Zapach rozpylonego podczas szlifowania metalu i jeszcze jeden bardzo charakterystyczny - mieszanina oleju, smaru, starej farby i jeszcze czegoś ...
Pojawił się on u mnie wraz z wniesieniem starej tokarki z lat 50-tych, a był wszechobecny w fabryce w której kiedyś pracowałem.
Przynosiłem go z niej nawet do domu na swoim ubraniu.
Widocznie tak pachnie historia, fabryka już dawno nie istnieje, po niej i wielu innych zostały jedynie mechaniczne relikty takie jak np. moja tokarka.
Zapach dobrego tytoniu do tego co właśnie w tej chwil robię też pasuje stąd ten z pozoru nie pasujący do reszty rekwizyt na zdjęciu powyżej.
Po tej przydługiej dygresji powiem już tylko że jeśli wszystko się uda tak jak zaplanowałem to powinno być ostatnie w tej sesji zdjęcie z warsztatu.
Zawsze jest jakieś ryzyko, a ta ciecz w naczyniu choć może wygląda podobnie, to nie jest yerba mate, lub zielona herbata.
![](http://static.pokazywarka.pl/c/j/l/783781256add541b101b43933b50860a_orig.jpg?1490519637)