Kilka pytań do "starszych" zegarkomaniaków ^
Odpowiedz do tematu

Darecki
[Usunięty]
: Kilka pytań do "starszych" zegarkomaniaków ^
Rozmawiając niejednokrotnie ze swoimi wykładowcami zauważyłem na ich nadgarstkach przeróżne zegarki. Są to piękne vintage'owe Omegi, Longines'y ..., Ci "młodsi" noszą Roleksy, również Omegi ale te z nowszych bądź teraźniejszych kolekcji, są też tacy u których widziałem np. Perfecta czy Adriaticę :smile: Ja mam kilka pytań odnośnie tej pierwszej grupy. Otóż weźmy sobie na stół taką Omegę
Jest to piękny model z końca lat 70. Czy w tamtych czasach taką Omegę łatwo można było kupić tak jak powiedzmy teraz? Idziemy i po prostu kupujemy? Przecież jedzenia brakowało a co tu dopiero o takiej Omedze mówić? Czy cena jej była również zaporowa (np dla mnie) jak aktualne modele tej firmy? Czy dostęp do takich towarów miał każdy? Czy nie były to towary dla ludzi z wyższych sfer tzn. z wyższym wykształceniem, z pochodzeniem? I na koniec dzisiaj mamy dealerów, przedstawicieli, wszystko praktycznie można kupić na miejscu, czy wtedy tą Omegę można było kupić w Polsce czy trzeba było się fatygować do Szwajcarii?

Trochę tych pytań jest ale myślę, że kumotrzy, którzy interesowali się już zegarkami kilkadziesiąt lat do tyłu poradzą sobie z nimi bez problemu :smile:

Blaz
[Usunięty]
:
Generalnie zegarki z tzw. wyższej półki były w PRLu dostępne. Tylko że nie dla wszystkich. :wink: Przede wszystkim ze względu na cenę.
Można było je kupić u koncesjonowanych jubilerów za ciężką ilość gotówki. Były też do kupienia w Pewexach, czyli sklepach, gdzie można było dostać wszelkie niedostępne w Polsce towary, ale za zagramaniczne piniąchy. W takim sensie te zegarki były dostępne dla wszystkich. Kupowały je jednak głównie dwie grupy: inteligenci i tzw. badylarze. Dlaczego?

Był jeszcze obecny wtedy duch tzw. "obytego człowieka". Zegarek był dobrem świadczącym o człowieku tak samo jak książki, wiedza, savoir-vivre. Pamiętam mojego dziadka, który dorabiał sobie na boku, by kupić swoją wymarzoną Omegę i babcię, która narzekała, że traci pieniądze na zbytki.

W pewnym momencie w kręgu badylarzy i cinkciarzy zegarek stał się oznaką pewnego statusu majątkowego i prestiżowego. Najważniejsze, by zegarek był bling-bling i kapiący złotem. Wtedy właśnie bardzo wielką popularnością cieszyły się Orienty patelnie. :mrgreen:

Generalnie według mnie oczywiście obecność pewnych zegarków była w PRLu koncesjonowana, ale też dostępność do nich nie różniła się jakoś mocno od współczesnych czasów. Oczywiście pomijając sklepy internetowe i nieskrępowaną możliwość wyjazdów do innych krajów. ;-) Struktura społeczna nabywców zegarków też się zbytnio nie zmieniła. Inteligencja ma swoją markę zegarków, komunijne elektroniki Montany zmieniły się na Perfecty, bling-bling i Orienty-patelnie zmieniły się w podróbki Rolexów i Breitlingów. :wink:

A tak w ogóle to temat przeniosę jednak do dyskusji ogólnozegarkowych. :wink:

:
Za Gierka owszem. Sprowadzano wtedy spore partie zegarków, a jako że część była rozliczana w barterze - ich ceny były w miarę normalne. Wcześniej też były dostępne, ale ceny były bardzo wysokie przez wzgląd na róznice w sile nabywczej złotówki. Byle jaka Delbana kosztowała 2-3 razy tyle, co Wostok precyzyjny ... Atlantic mojego dziadka z mechanizmem Schielda kosztował 2200 złotych (zarabiał 600 zł), zaś Poljot de lux automat - 700 zł ...

