To samo nie zawsze znaczy to samo. Czyli o Citizenie co nie jest Tagiem.
(A może odwrotnie?)
(A może odwrotnie?)
Pewnie większość z Was ma podobnie. Widzimy na zdjęciach zegarek. Na zdjęciach bardzo się podoba… Krótkie poszukiwania i… Nie ma! Nie ma nowych, nie ma używanych… A kiedy się pojawiają od czasu do czasu, to ich cena jest zazwyczaj zaporowa.
Później oglądamy inne zegarki, inne kupujemy i… zapominamy. Jeszcze później widzimy podobny (albo wydaje się nam, że podobny) i znów się zastanawiamy i porównujemy, szukamy.
Aż tu pewnego dnia, całkiem przypadkiem, trafia się ów poszukiwany kiedyś zegarek. A przy odrobinie szczęścia (albo nieszczęścia – zależy jak na to patrzeć) jednocześnie trafiają do nas i pierwowzór i ten „podobny”.
No i wtedy dopiero mamy dylemat i zaczynamy porównanie.
Zacznijmy więc od mojego pierwowzoru.
CITIZEN Eco Drive Perpetual Calendar BL1258-53L
Ten model pochodzi z kolekcji Signature i posiada własną nazwę Courageous. Zegarek występuje w trzech wersjach kolorystycznych (granatowy, czarny i brązowy) i w wersji chrono.
Pierwsza myśl – o kurde, ale on jest piękny! Po drugim spojrzeniu – ależ kolory! Ależ tarcza, ależ na niej gra światło! I już wiem, że znów się zakochałem
Dwa ogniwka out i zegarek ląduje na nadgarstku. I wiem, że sporo czasu minie, aż założę jakiś inny.
Albo nie tyle wiem, ile sądzę, bo po kilku dniach otwieram paczkę a tutaj
TAG Heuer Aquaracer WAJ1110.BA0870
Tag Heuer produkuje tę linię od 2000 r. Mój egzemplarz pochodzi z 2012 r. I (moim zdaniem) jest najładniejszy i najciekawszy wizualnie. Zegarek występował (bo produkcję tej wersji zakończono właśnie w 2012 r. zastępując ją nowszą) w kilku wersjach kolorystycznych i limitacjach.
Pierwsza myśl – cholera, ależ kawał stali! Po drugim spojrzeniu – ależ jakość! No i niebrzydki nawet. Chociaż Tag. Zaznaczę, że akurat Tagi nie należały do tej pory do moich ulubionych zegarków. Chociaż nie potrafiłbym tego sensownie wytłumaczyć
Wiem, że mogę wybrać tylko jednego. Więc który? Piramida prestiżu nie jest dla mnie żadnym wykładnikiem, więc postanowiłem sobie porównać oba zegarki, ot, tak na tyle obiektywnie, na ile mnie stać. A moimi spostrzeżeniami podzielić się z Wami
Oba zegarki dostałem co prawda bez opakowań, ale wiem z wcześniejszych doświadczeń, że w obu przypadkach nie ma się do czego przyczepić. Obaj producenci schowali swoje zegarki w eleganckie opakowania. Do wykorzystanych materiałów też nie można mieć zastrzeżeń. Niebieski Citizen ma niebieskie pudełko z niebieskim środkiem, czarny Tag ma pudełko czarne, ale – uwaga – czerwona wstawka świetnie pasuje do koloru sekundnika. Mała rzecz, a cieszy.
Więc w tej kategorii REMIS
Jak zwykle na początek garść technikaliów:
CITIZEN BL1258-53L
Model: Od 2011 r.
Wymiary: szer/wys.: 43/13 mm
Koperta/dekiel/bransoletka: Stal nierdzewna
Szkło: Szafirowe z podwójnym, wewnętrznym antyrefleksem
Mechanizm: Kwarcowy Citizen Eco-Drive E764
Wodoszczelność: 300 m
Funkcje dodatkowe: Dzień miesiąca, szybka zmiana daty przyciskiem, obrotowy bezel, zakręcana koronka.
TAG Heuer WAJ1110.BA0870
Model: Od 2010 do 2012
Wymiary: szer/wys.: 43/13 mm
Koperta/dekiel/bransoletka: Stal nierdzewna
Szkło : Szafirowe z wewnętrznym antyrefleksem
Mechanizm: Kwarcowy Eta 955.112
Wodoszczelność: 500 m
Funkcje dodatkowe: Dzień miesiąca, obrotowy bezel, szybkie wydłużenie bransoletki, zawór helowy, zakręcana koronka.
