W starych zegarkach czasami stosowano farbę trytową. Sprawdzałem starą Ruhlę na tę okoliczność i licznik wykazał promieniowanie. Pomimo, że zegarek był z początku lat '50 a połowiczny rozpad trytu z tego co pamiętam to ~5.3 roku (przynajmniej tego rzędu).
Widziałem gdzieś w USA stare farby z radioizotopem ale skoro żyjesz pod uciskiem i paranoją UE to raczej ich nie sprowadzisz nie wywołując histerii służb celnych i nie tylko...
![:evil: :evil:](images/smiles/icon_evil.gif)
.
Tak na marginesie zastanawiam się po co ci coś takiego? Żeby epatować promieniowaniem "Alfa" na zewnątrz? Metalowa koperta skutecznie chroni nadgarstek ale przez szkiełko promieniowanie sieje aż miło. Wielce nieprawdopodobne by było zrobione na bazie szkła ołowiowego gdyż to jest strukturalnie kruche nawet po odprężeniu cieplnym w temperaturze ~620C.
Promieniowanie "Alfa" jest szkodliwe! To prawda, że nie przenika przez ciało ale przecież to oznacza, że w nim więźnie oddając energię komórkom. Tobie raczej nic nie będzie ale jak zegarek weźmie dzieciak to znając umiejętności malca na pewno zrobi sobie krzywdę. Taka jego przecież natura.
Jeśli chodzi o "sposób" na teściową
![:twisted: :twisted:](images/smiles/icon_twisted.gif)
to jest to wybitnie niewłaściwa metoda. Nie dość, że nie poczuje się gorzej to jeszcze może na skutek tego poczuć się lepiej
![:evil: :evil:](images/smiles/icon_evil.gif)
likwidując pewne niekorzystne zmiany. Dlatego uważam, że lepiej jest pozostawić jak jest i pozwolić dzialać narurze....
![:twisted: :twisted:](images/smiles/icon_twisted.gif)
.