:
Ostatnio zmieniony przez wiolka 2010-10-08, 12:21, w całości zmieniany 1 raz
...i nie ma że boli...
:
Pierwszy zegarek dostałem jak miałem siedem lat, oczywiście używany po ojcu. Była to taka rakieta:
Uploaded with
ImageShack.us
Drugi dostałem na komunię, był to taki poljot:
Uploaded with
ImageShack.us
Oczywiście jako radziecki badziew wylądowały w śmietniku, ale sobie takie modele kupiłem
:
Moja pierwsza to była enerdówka o wdzięcznym imieniu Ruhla, miała cyferblat giloszowany w pionowe prążki i brązowy pasek. Dostałem ją tak w okolicy I Komunii, ale nie na komunię (urodziny?). Potem zbierałem pieniążki na "prawdziwy" zegarek, bo Ruhla była jak dziś się mówi "obciachowa" jako buksiak. Wreszcie znalazłem taki, który mi się bardzo podobał, bo na sekundniku miał czerwoną kropkę, która niby sputnik obiegała wyimaginowany pośrodku tarczy glob. Ale Tata nie pozwolił mi go sobie kupić (że na globie była czerwona łata - mnie dwunastolatkowi nie przeszkadzało), wobec czego wybrałem "Sportiwnyje" bo ze stoperem. Istotnie stop-sekundę można było w tym celu używać, służył mi on do matury, z której okazji dostałem opisanego już tu Poliota.
PS. A na komunię dostałem dwa długopisy (nie śmiejcie się, to było coś - prawdziwe amerykańskie!), książeczkę do nabożeństwa i różaniec (od parafii).
Ostatnio zmieniony przez Zinajda 2010-10-08, 13:14, w całości zmieniany 2 razy
Tak wyglądała Zina aka Zinajda.
:
Zinajda ja jako troszkę młodsze pokolenie też nie dostałem zegarka na komunię , tylko coś czego się nie spodziewałem długopis
![:) :)](images/smiles/smile3.gif)
...... ale z kalkulatorem i zegarkiem kwarcowym 3 in 1
![:( :(](images/smiles/sad.gif)
.. mam go do dziś .
:
Ja na komunię dostałem Poljota z przyciskiem do zmiany daty - niestety zaginął w akcji
Ale wtedy bardzo żałowałem, że to nie elektronik z 7 melodyjkami.
Jak teraz o tym myślę, to załamka mnie ogarnia ze śmiechu.
:
ja do komunii nie szedłem,tak że zegarka nie dostałem
![:cry: :cry:](images/smiles/icon_cry.gif)
Pierwszy to był elektronik kupiony od wietnamców w czechosłowacji,końcówka lat 80-tych.Elektronik ale mega wyczesany bo miał na LCD wskazówki,w kraju nikt takiego nie miał
Ten, który z demonami walczy, winien uważać, by samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy spoglądasz w otchłań ona również patrzy na ciebie.
:
ja jak wielu - elektronik z różyca w czasie okołokomunijnym. Później było sporo elektroników, wstyd się przyznać, jeszcze trzy lata temu myślałem, że mechaników się już w ogóle nie robi
Wozu
[Usunięty]
2010-10-09, 00:17
:
Mój pierwszy to tak jak wyżej klasycznie Montana na komunię
Tylko, że dobrze nie pamiętam albo przed komunią albo po okresie komunijnym bardzo długo nosiłem Wostoka z brązową tarczą (albo bordową) na parcianym pasku brązowym. Co jeszcze z tej tarczy pamiętam to, że nie była jednokolorowa tylko taka była gradientowa.
Wujo nasz sąsiad na wymianie w Mińsku pracował
![:cool: :cool:](images/smiles/cool.gif)
to się miało
![:D :D](images/smiles/mosking.gif)
i zegarek i telewizor i radiomagnetofon ruski i różne takie gadżety (o np. zamki ruskie do drzwi - towar deficytowy) u nas nie do dostania w rozsądnej cenie
:
Moj pierwszy ? Oto on, komunista oczywiscie
Sekundnik gdzies diabli wzieli, ale ciagle dziala
Noze tez lubie
:
Pierwszy zegarek w życiu chyba jakiś elektroniczny
![:evil: :evil:](images/smiles/icon_evil.gif)
.
Na komunię zegarka nie dostałem , ponieważ to były początki mody na rowery
:
Szymek moda na rowery to i za moich komunijnych czasów była , Chrzestny z pół świni dał jednemu takiemu z Rometa i dostałem pięknego czerwonego Wigry 3 , z tego co pamiętam wersja eksportowa z chromami .
Piękny składak aż się łezka w oku kręci
:
Moim pierwszym zegarkiem był jakiś elektroniczny złom. Pamiętam, że go zgubiłem i było mi przykro. Później był kolejny elektronik, wypasiony - cały niebieski wraz z paskiem. Nie wiem co się z nim stało. A pierwszym poważnym zakupem, który już świadomie szanowałem był nabyty w 1995 roku prosty Casio. Pamiętam dobrze miejsce i moment zakupu. To był wspaniały dzień, zwłaszcza powrót do domu z nowym zegarkiem na ręce.
Edyta: Te składaki miały dusze. Ja osobiście jeździłem na "Gilu". To go różniło od Wigry3, że nie był składakiem
![:razz: :razz:](images/smiles/tongue.gif)
Do dziś pamiętam ten jasny odcień zieleni.
Dziś już takich rowerów nie ma...
Ostatnio zmieniony przez Buczo 2010-10-09, 11:20, w całości zmieniany 1 raz