Straszne w tym temacie pustki...
Kris go porzucił, a to co mam ja nie uprawnia mnie do nadawania tonu. U konkurencji temat żyje, tymczasem u nas cisza, że cytując filmowe "Dwie wieże": "I na cmentarzu bywa czasem weselej..."
To udając, że wcale nie minęło ponad półtora roku:
Ja też pochwalę się całą polską Alfą z numerem ponad 1000. Zegarek zanim trafił do mnie na pewno nie był u żadnego handlarza-wytwórcy "oryginałów". Kupiłem go za pieniądze takie jak, za zwykłe Błonie. Miał tylko warszawską tarczę - reszta wszyściutko zgodnie z kanonem polskiego mechanizmu . To, że w Błoniu wyprodukowano więcej mechanizmów, to się potwierdza. Inna sprawa, że ostatecznie zmontowanych zegarków mogło zostać tylko 1000. A to, że nie miały one kolejnych numerów od 1 do 1000 bez żadnych przerw i przeskoków to też raczej logiczne. Po pierwsze, to były niejako prototypy. Zawsze trzeba się liczyć, że coś trafi do odrzutów, a zwłaszcza w takiej początkowej serii. Po drugiej, wcale nie musiały być brane z magazynu w celu ostatecznego montażu dokładnie w kolejności numerowania na etapie produkcji. Wcześniej, zakładając seryjną, stałą produkcję na miejscu, naprodukowano elementów, które dopiero potem zaczęto składać.
P.S. dodałem nowy zestaw zdjęć.
Były starszy szeregowy Wintergreen był to złośliwy gnojek, który znajdował zadowolenie w swojej bezsensownej pracy.