Czwarty Wymiar
...world wide watches...

Pogadajmy o... - Czy Wy też tak kupujecie używane zegarki?

teston - 2010-11-26, 09:45
Temat postu: Dylematy
Tak się ostatanio zastanawiam: jest sporo zegarków, które wprawdzie nie kosztują tyle co mieszkanie czy samochód clasy C ale też powodują żywsze bicie serca. Ot choćby w moim przypadku jest to np. Omega Railmaster, IWC Mark XV, Rolex z serii Oyster czy TH Carrera. Przed jakim dylematem staje osoba, która kupuje zegarek z drugiej ręki, czyli nie od autoryzowanego dealera. Jakość podróbek jest coraz lepsza i coraz trudniej odróżnić je od oryginału. Kiedyś widziałem całą rozprawę na temat odróżniania oryginalnego Submarinera od podróby, są to takie detale że nawet dobry zegarmuistrz, który nie zna tego konkretnie modelu nie będzie w stanie dać jednoznaczej odpowiedzi. Noszenie homara czy jak go tam zwał nie da z pewnością tyle frajdy, do posiadanie oryginalnego Submarinera ale jeśli nie stać nas na zakup w saloonie to może w ogóle sobie odpuścić ? Zobaczcie ten wątek, a to tylko jeden przykład:

http://zegarkiclub.pl/for...acji-tag-heuer/

Czy osoba dokonująca takiego zakupu może być naprawdę pewna że posiada oryginał ?

nick555 - 2010-11-26, 09:56

Myślę że gość zrobił (jeśli zrobił) wszystko co mógł. Zaczął od sieci, skończył w salonie. Szczerze mówiąc ocenianie dobrych podrób tylko oo fotkach jest moim zdaniem nieporozumieniem. Nie każdy musi umieć zrobić katalogową fotę itp. W danym przypadku poszedł do salonu gdzie chyba był taki model, można było porównac.
A argumenty kolegi braitlinga(a raczej ich brak) uważam za... sam nie wiem jak to nazwać. Wróżenie z fusów? No i kolejny :kolekcjoner zdjęć".

Darecki - 2010-11-26, 10:01

Gdybym miał kupować Rolka czy inny drogi zegarek to na pewno pofatygowałbym się do producenta. Podróż kosztuje grosze a mamy towar z pierwszej ręki i pewnie trochę taniej. Przy okazji mamy też wycieczkę :wink:
teston - 2010-11-26, 10:01

Cóż, ja aktualnie nie myślę nawet o zakupie zegarka droższego niż 2-2.5 tys. O podróbach Glycine Incursore czy X-Winda raczej się nie słyszy z dość prostego powodu: Unitas i VJ 7750 swoje kosztują i podrabianie zegarków w tej cenie nie jest najwyraźniej zbyt opłacalne, ale wciąż się zastanawiam co bym robił gdybym chiał kupić np. Rolexa.
Blaz - 2010-11-26, 10:10

Braitling wypowiada się głównie tylko w "Podróbkach i zapytaniach o autentyczność", więc czuje taką wewnętrzną potrzebę, ale widząc całość jego wiedzy na ten temat, to jego posty bym ignorował. :grin:

Ja bym szedł taką drogą jak Darecki. Ewentualnie kupno od kogoś, kto na pewno się zna lub ma jakieś papierki. Ale nigdy też tą drogą nie pójdę, bo to się kłóci z moim światopoglądem zegarkowym. :mrgreen:

teston - 2010-11-26, 10:37

Kupno zegarka znanego pochodzenia to nie problem. Ale z kolei gdzie jest granica "akceptowalności oryginalności" ?
Czy Rolex złożony prze SQLa z oryginalnych części jest oryginalny, albo Zenith z tarczą dorobioną przez innego producenta ? Takie rozważania też tam już były. Gdzie jest granica między perfekcyjną podróbą a zegarkiem składanym poza fabryką ale z oryginalnych części.
Dochodzimy do sytuacji, w której tylko zegarek o udokumentowanej historii, z kompletem dokumentów może być uznany za oryginał. Co z doskonałymi produktami mającymi po 30, 40 i 50 lat, które wielokrotnie zmieniały właścicieli, przeleżały całe lata w szufladach czy gablotach, których zakupu i serwisowania nijak nie da się udokumentować, kolejny przykład, gdzie już za cholerę nie można się połapać czy to oryginał czy podróba:

http://zegarkiclub.pl/for...-z-lat-60-tych/

Kupując coś takiego sami wyznaczamy sobie granicę, ale przy sprzedaży jak widać wyznaczą ją inni.

pisar - 2010-11-26, 10:48

W dzisiejszych czasach chyba wolałbym dozbierać na nowego niż ryzykować kilkanaście tysięcy dla zaoszczędzenia 20% wartości zegarka...i zdecydowałbym się chyba na nówkę z salonu.
Blaz - 2010-11-26, 10:51

Mnie się podobała konkluzja w zupełnie innej sprawie, ale mającej bardzo bliskie analogie z zegarkami. Mianowicie w Holandii jakiś marszand znalazł obraz Van Gogha. Obraz był jednak nieco sfatygowany, a marszand przed sprzedażą nie chciał oddawać obrazu do renowacji, żeby znalezisko nie zostało nagłośnione. Poprosił więc znajomego bardzo dobrego i znanego malarza, bo poprawił to i owo. Malarz zgodził się pod warunkiem, że przy sprzedaży będzie podany fakt naniesienia poprawek i podany autor.

Bomba oczywiście przy sprzedaży wybuchła. Część krytyków uważała, że to już nie jest oryginalny obraz Van Gogha. Część uważała, że to jest w ogóle profanacja i świętokradztwo. Odbyła się nawet rozprawa sądowa. I co sąd uznał? Uwaga! Że ten obraz jako całość jest świadectwem sztuki! Że na przestrzeni wieków wiele nam znanych obrazów poprawiano, uzupełniano i nikt nie twierdzi, że straciły one na oryginalności. To nadal jest obraz Van Gogha!

Jeśli więc ktoś poprawi tarczę w oryginalnym zegarku Rolex, to nadal jest Rolex. :wink: Nie oszukujmy się. Zegarek się zużywa. Czasami trzeba go naprawić.

Spraw Sqla... Dla mnie to, co on zrobił, to stworzył sobie składaka. To jest ten sam zegarek co oryginał z fabryki, a różni się tylko tym, że nie wyszedł z fabryki, nie przeszedł badań, nie ma certyfikatu, pudełka i papierów. To, czy jest to wada czy zaleta, zależy od naszych poglądów. :wink:

Ghostdog - 2010-11-26, 10:56

Pomijając temat wyboru nowy czy używka to znowu wyszło, że większość kiziowców kolekcjonuje zdjęcia i zna zegarki ze zdjęć. Kolega B bardzo ładnie ocenił oryginalność zegarka pierwszy post w temacie i PODRÓBA na 100% :lol:

Potem znowu, że podróba i nie ma co więcej tłumaczyć. Weź połóż tego syfa pod walec, a sprzedającemu daj w pape bo wciska ci podróbę.

A zdjęcia mojego mechanizmu ci nie pokaże, ale zawsze pomogę ci ocenić zegarek na zdjęciu :lol:

Jeden wielki lol :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

Rudolf - 2010-11-26, 11:21

Ja podobnie ja Sql , czerpię swoją wiedzę z for których nazw nie zacytuję , by nikogo nie kusić ... tam można się sporo dowiedzieć i nie brać się za podróbki , to kwestia charakteru .
Lubię pomagać ludziom i jak ktoś mi mówi że kupił na bazarku oryginalnego Rolexa to chętnie pomogę określić czy to oryginał . Do takiego rozpoznania jeśli od razu nie widać że coś jest nie tak, potrzebny jest czas. Lubię takie łamigłówki .

Svedos - 2010-11-26, 11:24

Ja tam kupuję oryginalne MQJ :razz: :mrgreen: :wink:
zbyszke - 2010-11-26, 11:59

teston napisał/a:
Kupno zegarka znanego pochodzenia to nie problem. Ale z kolei gdzie jest granica "akceptowalności oryginalności" ?
Czy Rolex złożony prze SQLa z oryginalnych części jest oryginalny, albo Zenith z tarczą dorobioną przez innego producenta ? Takie rozważania też tam już były. Gdzie jest granica między perfekcyjną podróbą a zegarkiem składanym poza fabryką ale z oryginalnych części.
Dochodzimy do sytuacji, w której tylko zegarek o udokumentowanej historii, z kompletem dokumentów może być uznany za oryginał. Co z doskonałymi produktami mającymi po 30, 40 i 50 lat, które wielokrotnie zmieniały właścicieli, przeleżały całe lata w szufladach czy gablotach, których zakupu i serwisowania nijak nie da się udokumentować, kolejny przykład, gdzie już za cholerę nie można się połapać czy to oryginał czy podróba:

http://zegarkiclub.pl/for...-z-lat-60-tych/

Kupując coś takiego sami wyznaczamy sobie granicę, ale przy sprzedaży jak widać wyznaczą ją inni.


Co do tej Omegi to dla mnie, po konsultacji na Timezone sprawa jest jasna, wspolczesna produkcja z podrasowanym mechanizmem Omegi (ale raczej nie od Constellation). Tak, ze jednak wiele rzeczy idzie sprawdzic.

teston - 2010-11-26, 12:12

Czyli co ? Wyprodukowany w ciągu ostatnich lat (przez Omegę ?) i stylizowany na egzemlarze z lat 60-tych ?
zbyszke - 2010-11-26, 12:30

Nie, nie przez Omege. Tarcza i koperta to wspolczesna (dalekowschodnia?) produkcja - to nie jest tarcza po renowacji, tylko nowa, z fabryki (ale nie z fabryki Omegi :twisted: ). Mechanizm jest od jakiejs Omegi z lat 60-tych, przypuszczalnie Seamastera, wzglednie skladak z kilku mechanizmow.

Tu jeszcze raz link do dyskusji:

http://forums.timezone.co...104#msg_5377652

Tej jakosci podrobki to nowosc w Polsce (bylismy do tej pory za biedni), ale na Zachodzie juz sa od paru lat. Ale w wersje o roku 2000 nie do konca chce mi sie wierzyc.

Svedos - 2010-11-26, 12:33

Zegarek jest tak zrobiony że przeciętny zjadacz chleba nabierze się bez problemu, nieprzeciętny zresztą też.
teston - 2010-11-26, 12:37

To co piszesz potwierdza tylko moją pierwotną myśl, że między powidzmy ordynarną podróbą a oryginałem powstało tyle zachodzących na siebie stanów pośrednich że ciężko to ogarnąć.
Podejmiemy się klasyfikacji ?

oryginał
mod
pasówka
składak
podróba na oryginalnych częściach
-> to jakiś stan pośredni, tylko jaki ?
homar
-> długo, długo nic
podróba
ordynarna podróba

Rudolf - 2010-11-26, 12:40

jest jeszcze podróbka 1:1 droga i trudno rozpoznać , są specjalne firmy wypuszczające coraz lepsze poprawki podrób , tak szczegółowe że nazywane ver. 1.1 , 1.1b 2.0 itd
Blaz - 2010-11-26, 12:42

I mówiąc szczerze to była już podobna dyskusja:
http://www.chinawatches.p...?t=1264&start=0

Czyli widać, że poruszanie tego tematu jest potrzebne...

Svedos - 2010-11-26, 12:43

Ba często się zdarza że sami w celu ratowania jakiegoś egzemplarza zegarka montujemy części pochodzące z innego egzemplarza a nawet modelu. Montujemy inne wskazówki, mniej zużyty werk, mam kilka radzieckich zegarków które powstały z dwóch czy trzech egzemplarzy. Dla mnie są to moje ukochane zegarki, dla kogoś innego mogą to być ordynarne składaki.
teston - 2010-11-26, 12:47

Widzisz, Svedos to jest ta kwestia, o której wspominałem: co kto dopuszcza. Dla mnie składaki są w pełni akceptowalne. Podróby z gatunku ordynarnych (czyli wszelkie roleksy kategorii dworcowej) mnie nie interesują, natomiast nigdy (choć podobno nie powinno się tak mówić) nie założyłbym podróby z kategorii opisanej przez Rudolfa (mając oczywiście świadomość, że to podróba).

Natomiast moja pierwsza myśl dotyczyła czego innego: na jakie dylematy skazany jest nabywca zegarka powiedzmy klasy średniej, kiedy nie kupuje go bezpośrednio u autoryzowanego przedstawiciela.

Aronus - 2010-11-26, 12:51

Też lubię najbardziej te odratowane przed zapomnienim, często poskładane z paru egzemplarzy, oczywiście staram się zachować jak najwięcej oryginalnych części, ale nie zawsze się da. Często te składaki wychodzą w końcowym rozliczeniu drożej niż zegarki kupione w przyzwoitym stanie.
Darecki - 2010-11-26, 12:52

A MQJa byś założył?
teston - 2010-11-26, 12:58

Owszem, dopóki nie wydrapiesz mu na tarczy napisu "Rolex". Miałem zresztą forumowego Portugalczyka, prawiejak U-boata, aktualnie chętnie noszę homara w stylu Mariny, a w planach mam jeszcze zakup Parr&Nissa:



Ale jeśli Majfrend zaoferuje go z napisem Bell & Ross, będe zmuszony odstąpić od zakupu.

Blaz - 2010-11-26, 13:29

teston napisał/a:


Natomiast moja pierwsza myśl dotyczyła czego innego: na jakie dylematy skazany jest nabywca zegarka powiedzmy klasy średniej, kiedy nie kupuje go bezpośrednio u autoryzowanego przedstawiciela.


Myślę Testonie, że wszystko zależy od indywidualnego światopoglądu zegarkowego danego delikwenta. Dla jednego zegarek dyskwalifikuje odnowienie tarczy u kogoś innego niż producent, dla innego zegarek złożony z oryginalnych części jest do przyjęcia. I tu problemu nie ma oprócz dwóch sytuacji: gdy ktoś usiłuje narzucić drugiemu swoją definicję, co wiemy gdzie i jak się odbywa i jaki rezultat przynosi. Oraz to, co napisałeś: gdy przy ewentualnej odsprzedaży ewentualny nabywca ma inną definicję oryginalności... :wink:

ALAMO - 2010-11-26, 15:35

Temat jest bardzo ciekawy, z kilku powodów.

Po pierwsze, podstawą istnienia tego forum, i głownym kiedunkiem w którym ono będzie się rozwijało, jest jasne definiowanie rzeczywistości, i akceptacja dla róznic w jej interpretacji. Dlatego nikt nie pali głupa, i oficjalnie mówimy że taki MQJ powstaje z podzespołów podrabianych Roleksów, oraz w tej samej co one wytwórni. Natomiast czy ktoś ma zamiar je kupować, nosić, modować, czy robić cokolwiek innego - to jest jego prywatna rzecz.

Po drugie, ciekawsze : dla mnie osobiście nazwane faceta, który kupił oryginalne części Roleksa, płacąc za nie producentowi, i złożył sobie z nich zegarek - "posiadaczem podróby" to komedia, na którą mogli wpaść tylko właściciele cudzych zdjęć, i to zespołowo, bo sam jeden z drugim też by tego nie wymyślił.

Po trzecie, o czym zresztą chciałem też szerzej pogadać, jest zjawisko "zdjęciowej identyfikacji podróbek". Ja w czymś takim uczestniczę BARDZO sporadycznie, i tylko w sytuacjach, gdy jestem absolutnie i bezsprzecznie pewnien, że coś jest nie tak - i to z konkretnego, definiowalnego powodu. W pokazanym przez Testona linku - to jest kuriozum, które, mówię uczciwie, jeśli kiedykolwiek zdarzyłoby się w dziale w którym jestem modem, skończyłoby się dla tego "B" ostrzeżeniem. Na szczęście w naszej grupie zdanie w takich kwestiach zajmują praktycznie tylko osoby, które mają coś konkretnego do powiedzenia, a ichopinie są merytorycznie uzasadnione i udokumentowane.

A po czwarte, już jako humoreskę, przypomnę że "breitling" z kizi za pierwszym razem zarejestrował się z nickiem zawierającym błędną pisownię ... I to w zasadzie starcza za komentarz do jego komentarzy ;) ...

nick555 - 2010-11-26, 20:11

Ale na kiziz jest braitling i Breitling...
Blaz - 2010-11-26, 20:17

Znaczy to nie klon. :mrgreen:
ALAMO - 2010-11-26, 20:28

nick555 napisał/a:
Ale na kiziz jest braitling i Breitling...


A czyms się różnią :razz: :?:

Blaz - 2010-11-26, 20:33

Jeden z nich jest literowy, drugi fonetyczny. :mrgreen:
Tomek - 2010-11-26, 20:41

Analfabeta i uczony w piśmie :mrgreen:
Ritter - 2010-11-26, 22:17

To i ja wbiję kij w mrowisko...
Jak Kumotrzy wiecie jestem przeciwnikiem "sejfowania" zegarków czyli kupowania czegoś w cenie dobrego samochodu a potem chwalenia się nim w towarzystwie, kościele, na KiZi, etc. Zegarek jak garnitur czy samochód to rzecz użytkowa i ma nas cieszyć/wspomagać na co dzień. Inaczej rzeczy nie należą do nas tylko my należymy do rzeczy. Ale to oczywiście moje skromne zdanie podyktowane zapewne wychowaniem i postrzeganiem świata.
Nie kupiłbym zegarka w cenie nowego samochodu by się nie stać jego niewolnikiem. Jeśli już przeznaczyłbym taką kwotę to na to by zlecić wykonanie części zegarka według mojego projektu. Sam projekt a właściwie już takowe projekty nie przekraczają moich zdolności intelektualnych. A robię je nie al tego by komuś zaimponować lecz by sprecyzować co chciałbym a czego nie w moim idealnym zegarku. Nosząc, który czułbym się naprawdę dobrze, żeby nie rzec, spełniony pod tym względem.
Do czego zmierzam....
Sprawa podróbek nie jest tak naprawdę sprawą podróbek czy oryginałów ale problemem intelektualnego i mentalnego kalectwa tych, którzy chcą wejść w ich posiadanie. Wszak póki co nikt mi znany nie wchodzi na imprezę krzycząc z wejścia "...Przyjechałem mercedesem SLE...!!!" Ale wszystko przed nami :wink: . Tak więc dlaczego na forum np. KiZi widzę wpisy, że niby się popsuł albo czy aby na pewno oryginalny taki czy owaki zegarek...?! Jak dla mnie to to samo!
Trzeba się pogodzić z faktem, że IWC czy inny producent nie sprzedaje drogo zegarka bo droga była jego produkcja ale dlatego, że kaleki umysłowe chcą go kupić w takiej cenie. To oni ją windują tak jak w Holandii spekulowano cebulkami tulipanów.
Dzisiaj produkcja podzespołów jest naprawdę tania. Producenci więc produkują/podrabiają znane marki nie dlatego, że technologia nowych rozwiązań byłaby przeszkodą ale dlatego, że pokraki umysłowe żądają starych przeciętnie udanych konstrukcji. A ważne jest to by tarcza nosiła stosowny emblemat. Pod deklem może tykać "kalafior" na nie doskonały precyzyjny werk. Bowiem kaleki umysłowe w prawdzie mają pieniądze ale nie mają gustu technicznego.
A dowód na moje rozumowanie?! Wyobraźcie sobie jak by wyglądał werk zaprojektowany przez np. Brequeta gdyby miał dzisiejsze wykształcenie i obecną technologię a nie "chlastał" pilnikiem elementów werku jak 200 lat temu gdy żył!
Dlatego nie uważam by ktoś kto złożył "rolka" z wielu dawców i włożył mu taką tarczę jaką chciał od "rolka" miał się czegokolwiek wstydzić ani być piętnowany jako "pirat". Bowiem tak jak malarstwo jest sztuką tak i istnieje choć jest na naszych oczach mordowana, sztuka inżynierska, która także nie znosi także blichtru i tandeciarstwa. Dlatego pókim żyw będę przekładał kamienie czy inne mechanizmy między werkami nie pomny gdzie zostały wyprodukowane a pomny jedynie na to by miały odpowiednią jakość i pasowały.

Svedos - 2010-11-26, 22:52

Amen Ritter, amen - nic dodać nic ująć.
Ghostdog - 2010-11-26, 23:06

Dodam jeszcze, że co niektórzy mają chyba zbyt ciasną gumę w majtach i daliby się pochlastać byleby mieć na tarczy "prestiżową" nazwę i pochlastaliby innych, którzy negują "prestiżowość" marek.

Zamiast jarać się różnymi zegarkami i czerpać radochę z poznawania nowości rozkładania i składania zegarków to drą łacha i prowadzą krucjatę, która i tak niczego nie przyniesie.

kadarius - 2010-11-26, 23:08

Ghostdog napisał/a:

Zamiast jarać się różnymi zegarkami i czerpać radochę z poznawania nowości rozkładania i składania zegarków ...


no to trzeba jeszcze chcieć i umić :mrgreen:

Janek - 2010-11-26, 23:15

Dobre to sprawdzania podrobek sa takie fora jak RWG. Tam ludzie pasjonuja sie fejkami zegarkow i dobrze wiedza gdzie sa chociazby minimalne niedociagniecia. Sa na tyle zyczliwi,ze na 100% pomoga.Wielu ma oryginal i podrobe tego samego modelu i dosc czesto zdarza sie tak,ze dodaja zdjecia "side by side".
kadarius - 2010-11-26, 23:24

akurat posiadanie podróbek to nie jest powód do dumy ale fakt że trudno gdzie indziej znaleźć tak dobre porównanie (oczywiście nie w celu zakupu jak najlepszego fejka tylko w celu uniknięcia jego zakupu jako oryginału)
chomior - 2010-11-26, 23:27

To co napisał Ritter jest bardzo mądre i prawdziwe. Widzę, że kumotrzy zgadzają się z jego oglądem świata, niestety, kij ma dwa końce. Punkt widzenia kumotra Rittera to punkt widzenia dziewiętnastowieczny, kiedy środkami produkcji zarządzali inżynierowie. TEGO JUŻ WE WSPÓŁCZESNYM ŚWIECIE NIE MA! A przynajmniej nie w dużej skali. Zapomnieliście że w tej chwili kierowniczą rolę przy wytwarzaniu dóbr wszelkich pełnią kśięgowi, menagerowie, kosztorysanci i ludzie od bezpieczeństwa? Niech mi któryś z was pokaże dużą firmę zegarkową prowadzoną aktualnie przez inżyniera-wizjonera, wprowadzającego swe nowatorskie pomysły w życie bez oglądania się na koszty.
kadarius - 2010-11-26, 23:29

chomior masz rację - choć w biznesie zegarkowym to mi niezbyt przeszkadza to w przemyśle motoryzacyjnym widać że projektują nie inżynierowie/dizajnerzy a księgowi. A cała para idzie w marketing.
chomior - 2010-11-26, 23:42

Te moje dywagacje wywodzą się z dyskusji o własności intelektualnej prowadzonych na innym forum, ale sedno jest to samo.
We współczesnym świecie ludzie, którzy nie potrafią nic "stworzyć" są właścicielami/zarządzają dziedzinami gospodarki nie dającymi się prosto wtłoczyć w ramy maksymalizacji zysków/obniżania kosztów/chronienia dupy/wydłużania praw w nieskończoność. Oni nie chcą i nie mogą ryzykować.
Czasem myślę, że przydałby nam się nowy Ned Ludd.

kadarius - 2010-11-26, 23:50

chomior bez przesady - do czego to doprowadzi? - do klepsydry?!?
chomior - 2010-11-26, 23:55

Ned Ludd to taka metafora jakiegoś zewnętrznego czynnika, który zmiecie to całe bezproduktywne tałatajstwo.
Choć obawiam się, że jest już za późno.

bEEf - 2010-11-26, 23:55

chomior napisał/a:
To co napisał Ritter jest bardzo mądre i prawdziwe. Widzę, że kumotrzy zgadzają się z jego oglądem świata

Częściowo. Ja tam mam kaprys kupić sobie zegarek w cenie samochodu (dodam, że mojego własnego samochodu) i żadnym tam kaleką umysłowym nie czuję. Jestem po prostu nieco taki ranny ptaszek. Ranny w główkę :mrgreen:

bEEf - 2010-11-26, 23:58

Aha - "breitling" dostał bana na Kizi. Zachowałem się na prawdziwego kapo przystało i zgłosiłem jego wybryki adminom :razz:
Ritter - 2010-11-27, 00:01

Kumotrze Chomior zdziwiłbyś się jak wiele i coraz więcej zależy od inżynierów. Akurat tak się składa, że to praktykuję. Wprawdzie w kraju nad Wisłą, rządzonym przez historyków i nauczycieli, kultura techniczna dogorywa ale w wielu innych miejscach tak nie jest. I to coraz bardziej. Jak myślisz co się stało z menadżerami średniego i wyższego szczebla po ostatniej serii awarii silników R-R w A380, które o mało co nie doprowadziły do katastrof? Albo po wymianie oprogramowania systemu hamulcowego w 1.5 milionie samochodów znanego japońskiego producenta? Bo ktoś chciał zaoszczędzić?!

