Dziś przy niedzieli tak od niechcenia pozaglądałem do 2 ostatnich nabytków - męskiego i damskiego wristłacza kłality Cyma. Nic specjalnego ale cieszą oko i ucho. Męski po wymianie sprężyny i oliwieniu chodzi chętnie i żwawo, damka natomiast woli odpoczywać. Coś pochodzi, coś pogmera, trza ja będzie umówić na jakąś randkę z moim zegarmistrzem. Łacze z lat 30-tych ubiegłego wieka, stan taki sobie ale nie ma co narzekać.
Męski to Cyma 335. Zaintrygował mnie ten pies na deklu koperty i mechu. Okazuje się, że logo TRUSTY z psem bili niejacy bracia Schwob.
W 1862 roku dwaj bracia - Józef i Teodor Shwob popełniają biznesa - prawdopodobnie chcieli coś zrobić żeby się nie narobić a jednak coś tam zarobić - i założyli sobie Schwob Freres & Cie, czyli Bracia Shwob i s-ka czy też Rodzina Schwob i s-ka. Tak czy inaczej popełnili biznesa w szwajcarskim La Chaux-de-Fonds i nazwali to cuś "CYMA" od francuskiego "sommet" badź "sommite", które ma się wywodzić od łacińskiego "szczytu", że niby też CYMA. Początkowo firma miała zatrudniać 40 robotników na 55 maszynach i wyrabiać normę 40 zegarków na dobę - jak dobrze zasuwali to no to logiczne 40 gości przy dobrej organizacji i podziale pracy robi 40 zegarków na dniówkę. A teraz ten pies - według mikroliska znak TRUSTY z psem zarejestrowany został na przełomie 1884/1892. Dobra. I tak sobie ferersy ładnie pracują do 1892 roku kiedy to do firmy na wspólnika wskakuje misiek z kapitałem niejaki Henri Frederic Sandoz i już jako przewodniczący przemienia firmę na CYMA WATCH Company a dalej to już chyba wiadomo.
Ja zainteresowałem się zegarkami tej firmy z uwagi na piękne wykonanie werków i chęć posiadania któregoś z modeli.
Szkoda że temat obejmuje tylko Art-Deco, co deko jest przy mało, aby cokolwiek więcej pisać, z uwagi na ukierunkowanie czytaczy
_________________ Normalność, to indywidualne postrzeganie rzeczywistości.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach