...jak wszem i wobec wiadomo rosyjskie zegarmistrzostwo ma na dobrą sprawę zaledwie osiemdziesiąt lat, przy czym na większości entuzjastów radzieckiego horlożie okres 27/30-45 to czarna dziura, a obiektami porzadania stają się dopiero sztandarowe produkcje drugiej połowy lat czterdziestych ze swoją magiczną datą 1946, która nie wiem dlaczego u poniektórych wywołuje zawilgocenie i drgawki spazmatyczne.
…cóż… trudno się dziwić… wszak dyscypliną olimpijską jest sprint a nie raczkowanie…
…i o raczkowanie właśnie mnie się tu rozchodzi… a właściwie pierwsze już nieśmiałe kroczki…
W katalogu Gosudarstwiennego Triesta Docznoj Mechaniki z 1932 roku pierwszą pozycję zajmuje znany większości Typ 1 powszechnie znany dzisiaj jako K-43, zwany również Kirowką, zbudowany na bazie Hampdenowskiej sto dziewiątki o rozmiarze 16 (około 43mm). Pierwsze sztuki… pierwsze 50 sztuk powstało z oryginalnych amerykańskich podzespołów… Swoją drogą ciekawe na jakim etapie było by dzisiejsze rosyjskie zegarmistrzostwo gdyby nie wielki kryzys ekonomiczny lat dwudziestych XXw. i fakt, że sowieckie złoto miało nie mniejszą wartość niż świata kapitalistycznego

ETAP I
…wracając do tematu… Pierwsze dwie pozycje w ww. katalogu zajmują zegarki kieszonkowe Typ 1 i 2 w wersjach 7 i 15 kamieniowych. Trzecią pozycję zajmuje Typ 3


…mnie akurat trafił się typ 3-a - wersja na 7 kamieniach… w stanie… na pierwszy rzut oka agonalnym… nie jest to w każdym bądź razie widok krzepiący…
Zegareczek jest o wiele mniejszy niż się spodziewałem… owal koperty ma średnicę 30,3mm, z uszami +/- 38mm. Trzyczęściowa koperta ma grubość 7,3 mm, przy czym szkło musi być mocno wypukłe gdyż oś godzinowa wystaje jakieś 0,5mm ponad ramkę
…w porównaniu z K-43 w wersji wist or poket jest to maleństwo… typ 4 dopiero musi robić wrażenie…
… koperta chromowana mimo upływu czasu i widocznych śladuw użytkowania zachowała się w nader przyzwoitym stanie… co innego tarcza… powleczona czarną farbą i ręcznie naniesionymi indeksami… może przerobiona przez jakiego soldata o imieniu Marusia tudzież Wańka… po generalce silnika czas przyjdzie by Chronostar pokazał swoją moc twórczą…
…obok kominka otwór… po co ? O tym za moment…
…spod tej czarnej przeziera oryginalna farba i wyłaniają się ledwo widoczne indeksy sekundowe… niestety całość nienadane się do ratowania…
…trzy nóżki…
…dekiel… kawałeczek blachy a tyle radości…
…rodzina po latach… nie w komplecie, ale…
…ten model zegarka nie jest często spotykany, a i powstał w niewielkich ilościach… i to jeszcze w tej kompilacji… ten akurat to prawdopodobnie jeden z pierwszych…
…serce pamięta jeszcze sztorm z 1929 roku… a niejeden szczur mógł obgryzać skrzynię w której siedział w ładowni… a w samej Moskwie… uuu… może i słyszało jak jeden, a może i kilku amerykańskich majstrów klęło na swych sowieckich uczniów gdy ci szlifowali się w swym fachu…
…silnik to oryginalny nieco zmodyfikowany kieszonkowy damski Hampden model 400 o rozmiarze 0/3 (około 26mm)… po prostu cudo…
…rdza… inne tlenki… brak tego i owego ale oś balansowa cała… CAŁA…
…godzinę ustawia się tu nie tak jak w amerykanach po odciągnięciu wałka w rękawie, a przy pomocy przycisku pod koronką…
…pracy trochę będzie to kosztowało… efekt nie będzie powalający, ale sama świadomość że można obudzić ze snu jeden z naprawdę pierwszych sowieckich produkcji… bezcenna…
…anastasis czas rozpocząć…
…a zadanie jest ułatwione… amerykański mechanizm… wystarczy w nowym świecie odszukać odpowiedniego dawcę i dobrowolnie tudzież siłą sprowadzić go na stary kontynent… i żeby tylko czegoś nie s…ć po drodze…
CDN… mam nadzieję że niebawem…