Wracając do przyziemnych spraw zegarkowych to wykonywanie np. kopert czy elementów werku np. z tytanu nie podniosłoby jakoś drastycznie ceny produkcji zegarka. Jeśli nie wierzysz wejdź na stronę giełdy metali kolorowych i sprawdź porównując np. do stali nierdzewnej. Problem polega na czymś innym pokraki umysłowe mają tak wtarte w swoich tycich móżdżkach, że bogato wygląda złocenie czy świecące się na kilometr chromowanie, że ominęliby kopertę z nieatrakcyjnie wyglądającego tytanu. Bo on jakiś taki "bury".... Co "światlejsze" pokraki już wiedzą, że tytan to coś związane z przemysłem kosmicznym czy lotniczym i można się tym pochwalić. Dlatego obnoszą się z zegarkiem, który tylko z nazwy jest tytanowy albo w stopie, z którego jest zrobiona koperta jest go góra 2%, jak ministrant z dzwonkami... :lol: .
Dlatego nikt w firmach zegarkowych się "nie napina" skoro tłuszcza chce świecidełek to będzie je miała. Wystarczy w sponsorowanym artykule napisać, że np.ETA2824-2 czy V7750 to werki doskonałe, by w to uwierzyła.
Inżynieria to przede wszystkim sztuka, w przeciwieństwie do polityki, osiągania celu przy najmniejszym nakładzie sił i środków. Dlatego nie ma sensu przekonywać tak wielu do tego, że rzeczy mogą być znacznie lepiej zrobione. Słuchacze musieliby dorosnąć do prawdy a tego jak widać nie chcą.

bEEf - 2010-11-27, 00:08

Ritter , ja nie znoszę zegarków z tytanu. Bo lubię, jak zegarek nie jest bury jak kupa i czuć jego masę na ręku. Sorry, ale zasuwasz tu jakimś technicznym talibanem, a te "umysłowe pokraki" co drugie zdanie są już po prostu niegrzeczne. Ty chcesz montować zegarki swojego projektu, ja zbieram na Rolka, ALAMO moduje MQJ-a, a ktoś lepi sobie kalosze z modeliny. Wydaję mi się, że siłą tego forum jest to, że wszyscy w końcu mogą się spotkać przy piwku i pogadać o swojej pasji, bez napinki i zadęcia.
chomior - 2010-11-27, 00:18

@ Ritter
To co napisałeś absolutnie nie kłóci się z moimi tezami. Po prostu patrzymy na to samo zjawisko z różnych punktów widzenia. Piszesz o konsekwencjach awarii silników Airbusa, a ja zadam ci pytania. Kto zastąpił tych ludzi? Wierzysz, że osoby bardziej kompetentne? Sądzisz, że nastąpi przeprojektowanie wadliwej konstrukcji zgodnie ze sztuką inżynierską?
Ja myślę, że ktoś włączył tylko swój dupochron.
Ten sam trynd obserwujemy w zegarkach. Mechacący się tytan :shock: - patrz Citizen. To jest ograniczanie kosztów, ale nie bezpośrednich, materiałowych tylko innych, troszkę dalej. Walnijmy bling polerkę - to nam się szybciej nakłady zwrócą, bo ciemny lud to kupi, dajmy ETĘ - nie będziemy musieli ponosić kosztów wynalazczości, marketingowo podnieśmy tfu, tfu "prestiż" marki i możemy tłuc dziesiątki tysięcy egzemplarzy Rolków po chorej cenie - nie szukając daleko.

@ Beef
Myślę, że Ritterowi nie chodziło aby kogokolwiek obrażać.

bEEf - 2010-11-27, 00:32

chomior, nie przypisuję nikomu chęci obrażania i sam się nie czuję obrażony. "Żałosne pokraki umysłowe o tycich móżdżkach" to nie jest jednak chwyt retoryczny, który przyjemnie mi się czyta i nieśmiało protestuję przeciwko takiemu stylowi.
chomior - 2010-11-27, 00:44

Ojtam, ojtam :wink: :mrgreen:
bEEf - 2010-11-27, 01:01

:razz:
Wracając do tematu - sądząc po zdjęciach (wiem, wiem...) i po przebiegu dyskusji wydaje mi się, że to jest oryginał (znaczy, ten Tag). Braitling zasiał zamęt i tyle. Jeśli nie, jest to cholernie dobrze wykonana podróba.

Mieć pewność? No cóż, kupić w salonie. Płacisz za pewność i to, że Pan Sprzedawca się ładnie uśmiecha :smile: Fakt istnienia podrób "identycznych z naturalnym", pomijając możliwość nacięcia się przy zakupie, jakoś mnie specjalnie nie rusza. Podróby są do doopy, bo to oszustwo i tyle. A jeśli jakiś posiadacz Rolka nie może znieść faktu, że jego sąsiad ma identycznie wyglądającą podróbę za 500zł, a on wydał na niego wagon pieniędzy, to znaczy, że popełnił błąd życia - trzeba mu było kupić podróbę i też byłby równie dobry efekt na otoczeniu. Taka widać jego mentalność. Proste :mrgreen:

Ritter - 2010-11-27, 01:38

Kumotrze bEEf nie zwykłem się tłumaczyć ze swoich przemyśleń. Wszak jestem mocno niepoprawny politycznie. Tu nie chodzi o Twoją chęć zakupu. Tu chodzi zachowania stadne pokrak umysłowych. Jak chcesz kupić "rolka" to w porządku ale niech to będzie twój wybór a nie przymus bo sąsiad ma "rolka". A skoro sąsiad ma "rolka" 5cm. średnicy to mój czy twój ma mieć ich 6 ?!
Wielką tragedią tego świata jest to, że w przytłaczającej większości, ludzie nie chcą być sobą tylko kimś innym. Żyją nie swoimi pragnieniami tylko pragnieniami kogoś innego. Dlatego mi przykro się czyta opis produktu typu "... zegarek Aleksandra K. ...". A przy takim opisie moja "pokraka umysłowa" naprawdę wymięka. Ich umysły nie należą już do nich tylko są oddane w dzierżawę mediom i koncernom za co te każą sobie jeszcze słono płacić!
Właśnie dlatego nie wkurza mnie, rzecz prawdziwa, że sąsiad nosi podróbkę Omegi. Nawet kiedyś napomknął, że moja rzeczywista Omega nie wygląda tak okazale i zadbanie jak jego. Różnica jak zwykle jest subtelna. On swoją "Omegę" wkłada na ważne spotkanie a ja swoją Omegę potrafię nosić 2...3 tygodnie dzień w dzień aż mi się znudzi :lol: . Nie umknęło to uwadze sąsiada. Wspomniał pytając, czy nie szkoda mi na co dzień takiego zegarka? Odparłem, że do rąbania drewna bym ją zdjął, tego wymaga poszanowanie rzeczy. Ale z cukru nie jest i po to ją kupiłem i naprawiłem by nosić.
Tak więc Kumotrze kto Twoim zdaniem jest czyim właścicielem? Sąsiad "Omegi" czy "Omega" sąsiada :mrgreen: ?
"Rolek" nie kosztuje tyle ile kosztuje dlatego, że ja mam taką postawę jaką mam. To raczej instynkt stadny tak wielu czyni, że "Rolek" może dyktować ceny jakie dyktuje.

Jak chcesz ciężką kopertę to proponuję wolframową. Gęstość bardzo zbliżona do czystego złota czyli ~19.2g/cm^3 czyli będzie ~5 razy cięższa od tytanowej tych samych rozmiarów.

ALAMO - 2010-11-27, 07:29

Ritter ma sporo racji, i też nie wydaje mi się żeby chciał komukolwiek srawić przykrość swoja wypowiedzią o pokrakach. Dlaczego ? Ano dlatego, że to nie tyczy świadomycgh nabywców danego rozwiązania. Nikt z nas nie da sobie wmówić, że ETA to cud technologii i inżynierii, i klękajta narody :!: Za to wszyscy zdają sobe sprawę, że tłucze się ja milionami dlatgego, że kosztuje kwotę zbliżoną do zera.
W tej chwili nikomu już się nie chce/nie opłaca dokonywać przełomów technologicznych. Oczywiscie ze można w tej chwili wyprodukować dużo lepszy mechanizm niż ETA 2892, można stosować zupełnie inne materiały, można zaprojektować od podstaw,majac całą gamę nowych tworzyw sztucznych, mechanizm nie wymagający systemów antywstrząsowych czy serwisowania ... Tylko że to oznaczałoby koniecznosć przeprowadzenia prac projektowych, wdrożeniowych, przekalibowania produkcji, przeszkolenia pracowników ... I wtedy fabrykę wyprodukowanie mechanizmu po pierwszym milionie kosztowałoby 2 euro za sztukę, a nie 0,80 euro, jak teraz ...
Jeśłi zatem nikt nie chce się na to zdecydować - to co się robi? Maluje trawę na zielono. Kasę z rozwoju technicznego lepiej wydać na zylion pęknych renderów, i obwiesić nimi połowę bolidów F1 czy jachtów ... Wmówić ludziom, że oto trzymają w ręku bilet do Monte Carlo, wprawdzie rata boli, ale czuć się jak Kubica - szacun na dzielni normalnie :!:

Rudolf - 2010-11-27, 11:26

Samo wyprodukowanie ETY jest tanie , ale serwis po sprzedażowy to już znacznie droższa sprawa , ale u nich awarie są od początku wliczone w ryzyko, po za tym po co produkować coś co się nie psuje , kasę przecież można zarabiać na zwykłej eksploatacji .
Blaz - 2010-11-27, 11:29

Ritter napisał/a:

Wielką tragedią tego świata jest to, że w przytłaczającej większości, ludzie nie chcą być sobą tylko kimś innym.


O, to to! :evil:

Kumotry, zapominacie o jednym. O zmianie postrzegania zegarków. Kiedyś zegarek był w znacznej mierze najpierw czasomierzem, potem wyznacznikiem luksusu. Dziś jest kompletnie na odwrót. Zegarek jest/ma być widoczną oznaką przynależności plemiennej: patrzcie na co mnie stać i to nie jest moje ostatnie słowo. Oczywiście chodzi mi cały czas o zegarki klasy wyższej niż Perfect.

W związku z tym przestaje się liczyć to, co jest w środku zegarka, a to, co jest na nim: tarcza, bransoleta, wskazówki, piątki bez daszków itp.

kadarius - 2010-11-27, 11:42

Ritter święte słowa - stajemy się własnością rzeczy, konwenansów, ulegamy presji środowiska gdzie na pierwszym miejscu jest MIEĆ a dopiero potem BYĆ!
A każdy kto wyjdzie poza schemat jest wrogiem publicznym #1

ALAMO - 2010-11-27, 11:58

No bo w rzeczywistoci - jest wrogiem #1 ...
Przecież odmiene myślenie niszczy podstawy tej ideologii.
Jak dżentelmen żyjący ze sprzedaży zegarków, czy jako sprzedawca, czy jako właściciel firmy, ma sobie poradzić z sytuacją, gdy ktoś wszem i wobec rozgłasza, że towar który sprzedaje jest kilkakrotnie przewartościowany, że można mieć podobne stylem, rozwiązaniami technicznymi - za ułamek tej kwoty ? Zaczyna sie więc kombinować wokół słowa "PRESTIŻ". I w przeciwieństie do czasów naszych dziadków, gdzie PRESTIŻ oznaczał zaawansowanie, odmienność, bezkompromisowość - teraz używa się go do zylionowego opakowania tego samego mechanizmu ... ? Jak uchodzi powiedzieć, że ST25 od ETA2824 dzieli inżynierska przepaść ... ? No jak, sami powiedzcie ... ? I tym oto sposobem dochodzimy znów do zawieszek i umowie kredytowej z Providentem ;) ...

kadarius - 2010-11-27, 12:18

przykro stwierdzić ale w zakresie zegarków dla ludzi to najbardziej innowacyjne jest SEIKO a w przypadku wyższych brandów - GS czy credor także prestiżowe.
Tego jednak od sprzedawcy w salonie nie usłyszysz! niestety...
PRESTIŻ to jest panie napis na tarczy a nie to co w środku...

bEEf - 2010-11-27, 12:44

ALAMO napisał/a:
Ritter ma sporo racji, i też nie wydaje mi się żeby chciał komukolwiek srawić przykrość swoja wypowiedzią o pokrakach. Dlaczego ? Ano dlatego, że to nie tyczy świadomycgh nabywców danego rozwiązania.

Jest sprzeczność w Twoje wypowiedzi pomiędzy "komukolwiek" a "nie tyczy świadomych".
Obraźliwe słowa tyczą więc jedynie nieświadomych, tylko, że zakładamy, że ich tutaj nie ma. Ok. Paniał. W pewnym sensie czuję się doceniony :razz: :mrgreen:

Blaz - 2010-11-27, 15:35

Bo też świadomość to jest to, co wyróżnia naszych forumowiczów. :mrgreen:
ALAMO - 2010-11-27, 15:47

kadarius napisał/a:
PRESTIŻ to jest panie napis na tarczy a nie to co w środku...


Przy czym ów "PRESTIŻ" to też nie byle jaki napis, musi być "słis mejd" :lol: ...

Ghostdog - 2010-11-27, 15:53

Prestiż to jest CENA :!: Im większa tym lepsza :!:
ALAMO - 2010-11-27, 16:07

Orient Star lepsiejszy też kosztuje 3k ojro, a co to Panie za prestiż ... Pfff... Albo takie Grand Seiko ... Pfff... Gdzie mu tam do takiego PRESTIŻOWEGO Mauryca, z doskonałą szwajcarską ETA 2892 ... No po prostu - ubogi krewny :!: PRESTIŻ, czyli CENĘ, musi być WIDAĆ :!: :twisted:
Darecki - 2010-11-27, 18:50

Tomirek napisał/a:
a ja tam uważam, że nie ma chorych cen. Jak kogoś stać i chce mieć dany zegarek to mu w portfel nie zaglądam :mrgreen: Sam kilka razy zapłaciłem znacznie więcej niż "ogólnie przyjęta" wartość zegarka i nie żałowałem. Chciałem mieć więc sobie kupiłem :)


Czy to Orient Star, czy Maurycy czy Rolex - jak mnie stać to kupuję i mi to lotto :wink:

Ritter - 2010-11-27, 19:22

Nie wiem dlaczego ale.... Ktoś kto się chwali "prestiżowym" zegarkiem kojarzy mi się zawsze z mieszkańcem pewnej skrytki na dworcu autobusowym z drugiej części "Facetów w Czerni". Ale czyż wypada go przekonywać czym jest "Światło Altaru" :wink: ?! A tym bardziej w jakiej żyje rzeczywistości? Co tu kryć mocno ograniczonej metalowymi ścianami własnej wyobraźni!
Moje przekonania nie pozwalają mi wydać dużo na zegarek ale za to pozwalają dużo wydać na bliskich. Co czynię. Skoro mnie stać na "Rolka" to czy muszę go z tego powodu kupić? Nie sądzę.

kadarius - 2010-11-27, 19:29

Ritter napisał/a:

Moje przekonania nie pozwalają mi wydać dużo na zegarek ale za to pozwalają dużo wydać na bliskich. Co czynię. Skoro mnie stać na "Rolka" to czy muszę go z tego powodu kupić? Nie sądzę.