:
Moge cos napisac na temat polowy lat osiemdziesiatych. Rzadzil wtedy pweien slawny general, mieso bylo "na kartki", ale zegarkow w sklepach jubilerskich do czorta i ciut,ciut.
Oczywiscie byly to zegarki radzieckie. Zeby kupic cos innego trzeba bylo sie udac do "pewexu", "baltony", sklepu dla gornikow, gielde lub lombardu. Dla przykladu "slava" automat, z data i dniami tygodnia kosztowala wtedy ponad 6 tysiecy zlotych, czyli tyle ile moja matka zarabiala w GS-ie. Atlantic worldmaster lub orient cesarski - 22- 27 tysiakow. W zaleznosci od okolicznosci, czyli tyle ile wynosilo przecietne wynagrodzenie robotnika z 10-letnim stazem w duzej fabryce. Mowie o cenach i zakupach nielicencjonowanych.

Noze tez lubie
Blaz
[Usunięty]
:
Napisałeś o górnikach. Przypomniałeś mi pewną historyjkę rodem z Barei. Mam rodzinę na Śląsku i paru górników w niej i na nim. Pamiętam jak w latach 80-tych mój wujek przyjechał do nas pod Bydgoszcz. Co samo w sobie było osiągnięciem, bo młodzi może nie pamiętają, że w stanie wojennym aby przekroczyć granicę województwa trzeba było mieć specjalną przepustkę. :mrgreen:

Wujek-górnik przyjechał z... może dwudziestoma zegarkami. Byłem mały, ale pamiętam, że były ze trzy Atlantiki. Na pewno jakaś Omega. Generalnie wyższa liga. Skąd wujek to miał? Na Barbórkę mieli dostać jakąś premię pieniężną czy coś. Były jednak tzw. przejściowe trudności finansowe, które trwały oczywiście permanentnie. Górnicy w PRLu były hołubieni, więc istniała realna możliwość, że zaczną strajkować, gdy nic nie dostaną. Dyrektor kopalni postanowił zastosować tzw. barter. Miał w magazynku dużą pulę zegarków dla partyjnych bonzów. No i rozdał je górnikom w ramach rekompensaty. Wujek je zaczął skupować o tychże górników, którzy bardzo chętnie pozbywali się ich w zamian za żywą gotówkę. A wujek - kombinator jeden - sprzedawał je później w północnej Polsce i chatę dla córki wybudował. :mrgreen:

:
He, he,he :mrgreen: . Teraz to sie wydaje smieszne, ale tak wtedy bylo. Gornicy mieli swoje specjalne sklepy i mozn bylo tam zakupic cudownosci wszelkie. Oczywiscie za posrednictwem znalomego gornika :mrgreen:
A przelicznik towarowy byl dosc ciekawy. Na przyklad : Cztery kompletne kola do "malucha" byly na gieldzie warte wiecej niz caly "maluch" wg oficjalnego cennika

Noze tez lubie
salvatore.gravano
[Usunięty]
:
a czy ktoś pamięta ile kosztował radziecki chronograf(szturmanskie, okean, albo poljot)i ile w tym okresie wynosiły srednie zarobki? tak zebym miał porównanie:)

Darecki
[Usunięty]
:
No to aż tak dużo to się nie zmieniło. Jak ktoś miał pieniądze to i wtedy mógł kupić dobry zegarek :wink:

:
Nie kupiłeś wtedy takich zegarków - one były dla wojska. Pojawiały się tylko "zniknięte" :P Chrono na rynku cywilnym wylądowały dopiero pod koniec lat '80 tak naprawdę.

