Wczoraj pomarańczka dojechała do mnie, świetny prezent na walentynki
1sze wrażenie, fajny ciężki, świetny pasek, wygląda na prawdę dobrze biorąc pod uwagę ile już przeszedł, szkiełko czyste.
2gie wrażenie, głośny rotor choć nie tak głośny jak w moim Portugalcu, pewnie konstrukcja zegara i pełny dekiel tłumią trochę ten hałas.
3cie wrażenie cholerne paprochy z tarczy pod szkiełkiem, które strasznie denerwują .
4te wrażenie, luma po naświetleniu świeci mega mocno ale krótko.
Sorry za zdjęcia ale fotograf ze mnie żaden i sprzętu też brak
Ostatnio zmieniony przez blaise 2014-02-15, 12:31, w całości zmieniany 1 raz
Mechanizm w Otago i Portugalcu to jeżeli się nie mylę różne wariacje ST25 więc wnioskuje, że ten typ tak ma (wiemy jak jest u majfrendów z powtarzalnością produkcji i kontrolą jakości) raz trafi się głośny a raz cichutki egzemplarz.
Chyba ostatnia podróż pomarańczki nie wyszła jej na dobre.
Zauważyłem, że zegar leci do przodu jak szalony, robi jakieś 5-8min/24h. Do tego zauważyłem, że jak grzecznie leży zapięty na poduszeczce to idzie dokładnie a dzisiaj godzinę po ustawieniu i założeniu na nadgarstek zrobił już 20s do przodu.
jimmy pisał mi że pierwsze dwie doby zegar leciał do przodu ok 2min później się uspokoił i dwa razy nie zmienił mu daty.
Czyżby potrzebny mu był serwis?
Wiek: 47 Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 37156 Skąd: Bone China
#705 Wysłany: 2014-02-18, 11:49
Tak się zastanawiam bo ja te zegarki które sprzedaję sprawdzam przed wysłaniem czasem 24h a potem pakuję je w folię ochronną i styropian .. a potem po dwóch dniach dowiedzieć się że zegarek nie działa lub ma focha ...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach