Nie zrozumielismy się
Ja klienta sznuję, bardzo szanuję. Jest dla mnie obiektem w obsłudze najważniejszym. I ja po poporostu lubię obsługiwac klientów. Zawsze chciałem sprzedawać i to robię. Robię to co lubię. Oczywiście macie racje, że taki klient może być potencjalnym teraz lub w przyszłości i z taki założeniem do niego wychodzę.
Dla mnie sukcesem nie jest sprzedaż sama w sobie, ale powrót klienta po kolejny samochód, zegarek
To wtedy ma sens.
Ja poprostu napisałem, że nie nawidzę ludzi, którzy psioczą na salony, na ceny. Szukaja alternatyw (oczywista ich prawo i szanuję to, sam często szukam), ale przychodzą z premedytacją by poznać produkt, który kupią finalnie i tak gdzie indziej. Przychodzi Pan, który ma już zaliczkę na używkę lub nowy wpłaconą w mieści X i chce żeby z nim jeździć, tłumaczyć mu wyposażenie itp. zabiera to mi 1 - do 1,5 w której mogłem obsłużyć innego klienta zainteresowanego zakupem samochodu u mojego szefa, który właśnie mi płaci za to bym takich klientów obsługiwał. Ja poprostu nie rozumiem takiego podejścia do tematu. Ktoś po prostu nie szanuje mojego czasu.
Wyobraźcie sobie, że znaleźliście zegarek, który Wam się podoba. W internetowym sklepie. Hmm no tak, ale warto było by go pomacać. Co zazwyczaj robimy, idziemy do salonu, który ma takie zegarki i oglądamy, przymierzamy, rozmawiamy z niedouczonym sprzedawcą. A czemu nikt nie napisze do sklepu X w USA czy gdzi tam bądź, czy nie wyślą nam zegarka do objrzenia ? Bo wie, że odbije się od ściany. Ale to, że tam zostanie olany jako klient nikogo nie razi
Czy według Was to nie jest obłudne, kupię tam ale tu poprzymierzam ? Tylko o to mi chodzi
Ad meritum, zgadzam się, że osoby w salonach mają mało wiedzy i może faktycznie takie szkolenia jak są w markach samochodowych powinny być tam prowadzone. Oczywiście są wyjątki.