Seiko Recraft SNKN01
Odpowiedz do tematu

: Seiko Recraft SNKN01
Seiko Recraft SNKN01 (data zakupu 04.2016)

Uwielbiam długi majowy weekend. Ma on w sobie ten specyficzny, niepowtarzalny klimat, którego nie da porównać się z żadnym innym okresem z naszego kalendarza. Te pierwsze ciepłe dni, obiady i piwo na świeżym powietrzu, czy może być coś lepszego? Jeżeli dodamy do tego jeszcze wyjazd do Polanicy Zdrój wraz z nowym zegarkiem to chyba nie. Na taki właśnie specyficzny, testowy okres trafiło niedawno zakupione przeze mnie spontanicznie Seiko i wydawać by się mogło, że nie można wyobrazić sobie lepszego momentu na jego recenzję. Okazuje się, że jednak nie do końca.

Prezentowany model Recraft na zdjęciach zachwycał mnie już od momentu swojej premiery. Bardzo ciekawa koperta, której kształty od razu kojarzą mi się z projektami znanego, włoskiego producenta, w połączeniu z interesującą kolorystyką i atrakcyjną ceną nie mogą się po prostu nie podobać. Pierwsze zdjęcia szczęśliwych użytkowników, w tym przede wszystkim jednego z kolegów z forum (tak muchachos – o Tobie mowa), który dodatkowo w swoich egzemplarzach zmienił oryginalne paski na produkty Pattini z charakterystycznymi, kwadratowymi dziurami spowodowały, że projekt ten wydawał się niemal idealny. Kiedy więc na forum nadarzyła się spontaniczna okazja, aby wziąć udział w grupowym zakupie tego modelu, nie mogłem po prostu się powstrzymać.

Seiko jednak już od początku niespecjalnie miało ochotę dotrzeć w moje ręce, przeczuwając pewnie co się święci. Początkowo zaginiona paczuszka nie zwiastowała, aby ta transakcja zakończyła się szczęśliwe, jednak ku mojemu zaskoczeniu po prawie dwóch tygodniach cudownie się odnalazła. Niestety okres, w którym dotarła, zbiegł się ze spontanicznym zakupem kolejnych dwóch zegarków, przez co słynny czar nowości i świeżości brutalnie prysł. Tak też otwierając bez specjalnych już emocji nie bardzo wyszukane, niebieskie pudełko z logo Seiko, stałem się posiadaczem recenzowanego modelu.

Pierwsze wrażenie wbrew pozorom nie jest złe. Będę może się powtarzał, ale w moim odczuciu jest to naprawdę dość przemyślany i spójny projekt. Płaska, o charakterystycznym kształcie koperta, jak już wspominałem, kojarzy mi się z produktami znanej, włoskiej manufaktury Panerai, choć oczywiście jest to dość luźna inspiracja. Już sam kształt szkła i grubość koperty nie pozostawiają nam złudzeń, że jest to jednak mocno autorski projekt japońskiego producenta. Przy pierwszej przymiarce Seiko dość mocno jednak zaskakuje swoim rozmiarem. Wielkość koperty nie pozostawia wątpliwości, że jak nie macie odpowiedniego rozmiaru nadgarstka, to nie warto nawet zawracać sobie tym projektem głowy. 44mm średnicy, przy dość specyficznym kształcie koperty, w połączeniu z niespełna 12mm wysokości oraz rozmiar od ucha do ucha wynoszący 52mm, są dobitnym tego dowodem. Nawet zastosowany, płaski dekielek i lekki profil zagiętych, krótkich uszu, nie są w stanie zrekompensować sporych rozmiarów i choć paradoksalnie to nie średnica wydaje się być nadto przesadzona, a sam kształt koperty w połączeniu z niewielką jej grubością potrafią brutalnie zdominować zbyt wątłe nadgarstki. W środowisku zegarkomaniaków tego typu projekty są po prostu określane kolokwialnie mianem naleśnika.

Samo wykonanie koperty stoi na bardzo wysokim poziomie, co oczywiście w przypadku tego japońskiego producenta nie powinno nikogo dziwić. Spory wolumen i siła produkcyjna powodują, że nie ma tu najmniejszego miejsca na błędy. Wszystkie powierzchnie obrobione są perfekcyjnie i tyczy się to zarówno polerowanych rantów, uszu, jak i szczotkowanej koperty. Niestety księgowi od Seiko, jak to w przypadku większości ich budżetowych projektów bywa, poskąpili na niewielkiej koronce, która w dodatku nie jest nawet sygnowana. Oczywiście operowanie nią nie nastarcza nam żadnych problemów i spełnia ona swoją funkcję całkiem poprawnie, ale definitywnie brak jej choćby szczypty finezji.

Uwagi dotyczące koronki mają się jednak nijak do tego co widzimy przez płaskie szkło typu hardlex. Pomimo, że mamy do czynienia z zegarkiem pozbawionym specjalnych, dodatkowych funkcji, to tarcza prezentuje się wyjątkowo okazale. Spory, wewnętrzny, dwukolorowy pierścień ze skalą minutową nadaje projektowi odrobinę głębi i kolorytu. Jego błękitna barwa idealnie współgra z kolorem szaro-czarnej tarczy zaopatrzonej w szlif słoneczny. Efekt, w jaki zmienia ona kolor pod wpływem padania promieni słonecznych, na pewno wart jest odnotowania. Uroku nie można również odmówić polerowanym indeksom oraz bardzo interesującym, smukłym, pół ażurowym wskazówkom. Szkoda tylko, że znajdujące się na nich czarne wstawki nie zostały wykonane za pomocą masy luminescencyjnej, wszak mało producentów jest w stanie równać się z efektem świecenia tego japońskiego producenta. Przysłowiową wisienkę na torcie stanowi tu akcent w postaci pomarańczowego sekundnika.

