Od piątku czarne Otago gości u mnie.
Pierwsze wrażenie: kawał stali, szczególnie na bransolecie.
Po jednym dniu noszenia na bransolecie, koronce udało się boleśnie nadwyrężyć mój nadgarstek. Niestety zdjęcie jednego ogniwa nie wchodziło w grę gdyż nie byłem wtedy w stanie zapiąć zegarka.
Nurek tafił więc na dołączonego Diloya. Na początku średnio mi się podobał na tym pasku, ale po kilku godzinach jakoś się przyzwyczaiłem i powiem szczerze, że jakbym miał go nabyć to trafiłby od razu na pasek. Wygoda użytkowania diametralnie wzrosła, zero jakiegokolwiek upijania przez koronkę. Mimo słusznej wagi, zapominam, że mam go na nadgarstku.
Strasznie podobają mi się refleksy na szlifowanej, górnej częśći koperty. No i świecący bezel, bajka!
Całość pasuje jedynie ta okropna rysa na szafirze.
Już się kończy do niego pasek w czarnym macie ze strebrną nitką. Tak, żeby sprawdzić jak się będzie prezentował w innej kolorystyce niż czerń z czerwienią.
Jakby szanowne prezesostwo GG nie miało obiekcji, to mogę dołączyć ten pach do dalszej wędrówki Otago.
pozdrawiam,
Radek