Odpowiedz do tematu
:
Pierwszy w ogóle zegarek dostałem od sąsiadki bo smutno się jej zrobiło, że moja siostra ma komunie a ja nic nie dostałem więc kupiła mi jakiegoś chińskiego elektronika. Długo się nie zastanawiając sprawdziłem pod kranem jego wodoszczelność i niestety nie przetrwał tej próby... A ile potem płaczu było!! No ale następnego dnia wujek wygrzebał gdzieś z szafy pięknego starego ruska. Nie pamiętam już co to była za firma ale miał złote kwadratowe indeksy i małą sekundę. Nosiłem ten zegarek ze 2 lata a potem mój dziadek jeszcze z 4. Gdzie się potem podział nie wiem... Po tym pięknym mechanicznym rusku nastał czas kwarców aż do 1go roku studiów, kiedy to na nowo odkryłem mechaniki
:
Mój pierwszy zegarek to był kwarcok, którego znalazłem na basenie zacnej firmy SHARP
A pierwszy zegarek "na poważnie" od którego wszystko się zaczęło to mako
A pierwszy zegarek "na poważnie" od którego wszystko się zaczęło to mako
:
Pierwszy zegar to była mechaniczna Rakieta, którą dostałem od ojca. Nosiłem i nakręcałem z dumą przez parę lat (a miałem bodajże 11 albo 12). Potem przez jakiś czas nic, aż nastał czas kwarcowego Seiko, którego nosiłem...z 10 lat!
:
A mój to był jakiś wynalazek z elcedekiem na 3 przyciski z budzikiem.
Ciotka mi z Anglii sciagnela.
Pamiętam napis "Made in Hongkong" - to jeszcze wtedy nie były Chiny ;D
Ciotka mi z Anglii sciagnela.
Pamiętam napis "Made in Hongkong" - to jeszcze wtedy nie były Chiny ;D
Pozdrawiam
Lastrad
Lastrad
:
Pierwszego nie pamietam, ale pamiętam srebrnego Casio z kalkulatorkiem i podświetlanego adidasa Wszystkie te zegarki zgubiłem
:
Mój pierwszy to był Poljot na 17 kamieniach, no i oczywista komunijny, wiele, wiele lat temu.
:
Ostatnio zmieniony przez chomior 2011-04-16, 10:11, w całości zmieniany 3 razy
Zegarek, który najwcześniej mogę przywołać z pamięci to Wostok "murzynek" z rzymskimi indeksami. Też na 17 kamieniach, komunijny oczywiście.
Do tej pory mi się nie podoba i raczej nie będę go miał w swoim zbiorku.
Do tej pory mi się nie podoba i raczej nie będę go miał w swoim zbiorku.
Ostatnio zmieniony przez chomior 2011-04-16, 10:11, w całości zmieniany 3 razy
Facet to nie pieczarka, żeby go trzymać w ciemności i karmić gównem.
:
Ojciec od zawsze pasjonował się zegarkami mechanicznymi.W dobie wchodzącej elektroniki nie interesowały mnie w ogóle.Na komunie dostałem zwykłego kwarca z trzema przyciskami(stoper,światełko,data).Ale szał był na montany z 8 i 16 melodyjkami...szczyt marzeń i +5000 do prestiżu klasowego
:
Ostatnio zmieniony przez Weiss 2011-05-03, 00:21, w całości zmieniany 1 raz
Mój pierwszy, który pamiętam to oczywiście komunijny melodyjkowiec, nie Montana, ale coś w tym guście, miał 7 melodyjek i lampkę, która oświetlała wszystko, tylko nie lcd. Dość szybko mi się znudził, ale przetrwał wiele, łącznie z kąpielą. Natomiast pierwszy pełnoprawny sikor to "Komandirski" w wersji Junior, nosiłem go od 5 klasy podstawówki praktycznie do końca liceum. Oba zegarki mam do dzisiaj, oba też działają.
Ostatnio zmieniony przez Weiss 2011-05-03, 00:21, w całości zmieniany 1 raz
:
Mój pierwszy zegarek to oczywiście komunijny mechaniczny Wostok na złotej bransolecie (takiej rozciąganej, bez zapięcia) i chyba ze złotym cyferblatem. Po prostu aż kipiał złotem - niestety udawanym Jak go znajdę to przedstawię na zdjęciach. Potem był rosyjski zegarek elektroniczny - tak tak, z cyfrowym jednolinijkowym wyświetlaczem. Jak na lata 80-te, był to niesamowity odlot, wtedy mieć zegarek elektroniczny było szczytem marzeń w podstawówce, no ale nikomu by nie wpadło do głowy - łącznie ze mną - że za wschodnią granicą również się takie produkuje.
:
Ostatnio zmieniony przez MKS 2011-05-03, 13:24, w całości zmieniany 1 raz
Mój pierwszy to komunijny Casio. Ze wskazówkami i elektronicznym "okienkiem", gdzie była godzina, stoper, budzik itp
Ostatnio zmieniony przez MKS 2011-05-03, 13:24, w całości zmieniany 1 raz
:
Na komunie dostałem pozłacaną zarie(potem długo nosiła ją moja siostra) ja dostałem od ojca starta,potem duzego poljota z datownikiem od brata a potem z górki
:
Mój pierwsz zegarek dostałem typowo na I Komunię i była to kwarcowa Ruhla z DDR. Niestety zepsuła się dość szybko jak pamietam, bo chyba gdzieś po pół roku i nikt nie mógł jej naprawić. Póżniej dostałem 17-kamieniową Zarię z białą tarczę, którą mam do tej pory (naprawiona nasmarowna i na chodzie).
:
Jak się zepsuła po 6 miesiącach, to i tak lepiej niż teraz - miały gwarancję na 3 miesiące, czyli wytrzymałą 2x normę
:
Odpowiedz do tematu
Słusznie prawisz. Chociaż mój postepujacy Alzheimer powoduje, że nie jestem już pewien, ile tak naprawde mi służyła. Tak czy siak, nie żałowałem jej za bardzo...