To co piszesz potwierdza tylko moją pierwotną myśl, że między powidzmy ordynarną podróbą a oryginałem powstało tyle zachodzących na siebie stanów pośrednich że ciężko to ogarnąć.
Podejmiemy się klasyfikacji ?
oryginał
mod
pasówka
składak
podróba na oryginalnych częściach
-> to jakiś stan pośredni, tylko jaki ?
homar
-> długo, długo nic
podróba
ordynarna podróba
Odpowiedz do tematu
:
Pozdrawiam
TomeK (Teston)
*** Me, citizenoholic ***
TomeK (Teston)
*** Me, citizenoholic ***
:
jest jeszcze podróbka 1:1 droga i trudno rozpoznać , są specjalne firmy wypuszczające coraz lepsze poprawki podrób , tak szczegółowe że nazywane ver. 1.1 , 1.1b 2.0 itd
:
I mówiąc szczerze to była już podobna dyskusja:
http://www.chinawatches.p...?t=1264&start=0
Czyli widać, że poruszanie tego tematu jest potrzebne...
http://www.chinawatches.p...?t=1264&start=0
Czyli widać, że poruszanie tego tematu jest potrzebne...
:
Ba często się zdarza że sami w celu ratowania jakiegoś egzemplarza zegarka montujemy części pochodzące z innego egzemplarza a nawet modelu. Montujemy inne wskazówki, mniej zużyty werk, mam kilka radzieckich zegarków które powstały z dwóch czy trzech egzemplarzy. Dla mnie są to moje ukochane zegarki, dla kogoś innego mogą to być ordynarne składaki.
:
Ostatnio zmieniony przez teston 2010-11-26, 12:50, w całości zmieniany 2 razy
Widzisz, Svedos to jest ta kwestia, o której wspominałem: co kto dopuszcza. Dla mnie składaki są w pełni akceptowalne. Podróby z gatunku ordynarnych (czyli wszelkie roleksy kategorii dworcowej) mnie nie interesują, natomiast nigdy (choć podobno nie powinno się tak mówić) nie założyłbym podróby z kategorii opisanej przez Rudolfa (mając oczywiście świadomość, że to podróba).
Natomiast moja pierwsza myśl dotyczyła czego innego: na jakie dylematy skazany jest nabywca zegarka powiedzmy klasy średniej, kiedy nie kupuje go bezpośrednio u autoryzowanego przedstawiciela.
Natomiast moja pierwsza myśl dotyczyła czego innego: na jakie dylematy skazany jest nabywca zegarka powiedzmy klasy średniej, kiedy nie kupuje go bezpośrednio u autoryzowanego przedstawiciela.
Ostatnio zmieniony przez teston 2010-11-26, 12:50, w całości zmieniany 2 razy
Pozdrawiam
TomeK (Teston)
*** Me, citizenoholic ***
TomeK (Teston)
*** Me, citizenoholic ***
:
Ostatnio zmieniony przez Aronus 2010-11-26, 12:54, w całości zmieniany 1 raz
Też lubię najbardziej te odratowane przed zapomnienim, często poskładane z paru egzemplarzy, oczywiście staram się zachować jak najwięcej oryginalnych części, ale nie zawsze się da. Często te składaki wychodzą w końcowym rozliczeniu drożej niż zegarki kupione w przyzwoitym stanie.
Ostatnio zmieniony przez Aronus 2010-11-26, 12:54, w całości zmieniany 1 raz
:
A MQJa byś założył?
:
Owszem, dopóki nie wydrapiesz mu na tarczy napisu "Rolex". Miałem zresztą forumowego Portugalczyka, prawiejak U-boata, aktualnie chętnie noszę homara w stylu Mariny, a w planach mam jeszcze zakup Parr&Nissa:
Ale jeśli Majfrend zaoferuje go z napisem Bell & Ross, będe zmuszony odstąpić od zakupu.
Ale jeśli Majfrend zaoferuje go z napisem Bell & Ross, będe zmuszony odstąpić od zakupu.
Pozdrawiam
TomeK (Teston)
*** Me, citizenoholic ***
TomeK (Teston)
*** Me, citizenoholic ***
:
Myślę Testonie, że wszystko zależy od indywidualnego światopoglądu zegarkowego danego delikwenta. Dla jednego zegarek dyskwalifikuje odnowienie tarczy u kogoś innego niż producent, dla innego zegarek złożony z oryginalnych części jest do przyjęcia. I tu problemu nie ma oprócz dwóch sytuacji: gdy ktoś usiłuje narzucić drugiemu swoją definicję, co wiemy gdzie i jak się odbywa i jaki rezultat przynosi. Oraz to, co napisałeś: gdy przy ewentualnej odsprzedaży ewentualny nabywca ma inną definicję oryginalności...
teston napisał/a: |
Natomiast moja pierwsza myśl dotyczyła czego innego: na jakie dylematy skazany jest nabywca zegarka powiedzmy klasy średniej, kiedy nie kupuje go bezpośrednio u autoryzowanego przedstawiciela. |
Myślę Testonie, że wszystko zależy od indywidualnego światopoglądu zegarkowego danego delikwenta. Dla jednego zegarek dyskwalifikuje odnowienie tarczy u kogoś innego niż producent, dla innego zegarek złożony z oryginalnych części jest do przyjęcia. I tu problemu nie ma oprócz dwóch sytuacji: gdy ktoś usiłuje narzucić drugiemu swoją definicję, co wiemy gdzie i jak się odbywa i jaki rezultat przynosi. Oraz to, co napisałeś: gdy przy ewentualnej odsprzedaży ewentualny nabywca ma inną definicję oryginalności...
