Po wymianie maili z producentem zestawów (dośc opornej, bo okazało się, że moje maile idą w eter zamiast do odbiorcy) zdecydowałem się na zestaw do zrobienia zegara na 4 lampach Z573M. Po pierwsze - stojące lampy mi się bardziej podobały, niż poziome, a po drugie - podobała mi się idea zasilania przez złącze microUSB (och, błoga nieświadomości).
Tutaj kolejne podziękowania dla Fixxera - poratował mnie pięcioma lampami Z573M w stanie magazynowym. Producent sugerował jakiś prostszy zestaw, ale jestem uparty osiał i wbrew zaleceniom kupiłem ów zestaw, pełen wiary we własne umiejętności.
Dotarło takie coś:


Tutaj nastąpiło moje zderzenie z rzeczywistością. Ostatnio, kiedy miałem lutownicę w łapach, to oporniki były w kształcie beczułki i miały nóźki do wpinania w klapy marynarki. To coś co dostałem bardziej przypominało zbiorowisko mrówek, niż jakiekolwiek znane mi elektroniczne elementy.
Filmiki na Youtube i doświadczenie w modelarswie redukcyjnym okazały się bardzo pomocne. Nie mówiąc już o porządnej lupie.

Wspomniane wcześniej terminale portu microUSB wywołały u mnie tylko nerwowy śmiech. Tutaj dla porównania z grotem mojej lutownicy:

Projektanci wymuślili bardzo sprytny system gniazd do lamp na bazie bebechów złącz LPT.
Dwa dni później (i tylko jeden poparzony paluch!) nastąpił próbny rozruch:
IT'S ALIVE!

Tutaj okazało się, że przyciski do nastawiania wlutowałem po złej stronie płytki, ale to było do ogarnięcia stosunkowo prosto. Obudowa składa się z dwóch dęboych płytek i mosiężnego paska, który pomalowałem na czarno, żeby mi zegar do mebli pasował.
Skończona całość, która działa prawidłowo, pomimo moich najszczerszych chęci i absolutnego braku wiedzy, prezentuje się tak:


Frajda nieziemska z takiego hipsterskiego zegarka. Dzięki Fixxerowi za inspirację i lampy, a firmie http://www.electronixclock.pl za zestaw klocków.
Pozdrawiam
Eryk