Dzisiaj w Bytomiu spotkało mnie spore nieszczeście. Kupiłem za grosze chodzącego kirowa z '41 roku, w słabym stanie, ale chodzący. Potem zahaczywszy się o klucze Kirow zakończył życie na betonie

Szlag mnie chciał trafić, ale... w drugiej kieszeni miałem jeszcze coś, i w całym tym nieszcześciu ucieszyłem się bardzo, ze to jednak Kirow zginął. Dlaczego? Bo dorwałem takiego Hampdena. Miałem niecałe 2 dwie stówy, więc szukałem raczej złomu na części, a tu... niespodzianka. W.M.McKinley za 180zł

. Aż żal nie brać

Wg bazy danych zegarek pochodzi z 1904 roku. Rozmiar 16, a po kształcie płyt widać, że to dziadek Kirowa. Chodzi ładnie, wygląda świetnie, tylko złocenie dekla z tyłu ktoś zdarł niemal do blachy, bo był podpisany

. Koperta IWCCo, złocona białym złotem z gwarancją na 25 lat - miodzio

. Zresztą, foty

:
BTW to W.M.Mckinley to z najlepszej dostępnej bazy danych. Ciężko to zobaczyć, ale niech im będzie