Pomyślałem ty j......y szkopie.Zostawiłem bo w poniedziałek do pracy.Tydzień temu częściowo rozebrałem werk by stwierdzić że nie było to potrzebne.Cały czas patrze na balans i wydaje mi się że jest coś nie tak tylko do końca nie wiem co.Chodzi jakby za wolno ale wychyla się niby normalnie.No co jest?Zdjąłem balans,wywaliłem kamienie i do czyszczarki.Oglądam.Kleić się nie ma prawa.Zmontowałem ,nakręciłem i zostawiłem.Następnego dnia sprawdzam...znowu 30 minut do przodu.No to pomyślałem sobie (nie mogę napisać co sobie pomyślałem)
Dzisiaj się za szkopa wziąłem po raz trzeci.Zacząłem dumać o zegarmistrzu że niby dyplom mistrza ma ale taki trochę jakby lewy i ze zegarmistrz z niego jak z koziej dupy wentylator i choć wiele mnie nauczył to zamiłowania do tej roboty nie ma.Po prostu łowienie ryb mu lepiej wychodzi (podobno) . Z tego dumania mi wyszło że gdzieś się musiał kropnąć.Patrze na zegarek raz i drugi i wiem już co jest grane i zacząłem być zły na siebie że tego nie zauważyłem.Potrzebna będzie jeszcze precyzyjna regulacja ale już teraz widać że jest wszystko ok a balans zapierdziela jak tajfun.........Pokonałem faszystę
Uraaaa... 