I to jest całkowicie zdrowa postawa! Ja ŚWIADOMIE nie kupię wielu zegarków pomimo że mnie na nie stać i mógłbym je mieć bez większej szkody dla rodzinnego budżetu! Gorzej jest z tymi, którzy aby spełnić swoje zegarkowe fantazje (nie wnikając czy z prawdziwej chęci czy spowodowanej presją otoczenia) zapożyczają się na długie lata choć wiedzą że ich na to nie stać, choć mieszkają kątem u rodziny a do pracy dojeżdżają tramwajem! Taka postawa jest CHORA!!!

Darecki - 2010-11-27, 20:32

Ritter napisał/a:
Skoro mnie stać na "Rolka" to czy muszę go z tego powodu kupić? Nie sądzę.


Nie, nie musisz jak Ci się nie PODOBA. Możesz sobie kupić inny.
Skoro mnie byłoby stać na Rolka bez brania kredytu czy innego chorego oszczędzania i ten zegarek mi się PODOBA bo to słowo najważniejsze a w powyższych wypowiedziach całkowicie pomijane to czemu miałbym sobie odmawiać? Zegarki kupuję dla siebie bo je lubię.

Ritter - 2010-11-27, 21:18

To znowu troszkę nie tak.... :wink: . Mi podobać to się może dziewczyna. Ale gdybym użył takiego określenia przy wyborze np. sprzętu do nurkowania to moi kumple najpierw by spojrzeli na mnie upewniając się, że się z nich nie nabijam. A potem, wybuchnęliby śmiechem. Po czym zabroniliby mi nurkować bo bredzę jeszcze nie "nawaliwszy" się tlenem. Wspomnę tylko, że np. czasomierz a właściwie czasomierze/zegarki w czasie nurkowania to nie duperele, które mają się podobać ale coś od czego zależy życie. Jak nie wytracisz azotu w sposób kontrolowany albo będziesz się wynurzał za szybko to jest po tobie i nie zmieni tego faktu czy czas mierzyłeś "rolkiem" czy "amfą". To nie piaskownica tylko reguły dla mężczyzn. Właśnie dlatego na co dzień nie noszę grubego "słoja" na ręku. Bo nie muszę się dowartościowywać.
A tak na marginesie nigdy nie nurkuję z ludźmi, którzy chwalą się swoim rekordem głębokości. Taka zasada. Nie lubię kłopotów. Wprawdzie na filmach często pokazują wspaniałe akcje gdzie bohater ratuje innych z narażeniem życia, mierząc krytyczny czas Omegą lub IWC żeby już nie "jeździć" po "rolku" :wink: . Ale życie to nie film.

Darecki - 2010-11-27, 21:39

Skoro zegarki by się nie podobały ludziom to by ich nie kupowali :cool:
Sprzęt do nurkowania się wybiera po innych właściwościach, materiały budowlane po innych i zegarki po innych. Jak mi się podoba Rolex to go kupuję - proste.

TowRoupas - 2010-11-27, 22:53

Ritter, jesteś zawodowym nurkiem czy to pasja?
Ja też trochę nurkuję (pierwszy stopień CMAS - drugi zaczęty) ale nigdy z zegarkiem, zawsze z komputerem ;)
Co do tematu to rozumiem i Rittera który patrzy na to przez pryzmat techniczny jak i Dareckiego. Każdy z Nas kupuję zegarki z innego powodu i to jest ok
A że niektórzy chcą sobie tym PRESTIŻEM coś przedłużyć :lol: to ich sprawa

Wywiad - 2010-11-27, 23:09

TowRoupas napisał/a:
A że niektórzy chcą sobie tym PRESTIŻEM coś przedłużyć :lol: to ich sprawa

Prawda jest taka, że każdy facet chce sobie przedłużyć. I właśnie po to faceci mają swoje zabawki, do których m.in. należą zegarki.

Ritter - 2010-11-28, 00:26

Nie nurkuję zawodowo. Ale gdybym musiał to kto wie. Zegarek to dobra rzecz choć komputer dużo wygodniejsza. Nie trzeba przeliczać tabel w pamięci gdy coś pójdzie nie o.k. albo mocno nie o.k. Taką sytuację mocno nie o.k. już przerabiałem a właściwie "przerabialiśmy" z kolegą. Bowiem jak zapewne wiesz nikt normalny nie idzie nurkować sam jak również jeśli nurkujesz we dwóch to nigdy nie wolno robić tego samego. Jak jeden schodzi np. do wraku to drugi obserwuje itd. Nie wiem czy cię już nauczyli, że sukcesem nie jest zejście na głębokość X tylko bezpieczny z niej powrót. Tak na marginesie jaką masz rezerwę tlenową w płucach (czas nurkowania na bezdechu)? Jeśli można spytać? Powyżej czy poniżej 3min? Jak poniżej to powinieneś chyba rzucić palenie :mrgreen: .
Zaczynałem gdy nurkowanie nie było jeszcze takie modne a nawet popularne.

Świat, według mnie, rządzi się stałym porządkiem wszechrzeczy jeśli coś jest dobre w na biegunie będzie i tam gdzie żyjesz. Dlatego zegarki lądują na którymś tam miejscu w tej hierarchii potrzeb.

Chyba nie jestem facetem... :wink: . Jakoś jak dotąd nie przychodziło mi do głowy, żeby sobie coś przedłużyć, protezować, kompensować...

ALAMO - 2010-11-28, 02:46

Znów poprę Rycerza ...
Mówiłem już jakiś czas temu - latem odbębniłem imprezę z DUŻĄ częścią polskich nurków marynarki wojennej. Takich prawdziwych, którzy rzeczywiście idą na akcje, szkolą się ...
Wiecie co mnie urzekło ?
Zero lansu.
Skromność.
Mówienie zupełnie wprost : "Ja sam - to nic. Mój partner musi mnie asekurować. Tylko z nim wiem, że wynurzę się bezpiecznie."
I wszyscy, jak jeden, mówili że gdy idzie o bezpieczenstwo nie mają czasu ani ochoty na kombinacje, używają nowoczesnych komputerów nurkowych.
Jakże to daleko od "zobaczcie jakiego mam najzajebistszego Paranoja do nurkowania za 30 tysi !"
Plus to co mówi brat mój : od dawna bawią mnie zrywki "miśków" którz uważają, że jeśli ktoś kolekcjonuje zegarki za 30 złotych - to go nie stać na "prawdziwy zegarek" ... Policz sobie synku jeden z drugim, ile warte są w kolekcji te "śmieci", jak je nazywasz, i potem zestaw ze swoim kupionym na raty sikorkiem za 5000 złotych ... Będzie śmiesznie, ale nie tobie ...

emef - 2010-11-28, 08:58

Chyba jednak kwestie nurkowych zegarkow trzeba rozpatrywac inaczej.

Oczywiscie kilkadziesiat lat temu wszystcy nurkowie jako glownego narzedzia uzywali BB PP lub Rolexa (i tanszych odpowiednikow) ale obecnie taki zegarek najwyzej bedzie sluzyl jako zapasowy w sytuacji gdy padnie komputer nurkowy (zakladajac ze ktos zdecyduje sie zejsc pod wode z zegarkiem o wartosci malego samochodu).
Dodatkowo kazdy Rolex czy Omega nie da nikomu takiej uzytecznosci nurkowej jak np. Swatch'a Fun Scuba za 200zl (po zanuzeniu pod wode wskazowki zaczynaja pokazywac czas i glebokosc zanurzenia).

Co jednak nie mienia faktu, ze stylistyka zegarkow nurkowych moze sie podobac (mi na pewno sie podoba) i przy zakupie "nurka" jako zegarka codziennego tym bedziemy sie glownie kierowac.


Z tego co zdazylem sie zorientowac (mam dopiero kilka nurkow za soba) to sprzet nurkowy rowniez bez problemu mozna dobrac wedlug preferencji wygladu a nie tylko funkcjonalnosci, tak jak pisze kolega Ritter.
Ale z racji tego ze wybieramy profesjonalny sprzet od ktorego zalezy nasze zycie (co raczej nie zdarza sie jezeli chodzi o zegarki, chyba ze boimy sie jego utraty podczas napadu na ulicy gdy zlodziej zauwazy ze mamy Rolka :)) to wybor wygladu i koloru zawsze bedzie drugorzedny.

ALAMO - 2010-11-28, 09:22

No cóż ...
Nie darmo ludzie wydzielili odrębną kategorię nurków, tak zwane "desk divery", i ich rany bitewne pod tytułem porysowana od szurania o biurko klamerka ;-) - to obecnie najbardziej popularna kategoria nurasów :lol: ...

Blaz - 2010-11-28, 10:43

O przepraszam! Ja się regularnie głęboko z KingFisherem zanurzam! W wannie! :mrgreen:

Tak jak tu już mówiono: pasja przestaje być pasją, jeśli przez to cierpi rodzina, Twoje życie itp. Dlatego nigdy nie zrozumiem kogoś, kto bierze kilkuletni kredyt na zegarek, bo nie posiadał odpowiedniej ilości gotówki.

Znam taką sytuację. Facet zbierał monety. Miał rodzinę. I miał dobrze płatną pracę. Jednak aby zdobyć pewien egzemplarz, musiał wziąć kredyt. Wiedział, że żona się na to nie zgodzi, bo już od jakiegoś czasu się nie zgadzała na coraz większe wydatki. Wziął więc jakiś kredyt bez wiedzy żony. Problemy zaczęły się po pół roku, gdy stracił dobrze płatną pracę na średnio płatną pracę. A kredyt trzeba było spłacać. Trudności w spłacaniu nie dało się już ukryć i żona się dowiedziała. Rezultat? Facet po rozwodzie, z kredytem na głowie, dużymi alimentami i bardzo słabo płatną pracą, bo w międzyczasie z powodu zawirowań okołorozwodowych znów musiał ją zmienić.

Masz pasję - to dobrze, a nawet wspaniale, bo wielu ludzi żyje bezrefleksyjnie. Ale gdy pasja zaczyna wymagać od Ciebie więcej niż jesteś w stanie zaoferować, przestaje być pasją, a staje się obowiązkiem.

TowRoupas - 2010-11-28, 11:46

Szczerze nie wiem jaką mam rezerwę - nigdy nie mierzyłem...
Mój instruktor to stara szkoła więc wszystkie zasady o których piszesz mam wpojone - szczególnie zasadę bezpiecznego wynurzenia :)
Nie pale ;)

Instruktor nurkuję z zegarkiem Suunto

kadarius - 2010-11-28, 12:15

ALAMO napisał/a:

Jakże to daleko od "zobaczcie jakiego mam najzajebistszego Paranoja do nurkowania za 30 tysi !"


hehehe...

kiedyś nurkowałem - pod koniec lat 80 na kursach i imprezach organizowanych przez LOK i jak pamiętam nikt nie miał komputerów a co najwyżej ruską amfibię i dawały radę! ale postęp jest postępem i nie wyobrażam sobie obecnie nurkowania TYLKO z zegarkiem - komputerki są genialne użytkowo! oczywiście zegarek też się przydaje ale zwykły G-Shock za niecałe 200 zł da radę lepiej niż paranoj :)

ale przecież nie idzie o wartość użytkową - dla mnie przede wszystkim liczy się FUN! - obecnie moje wyczyny podwodne to zazwyczaj snorkling do którego wystarcza mi amfibia scuba i raczej nie do celów dekompresji :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Co by nie mówić to kupowanie Paneraja, Rolexa czy innego BP tylko dlatego że 50 lat temu był na wyposażeniu zawodowych nurków to chyba jakiś rodzaj zboczenia! przecież 95% tych zegarków nie zobaczy wody :mrgreen:
Rozumiem kupić bo się chce takiego mieć, bo się podoba, bo mnie stać! ale dorabianie do tego ideologii - bo rasowy nuras, bo z historią, bo ma WR 1000 - śmiech na sali! szczególnie jeśli ma to być jedyny argument zakupowy - oprócz presji że mieć trzeba żeby w towarzystwie (żeby nie powiedzieć w stowarzyszeniu) zaakceptowali!

