Można lubić Roleksa lub nie - ja lubię stare Roleksy, szczególnie nurki - ale trzeba przyznać, że kilka ciekawych modeli i innowacji im się przytrafiło. Pierwszy certyfikat dokładności chodu, wystawiony dla zegarka naręcznego(1910r.; 11-liniowy mechanizm kotwicowy); Oyster z hermetyczną kopertą(1926r.); Prince w prostokątnej kopercie(1928r.); Oyster Perpetual - pierwszy automatyczny zegarek z obrotowym wahnikiem(1931r.); Datejust - pierwszy zegarek z datownikiem(1945r.); Submariner(1954r.); Milgauss - odporny na działanie pola elektromagnetycznego(1954r.); GMT-Master ze wskazaniami drugiej strefy(1955r.); czy Day-Date ze wskazaniem dnia tygodnia(1956r.) - żeby wspomnieć kilka.
W 1953 roku zdobyty został najwyższy szczyt Ziemi - Mount Everest - w wyprawie uczestniczyły zegarki Oyster marki Rolex, natomiast w 1960 roku Rolex Deep Sea Special jako jedyny zegarek na Świecie osiągnął dno Rowu Mariańskiego - najgłębiej położonego miejsca na Ziemi...
I tą właśnie historię chciałbym pokrótce przypomnieć.
RÓW MARIAŃSKI
Uploaded with ImageShack.us
Rów Mariański to najgłębszy znany rów oceaniczny na Ziemi, położony w zachodniej części Oceanu Spokojnego, na południowy wschód od Marianów. Ciągnie się łukiem o długości blisko 2000 km. Wchodzi w skład systemu rowów oceanicznych tworzących zachodnie obrzeżenie Płyty Pacyficznej. Jest miejscem, gdzie ścierają się dwie płyty: Płyta Pacyficzna i Płyta Filipińska. Według ostatnich pomiarów, głębokość rowu wynosi 10916 metrów.
Pierwsze pomiary głębokości oceanu w tym miejscu były dokonane w ramach ekspedycji HMS Challenger (grudzień 1872 - maj 1876), w czasie których dokonano sondowania (za pomocą lin i dźwigów) miejsca zwanego obecnie Głębią Challengera. W oparciu o dwa sondowania wyznaczono głębokość na 4475 sążni (8184 metry).
W 1951 roku, około 75 lat po odkryciu, cały Rów Mariański łącznie z wchodzącą w jego skład Głębią Challengera był ponownie zbadany przez okręt Royal Navy o nazwie HMS Challenger nawiązującej do swojego poprzednika. W przeciwieństwie do poprzedniego badania, głębokość dna została zmierzona przy użyciu bardziej precyzyjnej i prostej metody - echosondy. Pomiar wykazał wartość 5960 sążni (10900 metrów) w miejscu o współrzędnych 11°19′N, 142°15′E. W trakcie badania, operator korzystał ze słuchawek i naręcznego stopera aby ocenić czas upływający między wysłaniem sygnału a nadejściem jego echa. W związku z niedokładnościami wynikającymi z tej metody, naukowcy uznali, że rozsądnie będzie odjąć od wyniku wielkość podziałki w stosowanej skali (wynoszącą 20 sążni) i w oficjalnych raportach podano głębokość 5940 sążni (10863 metry).
W 1957 roku, radziecka jednostka Vityaz wykonała pomiar głębokości z wynikiem 11034 metry.
Uploaded with ImageShack.us
WYPRAWA NA DNO ROWU MARIAŃSKIEGO
23 stycznia 1960 roku batyskaf "Trieste" wyruszył w swoją 65 podwodną misję. Jej celem była Głębia Challengera - najgłębiej położone miejsce w Rowie Mariańskim i jednocześnie jedno z najbardziej tajemniczych miejsc świata, gdzie nigdy wcześniej, ani później, nie dotarł żaden człowiek.
Uploaded with ImageShack.us
W skład załogi batyskafu wchodzili: Jacques Piccard(na zdjęciu z prawej) - szwajcarski badacz i odkrywca(syn Augusta Piccarda, znanego fizyka, oceanografa, badacza i odkrywcy) oraz oficer marynarki wojennej USA - Donald Walsh.
Uploaded with ImageShack.us
Projekt "Nekton" zakładał zejście w specjalnie skonstruowanym batyskafie na samo dno Rowu Mariańskiego.
Wydarzenia te miały miejsce w czasie, gdy na świecie trwała napędzana postępem technologicznym gorączka odkryć. Kilka lat wcześniej na orbitę poleciał Sputnik, a amerykański satelita przesłał pierwsze zdjęcia Ziemi z kosmosu. Niebo przecinały samoloty X-15 o napędzie rakietowym, zaś amerykańska łódź podwodna przepłynęła pod biegunem północnym.
