Wiem, że lubicie zmiany i dzień bez nowego zegarka jest dniem straconym. A ja tu chciałem z innej beczki. Jaki zegarek był pierwszym w Waszym życiu?
U mnie był to jakiś chiński elektronik, otrzymany jakoś w połowie lat 70. Dwa przyciski - światełko, data i stoper. O melodyjkowcach wtedy jeszcze nikt nie słyszał. Miałem go niecały dzień. Postanowiłem udowodnić kolegom na podwórku, że jest wodoodporny. Nie był... Drugi był Poljot z budzikiem, dokładnie taki jak ten na zdjęciu. Miałem go ze 3 dni, po czym ukręciłem mu sprężynę Potem Poljot kostka, który się zatrzymywał a potem jakaś Montana z melodyjkami (to już lata 80 były). Na początku lat 90 kuzyn przywiózł mi zza granicy białe Seiko 5 a potem to już poszło...
Odpowiedz do tematu
:
No to ja powiem coś strasznego, niepojętego, nie pamiętam jaki miałem pierwszy zegarek, normalnie pomroczność jasna
:
Mój pierwszy to była Rakieta "telewizorek". Klasycznie, na komunię
:
Bo ty nie byłeś może komunistą, przyznaj się
:
Pierwszy w życiu zegarek to była Zaria otrzymana jak bóg przykazał na komunię, służyła dzielnie z pięć lat do momentu ukręcenia sprężyny, potem była epoka elektronicznych. Pierwszy taki zwykły "z trzema przyciskami" miał te właściwość, że przyspieszał z 30 s na dobę. Później jakeś "z melodyjkami", "z kalkulatorem" i cudowny "Miyoko" kupiony od wietnamczyka w Czechosłowacji (był kiedyś taki kraj). Potem nadleciała Raketa z kalendarzem i tak to się zaczeło...
:
Pocieszę Cię, że ja też zegarka na komunię nie otrzymałem A przynajmniej nie przypominam sobie takowego.
Svedos napisał/a: |
Tyle że ja na komunię nie dostałem zegarka |
Pocieszę Cię, że ja też zegarka na komunię nie otrzymałem A przynajmniej nie przypominam sobie takowego.
:
u mnie na początku był jakiś plastikowy elektronik z bazaru, a później klasycznie pierwszy "porządny" z komunii, a była to montana z melodyjkami
:
...a ja na kominię dostałem damskiego Casio....bo był mały....i to był mój pierwszy zegarek...
:
Pierwsze były dwa , komunijne , Poliot, który jest missing in action, nawet nie pamiętam jaki (jak przez mgłę, mechaniczny ofc, niebieska tarcza, jakieś czerwone elementy na tarczy), drugi, otrzymany tego samego dnia to pozłacany Łuczyk (leży gdzieś u rodziców do dziś). Potem długo, długo nic i za pierwszą zarobioną kasę kupiłem kwarcowego Roamera (leży sobie ta słis kłalita w szufladzie, indeksy poodpadały, jeden zaginął ). Potem był Timex i długo, długo nic ... A teraz 28szt (29? )
:
Mój pierwszy zegarek przetrwał, chociaż miał nie łatwo. Utopienie, wyprawy rowerowe po całej Polsce (a nie było wtedy amortyzatorów ), warsztaty szkolne... (szanowałem różne badziewne kwarce, a jemu zadawałem tortur, eh...) W końcu zaległ w szufladzie. A ponieważ zaczęła się rozwijać choroba zegarkowa, spróbowałem go przywrócić do używalności. Po kilku próbach (zegarmajstry po prostu zniechęcali mnie do naprawy, argumentując, że się nie da, nie warto, nie ma części, etc.), w końcu trafiłem na właściwego człowieka, który poświęcił mu trochę czasu i trudu, i ku mojemu zdziwieniu czasomierz działa i to całkiem sprawnie. Niestety nie wygląda, ale to juz całkowicie moja "zasługa"
Pozdrawiam.
Mój pierwszy zegarek przetrwał, chociaż miał nie łatwo. Utopienie, wyprawy rowerowe po całej Polsce (a nie było wtedy amortyzatorów ), warsztaty szkolne... (szanowałem różne badziewne kwarce, a jemu zadawałem tortur, eh...) W końcu zaległ w szufladzie. A ponieważ zaczęła się rozwijać choroba zegarkowa, spróbowałem go przywrócić do używalności. Po kilku próbach (zegarmajstry po prostu zniechęcali mnie do naprawy, argumentując, że się nie da, nie warto, nie ma części, etc.), w końcu trafiłem na właściwego człowieka, który poświęcił mu trochę czasu i trudu, i ku mojemu zdziwieniu czasomierz działa i to całkiem sprawnie. Niestety nie wygląda, ale to juz całkowicie moja "zasługa"
Pozdrawiam.
:
Ostatnio zmieniony przez Svedos 2010-10-08, 11:05, w całości zmieniany 1 raz
Po pierwszej 100 przestaniesz liczyć, a i z legalizacją będzie łatwiej.
Ostatnio zmieniony przez Svedos 2010-10-08, 11:05, w całości zmieniany 1 raz
:
Ja na kominka dostałem Wostoka. Miałem go aż do pierwszego roku studiów, gdy za pierwsze stypendium kupiłem sobie wypaśne Casio, które to miałem przez chyba dziesięć lat. Bateria się temu Kaziu po 10 latach wyczerpała. Zacząłem szukać czegoś innego na rękę, trafiłem na kizi, na Ratyńskiego i się zniechęciłem do zegarków. Po pół roku jednak stwierdziłem, że nie będę przez jednego takiego odstępował od tematu i jakoś poszło.
:
Już widzę znaczącą poprawę
Odpowiedz do tematu
Svedos napisał/a: |
..... a i z legalizacją będzie łatwiej. |
Już widzę znaczącą poprawę