Ritter - 2010-11-28, 13:12

Poznałem parę lat temu, gdy dołączyliśmy do grupy idącej na wrak, pewnego Norwega. W sumie było 9 osób. Kolega mnie namawiał ... nowy akwen, ciekawy wrak, etc. Ale jak nie mam przekonania to go nie mam i zostałem z Norwegiem na zabezpieczeniu gdy pozostali jak ławica przetrząsali rupiecia :lol: . Potem już przy piwku zgadałem się z nim, bo był ciekaw dlaczego nie poszedłem z innymi.
Okazało się, że był (jest) zawodowym nurkiem w firmie obsługującej platformy wiertnicze. Co ciekawe na nadgarstku nie miał "słoika" z dwudziestoma pokrętłami a zwykły nakręcany zegarek, który był w stanie przetrwać max. 10m. Jakaś Omega czy coś w tym stylu bardziej pasująca do eleganckiej marynarki (ubrania) niż skafandra.

kadarius - 2010-11-28, 14:09

i o to chodzi żeby był funkcjonalny a nie z bajerami!!!

ciekaw jestem ilu z tzw. miłośników zegarków tak na prawdę potrzebuje WR500 lub 1000 - zawory helowe, pompkę, gwizdek i wodotrysk :mrgreen:

ALAMO - 2010-11-28, 14:10

Bo taki zegarek mu do nurkowania, jak już zauważyliśmy, kompletnie nieprzydatny.
Pamiętacie wątek na kicikici gdzie facet mówiący że jest profesjonanym nurkiem szukał zegarkado, a jakże, nurkowania, i skończyło się na tym że "znalazł" Paranoja jakiegoś za 30 klocków. Oczywiście z wybitną pomocą właścicieli zdjęć i katalogów ;) ... Ja po kilku postach zacząłem podejrzewać, że cały wątek jest dla beki, albo założył go jakiś "lans diver" który "nurkuje", ale w Morzu Czerwonym, na urlopie - bo jakoś mi się we łbie nie mogło pomieścić, że zawodowy nurek, który podobno zajmuje się eksploracją, poszukiwaniai itd - zejdzie pod wodę z zegarkiem za 30 kafli, w sytuacji gdy często zdarza sie j zgubić, uszkodzić itd. Ci moi znajomi mówili, że od czasu jak ich wyposażyli w nowe komputery do nurkowania - zdążyli już dwa uszkodzić lub zgubić, i to na treningach, a nie akcjach ...

Ritter - 2010-11-28, 18:03

Powiadasz, że zawodowy nurek "...eksploracja i poszukiwania..." :mrgreen: . To kupa śmiechu a nie nurek. Bo w końcu co to oznacza "...eksploracja i poszukiwania..."?! Nic! Zegarka za 30k "czegośtam" nie wkłada się do spawania na głębokości 80m w wodzie, która ma 4C a spawanie będzie trwało minimum 30 minut. Potem po omacku trzeba jeszcze odkuć spoinę i sprawdzić w ciemnościach, bo na 80m jest naprawdę ciemno bez względu na porę dnia czy nocy, czy spoina to spoina czy kupa śmiechu. A potem komora albo powolne wynurzanie przez długie godziny w równie zimnej wodzie.
Nawiązując do poprzedniego wątku. Norweg tuż przed zejściem zapytał tylko czy martwię się, że zabraknie im tlenu. Odpowiedziałem, że gdyby nawet jeden był kompletną sierotą i zgubił swoje butle to na rezerwie pozostałej szóstki mógłby siedzieć tam i dobę ale hipotermia zabiłaby go w kilka godzin (woda miała 12C a przy wraku mniej). Norweg tylko się uśmiechnął i powiedział "... Możesz iść ze mną...".
Do czego zmierzam. Otóż nie zabija brak tlenu czy pieniędzy tylko głupota i brak przewidywania. Właśnie dlatego nie kupię zegarka za 30k "czegośtam". Tym bardziej na kredyt. Ale to tylko mój skromny osąd i moje spojrzenie na świat.

Zegarek za 30k to może być pomocny przy "eksplorowaniu" znudzonych kuracjuszek np. w egipskiej Hurgadzie... :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: .

wahin - 2010-11-28, 19:22

Ciekawa dyskusja.

Wydaje mi się, jednak, że jest to wyważanie otwartych już drzwi.
Zegarki PRESTIŻOWE z samej definicji bazują na ludzkiej ignorancji, niewiedzy a karmione są ludzką próżnością i chęcią pokazania się.
Obecna cywilizacja zachodu jest tak bogata i tak zamanierowana, że nie jest dla niej niczym złym dać za dobro luksusowe równowartość kilkuletnich zarobków najuboższych.
I to tylko dla podkreślenia swojego bogactwa.
Jest to nawet nieformalnie skodyfikowane, przypomina mi się rozmowa na temat zegarków na spotkaniach biznesowych. Któryś z Kumotrów stwierdził, że zegarek powinien mieć wartość co najmniej dwumiesięcznych zarobków. Ma być to tłumaczone okazaniem szacunku dla partnera biznesowego.
W prestiżu nie ma znaczenia ani technologia wykonania, ani rozwiązania techniczne. Kogo to interesuje? Czy kobiety interesują się w technologiczną stroną brylantowego naszyjnika? Ważna jest cena, ważna jest marka, bo to jest PRESTIŻ.


I jeszcze nasunęła mi taka myśl definiująca różnicę pomiędzy naszym forum a kizi.
Kizi zajmuję się z racji powiązań zegarkami prestiżowymi, albo aspirującymi do tej półki, a reszta jest tylko dodatkiem.
A my zajmujemy się całą nieprestiżową resztą i to jest piękne, bo nie ma tutaj żadnego ukrytego interesu i każda rozmowa może być prowadzona, bez narażenia na totalną krytykę.

Svedos - 2010-11-28, 19:24

Ritter napisał/a:

Zegarek za 30k to może być pomocny przy "eksplorowaniu" znudzonych kuracjuszek np. w egipskiej Hurgadzie... :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: .


Wchodzę w ten biznes :mrgreen: :razz: :wink: :grin:

emef - 2010-11-28, 19:31

Z drugiej jednak strony profesjonalny nurek moze byc fanem zegarkow i chciec sobie kupic cos porzadnego/drogiego (jak wiemy nie sa to pojecia rownorzedne) do noszenia (a z racji fachu miec preferencje w strone tego stylu).
Jednak zgadzam sie, ze raczej taki nurek znajac szanse stracenia owego zegarka pchal sie z nim pod wode w warunkach roboczych (nawiazuje tu do postu z KiZi ktory kiedys tez czytalem).

Nurek ze mnie zaden bo ewidentnie wakacyjny (choc niedlugo mam nadzie znowu znalesc sie pod woda :)) ale mam w planach divera ktorego cena w PLN przekracza cztery cyfry i jak bedzie mnie stac to go sobie kupie (choc raczej nurkowac z nim nie bede).

Wywiad - 2010-11-28, 20:01

wahin napisał/a:
Kizi zajmuję się z racji powiązań zegarkami prestiżowymi, albo aspirującymi do tej półki, a reszta jest tylko dodatkiem.


Mnie się wydaje, ze jest właśnie odwrotnie. Zegarków luksusowych jest stosunkowo niewiele, jak również niewielu jest na KiZi osób "kręcących się" wokół jakich zegarków. Im niższa półka zegarka tym więcej właścicieli. Ilu na Kizi ma Seiko a ilu JLC, czy nawet Omegę.

wahin napisał/a:
Któryś z Kumotrów stwierdził, że zegarek powinien mieć wartość co najmniej dwumiesięcznych zarobków. Ma być to tłumaczone okazaniem szacunku dla partnera biznesowego.

Dla mnie to takie pierdu, pierdu. Zawieram umowę jak jest dla mnie korzystna. Jak mogę zarobić to wchodzę w to i nic mnie nie obchodzą obsrane gacie "partnera biznesowego".
Najbardziej na Kizi nie znosiłem podobnych wątków typu: Czy wolno mi założyć Pama do garnituru? Ile powinienem wydać na zegarek, żeby mnie dobrze odebrano? Czy posiadanie jednego zegarka wystarczy aby czuć się prawdziwym facetem?

Svedos - 2010-11-28, 20:15

Wywiad napisał/a:

.... Czy posiadanie jednego zegarka wystarczy aby czuć się prawdziwym facetem?


Zdecydowanie, nie dlatego posiadamy tak wiele zegarków, jedyny minus z ich posiadanie to to że większość pochodzi z wiadra. :wink:

Dlatego nieśmiało zapytam czy jak z wiadra to jesteśmy prawdziwymi facetami , czy tylko wiaderkowymi :mrgreen: :lol:

A tak zupełnie serio to ja mam w głębokim poważaniu, PRESTIŻ i całą tą otoczkę wokół niego.
Na tym forum jest co najmniej kilkudziesięciu kolekcjonerów, posiadających kolekcje przewyższające swoją wartością i zawartością nie jeden superhiperzegarek i jakoś nikt specjalnie nie chce się pozbywać kolekcjo po to aby go zanabyć.

Kupiłem sobie amfę z uszami i cieszę się jak bateryjka z jej posiadania jest dla mnie cenniejsza od niejednego wypaśnego cośtam.

ALAMO - 2010-11-28, 20:32

Bo jesteś kolekcjonerem, jak ja, i wielu innych naszych kolegów. Wielu z nas potrafi wydać każdą kwotę, by cieszyć się tym, że ma ten BRAKUJĄCY egzemplarz ... Jest wiele zegarków które jak wyjąłem z koperty, to cieszyłem się jak dzieciak z pudełka czekoladek. Są zegarki za które dawałem chore pieniądze, i takie które kupowałem DOSŁOWNIE za złotówkę. I potrafimy się cieszyc KAŻDYM zegarkiem, bez znaczenia że jest to Ruhla buksiak - po prostu ktoś ma z niego olbrzymią radochę, bo to jego zegarek z dzieciństwa. I ja się tez z nim cieszę. Taksie zachowuje, w moim prostackim, zazdrośniczym, przaśnym i wstrętnym rozumieniu "miłośnik zegarków" - człowiek, który ma hobby, które realizuje zgodnie z włąsnymi wytycznymi, który cieszy się cudzymi sukcesami, i ma radochę że dzięki innym zakręconym wariatom może obejrzeć i pomacać zegarek, którego jemu nie udało sie dorwać, z dowolnego powodu. I nie ma to nic wspólnego z konkursem "komu przysłali najbardziej zajebisty katalog", lub "kto zna najwięcej francuskojęzycznych przydatków do ETA2824" ...
Blaz - 2010-11-28, 20:35

I tak najbardziej prestiżowy jest Armani. :mrgreen:
ALAMO - 2010-11-28, 20:43

Armani i basta, "kurcze pióro" :lol: ...
Svedos - 2010-11-28, 21:06

Blaz napisał/a:
I tak najbardziej prestiżowy jest Armani. :mrgreen:


Kiedyś tak psa nazwałem, na szczęście nie mojego :mrgreen: :wink:

Rudolf - 2010-11-28, 21:24

widziałem dziś przejazdem lumpex o nazwie Tani Armani :D
CornCobbMan - 2010-11-28, 21:26

Rudolf napisał/a:
widziałem dziś przejazdem lumpex o nazwie Tani Armani :D


W Augustowie jest też jeden :)

kot~ - 2010-11-28, 22:43

CornCobbMan napisał/a:
Rudolf napisał/a:
widziałem dziś przejazdem lumpex o nazwie Tani Armani :D


W Augustowie jest też jeden :)


Wygląda, że jest to dosyć / :mrgreen: / popularna sieć handlowa.


CornCobbMan - 2010-11-28, 23:11

Ten armani nie byle jaki - z Valencji :)
Rudolf - 2010-11-28, 23:18

Klasa :)
Blaz - 2010-11-29, 08:38

Fajne głowy poucinane. :mrgreen:
Tomek - 2010-11-29, 12:59

Giorgio by zawału dostał :mrgreen:
Blaz - 2010-11-29, 15:08

Nie sądzę. On działał w podobnym sorcie. :mrgreen:
Tomek - 2010-11-29, 19:37

Ale dostrzegam subtelne różnice w wyglądzie prezentowanego powyżej i poniżej sklepu :mrgreen: :mrgreen:

Ghostdog - 2010-11-29, 19:39

Różnica jest taka, że u taniego aramaniego są ucięte głowy, a u tego drugiego są głowy bez twarzy :lol:
Rudolf - 2010-11-29, 19:42

prawda jest taka że w obydwu sklepach można kupić te same ubrania , ale w tym drugim są różne rozmiary :)
Blaz - 2010-11-29, 19:43

Ano! :mrgreen:

Czy tak czy siak - zakupy z głową to nie u Armaniego. :mrgreen:

Ghostdog - 2010-11-29, 19:49

Hehehe zgadza się :lol:

Zakupy u taniego armaniego mogą czasem być owocne. Będąc raz w celu obadania co mogę znaleźć ciekawego znalazłem w kieszeni 10 ojro :grin:

stefan - 2010-11-29, 21:30

Ale w czyjej kieszeni :lol:
Ghostdog - 2010-11-29, 21:52

Spodnie pewnie kiedyś byłe czyjeś :lol: Spodnie 5 zł prezent w kieszeni 10 ojro :lol:
Rudolf - 2010-11-29, 22:38

lucky :)
Blaz - 2010-11-30, 09:04

Ja dwa razy po jedno ojro, ale to nie były spodnie od Armaniego. :mrgreen:
teston - 2010-11-30, 13:27

Tak się Kumotrowie dystansują od tzw. PRESTIŻU a ja przewrotnie wsadzę kij w mrowisko: ten prestiż nie wziął się z nikąd. Taka np. Omega Speedmaster naprawdę była na Księżycu a nawet zdaje się ten lot przeżyła. Liczba zegarków oficjalnie dopuszczonych do ekstremalnych wyzwań - czy to będa loty w kosmos, loty myśliwcem, nurkowanie, wyprawy polarne, przebywanie na pustyni, w dżunglii itp. nie jest znowu taka duża. Wiele z nich na ten prestiż ciężko sobie zapracowało i to nie koniecznie na nadgarstku Sylvestra czy Arnolda.
Ci, którzy oglądali bodajże "Piękną sztukę zegarmistrzowską" zapewne zwrócili uwagę, jak pracochłonny jest proces ręcznego wykańczania elementów zegarków, zapamiętali że mistrzowie zegarmistrzowstwa składają te cacka z kilkuset części bez żadnego planu, bo mają to w głowie itp.
Cena zegarka to nie tylko dorobiona legenda do Ety.
A żeby wyprowadzić Was całkiem z równowagi zacytuję stwierdzenie odnoszące się wprawdzie nie do zegarków ale do innych specyficvznych produktów, na których widnieją pewne 3 słowa najbardziej popularne we współczecnym świecie:

