Cześć i czołem kumotrom,
Trochę się ostatnio obijałem, zarówno forumowo, jak i paskowo.
Najpierw urlop w lesie, potem zdrowie płatało figle, ale gdzieś tam w tle, powoli realizowała się moja pierwsza mołniowa pasówka.
Były wzloty i upadki, ale po drodze udało się cyknąć jakieś foty (głównie kalkulatorem) więc mały tutorial, dla potomności i zegarkoholików się należy.
Najpierw powstało coś takiego:
Zwykła przekładka, skrócenie nowego, mołniowego wałka, założenie na niego koronki i zmontowanie w całość.
Z tego miejsca chciałbym podziękować Sylwkowi za podzielenie się zapasami i użyczenie wałka i pierścienia centrującego.
Jak zapewne zauważyliście jest to jakże rzadko spotykana koperta o numerze limitacji 117/1000 i unikatowym numerze seryjnym 0123456.
Wszystkie numery pięknie wygrawerowane i poświadczone szeregiem niezbędnych certyfikatów.
Pomyślałem sobie: rozebrałem Mołnię, wpakowałem w nową kopertę i co? Co teraz? Tarcza nie w te stronę, ludzie na ulicy się śmiejo, a od strony dekla wcale nie lepiej.
A to se śrubki pobarwię na kolor Bałtyku.
Papierem 2000, potem 3000, w końcu 5000 pomyziałem, na kuchenkę wrzuciłem i upiekłem.
Tak mi się ta tarcza podobała, że już prawie do Chronostara jechałem, żeby mi Pany taką samą zmajstrowały tylko lekko ją przekręciły, żeby po ludzku to wyglądało.
Ale, że od Santino zawinąłem jeszcze zdezelowaną tarczę do eksperymentów, co jej biednej nawet nogi powyrywał, to sobie zacząłem przy niej dłubać.
Najpierw poszła szlifierka i polerka (dłuuuga):
Potem dni dumania... Co z tym zrobić? Zabezpieczyć i zostawić takie złote cacko co się świeci jak psu...? Pomalować? Nawet zacząłem się zagłębiać w temat fotowytrawiania.
W końcu wygrało to co prawdziwy facet lubi najbardziej. WIERCENIE!!!
Moja miniszlifierka to jakiś badziew z marketu więc pożyczyłem sobie Dremelka ze statywem, nakleiłem na tarczę kawał taśmy, narobiłem kropek i dziarsko zabrałem się do dziurawienia.
Pozdrawiam pracowników firmy DETALIA. Znakomite te kantówki strugane macie. Szacunek!
Łyso tak jakoś na tej tarczy było to jeszcze ją sobie nawierciłem w paru miejscach, ale już nie na wylot.
Znów polerka i półprodukt gotowy:
Nawet wskazówki założyłem, żeby się przez godzinkę pogapić jak śmigają nad tym dziurawcem:
Znów trochę czasu minęło na medytacji i poszukawaniu inspiracji w radiu, telewizji i kolorowych czasopismach. W wyniku czego zapadła decyzja, że tarcza musi być w kolorze granatowy mat. Tak!
Miałem w domu czarny matowy spray więc sobie na innej tarczy popróbowałem. Wyszło nieżle i w miarę gładko więc pognałem do sklepu po ten wymarzony odcień.
Pani w sklepie dobrała, doradziła, zapakowała jeszcze drugi beżowy spray do wskazówek i dzięki niej stałem się dyplomowanym lakiernikiem pełną gębą.
Dzieciak w domu, więc lakiernia została zaaranżowana na balkonie, folie wszelakie rozlepione, ubiór roboczy, tarcza na korku od wina i deseczce zamontowana... czas zaczynać.
Wszystko garło dopóki nie zorientowałem się co wydobywa się z puszki, jakże profesjonalnego lakieru.
Zamiast gładkiej powierzchni (takiej jak na próbniku zaprezentowanym na opakowaniu) z wnętrza wyłaniała się smuga lepkiego proszku pokrywającego wszystko dookoła (łącznie ze mną), oprócz jednego małego szczegółu, tarczy!
Co jest grane? Tarcza pięknie odtłuszczona, lakier wymieszany a tu taka sytuacja.
Nie dałem za wygraną i nakładając ze 20 cienkich warstw, osiągnąłem jednolitą granatowowść tarczy.
Z pewnością nie była gładka:
Tarcza miała fakturę granatowego papieru ściernego i prawie podwoiła swoją grubość.
Efekt, choć niezamierzony, okazał się dość ciekawy więc postanowiłem tak zostawić.
Przyszedł czas na wypełnienie czymś otworów. Godziny spędzone na czyszczeniu ich z pyłu lakierniczego będę wspominał przez lata.
Przystąpiłem do kolejnego eksperymentu. Krajowy portal aukcyjny zaopatrzył mnie w wielokolorowe, świecące proszki, a pobliski sklep w akrylowy lakier i farbę.
Pomieszałem wszystko razem i napaćkałem od drugiej strony:
I gotowe :
A tak wygląda w świetle dziennym:
Tarcza gotowa więc czas na wskazówki. Nie wiem co sobie myślałem jak kupowałem spray do tychże, ale skończyło się na napsikaniu lakieru do słoika i malowaniu ręcznym.
Całość złożyłem, poskręcałem i wyszło takie cudo techniki:
Z pewnością zauważyliście jak kolor wskazówek idelanie zgrywa się z kolorem indeksów.
Zainteresowanym podpowiem, że wymaga to długiej praktyki, wielkiego doświadczenia i niebywałego zmysłu estetyki.
