
źródło: atomictime.pl
Jak natrafiłem na zegarki marki Deep Blue powiem szczerze, już nie pamiętam

Marka Deep Blue specjalizowała się dotychczas w diverach i to nawet z wodoszczelnością do 3tys metrów (wyliczone dokładnie 3700m)



W zeszłym roku panowie z Deep Blue stwierdzili jednak, że czemu by nie spróbować zrobić jakiegoś ładnego zegarka, który będzie pasował do garnituru. Jak pomyśleli, tak i zrobili i wyszedł Fleet Admiral. Dla mnie się dobrze składało, bo akurat szukałem po świecie czegoś ciekawego. A to Mido, a to Kadloo i nagle widzę Fleet Admiral, ze swoją srebrna piękną tarczą i niebieskimi wskazówkami. Miłość od pierwszego wejrzenia. Krótka dyskusja z moją kobietą i po tym, jak już mi powiedziała, że mnie ubezwłasnowolni, kupiłem za 1600zł


Zacznijmy jednak od opakowania
No cóż. Opakowanie jakie jest każdy widzi. Do diverów fajny gadżet, do garniaka nie za bardzo. Opakowanie plastikowe, otwierane jak walizka na narzędzia. Tu się chłopaki nie postarali. Przy Fleet Admiral na pewno lepiej wyglądałoby klasyczne pudełko drewniane. No ale cóż (zgłosiłem swoje uwagi do Deep Blue, może przyjmą konstruktywną krytykę), nie można mieć wszystkiego


Zdjęcie: atomictime.pl
Koperta i mechanizm
Koperta jest ze stali 316L, średnica wynosi 45mm, wysokość 14mm. Można więc powiedzieć – kawał zegarka




Dekiel jest przeszklony i pokazuje mechanizm, który jednak jest zrobiony bez polotu. Fajnie, że jest, ale nie ma tu jakiś grawerów itp. itd.

Wskazówki są tu kolejna kontrowersja. Niby ładne niebieskie, ale wyglądają, jakby były z jakiegoś bardzo cienkiego materiału (szczególnie ich strony zewnętrzne), przez co tracą trochę na wyglądzie


Czy poleciłbym ten zegarek?
Tak, w tej cenie nie ma tak dobrze wykończonego zegarka mechanicznego z power reserve i szkłem szafirowym z AR. Wykończenie zegarka jest na bardzo wysokim poziomie. Jak tylko chłopaki popracują nad szczegółami (opakowanie i może te wskazówki) to nie mają konkurencji.
PS. Za zdjęcia przepraszam, nie mam sprzętu ani doświadczenia