Cytat:
ci, którzy uważają że chińska myśl techniczna jest ponad wszystko nie chcą lub nie potrafią udowodnić tego nikomu poza sobą


:twisted:

Blaz - 2010-11-30, 13:37

Ale to o czym mówisz, to nie jest prestiż. To są osiągnięcia zegarmistrzostwa. :mrgreen: Tych osiągnięć nikt tej przykładowej Omedze nie odbierze i nie zamierza odbierać. :wink:

Prestiż to dla mnie wartość mająca bardzo mało punktów stycznych z faktyczną wartością sztuki zegarmistrzowskiej. Prestiż powstaje często niezależnie i wbrew. Wystarczy powiedzieć, że w Polsce nadal bardzo prestiżową marką jest Atlantic. :mrgreen:

teston - 2010-11-30, 13:41

No tak, tylko tu już wchodzimy w semantykę: gdzie prestiż a gdzie osiągnięcia zegarmistrostwa. I czy owe osiągnięcia są prestiżowe ...
Rudolf - 2010-11-30, 13:44

a to wszystko te osiągnięcia z natury wytrzymałości można dokonać z zegarkiem za 50$ ..przeklęci Japończycy :grin:
teston - 2010-11-30, 13:54

Jasne że można, jednym z zegarków dopuszczonych przez NASA do używania w trakcie startu i lądowania (na orbicie można używać czegokolwiek) jest jakiś model Timexa za 100 USD (jak znajdę to napiszę który).
Rudolf - 2010-11-30, 13:56

znam temat, mi chodzi o najprostszego DW-5600. Timex i Seiko też .
Svedos - 2010-11-30, 14:05

JA powiem inaczej PRESTIŻ oczywiście tak, ale nie za wszelką cenę.
bEEf - 2010-11-30, 16:10

A ja powiem - za cenę, jaką każdy uzna za stosowną i dopasowaną do jego sytuacji życiowej :razz: Mi tam w sumie lula prestiż, ale jak czytam kolejny wątek sprowadzający się do "1000 powodów, dla których nie kupię Roleksa" to mam ochotę gromko zakrzyczeć - to nie kupuj, przecież nikt cię nie zmusza!. Ten cytat zapożyczyłem świadomie - bardzo mi się on podoba i dobrze odzwierciedla atmosferę tego forum :wink: Więc jeśli nikt nikogo nie zmusza - to w obie strony, nie?
Santino - 2010-11-30, 16:26

A ja przytoczę za Wikipedią definicję:

cyt.: Prestiż (z fr. "urok, czary", z łac. præstigiare - "sztuczki magiczne", por. prestidigitator) - autorytet, poważanie, szacunek innych osób do danej osoby.

W socjologii prestiż jest subiektywnym kryterium stratyfikacji, opartym na wartościujących podstawach emocjonalnych i obiektywnych czynnikach stratyfikacji - wykształceniu, wykonywanym zawodzie, stylu życia, dochodach. Jest również jedną ze składowych statusu społecznego.



Moim zdaniem gadanie o prestiżu nie ma większego sensu, bo mimo definicji, każdy ma inną interpretację prestiżu.
U mnie w pracy na przykład prestiżowe zegarki to Atlantic, Doxa, Festina i inne dostępne w Aparcie, Kruku i TT. Bardzo prestiżowe to Tissot, Certina, CK. A marki ML, Omega, Breitling czy Longines to już szczyt luksusu.
O innych ktoś, kto się nie interesuje po prostu mógł nie słyszeć. Generalnie wydaje mi się, że ludzie znają tylko te marki, które są ogólnodostępne w sklepach. A w Łodzi, inne marki ciężko w sklepie stacjonarnym spotkać. A prestiż, jakbyśmy tego nie rozbierali, zawsze się wiąże z ceną zakupu. I dokonania mistrzów zegarmistrzostwa nie mają dla "zwykłych śmiertelników" większego znaczenia.

bEEf - 2010-11-30, 16:40

W ogóle, to im więcej czytam i myślę o pojęciu "prestiżu" w odniesieniu do zegarków, tym bardziej wydaje mi się to pojęcie bez sensu. Prestiż jest cechą osoby, nie przedmiotu. Zegarek może być wyznacznikiem prestiżu (wysyłamy komunikat dla wtajemniczonych), a nie jego sprawcą. Tak samo, jak wkładając frak nie stajemy się arystokratą, tak założenie Rolexa nie czyni z nas prezesa firmy.

W życiu nie przyszło by mi do głowy, bym chciał sobie kupić zegarek dla podniesienia prestiżu. Co nie zmienia faktu, że jak sobie co kupie w te pędy pochwalę się nim na forum i będę czekał na hejty, wyrazy podziwu i wściekłej zazdrości, mile łaskoczące moje ego :mrgreen: Ale to dwie różne rzeczy. Nie mieszajcie ich. Powyżej dało się odczuć w dyskusji taki nurt - drogi sikor = snob i "wannabe". Myślę, że wbrew pozorom na forach zegarkowych dominuje inny nurt - drogi (czyt. wymarzony) sikor = masa radochy. Nawet na tych "innych" forach :razz:

Blaz - 2010-11-30, 16:47

Ja mam kompletnie inne odczucie od Ciebie. Na pierwszym polskim forum zegarkowym panowała i panuje ogólna zasada, lansowana przez większość, że to zegarek jest sprawcą prestiżu. Właśnie TO mnie tak na kizi odrzuca. Możesz być chamem, burakiem, debilem bez krzty dobrego wychowania, ale wystarczy, że kupisz sobie Panaroja, Omegę, Breitlinga czy nawet Stowę, a stajesz się szanowanym estetą. Beef, nie mów, że tego nie zauważasz, bo to wyłazi z 99 procent tamtejszych wątków. :mrgreen:

A pod postem Santino podpisuję się oboma rękoma. :mrgreen:

Svedos - 2010-11-30, 16:47

Drogi to też pojęcie względne, nieda się tego jednoznacznie zdefiniować.
bEEf - 2010-11-30, 16:53

Blaz, z całym szacunkiem, Ty masz uraz do tamtego forum, które rozumiem :wink: Ale zdecydowanie nie popieram tej diagnozy. Jest parę nadaktywnych osób z którymi mi na pewno pod względem światopoglądowym nie po drodze, nazywając to delikatnie :wink: , ale można ich prostu pominąć wyniosłym milczeniem i po sprawie :mrgreen:
pisar - 2010-11-30, 16:53

Svedos napisał/a:
Drogi to też pojęcie względne, nieda się tego jednoznacznie zdefiniować.


Oj da się da...drogi to gdy:
-nie jesteś w stanie od ręki kupić
-przychodzą ci na myśl kredyty, żagle i takie tam
-musisz przemyśleć sprawę jak to rozegrać przed żoną
-mógłbyś spędzić wypasione wakacje dla dwóch osób za cenę zegarka
-znajomi (po usłyszeniu ceny) powiedzą, że jesteś jebnięty

: )

ALAMO - 2010-11-30, 16:53

Wy się już całkiem nudzicie :P ?
Prestiż-srestiż ... On dla każdego oznacza coś innego, o czym tu gadać ? Dla mnie najbardziej prestiżowym zegarkiem będzie Rakieta z mechanizmem 3031 - no po prostu jak u kogoś zobaczę, to szlag mnie jasny trafi na miejscu. A dla mojego sąsiada - najbardziej prestiżowy zegarek to jest ten z bilbordu z Kubicą.
Cytat Testona to wogóle nie wiem "o so chozi" :-) Chińska myśl techniczna na razie bywa tak dobra, jak dobre były wzorce z których ją rżnęli. Znam wiele dziedzin, w których nie są w stanie osiągać powtarzalnych parametrów w kopiach projektów z lat '70 (silniki lotnicze, radary, pociski rakietowe). Ale akurat wprzemyśle zegarkowym - to im w ZUPEŁNOŚCI wystarcza. A dlaczego? Ano dlatego, że poza Japończykami, cała reszta jest w czarnej dupie, i kręci się wkoło własnej kity. Bo żal było zainwestować miliona euro na opracowanie nowego mechanizmu, bo po co, skoro "doskonała prestiżowa szwajcarska ETA jest doskonałą, bo jest szwajcarska, presiżowa, i produkuje ja ETA" :twisted:

Blaz - 2010-11-30, 16:56

Ano dokładnie! Czy się toast wznosi czy wygłasza? :mrgreen: Prestiż to tak subiektywne pojęcie, że nie da się generalizować i już. :mrgreen:
ALAMO - 2010-11-30, 17:24

bEEf napisał/a:
Blaz, z całym szacunkiem, Ty masz uraz do tamtego forum, które rozumiem :wink: Ale zdecydowanie nie popieram tej diagnozy. Jest parę nadaktywnych osób z którymi mi na pewno pod względem światopoglądowym nie po drodze, nazywając to delikatnie :wink: , ale można ich prostu pominąć wyniosłym milczeniem i po sprawie :mrgreen:


I jeszcze jedna rzecz, bo Blaz ma bardzo dużo racji, nawet uwzględniając rzeczywisty czy imputowany uraz ;-) ...
Te "nadaktywne osoby" prezentuja właśnie i kreują wizerunek oraz ducha forum. Co więcej, KiZia jest forum prywatnym, wiec w sposób oczywisty - te osoby i ich poglądy muszą chociaż nie przeszkadzać właścicielowi, i jego polityce oraz strategii rozwoju jego własności. I teraz dochodzimy do następującej konkluzji : na KiZi przez bardzo długi czas userzy z długim stażem, posiadajacy spore kolekcję, wiedzę, zaangażowani w życie forum, udzielający się merytorycznie i bez jakichkolwiek skłonności do awantur - musieli tolerować chamskie zaczepki realizowane z profili, których dorobek wynosił 20 postów, z czego całość to było bicie piany. Ludzie tacy jak ja, czyli nie posiadający żadnego wtedy chinskiego zegarka - musieli wysłuchiwać że są czowiekiem wychwalającym podróby od ... właścicieli MM. Po czym, kiedy w końcu trafił ich jasny szlag, i zaczęli otwarcie mówić co o tym myślą - rzuciła się do pracy "moderacja", przy czym polegało to głównie na groźbach zgadnij w stosunku do kogo :-) ?
Z jakiegoś powodu, dla nowych właścicieli KiZi bardziej pożądanym członkiem społeczności był koleś który wogóle nie ma zegarków, albo którego nikt nie zna, albo który wzbudzał się tylko jeśli była szansa na flejm - bo nie miał niczego do powiedzeniana ŻADEN inny temat. Facet który jedyne co miał do zaoferowania - to czołobitne teksty na temat renderowanego zdjecia kolejnego "cudu" w cenie mieszkania stał się tam o wiele bardziej godnym szacunku, niż część autentycznych kolekcjonerów. A w miedzyczasie - zrobiono wszystko by rozpieprzyć podforum radzieckie, łacznie z ciągłymi objawieniami się tam pana Ratyńskiego, prywatnie nie mającego bladego pojęcia o radzieckich zegarkach. Bo forum gdzie ludzie mieli radochę z reanimowanego trupka za 20 zł - też nie byli godni szacunku, jak można publicznie twierdzić że Poljot z 2415 jest genialnym zegarkiem, który juz niedługo będzi eosiągał kosmiczne ceny (co zresztą po 2 latach - sami widzimy)...

rybak - 2010-11-30, 19:08

Czolem Panowie, ciekawy topik.

W zegarkach i roznych ukladach "zegarkowych" jestem co prawda nowy, ale to nie jest moje pierwsze forum i zasada jest wszedzie ta sama - jak jakies forum jest przybudowka sklepu, to nie bedzie tam nigdy inaczej. Punkt.

Szkoda IMO czasu na jakies bardzo rozbudowane dyskusje i roztrzasanie tematu, lepiej pogadac o czyms ciekawym :wink:

Blaz - 2010-11-30, 19:12

Przyszedłeś i pozamiatałeś, hehe. :mrgreen:
rybak - 2010-11-30, 19:29

Bez przesady Blaz, zrobilem krotkie streszczenie tego, co juz porozrzucane i moze nie w tak "skondensowanej" formie juz bylo porozrzucane w innych postach.

Akurat mam tam cos do powiedzenia na nozowym forum, ktore jest wlasnie taka niezalezna "organizacja konsumencka" i sie gada o wszystkim, a powstalo coby jedynie sluszna zasade "no bullshit" niesc pod strzechy - i problemy omawiane wydaly mi sie znajome ;)

Blaz - 2010-11-30, 19:32

No właśnie o tą skondensowaną formę mi chodziło. :wink:

Oczywiście my to wiemy i mówimy, ale cały czas się o tym zapomina, że to jest komercyjny byt mający kształtować gusta konsumentów, a nie pasjonatów.

ALAMO - 2010-11-30, 19:37

Tym bardziej, że nazwa i pozory tak mylące ;-) ...
rybak - 2010-11-30, 19:48

ALAMO napisał/a:
Tym bardziej, że nazwa i pozory tak mylące ;-) ...