Dość sporym zaskoczeniem jest serce Reacrafta widoczne przez umieszczoną w deklu, szklaną witrynę. Dość leciwy już mechanizm o symbolu 7S26 przez lata był najtańszym wołem roboczym z grupy Seiko, który zasilał niezliczoną rzeszę budżetowców od Seiko. O ile do podstawowych parametrów jego pracy nie można mieć większych uwag, bo 21600 wahnięć na godzinę i rezerwa chodu oscylująca w granicach 40 godzin nie są powodem do wstydu, o tyle brak funkcji stop sekundy i ręcznego dokręcania może niektórych zdziwić. To ostatnie można jednak tłumaczyć poprzez system zwany przez Seiko „magic lever”, który w uproszczeniu odpowiedzialny jest za dwukierunkowe nakręcanie się sprężyny. Muszę przyznać, że jest to do dzisiaj jeden z najwydajniejszych systemów automatycznego naciągu z jakimi miałem do czynienia, bo już wzięcie zegarka w rękę budzi wskazówkę sekundową do życia. Osiągnięcie jednak pełnej rezerwy chodu wymaga od nas odrobiny zachodu. Mechanizm 7S26 referencyjnie wyposażony jest także w datownik w trybie „day-date”, z którego dobrodziejstwa w tym projekcie również skorzystano.

W sporych, zachęcających do eksperymentów, 24 mm uszach znalazł się czarny, zwężany, matowy skórzany pasek. Do jego komfortu użytkowania nie mogę mieć większych uwag, ale w tej konfiguracji Seiko po prostu mnie nie zachwyca. Specyficzna faktura i barwa nadają mu lekko retro stylu, który w moim przekonaniu nijak się ma do całości projektu. Ba, skłonny jestem nawet użyć stwierdzenia, że pasek ten go lekko oszpeca. Recraft po prostu aż prosi się o coś z większą finezją. Miły akcent stanowi zaś polerowana, sygnowana klamerka. Mimo wszystko, szczęśliwym, przyszłym posiadaczom zalecam poszukać alternatywy dla oryginalnie zamontowanego paska.

Nie wiem co powoduje, że jest to już kolejne, nietrafione przeze mnie Seiko. Wydawać by się mogło, ze ów zegar ma wszystko co powinien, czyli atrakcyjny wygląd, ciekawą kolorystkę, wykonanie na dobrym poziomie, prosty choć manufakturowy mechanizm, a przy tym bardzo przystępną cenę. Coś jednak spowodowało, że w moim przypadku po raz kolejny to nie jest to. Możliwe, że przerzucając już przez swoje ręce ponad setkę zegarków człowiek nabiera pewnego dystansu i od kolejnego zakupu oczekuje czegoś więcej? No właśnie, ciężko w sumie określić co to dokładnie miałoby być, jednak między mną a Seiko po prostu nie zaiskrzyło. Ubierając go codziennie na rękę nie odczuwałem żadnych związanych z tym emocji, a dla mnie zegarek ma być czymś, czego noszenie, poza praktyczną funkcją, ma sprawiać przede wszystkim przyjemność.

Sam projekt, jak już wspominałem, może się podobać i na pewno znajdzie wielu zwolenników, czego najlepszym przykładem jest spora ilość osób nim zainteresowanych. Kolorystyka świetnie pasuje do luźniejszego stroju, a pomimo sporej średnicy, płaska koperta nie przysparza żadnych problemów w połączeniu z węższymi mankietami. Nietuzinkowy design także zachęca do paskowych eksperymentów czego najlepszym przykładem są wspomniane już wcześniej zdjęcia modeli Recraft na paskach Pattini, choć i na bransolecie typu mesh ciężko będzie mu również odmówić uroku. Tak naprawdę jedyną obiektywną wadą jaka przychodzi mi na myśl jest brak szafirowego szkła, choć i to w przypadku japońskiego produktu z tego przedziału cenowego nie powinno nikogo dziwić. Mimo wszystko czasem liczy się coś więcej niż dobry projekt, czasem potrzebny jest po prostu ogień, a tego dla mnie w modelu Recraft zabrakło. Cóż, podsumowując już ten wpis nie pozostaje mi powiedzieć nic innego niż to, że nadal szukam prawdziwego Japończyka do swojej skromnej kolekcji, bo już wiem, że ten egzemplarz nie pozostanie ze mną na dłużej.






Ostatnio zmieniony przez Słoniu 2016-05-03, 06:40, w całości zmieniany 1 raz
:
pifko

:
Słoniu, świetnie się czytało, dzięki pifko

rinkazki napisał/a:
... ma ktoś kod na 10% lub więcej? ...

pdrog napisał/a:
... żyję z zasadą "miej wyjebane, a będzie Ci dane"....... ;)
:
Fajna recka pifko Słoniu, to kiedy bazar? :D

:
Słoniu, fajna recenzja, jak zawsze pifko

Jakby był mechanizm ze stopsekundą i większa koronka, to mójbybyłcion ;)

Pozdrawiam, Wojtek

... Taka jest moja koncepcja, Tak ja to widzę
Oni - wadliwi myśliwi, Ja jestem prawdziwy myśliwy ......
:
Słoniu, pięknie dziękuję za recenzję pifko

Pozdrawiam,
Wojtek
:
Dobra recenzja pifko A zegarek bardzo mi się podoba, no może z wyjątkiem paska :) I brak szafiru można załatwić poprzez upgrade, widziałem gdzieś do tego modelu szafir lekko wypukły z AR, niestety drogi.

Odpowiedz do tematu
Skocz do:  

Pełna wersja forum
Powered by phpBB © phpBB Group
Design by Vagito.Net | Lo-Fi Mod.