Niby zegarek gotowy, ale byłem rozczarowany tym, że ten lakier przykrył mi misternie nawiercone wgłębienia, które miały być swoistą kropką nad i.
Nie było tu miejsca na kompromisy, postanowiłem zaryzykować, spróbować przewiercić je na wylot i wypełnić lumą. Oczywiście tarcza się zapyliła i wyglądała jak wielkie g...
Kąpiel w rozpuszczalniku, czyszczenie, polerowania, odtłuszczanie i znów miałem złotą blachę. Tym razem udałem się na działkę (czyszczenie balkonu trwało 3 godziny) i w skonstruowanym naprędce namiocie lakierniczym zużyłem resztę granatowego specyfiku.
Lumowanie i gotowe:
Tym razem użyłem dwóch kompletów wskazówek (na wszelki wypadek), wcześniej je lekko wyporerowałem a następnie delikatnie przeszlifowałem tuleje, żeby nie stawiały takiego oporu przy zakładaniu na osie.
Zaopatrzyłem się w inną farbę (kolor Ivory) i po odtłuszczeniu wskazówek przystąpiłem do malowania.
Jak już luma wyschła to trzeba się było pozbyć jej nadmiaru, żeby to całe ustrojstwo pasowało do mołniowego werku:
Minęło sporo czasu zanim wszystko znalazło się na swoim miejscu i zaczęło przypominać zegarek:
Lupka zegarmistrzowska w oko, czyszczenie tarczy malutką igiełką z wszelakich pyłów (z gładkiej by się zdmuchnęło, ale to chropowate coś strasznie łapie kurz).
Kosmetyka i wydmuchanie koperty, montaż, wałek z koronką, kilka śrubek i voila:
Ciężko jest oddać fakturę tej tarczy bo światło załamuje się na niej na milion sposobów.
I kilka nocnych fotek:
I nadgarstkowe na biegu:
Koleżanka w pracy powiedziała, że kojarzy jej się z księżycem (????), więc niech będzie, że się zowie "Moon".
Ot i cała historia z tej nierównej walki. Jestem dosyć usatysfakcjonowany efektem, choć są pewne niedociągnięcia. Tak już musi chyba być, że pierwszy twór nigdy nie będzie doskonały.
Mam nadzieję, że Was nie zanudziłem. Sorry za wszelakie literówki i błędy (Fazi, zapraszam ) Nie chce mi się już tego czytać, później poprawię.
Idę sobie wyczekiwanego browara walnąć.
Stay rude,
Radek
Odpowiedz do tematu
: FXR's Moon
Ostatnio zmieniony przez Fixxxer 2014-09-15, 09:10, w całości zmieniany 11 razy
Ostatnio zmieniony przez Fixxxer 2014-09-15, 09:10, w całości zmieniany 11 razy
:
Wooow
:
Fajny pomysł Widzę że masz też nową kopertę 44mm z ulepszonym tubem i koronką... Brawo fajny pomysł na tarcze...
:
Radek świetne. Koleżankę tylko popraw
Pozdrawiam
Marcin/kornel91
Adriatica, Ball, Casio ,Citizen, Deep Blue, Glycine, Hamilton, Nethuns, OceanX, Orient Star, Oris, Phoibos, Sinn Zelos
Marcin/kornel91
Adriatica, Ball, Casio ,Citizen, Deep Blue, Glycine, Hamilton, Nethuns, OceanX, Orient Star, Oris, Phoibos, Sinn Zelos
:
Też uważam że świetnie wyszło, ciekawie wygląda
Nieczynne z powodu że zamknięte
:
Ostatnio zmieniony przez Fixxxer 2014-09-11, 21:09, w całości zmieniany 1 raz
Dzięki wszystkim
Ostatnio zmieniony przez Fixxxer 2014-09-11, 21:09, w całości zmieniany 1 raz
:
Fixxxer, świetnie wyszło. Gratuluje pomysłu i wykonania
:
Świetny!
mnie kojarzy się nie z księżycem a z niebem, rozgwieżdżonym!
Jak w jakich celestialach itp...
Granat i lumowe kropki, rzeczywiście przywodzą na myśl noc.
Strasznie tylko szkoda, że kółko sekund nie ma wspólnej kropki z "9".
No i tego, że kropki świecą same sobie... wiadomo trudno ze wskazówkami by było...
poza tym - bajka!
mnie kojarzy się nie z księżycem a z niebem, rozgwieżdżonym!
Jak w jakich celestialach itp...
Granat i lumowe kropki, rzeczywiście przywodzą na myśl noc.
Strasznie tylko szkoda, że kółko sekund nie ma wspólnej kropki z "9".
No i tego, że kropki świecą same sobie... wiadomo trudno ze wskazówkami by było...
poza tym - bajka!
Skate or die!
:
Ale wskazówki, to może jakieś Radkowi pomyślimy jutro...
Jakbyś mi Radek SMS'a puścił w ciągu dnia, to poszukam w tajemniczej szufladzie
Jakbyś mi Radek SMS'a puścił w ciągu dnia, to poszukam w tajemniczej szufladzie
:
a może te Sebastianowe?
Skate or die!
:
Po pierwsze primo - są sebastianowe.
Po drugie primo - są do Wołny.
Po trzecie primo - byłyby zdecydowanie za krótkie.
prezesso napisał/a: |
Sebastianowe |
Po pierwsze primo - są sebastianowe.
Po drugie primo - są do Wołny.
Po trzecie primo - byłyby zdecydowanie za krótkie.
:
Odpowiedz do tematu
ja tam nie wiem, ja tam nie wiem, ja tam swoje siedem zjadłem...
Skate or die!