Jakby sie oficjalnie nazywalo "Forum sklepowe", to by byl marketingowo kiepski pomysl i trudniej by bylo "ksztaltowac swiadomosc", nie? ;)

bEEf - 2010-11-30, 20:27

Kizi to, kizi tamto, kizi prestiż, kizi srestiż, kizi mizi :razz:
Blaz - 2010-11-30, 20:33

Mówimy "partia", myślimy "Lenin". :mrgreen:
Rudolf - 2010-11-30, 22:26

Myślimy Lenin widzimy partię ;)
Ritter - 2010-11-30, 22:34

A' propos lotów kosmicznych... To ta Omega była używana wewnątrz czy na zewnątrz skafandra?! Bowiem lekko licząc na zewnątrz +100C w słońcu -100C w cieniu. Tutaj problemem jest nie mechanizm a jego smarowanie. Radzieccy kosmonauci na zdjęciach mają założone zegarki na skafandrach. Ale w nich nie wychodzili w przestrzeń.
Co do przeciążeń to... Sprawdziłem ile wytrzyma zwykła Miota ta z Perfecta i podobnych. Bez uszczerbku wytrzymała 8G,test na wytrząsarce - przeszła test zgodnie z normą militarną. Na promie kosmicznym max. to 5G zważywszy, że na orbitę mają trafić żywi, zdrowi naukowcy a nie piloci myśliwców.
W szybowcu, którym latałem na początku moich samodzielnych lotów dopuszczalne było +5.2G/-2.6G czyli tyle ile na promie. Cóż, w szybkich manewrach lekko licząc mogłem operować w okolicach 2...3G może trochę więcej. Mój Poljot2614.2H czy Rakieta2609.AH wytrzymywały te katusze bez większych problemów.
Co do tego, że zegarmistrze "najwyższej próby" z najbardziej wysublimowanej w tym względzie górzystej krainy, składają bez schematu mechanizm, jestem święcie przekonany. To nic trudnego. Żeby nauczyć się języka obcego trzeba opanować min. ~2500 słów. Do tego dochodzi gramatyka. A używamy go przecież nie w zaciszu zakładu zegarmistrzowskiego ale np. w hałaśliwym centrum handlowym czy na dworcu. Słowa zaś płyną znacznie szybciej niż części do werku. I też się trzeba postarać by wszystko było jak należy.
Co do zegarków do nurkowania to nie będę się już rozwijał bo śmiać mi się chce gdy ociężały umysłowo twierdzi z absolutnym przekonaniem, że jego prestiżowy zegarek z tyloma fikuśnymi przyciskami i funkcjami wytrzyma 200m słupa wody. A producent napisze coś takiego bo może. Wszak gdyby ociężały to sprawdził na 200m to raczej nic by nie zobaczył gdyż jego żałosny żywot dużo wcześniej dobiegłby końca.

ALAMO - 2010-11-30, 22:36

Widzę "lenina", widzę "partię", myślę "podróba" ...
rybak - 2010-11-30, 22:38

A ktory to ten Lenin, bo bym poczytal? Warto?
ALAMO - 2010-11-30, 22:39

Strasznie nudne. I długie :-)
bEEf - 2010-11-30, 22:42

Ritter napisał/a:
A' propos lotów kosmicznych... To ta Omega była używana wewnątrz czy na zewnątrz skafandra?!


Miałem kiedyś fajniejszą fotkę, ale teraz nie mogę jej znaleźć.

Ritter - 2010-11-30, 22:48

A to Omega czy Poljot a może jakiś kamerton?
chomior - 2010-11-30, 22:49

Jest też zdjęcie na zewnątrz ze Striełą, ale nie na nadgarstku tylko zegarek wisi gdzieś na wysokości klaty.
pisar - 2010-11-30, 22:49

Wygląda na rosyjskiego kosmonautę to z Omegą chyba nie wypada : )
ALAMO - 2010-11-30, 22:50

Chinskie Fuyate też było w takich warunkach focone.
Ritter - 2010-11-30, 22:57

I nadal mnie ciekawi sposób smarowania?! Na teflonie sprawdziłem +120C/-70C dalej było mi szkoda werku. A i uszczelki nie były silikonowe tylko miękki stop.
bEEf - 2010-11-30, 23:01

Ritter napisał/a:
A to Omega czy Poljot a może jakiś kamerton?

To jest Speedy. Ale mnie nie jara wcale to, z czego to on niby nie zrobiony za bardzo. Nie oszukujmy się - jeśli nawet stalowy speedy z plastikowym szkiełkiem się nadał, to pewnie każdy trochę bardziej solidny współczesny zegarek by się nadał. Mnie tam bardziej jara sam fakt, że był w kosmosie. Kawał historii.

Rudolf - 2010-11-30, 23:01

Ten zegarek tam jest ... bo jest i już widzę używanie go w tych rękawicach ;)
rybak - 2010-11-30, 23:03

Rudolf napisał/a:
Ten zegarek tam jest ... bo jest i już widzę używanie go w tych rękawicach ;)


Ale w czym przeszkadzaja rekawice?

nakrecil go albo pohustal na pewno wczesniej...

bEEf - 2010-11-30, 23:04

Właśnie. Zawsze mi się wydawało, że podstawowy sposób używania zegarka to patrzenie na niego :mrgreen:
Rudolf - 2010-11-30, 23:05

a stoper to ma tylko dla szpanu :)
bEEf - 2010-11-30, 23:11

Maaarudzisz :razz:
ALAMO - 2010-11-30, 23:46

Stwierdza.
bEEf - 2010-11-30, 23:59

Ja też. Stwierdzam, że cyt "maaaaarudzi" :razz:
Rudolf - 2010-12-01, 00:01

Stwierdzam że bardziej użytkowy by był stoper Agat lub inny dygital .
bEEf - 2010-12-01, 00:08

Stwierdzam, że w 1965 roku (skąd pochodzi to zdjęcie) było by to trudne (ten dygital). I stwierdzam, że jest to faktycznie zdjęcie radzieckiego kosmonauty - Aleksieja Leonova, który to jako jeden z pierwszych dostał ten zegarek. Yh.
Rudolf - 2010-12-01, 00:13

co poradzisz ... ja się na fotkach nie znam , ale swoje wiem że używali normalnej czytaj dużej wielkości stoperów radzieckich .
bEEf - 2010-12-01, 00:17

No pewnie używali, ale tak w ogóle to o co kaman, bo się pogubiłem? Ritter zapytał, czy Omegę kładli nad, czy pod skafander. No to zgodnie z prawdą odpowiedziałem. Wątek zdryfował, nomen omen, kosmicznie :razz:
Maxio - 2010-12-01, 00:19

...kosmicznie, nie kosmicznie, ja mam DW 5600 i możecie mi mówić na Pan...








...Rudolfowi w takim razie proszę mówić per Master




Edit: na zdjęciu to nie ja

Rudolf - 2010-12-01, 00:24

Właśnie wątek dryfuje w zero grawitacji ... ale to normalne . Maxio znam tą fotkę i też jestem dumny , DW-5600 full rispekt :)

Super to bym chciał mieć , oprócz normalnego speedyego

bEEf - 2010-12-01, 00:28

Ha! DW-5600 to mój ulubiony G. Normalnie wiem, co dobre, po prostu. Dodając do tego wrodzony urok osobisty i niebywałą skromność...
Blaz - 2010-12-01, 08:27

I tym samym DW-5600 nabył w moich oczach dużą dawkę prestiżu. :mrgreen:
olej0070 - 2010-12-01, 08:28

co do używania chrono speedmastera.
Łomega wykombinowała zegarek alaska

tu zdjęcie współczesnej reedycji


teston - 2010-12-01, 08:32

Trochę ta dyskusja poszła w inym kierunku ale i tak was (nie)lubię :twisted: .
Z tą wytrzymałością na przeciążenia to różnie bywa, nie przytoczę szczegółów bo ich nie pamiętam, ale gdzieś czytałem, że w czasach kiedy Amerykanie latali w kosmos rakietami (teraz, po zezłomowaniu promów w ogóle nie latają :mrgreen: ) jeden z astronautów miał podczas startu Omegę a drugi Rolexa no i Rolex się zatrzymał (by nie rzec stanął).

Dając temu topicowi taki tytuł miałem na myśli osobę, którą prawie stać na zegarek (a co mi tam napiszę to słowo) prestiżowy a dodatkwo (bo prawie stać pewnie większość z nas) chce go kupić. Przy czym zegarek jest na tyle prestiżowy, że jego podróbek jest więcej niż oryginałów. Jak to ktoś nieźle podsumował na Kizi: o ile jednoznaczne stwierdzenie, że coś jest podróbką nie stanowi większego problemu o tyle jednoznaczne stwierdzenie, że coś jest oryginałem już takie proste nie jest. Tak więc chodziło mi o dylemat osoby, która kupuje wymarzony czasomierz z drugiej ręki ale zawsze będzie u niej kiełkowało owo ziarno niepewności.

Blaz - 2010-12-01, 08:36

Testonie, ale mimo wszystko z drugiej ręki, to nie musi oznaczać "z niepewnego źródła". W tym sensie niepewnego, w jakim piszesz oczywiście. :wink: Może być zegarek-łańcuszek, to znaczy przechodzi na forum z rąk do rąk, a pewne ręce jednak komuś dały do sprawdzenia. Itp, itd.

Z drugiej ręki, ale od kogoś, kto miał choć szanse sprawdzić gdzieś ten zegarek - to jest moim zdaniem rozwiązanie. :wink:

ALAMO - 2010-12-01, 09:44

bEEf napisał/a:
Stwierdzam, że w 1965 roku (skąd pochodzi to zdjęcie) było by to trudne (ten dygital). I stwierdzam, że jest to faktycznie zdjęcie radzieckiego kosmonauty - Aleksieja Leonova, który to jako jeden z pierwszych dostał ten zegarek. Yh.


To co pokazałeś niby ?!?
Absolutie nie, to jest zdjęcie współczesne, grubo po 1992 roku robione. Rzeczony kosmonauta ma przede wszystkim beretkę flagi rosyjskiej. Jak sobie wyobrażasz niby w 1965 roku RADZIECKIEGO kosmonautę z Omegą na ręku :lol: :?: Wtedy latali ze Szturmańskimi lub z Amfibiami oficjalnie.

Rudolf - 2010-12-01, 11:29

ALAMO napisał/a:
To co pokazałeś niby ?!?
Absolutie nie, to jest zdjęcie współczesne, grubo po 1992 roku robione. Rzeczony kosmonauta ma przede wszystkim beretkę flagi rosyjskiej. Jak sobie wyobrażasz niby w 1965 roku RADZIECKIEGO kosmonautę z Omegą na ręku :lol: :?: Wtedy latali ze Szturmańskimi lub z Amfibiami oficjalnie

nie chciałem być wczoraj taki dosłowny :)

ALAMO - 2010-12-01, 14:10

Jest świetne opracowanie Kadariusa o radzieckich zegarkach kosmicznych. Załapała się i Elektronika, i chrono Poljota (zresztą chyba najdłużej)...

Tak zrobiłem szybki rachunek sumienia jaki zegarek mógł mieć radziecki kosmonauta w roku, dajmy na to jak Beef zaproponował, 1965. Oto co mi wyszło :

1. Szturmański
2. Amfibia
3. Strieła
4. kamertonowy z NII Czasprom

I tyle oficjalnych.

chomior - 2010-12-01, 15:31

teston napisał/a:
Jak to ktoś nieźle podsumował na Kizi: o ile jednoznaczne stwierdzenie, że coś jest podróbką nie stanowi większego problemu o tyle jednoznaczne stwierdzenie, że coś jest oryginałem już takie proste nie jest. Tak więc chodziło mi o dylemat osoby, która kupuje wymarzony czasomierz z drugiej ręki ale zawsze będzie u niej kiełkowało owo ziarno niepewności.


Dotknąłeś sedna problemu. Jeśli ktoś kupił "taki" zegarek i ziarnko w nim kiełkuje to IMHO znaczy, że nie kupił go dla siebie tylko dla lansu i prestiżu. Jeśli ktoś go kupuje z wewnętrznej potrzeby to takiego dylematu nie ma. Ale co ja tam wiem.

bEEf - 2010-12-02, 21:47

ALAMO napisał/a:
To co pokazałeś niby ?!?
Absolutie nie, to jest zdjęcie współczesne, grubo po 1992 roku robione. Rzeczony kosmonauta ma przede wszystkim beretkę flagi rosyjskiej.

Tak jak pisałem, dużo lepsze zdjęcie miałem i wziąłem i zgubiłem, dlatego szukałem czegoś na szybko w sieci. Opis był tam taki, że to Leonov, a z tego zdjęcia ciężko poznać :razz:
ALAMO napisał/a:
Jak sobie wyobrażasz niby w 1965 roku RADZIECKIEGO kosmonautę z Omegą na ręku

Pomieszały się mi daty, fakt. To nie było w 1965, tylko w 1975, podczas pierwszej wspólnej misji Apollo-Sojuz. Tym niemniej w 1975 nadal Związek Radziecki istniał i miał się dobrze, więc był to RADZIECKI kosmonauta z Omegą na ręku, prawda?

chomior napisał/a:
teston napisał/a:
Jak to ktoś nieźle podsumował na Kizi: o ile jednoznaczne stwierdzenie, że coś jest podróbką nie stanowi większego problemu o tyle jednoznaczne stwierdzenie, że coś jest oryginałem już takie proste nie jest. Tak więc chodziło mi o dylemat osoby, która kupuje wymarzony czasomierz z drugiej ręki ale zawsze będzie u niej kiełkowało owo ziarno niepewności.


