W Polsce ulewy, to trzeba jakieś cieplejsze miejsce pokazać
Otóż poprzedni weekend trafił się w okolicach Rzymu, z parkingu do Koloseum było 25km. Wiadomo, trzeba jechać. Wyciągnąłem rower, ruszyłem... i mało brakowało, żebym musiał wracać po pokonaniu 100m

W niektórych krajach, nie da się wyjść z autostrady, często te stacje i parkingi są pośrodku niczego i wyjazd jest tylko z powrotem na autostradę. Ale we Włoszech akurat nie ma problemu, zawsze jest jakaś furtka, parking dla pracowników, jakaś mała uliczka zawsze prowadzi do świata zewnętrznego

Dojeżdżam więc do furtki, a tu niespodzianka:
Drzwi obrotowe zabezpieczone łańcuchem:
Druga bramka normalnie, na klucz:
I co teraz?

Poszedłem na stację, spytać obsługi czy by mnie nie wypuścili, po dobroci

Odpowiedź brzmiała mniej więcej tak: "noo, nooo, nooooo open, no noo".
Głupi wuj 
Już miałem pomysł, żeby i rower i siebie przerzucić przez płot, ale akurat jakaś pani przyjechała do roboty, to wykorzystałem element zaskoczenia i wyszedłem, jak ona wchodziła

Coś tam mówiła, że jak chce to niech sobie jadę, ale jak wrócę? To zmartwienie na później

Ruszyłem, była godzina 8:30, temperatura jeszcze poniżej 30 stopni, więc całkiem ok
Później wolałem już temperatury nie sprawdzać, po co się denerwować
Ujechałem niecały kilometr, myślałem, że to już świat zewnętrzny, ale nie! Kolejna brama, tym razem duża, solidna, z każdej strony monitoring, jak podjechałem bliżej, to sama zaczęła się otwierać, na czujkę jakąś. Miałem chwilę zawahania, no bo naprawdę, wyjadę, a jak wrócę?

Ale nic to, będziemy się martwić później
Wyjechałem, to ta brama, widziana od zewnętrznej strony
No i jak tak się zastanawiałem, czy to aby na pewno było mądre, minęły może 2 minuty i już Carabinieri byli koło mnie

Ja nie mówię po włosku, oni nie mówili po angielsku

Ale jakoś językiem włosko-angielsko-migowym się udało dogadać, że nie jestem terrorystą, tylko kierowcą i mam zamiar zwiedzić Rzym, pokazałem rower, aparat i mapę, z trudem, ale uwierzyli

I ostrzegli, że to bardzo daleko, ale puścili wolno

Naprawdę, pierwszy raz spotykam się w Italii z takimi trudnościami, żeby się z parkingu wydostać, dziwna sprawa
Ok, po tym przydługim wstępie, wycieczka zaczęła się naprawdę. Tramwaje niespecjalnie imponujące tam mają, Swing z Pesy to to nie jest
Inżynier który projektował tę ścieżkę rowerową, musiał być tak samo pilnym studentem, jakim ja byłem
Ale przynajmniej piesi nie mają krawężnika
Mimo tych przeciwności losu, udało się dojechać do pierwszego pktu:
Jest i Koloseum, to wiadomo, musi być zwyczajowa fotka bicykla
Niech będzie ze znakiem, jakiego nie lubię
O tej godzinie słońce jest po złej stronie, więc ta bardziej znana strona Koloseum jeszcze nie wygląda za dobrze
A turystów już pełno, że też oni zawsze muszą jechać tam, gdzie ja
Oni pilnowali, żeby nikt nie wybuchł, bo jakby wybuchł - to by go natychmiast zastrzelili
Co jakieś 5 minut się zmieniali pod tą wiatą, było już znacznie cieplej niż te 29.9 stopnia
Obok Koloseum jest Forum Romanum i Palatyn, chciałem zwiedzić, ale co się okazuje?
Z rowerami nie wpuszczają, jest to proszę państwa SKANDAL!!