:
Ktoś kiedyś napisał na KMZiZ odnośnie poljotów chronografów coś takiego:
"z noszeniem to było różnie - ale dostawali go jako zegarek służbowy (tak jak mundur, buty czy kurtkę) był ścisłego zarachowania z okresem wymiany 10 lat

a co do noszenia - w latach 80-tych był bardzo pożądany, w latach 90 i 2000 piloci nosili już inne zegarki (przeważnie elektroniki lub kwarce - taka moda była) bo ten był za cieżki i na wyższych pułapach wypadało szkiełko
mnie się udało ten egzemplarz kupić dzikim fartem gdy do jubiera na kruczą przywieźli 8 sztuk, zbierałem na niego chyba 1/2 roku i przy cenie normalnego zegarka 300-400zł, poljota z budzikiem 800zł, pensji moich rodsziców ~2200zł on kosztował 3600zł - to było jakoś w 1987r "
Nie pamętam kto to pisał, bo sobie jedynie tą informację zapisałem

Ostatnio zmieniony przez Aronus 2010-08-15, 14:39, w całości zmieniany 1 raz
: Re: Kilka pytań do "starszych" zegarkomaniaków ^
Darecki napisał/a:
Rozmawiając niejednokrotnie ze swoimi wykładowcami zauważyłem na ich nadgarstkach przeróżne zegarki. Są to piękne vintage'owe Omegi, Longines'y ..., Ci "młodsi" noszą Roleksy, również Omegi ale te z nowszych bądź teraźniejszych kolekcji, są też tacy u których widziałem np. Perfecta czy Adriaticę


W biznesie, przyjmuje się, że zegarek jak się ma na spotkaniu powinien być równowartością 3 pensji, to odnoście cytatu,

A co do zegarków w latach 80 to ja na komunie dostałem Zarie damską z budzikiem, kosztowała chyba więcej niż rower...

Fan zegarków Casio
: Re: Kilka pytań do "starszych" zegarkomaniaków ^
iMac napisał/a:

W biznesie, przyjmuje się, że zegarek jak się ma na spotkaniu powinien być równowartością 3 pensji


:shock:
A jeżeli będzie 2,5 lub 3,5 to będzie niewybaczalne faux pas? :mrgreen:

Blaz
[Usunięty]
:
Na razie zegarki na rękach naszych "biznesmenów" to rzadki widok. :mrgreen:

Pamiętam jak po mojej Komunii, a praktycznie wszyscy dostali rower i zegarek, chwalili się zegarkami. Dlaczego nie chwalili się rowerami? W moim rodzinnym miasteczku prawie każdy miał kogoś pracującego w Romecie. :mrgreen:

I tak się więc chwalili tymi zegarkami i chwalili. A mi było smutno, bo nie dostałem elektronika, tylko takiego złotego Wostoka, który wyglądał jak dla dziadka. :cry:

Wstyd mi za tą chwilę... Musiałem to z siebie wyrzucić... :cry: :mrgreen: :mrgreen:

:
Od razu każą ci wyjść :P
Całe szczęście że ci ci ja się z nimi spotykam tego nie wiedzą :lol: ...

: Re: Kilka pytań do "starszych" zegarkomaniaków ^
wahin napisał/a:
iMac napisał/a:

W biznesie, przyjmuje się, że zegarek jak się ma na spotkaniu powinien być równowartością 3 pensji


:shock:
A jeżeli będzie 2,5 lub 3,5 to będzie niewybaczalne faux pas? :mrgreen:

To całe szczęście, że ja w biznesie nie robię :mrgreen: Cholercia damska Zaria z budzikiem niegdy czegoś takiego nie widziałem :shock:

Odpowiedz do tematu
Skocz do:  

Pełna wersja forum
Powered by phpBB © phpBB Group
Design by Vagito.Net | Lo-Fi Mod.