Pomógł: 5 razy Wiek: 50 Dołączył: 26 Wrz 2012 Posty: 1308 Skąd: NGC 7293
#1 Wysłany: 2012-12-17, 21:06 Z umiechem patrzysz na zegarek mniejszy niż 36mm...
Cytat z polskiego wydania Chronos 4-2011
"[...]Stworzony na przełomie 1963 i 1964 roku zegarek ze stoperem, znany później jako Carrera, szybko odniósł niezwykły sukces. Projektując Carrerę Jack W. Heuer chciał stworzyć model wyróżniający się minimalistycznym wzornictwem i bardzo czytelnymi wskazaniami. Zastanawiał się przede wszystkim nad tym, jak powiększyć tarczę nie zwiększając jednocześnie średnicy zegarka! Rewolucyjne jak na tamte czasy okazało się umieszczenie podziałki sekundowej stopera na pierścieniu znajdującym się na obrzeżach i nachylonym do tarczy pod kątem 45 stopni. W ten sposób udało się uzyskać dodatkowe 2 milimetry. Poza tym zarówno licznik minut jak i mały sekundnik zostały umieszczone poniżej poziomu tarczy głównej, dzięki czemu powstał ciekawy, trójwymiarowy efekt. W premierowym modelu, nazwanym Carrera 12, Heuer zrezygnował nawet z dodatkowej podziałki tachometrycznej i telemetrycznej, aby zegarek miał bardziej klarowne linie [...]" Cytowana Carerra ma 35,5 mm.
Cytuję jako ciekawostkę dla Kumotrów równie sceptycznie przypatrujących się MODZIE na coraz większe zegarki, których na forum widuję masę. 42mm to jest maksymalny rozmiar sprawdzający się w działaniu nawet na Księżycu (vide Speedmaster Professional).
Machu Klon Właściciela Pola Ryżowego Duże jest piękne:D
Pomógł: 122 razy Wiek: 38 Dołączył: 10 Maj 2011 Posty: 14436 Skąd: Gliwice
#2 Wysłany: 2012-12-17, 21:45
Ja tam z uśmiechem patrzę na każdy zegarek, ale tych poniżej 44mm (do niedawna granicą było 47) nie zakładam Jakoś mi nie pasują do moich 120kg, dosyć swobodnego stylu ubierania i ogólnie hałaśliwego, ekstrawertycznego sposobu bycia wszystko koniec końców jest kwestia gustu, a mój podpowiada mi, że rzeczy subtelne i delikatne są dla ludzi subtelnych i delikatnych
Ostatnio zmieniony przez Machu 2012-12-17, 21:45, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 17 razy Wiek: 43 Dołączył: 23 Cze 2011 Posty: 6122 Skąd: Warszawa
#4 Wysłany: 2012-12-17, 21:56
Odkąd odkryłem że 44mm w Mini-Fiddy to idealny rozmiar dla małych nadgarstków, staram się nie schodzić poniżej 40-ki. MQJ i inne sub'owate są sprytne pod tym względem, bo mają długie uszy, co je optycznie powiększa. Każdy ma taki rozmiar na jaki sobie zasłużył, ale mi jakoś mniejsze zegary nie pasują optycznie do ręki.
_________________ "Sracz był oddalony od wyra, szło się w deszczu. Gówniane to były czasy."
Jan Oborniak
Machu Klon Właściciela Pola Ryżowego Duże jest piękne:D
Pomógł: 122 razy Wiek: 38 Dołączył: 10 Maj 2011 Posty: 14436 Skąd: Gliwice
#5 Wysłany: 2012-12-17, 22:00
Iks napisał/a:
Mzeg napisał/a:
MODZIE na coraz większe zegarki
A nie pomyślałeś, że niektórzy PO PROSTU takie lubią??
Moda modą, i jaka aktualnie jest wszyscy widzimy, co nie wyklucza odnalezienia w ramach niej czegoś zbieżnego z naszymi własnymi gustami. Nie wszystko co aktualnie proponuja Nam rozmaici 'artysci projektanci' musi byc obciachowe, trzeba tylko umiejętnie wybierac, a nie bezmyślnie kopiowac to, co widzi się w gazetach i na plakatach....
Pomógł: 35 razy Wiek: 49 Dołączył: 23 Maj 2012 Posty: 6031 Skąd: PL
#7 Wysłany: 2012-12-17, 23:57
De gustibus...
Hm... 29-47mm na nadgarstku ok. 18,5 cm. Taki chyba jest zakres wymiarowy średnic noszonych przeze mnie zegarków. I skrajności wyznaczają vintage z lat 1920-40. Noszę co mi się podoba, jednak górna granica jak dla mnie to ok. 44 mm. Pasówkę 47 mm, którą mam, noszę sporadycznie. Większe znaczenia ma jednak, jak dla mnie, wymiar z uszami. Gdy uszy zaczynają mi wystawać poza nadgarstek (58 mm) to zaczyna wyglądać śmiesznie, jak za duże buty. Na maluchy sprzed kilkudziesięciu lat mam prosty sposób - paski z podkładkami. Najlepiej nosi mi się z nowych Amfę Ministry (Wodołaza chyba będę się pozbywał), ze starych stalową Omegę na 26.5, czasem coś atlanticowego - Worldmaster, Worldchampion lub Pallas De Lux, z pośrednich lecz już vintage to chyba Rakieta UFO (niebieska lub zielona). Z nowym wintydżowatym Parnisem z zielonym pierścieniem (kostka jak nadmuchane retro, niebieskie wskazówki, taki jak ma Bow) jestem na etapie dogadywania się, w porównaniu jednak do staruszków wygląda jak nadmuchany.
