En face i en cul...

I jeszcze Kincel na rynku...

Ostatni raz mialem taka radoche z zakupow chyba, jak dorwalem na pchlim targu mojego Seikacza z recznym naciagiem, ale wtedy cos cztery dychy musialem dac.
Wg sprzedawcy - czlowiek ma tez swoj "onlineshop" ze starociami, gdzies tam jeszcze wizytowka lezy... - zegarek byl swiezo po przegladzie.
Jestem sklonny wierzyc, bo idzie od dwoch lat jak chronometr...