Koperta i bransoletka
Koperty w obu zegarkach wykonane są ze stali. Udało mi się ustalić, że koperta Citizena wykonana jest ze stali 316L, natomiast Tag podaje, że jego zegarek wykonany jest ze stali nierdzewnej. Nie udało mi się ustalić z jakiej dokładnie.
W kopercie i bransolecie Citizena przeważają powierzchnie szczotkowane. Polerowana jest zewnętrzna część bezela, koronka i łączniki ogniw bransoletki. Polerowanych elementów jest niewiele, ale wizualnie dodają zegarkowi lekkości. Mocne uszy posiadają wyoblone górne krawędzie. Pozostałe krawędzie zostały delikatnie sfazowane. Koronka jest zabezpieczona przed przypadkowym uszkodzeniem odpowiednim kształtem koperty. Jej obsługa jest łatwa dzięki głębokiemu ryftowaniu. Koronka jest zakręcana a zakręcanie nie przysparza najmniejszego problemu. Powyżej koronki, dość głęboko schowany, znajduje się przycisk szybkiej zmiany daty. Bezel to element, który najbardziej przypomina bezel Taga. Przede wszystkim poprzez duże , metalowe i szczotkowane cyfry i wkładkę, na której nacięto współosiowe rowki. Wkładka Citizena jest wykonana z twardego tworzywa. Bezel jest 120 klikowy i obraca się tylko przeciwnie do ruchu zegara. Klika płynnie i ustawia się bezproblemowo. Wkładka i tarcza są dokładnie w tym samym ciemnoniebieskim kolorze.
Dekiel nie jest mistrzostwem świata, ale czepić się też nie ma za bardzo czego. Znalazły się na nim informacje o zegarku i duży orzeł Citizena stosowany chyba tylko w wyższych modelach (fajnie wygląda na wahnikach mechanizmów automatycznych) . Dekiel jest polerowano-matowy. Jest oczywiście zakręcany.
Dzięki bezelowi, płaszczyznom szczotkowanym i polerowanym, wyobleniom i kanciastościom koperta jest ciekawa. Leży wygodnie także na małym nadgarstku. Na dużym także nie będzie wyglądała źle ze wzglądu na 43 mm i uszy nieschodzące poniżej linii dekla.
Bransoleta jest oczywiście wykonana „z pełnego płuca”. Układa się ładnie a dzięki temu, że kilka ogniw przy zapięciu jest zakręcanych, skracanie bransoletki nie przysparza najmniejszych trudności. Wymaga za to odpowiednio małego śrubokręta. Zapięcie nie posiada niestety zabezpieczenia przeciwko przypadkowemu odpięciu. Chociaż poprzez zastosowanie podwójnego przycisku chyba trudno o takie odpięcie. Nie ma też wygodnej przedłużki bransolety. Bransoletę można wymienić na pasek, chociaż nie ma takiej konieczności, bo bransoleta jest naprawdę dobrze wykonana a zegarek na paskach sporo traci. Szerokość bransolety to 24 mm. Klamra jest opatrzona logiem.
Koperta Taga to inna bajka. To kawał ciosanej, matowej stali, bez cienia kompromisów. Moc i funkcjonalność. Po wzięciu zegarka do ręki wiem, że projektant dokładnie wiedział, co chce osiągnąć. Zegarek wzbudza zaufanie i o to chodziło. W tej kopercie nie znajdziemy niczego, co byłoby niepotrzebne czy przypadkowe.
Na elementach bezela wystających po za okrągłą krawędź, projektant nawet przewidział napięcia, aby bezel się nie ślizgał nawet obsługiwany w rękawicach czy mokrymi dłońmi. A jednocześnie koperta jest smukła, doskonale leży (mimo 43 mm) nawet na nadgarstku 16,5 cm! Koronka oczywiście jest zakręcana a jej głębokie nacięcia ułatwiają manipulowanie. Oczywiście koronka zakręca się pewnie. Koronka jest sygnowana logiem producenta. Bardzo lubię ten detal i brakło mi go w Citizenie.
Oczywiście zastosowano osłonę utrudniającą przypadkowe uszkodzenie. Osłona, podobnie jak w Citizenie, jest integralną częścią koperty.
120-to klikowy bezel działa pewnie , nie ma luzów i oczywiście ustawia się idealnie w wymaganej pozycji. Obraca się jednokierunkowo, w przeciwną stronę do ruchu wskazówek. Wkładka bezela jest gumowa. Nie wiem, czy za jakiś czas nie będzie się wykruszała. Po trzech latach nie ma na niej nawet śladu.
Na szczególną uwagę zasługuje zakręcany dekiel. Piękny, głęboki i precyzyjnie wykonany hełm głębokościowego nurka jednoznacznie wskazuje z jakim zegarkiem mam do czynienia. Na deklu znalazły się także informacje o zegarku.
Prosta bransoleta, oczywiście z pełnych ogniw, układa się dobrze i przyjemnie pracuje na ręku. Skracanie bransolety nie jest tak łatwe, jak w Citizenie i jak zwykle trzeba uważać na „gubiące się” tulejki. Dlatego dla kogoś, kto nie próbował samodzielnego skracania bransolety w innych zegarkach, sugerowałbym pomoc osoby bardziej doświadczonej.
Zapięcie bransolety nie posiada dodatkowego zabezpieczenia, ale podobnie jak w Citizenie, dwa przyciski bardzo utrudniają przypadkowe odpięcie. Na uwagę zasługuje natomiast szybkie i wygodne w obsłudze przedłużenie. Zapięcie jest logowane nazwą producenta i to zarówno na wierzchu klamry, jak i wewnątrz. Naprawdę świetnie to wygląda. Grawer jest głęboki, precyzyjnie wykonany. Szerokość bransolety przy uszach to 21 mm.
Oba bezele są świetne. Ale chyba bardziej podoba mi się bezel Taga. Podobnie koperta. Dekiel jest oczywiście ładniejszy w Tagu. Bransoleta trochę lepiej się układa i moim zdaniem jest ładniejsza w Citizenie. Za to już klamra – oczywiście Tag.
Więc w kategorii koperta i bransoleta zwycięża Tag.
Tarcze i wskazówki
Tarcze i wskazówki zostały osłonięte w obu zegarkach pod szafirowym szkłem. W obu szkłach zastosowano bardzo dobry antyreflaks (w Citizenie podwójny). Taga niestety ukarano (chociaż nie wiem za co) plastikowym cyklopem. Wiem, że pewnie komuś się to może podobać, ja lupek, póki co, nie lubię. Może za kilkanaście (lepiej kilkadziesiąt) lat polubię?
Tarcza i wskazówki Citizena zostały osadzone dość głęboko, tak, by na zewnętrznym, prawie pionowym ringu, można było umieścić indeksy minut (kreseczki) i godzin (trójkąty). Główna tarcza jest dwupoziomowa. Od jej środka biegną promieniście głębokie żłobienia . Na wyższym pierścieniu są bardziej gęste. Nakładane stalowe indeksy są polerowane i mają kształt trapezowy i są naprawdę wysokie! Indeks godz. 12.00 jest podwójny a godz. 3.00 nieco krótszy z powodu okienka datownika. Okienko wykończone jest polerowaną, stalową ramką. Ramka jest niesymetryczna a jej krawędzie górna i dolna nie biegną równolegle, a schodzą się optycznie do środka zegarka. Najniższą płaszczyznę tarczy, na której znalazło się logo producenta, informacje o zastosowanym napędzie (Eco-Drive), wodoszczelności do 300 m i wiecznym kalendarzu, projektant umieścił znacznie poniżej pierścienia z indeksami głównymi. Dzięki temu zabiegowi zegarek nabrał jeszcze głębi.
No i światło. Nie widziałem chyba zegarka, na którego tarczy światło wyprawiałoby takie cuda. Całej gry świateł, tych załamań, refleksów, odbić nie jestem w stanie oddać na zdjęciach. Trzeba to zobaczyć samemu. Efekt „plamy benzyny” udało mi się sfotografować. Nakładane indeksy godzinowe, wskazówki godzinową i minutową oraz grot sekundnika wypełniono lumą. Lumą jest także wypełnione „oczko” na bezelu. Świecenie nie jest jednak zbyt intensywne i niestety niezbyt długie. Za to ładne. Grot sekundnika ozdobiono czerwoną rameczką. To jedyny element w tym kolorze w całym zegarku. Mnie się podoba.
Tarcza Taga to znów inna bajka. Jest przede wszystkim matowa. Bardzo czytelna ale nie sterylna.
I tutaj projektant zastosował zabieg dwóch płaszczyzn, powodujący wrażenie większej głębokości zegarka. Jednak w Tagu najniższa płaszczyzna (na której także umieszczono logo producenta, nazwę modelu, informację o wodoszczelności (nawet 2 razy ) oraz informację, że to „nurek profesjonalny”) jest osadzona płyciej. Na wyższej płaszczyźnie umieszczono indeksy, podobnie jak w Citizenie wypełnione lumą. Wypełnione lumą jest także „oczko” na bezelu. Okienko daty znalazło się po lewej stronie, na godz. 9.00.