_________________ Antisocial and faceless...
Ostatnio zmieniony przez mw75 2012-12-17, 23:58, w całości zmieniany 1 raz
Pominąłes jeden szczegół
Ludzie nie maleją.
50-60 lat temu,mężczyzna który miał 1.80 był mężczyzną rosłym.
W 1880 średni wzrost mężczyzny w Polsce to bylo 1.65. Sienkiewiczowski "maly rycerz" to pewnie mial 1.40, skoro nawet wtedy był "malym" W 2001 - to jest 1.77. To samo dotyczy wagi, czyli ogólnej budowy. Zwiększanie się zegarka noszonego na ręku jest tak samo naturalnym następstwem tego, oczywiście pomijając przypadki skrajne. Dryf od 28 mm "męskiego zegarka' do +/-40 mm jest moim zdaniem naturalny. Powyżej - nooo, to już można spekulować
To wolny kraj - kazdemu wolno kupować i nosić taki zegarek jaki mu się podoba ...
Pierwszy post Mzeg rozumiem bardziej jako przypomnienie, że i tak kiedyś bywało, niż nawracanie na małe rozmiary.
Poza tym rzeczywiście w ciągu nawet niecałych stu lat widac, że populacja w naszym kraju, i nie tylko, rośnie gabarytowo
Dla mnie np. bardziej niż na średnica problemen jest waga. Zegarek powinien być wydodny, co oznacza, że odważniki, a nawet zegarki tak powyżej 120-150 g łącznie z paskiem (branzoletą) do mnie zupełnie nie gadają. Inni niech noszą, jeśli wola.
edit: pisałem w tym samym czasie co kumotr
_________________ Były starszy szeregowy Wintergreen był to złośliwy gnojek, który znajdował zadowolenie w swojej bezsensownej pracy.
Ostatnio zmieniony przez Wintergreen 2012-12-18, 08:58, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 90 razy Wiek: 62 Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 31014 Skąd: Zielona Góra
#11 Wysłany: 2012-12-18, 08:57
A ja tam lubię sobie założyć od czasu do czasu na nadgarstek coś czego nie czuję jak odważnika, zwłaszcza wszelkiego rodzaju zabytki z ubiegłego wieku, czasami warto tak dla odstresowania nadgarstka sobie coś takiego założyć.
Pomógł: 2 razy Wiek: 48 Dołączył: 02 Maj 2010 Posty: 2913 Skąd: Gdańsk
#12 Wysłany: 2012-12-18, 09:00
ALAMO napisał/a:
Pominąłes jeden szczegół
Dryf od 28 mm "męskiego zegarka' do +/-40 mm jest moim zdaniem naturalny. Powyżej - nooo, to już można spekulować
O to, to Dla mnie 42mm to max. Jakoś nie uśmiecha mi się chodzenie z cegłą przewiązaną do nadgarstka
Cezar Klon Ryżowego Długiego Marszu MARUDA i MENDZIARZ
Pies czy kot?: pies Pomógł: 51 razy Dołączył: 01 Kwi 2011 Posty: 12913 Skąd: mapenzi
#13 Wysłany: 2012-12-18, 09:11
Generalnie dwie zasady - duży i ma świecić to pomyłka...
Od świecenia jest latarka.
A duży , za duży wygląda śmiesznie na za małym nadgarstku.
Dla mnie generalnie 42-43 to max.
Krótkie uszka, tak do 52-54 max.
42 z wąskim bezelkiem jest imo optymalne
Blaz [Usunięty]
#14 Wysłany: 2012-12-18, 09:24
chomior napisał/a:
Ale za to pięknie by się prezentował na kizi .
Im więcej zegarka widać na ręku tym więcej prestiżu, zazdrosnych spojrzeń. W końcu może też szef zauważy, że istnieję...?
Bo to jest drugi aspekt
Kiedyś liczyliśmy cenę Rolexa w latach '60 do obecnej, pamiętacie?
Wychodziły ciekawe rzeczy. Tylko w jednym przypadku metody indeksacji ceny, Rolex kosztował obecnie tyle samo. Przy innych - był droższy. Przy drastycznym spadku kosztów jego wytworzenia. Czyli prawdziwą jest teza, że każe nam się za zegarki płacić więcej. No to jak się każe płacić więcej, to "prestiż musi być widoczny"
Można by się pobawić w liczenie tego dla innych przykładów - chociaż będze trudno. Koncerny kompletnie przetasowały pozycjonowanie marek, przeciętnej jakości Omega została wywindowana duo powyżej niezłgo Longinesa - przykład z brzegu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach