ośkę wymienić".

pmwas napisał/a:

Rozwiązanie to polega na tym, że gdy nakręcamy sprężynę zegarka, obraca się cały bęben, natomiast wewnętrzny koniec sprężyny napędza centralny wałek połączony z pierwszym kołem przekładni chodu. Dzięki temu w razie pęknięcia sprężyny cała siła uderzenia idzie w mechanizm naciągowy, a nie na przekładnię chodu i wychwyt. O tyle lepsze od jednokierunkowej zębatki na kole centralnym, ze ta druga czasami potrafi się zapiec i traci swoje właściwości.


No tak, teraz pęknięcie sprężyny napędowej brzmi prawie jak opowieści owczej babci, ale wtedy było częstsze niż jakiekolwiek inne awarie.

Cytat:
O dziwo miałem pewien problem z wymontowaniem mostka 4 koła przekładni i koła wychwytowego, co zapowiadało problemy...
(...)
Próbowałem kilka razy założyć go i zdjać, ale nie pomogło. Rozwiercać ładnie wykończonych otworków (ani opiłowywać bolców) nie chciałem, więc przez pół godziny, klnąc na czym świat stoi, walczyłem z jednym mostkiem (!). Koniec końców udało się go zamontować nie uszkadzając czopów, ale co się uszarpałem, to moje.


Te naprężenia mogą z czasem gdzieś się ujawnić. Warto by obejrzeć bolce i otwory mikroskopem.

Cytat:
Jak mostek już siedział mocno na płycie głównej, chciałem sięgnąć pęsetą po śrubkę, ale ręce mi się tak trzęsły, że musiałem zrobić przerwę - KOSZMAR!!!


"Est modus in rebus! - rzecze na to Zagłoba - trzeba co najwięcej wina pić: oleum, jako lżejsze, zawsze będzie na wierzchu, wino zaś, które i bez tego idzie do głowy, poniesie ze sobą każdą cnotliwą substancję." ;)

Reasumując - efekt wart szarpaniny.

Gbu.
 
 
pmwas
Właściciel Pola Ryżowego
4-85


Pies czy kot?: kot
Pomógł: 9 razy
Wiek: 39
Dołączył: 11 Mar 2010
Posty: 2964
Skąd: Sosnowiec
 #8  Wysłany: 2015-08-30, 14:21   

Jeszcze raz zdjąć ten mostek :shock: ??? Nigdy! Skończę "u czubków" cool

Jak brat uszłyszał w pewnym momencie (przepraszam najmocniej) "cozach...iapier...naku..ajegomać!" (jednym tchem) to ciężko się zdziwił...
Ale za to jak przestałem, to mi się ręce zaczęły tak trząść, ze naprawdę nie umiałem pęsetą śrubki chwycić, a podczas montażu - jak skała. Istny rynsztok i aż mi głupio, ale gdzieś te nerwy muszą ulecieć - jak nie w postaci drżenia, to werbalnie - różnie można. Przynajmniej nikt nie zginął, a i mechanizm cały :)
_________________
Ну, погоди! :wkurzony:
Ostatnio zmieniony przez pmwas 2015-08-30, 14:27, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Jacek.
Klon Właściciela Kilku Fabryk Ryżu
Sfermentowanego.


Pomógł: 99 razy
Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 15379
Skąd: że by...
 #9  Wysłany: 2015-08-30, 14:26   

Odwagi! Zbrojny w antidotum dr Zagłoby na pewno dasz radę :D

Gbuhajbejowicz.
 
 
pmwas
Właściciel Pola Ryżowego
4-85


Pies czy kot?: kot
Pomógł: 9 razy
Wiek: 39
Dołączył: 11 Mar 2010
Posty: 2964
Skąd: Sosnowiec
 #10  Wysłany: 2015-08-30, 14:47   

Olśniło mnie! Zepsułem zegarek!
Jak go kupiłem, z tym włosem ocierajacym się o półmostek, to chodził względnie dokładnie, a teraz... katastrofa! około -1,5 do -2 minut we wszystkich pozycjach!!! Tak to jest, jak się amator weźmie za poprawianie wizjonera :))

Ciekawe, że wg Kello odchyłki pozycyjne nie są dramatyczne, pomimo znacznych różnic w amplitudzie...
Zastanawiam się, czy te odchyłki to bardziej balans, czy bardziej ew. luzy w wychwycie???
_________________
Ну, погоди! :wkurzony:
Ostatnio zmieniony przez pmwas 2015-08-30, 14:52, w całości zmieniany 4 razy  
 
 
Spam
[Usunięty]