Tag ma bardzo ładne, rozszerzające się w stronę bezela i wypełnione lumą, proste wskazówki godzinową i minutową. Ich krój idealnie pasuje do całej stylistyki zegarka. Lubię ten typ wskazówek. Na najbardziej zewnętrznym pierścieniu umieszczono indeksy minut (kreseczki) i godzin (kwadraciki) a godz. 12, 3, 6 i 9 oznaczono trójkącikami. Te indeksy fajnie odbijają się w pionowym, polerowanym pierścieniu. Tarcza została ozdobiona pionowymi żłobieniami, mnie jednoznacznie kojarzącymi się z boazerią. Ale w tym zegarku boazeryjny efekt mi nie przeszkadza. Może dlatego, że w przeciwieństwie do np. Orient Stara GMT czy gerlachowego Orła nacięcia są dość gęste. Czerwony sekundnik został na grocie także wypełniony lumą. Luma Taga świeci na zielono. Świeci dłużej i intensywniej niż w Citizenie.
Tarcza Taga idealnie oddaje charakter zegarka. Jest na pierwszy rzut oka prosta, bardzo czytelna w każdych warunkach i podobnie jak koperta z bransoletką od razu mówi z jakim zegarkiem mamy do czynienia.
No i na końcu czas na serce każdego zegarka – mechanizm.
Oba Zegarki napędza mechanizm kwarcowy. W Citizenie to własny kaliber Eco-Drive E764 perpetual calendar, w Tagu zaś Eta 955.112.
I od razu powiem, że mechanizm Citizena bije na głowę tagową Etę. I nawet nie chodzi tutaj o ogniwo słoneczne ładujące akumulator, ale o zastosowanie rozwiązań oszczędzających energię i widowiskowe ustawianie wskazania. W ciemności, nawet pod mankietem, zegarek zasypia. Pracują tylko wskazówki godzinowa i minutowa a sekundnik zamiera na godzinie 12.00. Kiedy na tarczę padnie światło, sekundnik ożywa i ustawia się w odpowiedniej pozycji, ruszając żwawo dalej. Warto zaznaczyć, że sekundnik nie ma “bicia” i pracuje na “sztywno” w zakresie godzin 8.00 – 6.00. Natomiast między 6.00 a 8.00 widać delikatne cofanie się sekundnika. Nie wiem, czy wszystkie egzemplarze tak mają, czy tylko mój. Wskazówka minutowa przesuwa się co 15 sekund czyli pokonuje dystans minuty w czterech skokach. Przy patrzeniu en face sekundnik trafia w indeksy.
Oczywiście tagowa Eta to nie jest zwykły, powszechnie stosowany kwarcowy mechanizm.
To mechanizm kwarcowy, ale łożyskowany na siedmiu kamieniach. Próżno w nim jednak szukać smaczków Citizena. Sekundnik nie trafia w indeksy.
Oba mechanizmy pracują precyzyjnie. Po tygodniu oba Zegarki przyspieszyły o ok. 2 s.
Podsumowanie
Chciałbym mieć oba te zegarki! Bo mimo pewnych podobieństw, są jednak bardzo różne. Oba są naprawdę świetne. Oba bardzo dobrze leżą na małym nadgarstku, oba robią wrażenie. Chociaż oczywiście każdy w inny sposób. Citizen to taki deskdiver. Do wszystkiego. No… może pod mankiet białej koszuli już nie. Ale do wszystkiego innego jak najbardziej. Przy czym – raczej na bransolecie niż pasku.
Tag u mnie też będzie robił za nurka co najwyżej podbiurkowego. No… Może zabiorę go na basen czy nad morze.
Teraz mogę wybrać tylko jeden, dlatego zdecydowałem się jednak Citizena. Z powodu wyglądu i mechanizmu. Mam upatrzonego i czekam… Pewnie niedługo później będę poszukał Taga… ale będzie to jednak zegarek mechaniczny, szczególnie, że egzemplarze używane są tylko niewiele droższe niż kwarcowe a Caliber 5 jest znanym i sprawdzonym mechanizmem.
Warto też zaznaczyć, że mimo swojej niemałej przecież wielkości oba zegarki pasują na małe nadgarstki. Ja mam tylko 16,5 cm a oba zegarki leżały dobrze, były wygodne i nie wyglądały źle. Pewnie także dlatego, że oba są dość płaskie.
PySy
Chciałbym bardzo podziękować kumotrom z Krakowa (Dorusi i Michałowi) za udostępnienie zegarków