Mój zegarmistrz jest bezradny.
Zegarek na pierwszy rzut oka jest 100 % sprawny, ale zatrzymuje się sam z siebie po około 10-12 godzinach.
Po odciągnięciu koronki i poruszeniu wskazówkami zegarek rusza dalej. Po kolejnych kilku godzinach znów się zatrzymuje.
Czy ktoś ma jakiś pomysł?
Odpowiedz do tematu
: Poljot - Kosmos
Facet to nie pieczarka, żeby go trzymać w ciemności i karmić gównem.
:
Poodejrzewam wytarcie osi minutowej lub jej łożyska w płycie.
Na wsiakij pożarnyj słuczaj przyjrzałbym się też bębnowi sprężyny i jego łożyskowaniu na okoliczność luzów (myślę że zegarmistrz już to sprawdził).
J.
Na wsiakij pożarnyj słuczaj przyjrzałbym się też bębnowi sprężyny i jego łożyskowaniu na okoliczność luzów (myślę że zegarmistrz już to sprawdził).
J.
:
Odpowiedz do tematu
Ten zegarek jest jak na radzieckie standardy zaprojektowany z wyjatkowo małą tolerancja na błędy. I wymaga od zegarmistrza dużej staranności przy pracy, czyli nie wolno go naprawiać jak "pabiedy", raczej jak szwajcara z komplikacjami gdzie wszystko jest wymagające.
Może zachaczać bęben spręzyny (jak ma za duzy luz) o kolo godzinowe, za mocno posmarowane koło zmianowe i "klei się", źle ustawione luzy kalendarza, beczka nie do końca wraca na swoje miejsce i haczy o koła pośrednie mechanizmu nastawczego itp. itd.
Może zachaczać bęben spręzyny (jak ma za duzy luz) o kolo godzinowe, za mocno posmarowane koło zmianowe i "klei się", źle ustawione luzy kalendarza, beczka nie do końca wraca na swoje miejsce i haczy o koła pośrednie mechanizmu nastawczego itp. itd.