Używam sformułowania: odczucia, bo recenzja to chyba zbyt wielkie słowo na to, co przeczytacie poniżej. Zegarek jest prezentem urodzinowym od mojej kochanej żonki

A zatem do dzieła.
Dlaczego akurat ten model Amfibii? Przypomnę kumotrom, że w jednym wątków na CW próbowałem skorzystać z wiedzy i poczucia estetyki forumowiczów

W końcu zawęziłem poszukiwania do dwóch modeli, różniących się przede wszystkim kolorem tarczy (czarna/niebieska) cyframi/oznaczeniami godzinowymi na tarczy i usytuowaniem na niej rysunku nurka.
Po dłuuugich analizach sam-niewiem-czego-i-po-co

Napisałem więc mejla do Mocnego z alle i oczywiście pomógł. Miał na składzie, zrobił mi „specjal prajs” dla forumowicza CW i.... Po zapłaceniu wystarczyło czekać na przesyłkę. Dodam, że czekałem krótko, a sama przesyłka była porządnie zapakowana. Nawet bardzo porządnie. Tutaj dodatkowy ukłon w stronę Mocnego, bo po raz pierwszy zamawiając zegarek u kogoś, dostałem w zestawie i umówionej cenie oryginalne pudełko na czasomierz. Co z tego, że plastik i tandetne, ale jest. Inni albo „zapominają” wysłać pudełka (może je kolekcjonują, albo jedzą.. sam nie wiem) albo twierdzą, że po prostu nie ma. Tutaj jest i dziękuję.
Jak wspomniałem, na przesyłkę czekałem krótko, dostałem niemalże z dnia na dzień. Wróciłem
z pracy a tu … dwie paczuszki. Jedna Amfibia z aukcji produkcji ZSRR


Po otwarciu pierwsze zaskoczenie: wspomniane już oryginalne opakowanie. Myślę-jest dobrze. Otwieram, patrzę... - wizualnie jest bardzo dobrze. Nie dość, że o to chodziło, to jeszcze
w rzeczywistości zegarek prezentuje się lepiej niż na zdjęciach. I nie piszę tego w euforii pozakupowej, ale już po jakimś czasie użytkowania, gdzie poziom endorfin zdążył opaść.
WYGLĄD:
Nie ma co ukrywać: wygląd to jednak pierwsza rzecz, na jaką zwracamy uwagę. Wiem, wiem... liczy się wnętrze, charakter, poczucie humoru... i czy umie robić jajecznicę

Zegarek jest … ładny. W każdym razie, jeśli chodzi o moje subiektywne poczucie estetyki. Przyznam szczerze: mimo że „kilka” zegarków w życiu przerobiłem (ładniejszych też) to dopiero w ten często wpatruję się nie dla sprawdzenia godziny, ale tak po prostu. Dla mnie zamiata. I czerń tarczy, i czerwień sekundowej wskazówki, i białe indeksy oraz rysunek nurka między godziną 12 a 3 (w miejscu której jest datownik) – wszystko to jest spójne, pasujące do siebie i tworzące harmonijną całość. Oprócz tego, tarcza jest po prostu bardzo czytelna, takie lubię.
Bezel: o nim niewiele da się napisać, po prostu... jest

Koronka: dość duża, odkręcana i stety/niestety bez stop sekundy. Mi to nie przeszkadza, bo nie jestem purystą czasowym.
Koperta: zdecydowałem się na model ministry i uważam, że bardzo ładnie w takim opakowaniu się prezentuje. Mimo, że nie szczotkowana, to blink-blink nie daje jakoś szczególnie po oczach, jest w bardzo bezpiecznych granicach akceptowalności.
Rozmiar: dla mnie niemalże ideał. Już gdzieś wcześniej pisałem, ale powtórzę – jakoś nie dałem sobie wmówić, że zegarek musi być rozmiarów budzika. Jestem wolny od dylematów: „mam nadgarstek 16,5 cm i czy 46 mm nie będzie dla mnie za mało”. Oczywiście, wolność Tomku w swoim domku. Jak kto lubi to proszę bardzo.
Wracając do tematu: ta Amfibia ma 40-41 bez koronki i jakieś 45 z koronką. Przy moim 18-18,5 cm nadgarstku prezentuje się dobrze. Fajnie i co najważniejsze wygodnie układa się na nim.
Rozstaw uszu to 22 mm. Z kronikarskiego obowiązku