Bramki wejściowe jak na lotnisku, więc nie ma opcji, żeby przejść niezauważonym, nic się nie ukryje
Co mi pozostało, biednemu żuczkowi, tylko fotki przez płot
Zlazłem więc z powrotem, niech będzie jeszcze jedna fotka składaka, z jakąś Azjatką
Ok, zostawimy na razie Koloseum, ruszyłem w kierunku Fontanny di Trevi. Po drodze jeszcze fotka typowej włoskiej uliczki, z ciekawym napisem na murze z prawej strony:
Jakby komuś nie chciało się zwiedzać pieszo, to zawsze może pożyczyć takie coś
Dotarłem do fontanny. Przydałby się jakiś szerszy obiektyw, bo nijak nie chciała się cała zmieścić w kadrze, musicie mi na słowo uwierzyć, że wygląda to całkiem fajnie
Zawsze, jak idę sobie Rolexa kupić, to akurat zamknięte mają
Zanim wyruszyłem na wyprawę, poczytałem sobie troszkę o tym Rzymie. Trafiłem na informację, że jest drogo, że płaci się tutaj absolutnie za wszystko, ale jedna rzecz jest za darmo. Po całym mieście są porozstawiane takie kraniki-fontanienki z zimną wodą pitną. I jest to zbawienie

piłem, uzupełniałem wodę w butelkach, nic mi po tej wodzie nie było, żadnej zemsty faraona ani nawet zemsty Cezara

a wygląda to tak, jak będziecie kiedyś w Rzymie to nie lękajcie się, można śmiało pić
A to już most Umberto I, za mostem Pałac Sprawiedliwości - Palazzo di Giustizia, znaczy siedziba sądu
Fajnie z tego mostu widać już Watykan:
Jadę dalej
Trochę się obawiałem, czy takiego poganina jak ja tam wpuszczą, okazało się, że nie ma kontroli paszportowej, o bierzmowanie też nikt nie pyta
Więc jestem
Test panoramy
by japko
Dla ciekawych pełny rozmiar po kliknięciu w link, nawet w miarę nieźle wyszło, niektóre łączenia śmiesznie
http://hosting.uminus.pl/img/2016071310563433.jpg
Bo selfie-sticki są już passé, teraz się nosi statyw do smartfona
Co ja
paczę? Watykańskie Beatleski, tylko trochę ich chyba za dużo
Ok, niedawno świebodziński posąg odwiedzony, teraz Watykan, lepiej już odjeżdżam stąd. Następnym razem będzie Licheń i Jezus w Rio
Urzędnicy Kontroli Skarbowej
A to już Wzgórze Kapitolińskie - Kapitol
Po obu stronach schodów też widać fontanny o których wcześniej wspominałem
My name is Aureliusz. Marek Aureliusz
Jak Kapitol, to i wilczycy nie mogło zabraknąć
Jeszcze tylko Forum Romanum z drugiej strony, stąd fajniej wygląda
I Koloseum ze słońcem po dobrej stronie
I trzeba było wracać, nie chciałem być za późno, bo jeszcze w perspektywie konieczność dostania się jakoś z powrotem na parking

Zajechałem pod pierwszą bramę jakoś ok chyba 17:30 i miałem farta, z 5 minut może poczekałem, jakaś pani wjeżdżała, pewnie do roboty na 18

Próbowałem jej wyjaśnić, że nie jestem terrorystą i nie zamierzam wybuchnąć i spoko może mnie wpuścić, że fajnie by było jakby poczekała na mnie przy kolejnej bramie za kilometr

Ale jak to typowa Włoszka, nic nie rozumiała po angielsku

Powiedziała tylko "ciao" i pojechała

No nic to, przynajmniej pierwsze zasieki, te trudniejsze w sumie, pokonane

Niestety nie zdążyłem dojechać zanim ona weszła, więc musiałem czekać pod drugą bramką, ciekawy czy zaraz znów Carabinieri nie przyjadą

No i tu miałem znacznie mniej szczęscia, z dobre pół godziny czekałem

Taka smutna fotka na koniec relacji
Byłem już mocno zmęczony, jednak cały dzień spędziłem w pełnym słońcu, ciągle z 40 stopni

Potrzebowałem koniecznie najpierw prysznica a potem zimnego piwka, a musiałem czekać pod płotem jak jakiś głupek

DAFik tak blisko, a jednocześnie tak daleko

No, ale gdzieś tak, 18:15, ktoś się zlitował, jechał do domu i mnie wpuścił

uff

I już zupełnie na koniec, tradycyjnie, licznik:
Czyli nie było aż tak daleko, jak Carabinieri straszyli