:
Temat jest bardzo ciekawy, z kilku powodów.
Po pierwsze, podstawą istnienia tego forum, i głownym kiedunkiem w którym ono będzie się rozwijało, jest jasne definiowanie rzeczywistości, i akceptacja dla róznic w jej interpretacji. Dlatego nikt nie pali głupa, i oficjalnie mówimy że taki MQJ powstaje z podzespołów podrabianych Roleksów, oraz w tej samej co one wytwórni. Natomiast czy ktoś ma zamiar je kupować, nosić, modować, czy robić cokolwiek innego - to jest jego prywatna rzecz.
Po drugie, ciekawsze : dla mnie osobiście nazwane faceta, który kupił oryginalne części Roleksa, płacąc za nie producentowi, i złożył sobie z nich zegarek - "posiadaczem podróby" to komedia, na którą mogli wpaść tylko właściciele cudzych zdjęć, i to zespołowo, bo sam jeden z drugim też by tego nie wymyślił.
Po trzecie, o czym zresztą chciałem też szerzej pogadać, jest zjawisko "zdjęciowej identyfikacji podróbek". Ja w czymś takim uczestniczę BARDZO sporadycznie, i tylko w sytuacjach, gdy jestem absolutnie i bezsprzecznie pewnien, że coś jest nie tak - i to z konkretnego, definiowalnego powodu. W pokazanym przez Testona linku - to jest kuriozum, które, mówię uczciwie, jeśli kiedykolwiek zdarzyłoby się w dziale w którym jestem modem, skończyłoby się dla tego "B" ostrzeżeniem. Na szczęście w naszej grupie zdanie w takich kwestiach zajmują praktycznie tylko osoby, które mają coś konkretnego do powiedzenia, a ichopinie są merytorycznie uzasadnione i udokumentowane.
A po czwarte, już jako humoreskę, przypomnę że "breitling" z kizi za pierwszym razem zarejestrował się z nickiem zawierającym błędną pisownię ... I to w zasadzie starcza za komentarz do jego komentarzy ...
Po pierwsze, podstawą istnienia tego forum, i głownym kiedunkiem w którym ono będzie się rozwijało, jest jasne definiowanie rzeczywistości, i akceptacja dla róznic w jej interpretacji. Dlatego nikt nie pali głupa, i oficjalnie mówimy że taki MQJ powstaje z podzespołów podrabianych Roleksów, oraz w tej samej co one wytwórni. Natomiast czy ktoś ma zamiar je kupować, nosić, modować, czy robić cokolwiek innego - to jest jego prywatna rzecz.
Po drugie, ciekawsze : dla mnie osobiście nazwane faceta, który kupił oryginalne części Roleksa, płacąc za nie producentowi, i złożył sobie z nich zegarek - "posiadaczem podróby" to komedia, na którą mogli wpaść tylko właściciele cudzych zdjęć, i to zespołowo, bo sam jeden z drugim też by tego nie wymyślił.
Po trzecie, o czym zresztą chciałem też szerzej pogadać, jest zjawisko "zdjęciowej identyfikacji podróbek". Ja w czymś takim uczestniczę BARDZO sporadycznie, i tylko w sytuacjach, gdy jestem absolutnie i bezsprzecznie pewnien, że coś jest nie tak - i to z konkretnego, definiowalnego powodu. W pokazanym przez Testona linku - to jest kuriozum, które, mówię uczciwie, jeśli kiedykolwiek zdarzyłoby się w dziale w którym jestem modem, skończyłoby się dla tego "B" ostrzeżeniem. Na szczęście w naszej grupie zdanie w takich kwestiach zajmują praktycznie tylko osoby, które mają coś konkretnego do powiedzenia, a ichopinie są merytorycznie uzasadnione i udokumentowane.
A po czwarte, już jako humoreskę, przypomnę że "breitling" z kizi za pierwszym razem zarejestrował się z nickiem zawierającym błędną pisownię ... I to w zasadzie starcza za komentarz do jego komentarzy ...
:
Ale na kiziz jest braitling i Breitling...
FORZA Robert!
RK WRT
RK WRT
:
Znaczy to nie klon.
:
A czyms się różnią
nick555 napisał/a: |
Ale na kiziz jest braitling i Breitling... |
A czyms się różnią
:
Jeden z nich jest literowy, drugi fonetyczny.
:
Odpowiedz do tematu
Analfabeta i uczony w piśmie