Dekielek: pełny, skromny w formie i wykonaniu, z napisem Amfibia i 200M. Jest ok – i tak jej przecież nie oglądam podczas noszenia. Ja w ogóle nie lubię przeszklonych dekli. Po czort one?
Bransoleta: wypada i o niej coś napisać. Tym bardziej, że jest w firmowym zestawie. Totalna chała i beznadzieja. Dno dna. Zrobiona z jakiś blaszek z puszek po bardzo tanich piwach. Zapięcie tandetne, nie chce się zapiąć, nie chce się odpiąć... Więcej nie piszę, bo szkoda i mojego i Waszego czasu. Do kosza. Zresztą – Amfibia i tak najlepiej prezentuje się na surowym pachu. Ja sobie kilka takowych zrobiłem i jest ok. Grube, surowe mniej czy bardziej, wydobywają z tego zegarka to co najlepsze w noworuskim designie

Mechanizm: mi to nic nie mówi, ale może dla Was jest istotne. 2416B na 31 kamieniach. Wostok wyposażony został w shock resistant (przynajmniej w opisie

Nie sprawdzałem jeszcze zbyt dociekliwie rezerwy chodu, ale 36 godzin na bank trzyma.
Nie wszystko złoto...
Teraz łyżka dziegciu, żeby nie było, że same ochy i achy. Łyżeczka raczej, ale dla mnie jednak stanowi minus. Duży. Chodzi o takie wystające dynksy w kopercie między uszami, gdzie wchodzi pasek. Jak wspomniałem, sam sobie robię paski, a w przypadku Amfibii trzeba naprawdę mega cienko ścienić skórę pod teleskop, inaczej wspomniany wyżej dynks bezlitośnie tnie,wżyna się w pasek i go niszczy w tym miejscu. Załatwiłem w ten sposób już trzy paski, a skóra ani farby tanie nie są. O czasie potrzebnym na zrobienie pacha nie wspomnę. W starych, radzieckich Amfibiach ten problem też występuje, ale na troszkę mniejszą skalę. Niestety, w noworuskich Amfach nie dość, że ta przypadłość nie została wyeliminowana, to mam odczucie, że jest jest jeszcze gorzej niż w made in ZSRR. Jeśli to tylko ja trafiłem na taki egzemplarz, to proszę o info.
To jedyna (moim zdaniem) wada tego zegarka – resztę zaliczam na plus.
To już jest koniec...
… prawie recki

Ogólnie zegarek mocno na plus. Nie żałuję wydanych złotówek, w tej cenie rosyjski diverek zamiata.
Acha, nie pisałem jeszcze o lumie. Jest, świeci. Bez rewelacji, ale po kilku minutach naświetlania zwykłą lampką nocną, spokojnie przez całą noc można odczytać godzinę. Oczywiście – nie porównuję do japońskiego skx 007, bo to klasa sama w sobie w tej półce, ale jest do przyjęcia.
Jak będę miał chwilę, to wrzucę kilka amatorskich fotek porównawczych z Amfibiami radzieckimi
i właśnie skx-em.
Reasumując:
plusy:
+ wygląd
+ rozmiar
+ jakość
+ punktualność chodu
+ przejrzystość tarczy
+ no i cena
minusy
- haczący dynks
Na koniec fotki. Cykane koło parapetu zwykłą cyfrówką, więc...
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)