Certina DS-1 LE
Odpowiedz do tematu

: Certina DS-1 LE
Kolejna ze starszych "recenzji" mojego czasomierza.

Certina DS 1 Automatic Limited Edition C006.407.16.081.00 (data zakupu: 05.2011)



Szczęśliwym posiadaczem Cytrynki stałem się dość spontanicznie. Nasze drogi nieśmiało się mijały, krzyżowały aż w końcu pewnego słonecznego dnia w pięknym mieście Tarnowie zeszły się na dobre. Cytrynka była jednym z zegarków, które zostały mi polecone szukając swojego pierwszego zegarka na 30 urodziny. Przyznam, że coś w sobie miała, jednak nie do końca byłem przekonany, że to jest to. Jak już wspominałem w moim wspaniałym mieście dojrzenie Certiny DS.-1 LE było niemożliwością, więc zegarek został pominięty podczas szukania prezentu.
Kolejne nasze spotkanie jak to zwykle bywa nastąpiło przypadkiem, wybierając się z moją małżonką do Wrocławia i spacerując po galerii handlowej poczułem, że coś spogląda na mnie z witryny sklepowej. Moje nieśmiałe spojrzenie w tamtą stronę, od razu dojrzałem wielkie gustowne drewniane pudełeczko, a w nim jakby coś znajomego. Tak, to była ona - a to nasze pierwsze spotkanie. Efekt, ja chce ją mieć!



Niestety, finanse jedno uczucie drugie i znowu dylemat. Długie rozważania za i przeciw i walka z samym sobą, dodatkowo czas który nie był wtedy sprzymierzeńcem - efekt - powrót do Opola z pustymi rękami. Po powrocie ciągle szukałem argumentów umacniających mnie w słuszności mojej decyzji i o zgroza je znajdowałem. Aż nadszedł pamiętny dzień… Ciężki dwu dniowy wyjazd w malowniczą Polskę południowo-wschodnia z objazdem kilku miast zakończył się finalnie w Tarnowie. Zupełnie przypadkiem trafiłem do Galerii Handlowej Gemini Park w której znowu poczułem dziwne znane mi już spojrzenie. Teraz już nie było odwrotu. Znowu szybka analiza wszystkich za i przeciw, których to tyle wymyśliłem ale żadne w tym momencie nie przychodziły mi do głowy.. Następnie szybkie kroki w kierunku sklepu i ostatni bastion - cena. Ale tu dzięki krwiożerczym instytucjom finansowym uzbrojony w plastikowy oręż przezwyciężyłem ostatnią przeszkodę. Magiczna plastikowa rzecz w moim portfelu umożliwiła mi wyrwanie mojej zdobyczy z witryny sklepowej. I tak oto Cytrynka o symbolu 3625/5000 stała się moją własnością.



Słów kilka w końcu o bohaterce powyższe opowieści oraz skąd pomysł na wersję LE?. Zegareczek otrzymujemy w pięknym dużym drewnianym pudełeczku sygnowanym logiem Certiny. W środku oczywiście, karta gwarancyjna, przywieszka, certyfikat, książeczki i sam zegareczek - czyli to co kłalita zwykła posiadać. Zegareczek został wydany z okazji 50 rocznicy systemu ”double security”. O sensie limitacji wypowiadać się nie będę. Na nie jednym forum zegarkowym były boje o jej słuszności, bo co to za limitacja wynosząca 5000 sztuk? Dla mnie nie ma to najmniejszego znaczenia. Fakt, ds.-1 LE różni się od swoich braci przede wszystkim kolorem tarczy - a ta…. sam kolor jest niesamowity, nie da się tego uchwycić na żadnym zdjęciu. Grafit/szarość płynnie zmieniająca odcień pod każdym kątem inaczej odbijające się promienie słoneczne - po prostu rewelacja. Dodatkowo efekt jest wzmacniany przez lekko wypukłe szafirowe szkło z antyrefleksem, a wszystko schowane w pięknie wykonaną szczotkowaną kopertę z polerowanymi elementami. LE to także napis tarczy, grawer limitacji na deklu (który jest przeszklony) no i ciemno wiśniowy pasek o wymiarze 21mm wyposażony w bardzo wygodne motylkowe zapięcie na którym oczywiście dumnie widnieje logo marki. Cytrynka rewelacyjnie leży na ręce, uniwersalny rozmiar oraz charakter powoduje, że zegarek może być używany czy to jako EDC (Every Day Carry) czy to jako typowy casual. Świetnie komponuje się on z garniturem i mankietami koszuli jak i nie straszne mu towarzystwo jeansów i swetra. Dodatkowo zegarek posiada wodoszczelność na poziomie 100m co powoduje, że idealnie sprawdza się w codziennym użytkowaniu i nie straszne mu deszcze i lekkie zachlapania.



Mechanizm którym jest napędzana Cytrynka to jak przystało na szwajcara to oczywiście ETA w wersji 2824-2. Tani, dobry, sprawdzony i niezawodny 25 kamieniowy układ, którego pracę możemy podziwiać przez przeszklony dekiel. Sam rotor wymaga dłuższej chwili aby napędzić mechanizm a jego praca jest kompletnie niesłyszalna. Rezerwa chodu na poziomie 42 godzin umożliwia bezstresowe jednodniowe odłożenie zegarka na półkę. Wszystko uzupełnia koronka sygnowana logiem marki która jest bardzo wygodna w użyciu.



Po kilku miesiącach posiadania Cytrynki mogę powiedzieć, że niezawodność, świetne wykonanie oraz rozsądna cena jak na “swiss made” powoduje, że zegarki tej firmy warte są polecenia.


Ostatnio zmieniony przez Słoniu 2012-04-03, 20:28, w całości zmieniany 1 raz
:
Bardzo przyjemna recka, zegarek faktycznie piękny :mrgreen:

"Mam bardzo nieskomplikowany gust. Zawsze zadowala mnie najlepsze". Oscar Wilde.
:
Fajna recka. Nie zazdraszczam, bo mam, ale bym zazdraszczał, bo zegarek malynowy :mrgreen:

Pupcia rubcia salcesonik, heloł beloł w dupę słonik!
:
Może i ja rozejrzałbym się za jakąś kłalitą i sprawił sobie na urodziny

"Mam bardzo nieskomplikowany gust. Zawsze zadowala mnie najlepsze". Oscar Wilde.
sylwek
[Usunięty]
:
Słoniu, recka znowu dobra,, do cytryn ogólnie mam sentyment z racji starych zaszłości, zwłaszcza tych elegantszych :roll:

Woytec60
[Usunięty]
:
Ten zegarek jest świetny, w obu wersjach.
Nie rozumiem zupełnie, dlaczego Certina zastąpiła ten model nowym.

Blaz
[Usunięty]
:
Świetny do noszenia on jest. Wiem, bo nosiłem. :mrgreen:

:
Jedna z niewielu klalit ktore uznaję za w miarę sensownie wycenione, a przez to nawet "warte miecia" ;-) Brązowa do tego ma fajny fun factor :cool: Dziękuję za reckę Słoniu.

Odpowiedz do tematu
Skocz do:  

Pełna wersja forum
Powered by phpBB © phpBB Group
Design by Vagito.Net | Lo-Fi Mod.