 #11  Wysłany: 2015-08-30, 14:52   

...i po co ci to było :)) weź tam palcem przygnij ten włos... będzie chooooodził :D
 
 
pmwas
Właściciel Pola Ryżowego
4-85


Pies czy kot?: kot
Pomógł: 9 razy
Wiek: 39
Dołączył: 11 Mar 2010
Posty: 2964
Skąd: Sosnowiec
 #12  Wysłany: 2015-08-30, 14:57   

Można też tak wygiąć, zeby się zwoje stykały, zaraz ruszy z kopyta :)

A tak serio - pamiętam podobny problem w moim pierwszym Elginie. Elginek miał (wciąż ma) zardzewiały włos, a - nie wdając się w rozkminianie szczegółów - rdza na włosie = wolniejszy chód. I tak przy regulatorze na plus miał jakies -5 minut na dobę.

Zaniosłem do "majstra" (skądinąd bardzo miłego, ale marnego) żeby poprawił, to potrzymał kilka dni i z dumą ogłosił, że zrobił.
Chodziło toto faktycznie jakby szybciej, ale z małą amplitudą i wydawał dziwne odgłosy jakby dzwonienia z tarciem o metal - takie...
W powiększeniu - najbardziej zewnętrzny zwój włosa został odgięty w dół tak, żeby dotykał ramienia balansu. I chodziło to szybciej :facepalm:

Oczywiście poprawianie tego zajęło mi (tylko i aż) pół godziny (co było dla mnie wowczas ogromnym sukcesem - majstrowałem przy włosie 2 raz w życiu).
Na szczęście idealnie zidentyfikowałem miejsce gięcia i delikatnie, kroczek po kroczku, z "duszą na ramieniu" je wyprostowałem. Do dzisiaj jestem pod wrażeniem swojej pracy - nie widać :)

Oczywiście całą regulację diabli wzięli - ostatnio w końcu wymieniłem dwa wkręty na ciut lżejsze i hula aż miło :)) *


* wiem, że wymienianie wkrętów może spierniczyć wyważenie balansu, ale w tych zabytkach az tak się tym nie przejmuję. Nie cierpię tylko ruszać "kolejowych" balansów, fabrycznie idealnych, z pięknymi, złotymi wkrętami... reszta, jak "wali -5 czy -10 minut na dobę, co mi tam po wyważeniu? I tak większość ma juz podpiłowane, czy powymieniane wkręty...
_________________
Ну, погоди! :wkurzony:
Ostatnio zmieniony przez pmwas 2015-08-30, 15:06, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
Jacek.
Klon Właściciela Kilku Fabryk Ryżu
Sfermentowanego.


Pomógł: 99 razy
Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 15379
Skąd: że by...
 #13  Wysłany: 2015-08-30, 15:06   

pmwas napisał/a:
Ciekawe, że wg Kello odchyłki pozycyjne nie są dramatyczne, pomimo znacznych różnic w amplitudzie...
Zastanawiam się, czy te odchyłki to bardziej balans, czy bardziej ew. luzy w wychwycie???


Mimo iż "przez telefon strasznie kijowo widać", najpierw przyjrzałbym się balansowi.

G.

[ Dodano: 2015-08-30, 15:08 ]
--

BTW zadziałaj naukowo: na chronokomparator drania.

G.
 
 
pmwas
Właściciel Pola Ryżowego
4-85


Pies czy kot?: kot
Pomógł: 9 razy
Wiek: 39
Dołączył: 11 Mar 2010
Posty: 2964
Skąd: Sosnowiec
 #14  Wysłany: 2015-08-30, 15:08   

Nie, nie - chodzi mi o to, ze z takim balansem spodziewałbym się większych odchyłek pozycyjnych, a te są względnie niewielkie (przynajmniej wg faktycznie takiego sobie Kello).
Oczywiście, że balans jest pewnie ciut za ciężki, albo to wina podrdzewiałego włosa...
Nieważne, -2 to jeszcze mieści się w moich normach dla starego dezela. Mój kolejowy Hamilton ma -15, bo ma nieoryginalny włos, niestety, a jedną parkę pięknych, złotych wkrętów już mu wywaliłem i szkoda mi kolejnej, więc też jakoś to znoszę :)
Jak się kocha, to się wiele wybacza, im bardziej tym więcej, mam rację???
_________________
Ну, погоди! :wkurzony:
 
 
Jacek.
Klon Właściciela Kilku Fabryk Ryżu
Sfermentowanego.


Pomógł: 99 razy
Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 15379
Skąd: że by...
 #15  Wysłany: 2015-08-30, 15:13   

Jak najbardziej pifko

Gbórq.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Charcoal2 Theme © Zarron Media modified for Przemo by joli
Wersja mobilna forum