Batyskaf "Trieste" został zbudowany w wolnym mieście Triest na granicy włosko-jugosłowiańskiej, przez szwajcarskiego projektanta, Auguste Piccarda, zwodowany w 1953 r. Składał się z dwóch części - górną stanowił długi na 20 metrów stalowy pływak - komora z paliwem lotniczym - ok. 100 tys. litrów, miała ona za zadanie zapewnić wyporność. Pod spodem znajdowała się zbudowana ze specjalnego stopu stali z chromem, molibdenem i niklem kulista kabina załogi. Za balast służyły pojemniki wypełnione kawałkami żelaza. Gruby na 12,7cm kadłub maszyny musiał wytrzymać całkowity nacisk 200 tysięcy ton, a wykonana z wielu warstw pleksi szyba miała grubość prawie 18cm.
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Największym wyzwaniem przy schodzeniu w głębiny morskie jest ciśnienie wody. Każde kolejne 10 m zanurzenia oznacza zwiększenie ciśnienia o 1 atmosferę. Na głębokości blisko 11 km, na jaką dotarli Piccard i Walsh ciśnienie wynosi około 1100 atmosfer, czyli na każdy centymetr kwadratowy powierzchni zanurzonego obiektu naciska tam ciężar ponad 1 tony...Robi wrażenie, prawda?
Na miejsce zanurzenia "Trieste" przypłynął na statku. Zanurzenie rozpoczęło się o 8.23 rano. Stalowa kapsuła trzeszcząc od naporu wody znikła w odmętach wody, opadając w kierunku Głębi Challengera, legendarnego miejsca na dnie Oceanu Spokojnego.
Uploaded with ImageShack.us
Pod wpływem słabnącego światła dziennego woda wokół kapsuły przybierała najpierw odcienie szarości, a później zapanował kompletny mrok i cisza, zakłócana tylko przez szum pokładowej elektroniki. Początkowo batyskaf opadał z prędkością 1,3m/sek. Po osiągnięciu głębokości 9000 m Piccard i Walsh - by uniknąć silnego uderzenia w dno - odrzucili część balastu, w wyniku czego prędkość spadła do 30 cm/sek.
Piccard wspominał, że w miarę jak batyskaf opadał, na jego ścianach co jakiś czas pojawiały się malutkie nieszczelności, przez które przeciekała woda. W pewnym momencie - na głębokości 9875 m jedno z okien trzasnęło z ogromnym hukiem. Cały batyskaf zatrząsł się, jednak mężczyźni postanowili nie przerywać zanurzania i kontynuować podróż w głąb hadalu – najgłębszej strefy oceanu, nazwanej tak od mitologicznego Hadesu, podziemnego świata umarłych.
Gdy zbliżali się do dna, woda zdawała się być jaśniejsza – to światło z reflektorów odbijało się od podłoża. Podniosła się chmura osadów. Po 4 godz. 15 min. powoli „Trieste” opadł na dno Głębi Challengera.
Instrumenty pokładowe pokazały głębokość 11521 m, lecz zweryfikowano to później do 10916 m.
Uploaded with ImageShack.us
"Trieste" uderzając w dno oceanu wyrzucił taką ilość piasku, że przez 15 minut nie było nic widać...Gdy widoczność się poprawiła odkrywców zaskoczył widok ryb: soli i flądry o długości około 30 cm, jak również krewetek. Według Piccarda dno było czyste i przejrzyste, pokryte mułem z obumarłych okrzemków.
Piccard i Walsh przebywali na dnie ok. 20 minut. Jako ciekawostkę warto dodać, że udało im się nawiązać kontakt ze statkiem na powierzchni - przesłanie głosu za pomocą sonaru trwało 7 sekund w jedną stronę. Temperatura wewnątrz batyskafu wynosiła +7 stopni Celsjusza.
Zmęczeni i zmarznięci rozpoczęli wynurzanie z poczuciem, że wielka chwila dobiegła końca. Podróż na dół i z powrotem, wliczając 20-minutowy przystanek na dnie, zajęła im cały dzień, z czego samo wynurzenie 3 godz. 27 min.
Już na powierzchni zaczęli się zastanawiać, ile czasu upłynie, zanim ktoś powtórzy ich wyczyn. Walsh przewidywał, że może to być „rok, góra dwa lata”.
Jednak uwagę świata przyciągał w tym czasie kosmos, sława odkrywców zaczęła więc szybko blednąć. W następnych latach do Głębi Challengera jeszcze kilka razy wysłano batyskaf, jednak na jego pokładzie nie było ludzi.
Gdy odkrywcy byli już na statku, przyjęli gratulacje od ówczesnego prezydenta USA D. Eisenhowera, który specjalnie przybył na miejsce.
Dwunastu ludzi spacerowało po księżycu, tysiące weszło na Mount Everest, jednak tylko dwie osoby były w czarnej, tajemniczej otchłani na dnie oceanu, „ostatnim miejscu na ziemi, które pozostało niezdobyte”, jak pisał zmarły niedawno Piccard.
Trieste jest do dzisiaj jedyną jednostką załogową, która osiągnęła najgłębsze miejsce na Ziemi.