Dotknąłeś sedna problemu. Jeśli ktoś kupił "taki" zegarek i ziarnko w nim kiełkuje to IMHO znaczy, że nie kupił go dla siebie tylko dla lansu i prestiżu. Jeśli ktoś go kupuje z wewnętrznej potrzeby to takiego dylematu nie ma. Ale co ja tam wiem.

Eee - ale co ma jedno wspólnego z drugim? Ziarnko w nim kiełkuje, bo nie kupił w salonie, a nie dlatego, że dla lansu. Chodzi o brak pewności w sprawie oryginalności, a nie sensu zakupu. Chyba, że jest jakieś transcendentalne połączenie jednego z drugim, którego nie kapuję :wink:

chomior - 2010-12-02, 22:25

W takim razie po kiego grzyba w ogóle kupił!? Piszecie o prawdziwych ludziach, czy to jakieś projekcje? Jesteśmy dorośli i chyba dokonujemy zakupów świadomie, zatem nie dostrzegam powodu dla którego ktoś po zakupie zegarka z drugiej ręki nadal roztrząsa legalność jego pochodzenia. Na to chyba jest pora zanim się zdecydujemy na nabycie tego czy innego dobra. Jeśli nie jestem pewien pochodzenia czy oryginalności przedmiotu, to go po prostu nie kupię albo kupię z salonu. A kupowanie na siłę, "bo muszę mieć"i późniejsze rozterki dot oryginalności, jest moim zdaniem nieco niedojrzałe.
Rudolf - 2010-12-02, 22:28

bEEf napisał/a:
Rzeczony kosmonauta ma przede wszystkim beretkę flagi rosyjskiej.
w 1975 już była Federacja Rosyjska :) , Alamo napisał że beretkę flagi rosyjskiej , anie radzieckiej ... czyli co bEEf ??
Cytat:
Pomieszały się mi daty, fakt. To nie było w 1965, tylko w 1975, podczas pierwszej wspólnej misji Apollo-Sojuz. Tym niemniej w 1975 nadal Związek Radziecki istniał i miał się dobrze, więc był to RADZIECKI kosmonauta z Omegą na ręku, prawda?

Ritter - 2010-12-02, 23:36

Jak zwykle :wink: staram się spojrzeć na problem z innej strony.... Ciekawe... Czy wszyscy ci znani, żeby nie powiedzieć sławni kupują zegarki prestiżowe czy też je dostają? A może nie mają czasu zastanawiać się nad studiowaniem zegarków a to dla tego, że ich stać praktycznie na każdy. Jak również są zbyt zajęci przeżywaniem swojego życia pełną piersią by przejmować się jakimiś duperelami...
Taki np. kosmonauta/astronauta zanim poleci minie 3-7 lat!!! Morderczego treningu, który ma na celu oddzielenia "ziarna od plew". Gdy przychodzi dzień startu czy zastanawia się jaki zegarek przygotowano mu na misję?! Nie sądzę! Dlatego nie rusza mnie kompletnie jaki zegarek założyli na misję. Zapewne był przygotowany w kontenerze z ubraniem/kombinezonem a producent zegarka mocno zabiegał by właśnie tam się znalazł.
Ciekawy jest też proceder rozpowszechniony przez wielu producentów zegarków i nie tylko, polegający na prezentowaniu drogich przedmiotów znanym i bogatym. I nie robią tego charytatywnie. Wiedzą, że tak wielu, tak dorosłych, tak odpowiedzialnych weźmie kredyt nawet w ryzykownej sytuacji finansowej po to tylko by poczuć się przez chwilę ktoś innym.
Oryginalność? A co to jest? Weźmy np. Omegę na werku V730, którą pewien czas temu robiłem. Za cholerę nie wiem czy np. werk nie był w całości wymieniony, albo tarcza, albo koronka. Nie byłem w stanie ustalić z całą pewnością czy poszczególne koła przekładni chodu nie były wymieniane? Każde działanie z tych, które wymieniłem i nie tylko, łamią zasadę oryginalności. Dla mnie liczy się to, że w środku jest to co z grubsza powinno a zegarek ma odpowiadający mi styl, jest dokładny i dobrze się nosi. A cena...?! Bardzo przystępna bo kupiłem go nie na chodzie. A dlaczego?! Bowiem taki jest smaczek markowych zegarków. Po 10 latach użytkowania albo i krócej trzeba dokonać przeglądu :mrgreen: . Czyli zabawa nigdy się tak naprawdę nie kończy. Czasami na KiZi zabłąka się użytkownik prestiżowego z pytaniem dlaczego przegląd jest taki drogi? Przecież już raz sporo zapłacił. Czyżby nie rozumiał, że to właśnie dla tego :lol: ?!

Iskry! No nie ma przebacz! Pierwsza klasa! Z cienkimi wskazówkami miałem Iskrę ale nie były czarne tylko złocone. Widziałem Iskrę z z takimi "brequetowskimi" ale nie mam pojęcia czy były oryginalnie. Jakie ma to znaczenie? Ważne, że dobrze się komponują. Ale jakbyś nie mógł się pogodzić z wyglądem tej Iskry to chętnie ją przygarnę... :smile: .

ALAMO - 2010-12-03, 09:49

bEEf napisał/a:

Tak jak pisałem, dużo lepsze zdjęcie miałem i wziąłem i zgubiłem, dlatego szukałem czegoś na szybko w sieci. Opis był tam taki, że to Leonov, a z tego zdjęcia ciężko poznać :razz: .


Łatwo. Zobacz na rękaw. Ma nasztą flagę rosyjską, któa jest stosowana w tej funkcji mogła być dopiero od sierpnia 1991. Praktycznie była jeszcze później.

bEEf napisał/a:

Pomieszały się mi daty, fakt. To nie było w 1965, tylko w 1975, podczas pierwszej wspólnej misji Apollo-Sojuz. Tym niemniej w 1975 nadal Związek Radziecki istniał i miał się dobrze, więc był to RADZIECKI kosmonauta z Omegą na ręku, prawda?


Ale dekadę później niż mówiłeś, i w zupełnie innych okolicznościach - podczas misji Sojuz-Apollo, odwilżeniowej ;) I to się już nie powtórzyło. A postawiłeś sprawę tak, jakby Omesia była standardowym radzieckim zegarkiem kosmicznym :-) ...
Kolejna kwestią jest to, ze w Sojuzie nie było takich restrykcji, kosmonauci latali ze swoimi prywatnymi sikorami często.
Za to zabawnie bywało po drugiej stronie, gdzie często płacono grubą kasę żeby dany zegarek choćby wystrzelić - i potem był już "kosmiczny" - PP Nautilus zdaje się zaliczył taką historię.

Zinajda - 2010-12-03, 10:06

http://www.daviddarling.i...a/L/Leonov.html

A tu jest zdjęcie z 1975 (ASTP - American-Soviet Test Project).

ALAMO - 2010-12-03, 10:15

Zinajda napisał/a:
http://www.daviddarling.info/encyclopedia/L/Leonov.html

A tu jest zdjęcie z 1975 (ASTP - American-Soviet Test Project).


Ale to nie wygląda na Omegę.

Zinajda - 2010-12-03, 10:35

Właśnie.
PS Na necie znalazłem info, niestety nie poparte zdjęciem, że podczas pierwszego wyjścia w kosmos w 1965, Leonow nosił "Striełę".

ALAMO - 2010-12-03, 10:49

Chłopy - zajęcie na piątkowe przedpołudnie ... :-)

Szto eta ?



Siakiś Sinn ??

Zinajda - 2010-12-03, 11:29

:mrgreen:
Rudolf - 2010-12-03, 11:51

Alamo Fortis albo Breitling , ale obstawiam Fortisa
Leonov ma znaczek misji radziecko - niemieckiej

zardz - 2010-12-03, 12:02

Widzę że trochę wpuszczacie w maliny, ale nie każdy musi wiedzieć że to misja Apollo Sojuz, Leonov trzyma medal okolicznościowy tej misji, a nosi Omegę Flightmastera cal.911 ST145.036... zardz
Rudolf - 2010-12-03, 12:04

zardz napisał/a:
Widzę że trochę wpuszczacie w maliny, ale nie każdy musi wiedzieć że to misja Apollo Sojuz, Leonov trzyma medal okolicznościowy tej misji, a nosi Omegę Flightmastera cal.911 ST145.036... zardz

Nagroda główna :)
musi to być racja

zardz - 2010-12-03, 12:24

Ta, ta, ta...może nie prześledziłem ostatnich wpisów dokładnie(choć wątek od poczatku tak), ale chciałem uwypuklić tą oczywista oczywistość. Prześmiewca :razz: zardz
Rudolf - 2010-12-03, 12:31

ja się nie śmieje ale zgadłeś , i po tym co napisałeś stało się niemal oczywiste że masz rację ..zupełnie inaczej odczytałem fotkę .
zardz - 2010-12-03, 12:45

No dobrze, dobrze.. jednak jestem udobruchany :mrgreen: :wink: ...zardz
Zinajda - 2010-12-03, 12:47

Fakt a nie reklama.
Rudolf - 2010-12-03, 12:49

Ruskiemu flightmastera dali ... kto to widział .. ... że zgubi albo popsuje .. wódką zaleje :)
ALAMO - 2010-12-03, 15:19

A ona jest WÓDOodporna :P :?:
Rudolf - 2010-12-03, 15:37

..i w tym cała nadzieja ..
chomior - 2010-12-03, 15:54

ALAMO napisał/a:
A ona jest WÓDOodporna :P :?:


A to szkoda, bo mogłaby co zaśpiewać z wieczora...

Tomir - 2010-12-14, 17:51
Temat postu: Czy Wy też tak kupujecie używane zegarki?
Sprzedaję jeden z moich zegarków. W opisie jest jak byk, że zegarek normalnie noszony więc posiada ryski na kopercie i szkle.
No i zadzwonił dziś do mnie jeden koleś (mam nadzieję, że to nikt z CW :mrgreen: ) i zaczyna pytać...

- A czy ja mogę zapytać ile ma rys na kopercie?
Mówię, że nie wiem bo nie liczyłem ale jest ich kilka na ringu dookoła szkła, i na innych elementach koperty, i że ryski powstały w czasie normalnego użytkowania i są naprawdę drobne do spolerowania.

Na co koleś:
- no ale powinien pan wiedzieć ile rysek ma... No dobrze, a ile ma rysek na szkle.
Mówię mu to samo. Że gołym okiem około 3 małych rys powstałych w czasie noszenia.

- To nie wie pan dokładnie? Powinien pan wiedzieć. A czy jak ogląda pan zegarek przez szkło powiększające x4 to są inne rysy?
Mówię, że nie oglądałem przez szkło bo to zegarek użytkowy. Rusek, którego można kupić za 850PLN a nie szwajcar za 30tys i nie traktowałem go jako okaz kolekcjonerski.

- A ile pan za niego chce dostać?
Mówię, mu że tyle i tyle. I poniżej tej kwoty nie sprzedam.

- A na jakiej podstawie wyliczył pan jego wartość...

Tu mi ręce zaczęły opadać... Tłumaczę, że nowy kosztuje 850, ten jest używany i założyłem sobie, że ma kosztować tyle i tyle...

- Ale na jakiej podstawie pan sobie założył?
Tłumaczę, żeby sobie poszukał w internecie, na forach, tłumaczę, że takie zegarki po tyle chodzą. Jakoś to przełknął.

- A pasek jaki ma?
Skórzany, dobrej jakości z czerwonym przeszyciem.

- A jaka firma?
Nie pamiętam bo zegarek jest w domu. Ale to dobry gruby pasek kupiony na jednym z zegarkowych for.

- Ale wie pan, bo dla kolekcjonera pasek jest bardzo ważny...
Wiem i zapewniam, że to dobry i gruby pasek

- No tak, ale to że gruby i dobry nie znaczy, że jest dobry...
Myślałem, że pierdyknę słuchawką

- Czyli nie ma pan go na ręku?
Nie , nie mam...

- To o której mogę zadzwonić, tak, żeby pan go miał? Weźmie pan lupkę, policzy wszystkie ryski i mi powie... A koronka zakręcana.
Tak proszę pana, jest zakręcana tak jak napisałem. Wspomniał pan, że jest z Warszawy, więc nic nie stoi na przeszkodzie, żeby przed zakupem przyjechał pan do mnie i obejrzał zegarek.

- No wie pan, ale ja mieszkam w Międzylesiu a to daleko i nie będzie mi się opłacało jechać. Ale ja mam dobrą wyobraźnię jak mi pan powie to sobie wyobrażę. A tak w ogóle to dlaczego pan go chce sprzedać...
Bo kupiłem sobie Vettela od Casio i jeszcze jeden zegarek i muszę podreperować budżet...

- Ale wie pan, że Casio to nie zegarki... Z japończyków to ja uznaję co najmniej Seiko Premier z Direct Drivem a wie pan, one to ze 3tys. A Casio, Citizen... to nie zegarki... Bo pan wie, ja jestem kolekcjonerem...

- A tego Aviatora to pan nosił?
Tak, już mówiłem, że był przez około rok normalnie, na co dzień używany, kolejny rok spędził w skrzyneczce

- No ale ma rysy...
No już mówiłem, że ma... Pracuję przy komputerach i ręce w różne miejsca wkładam to miały prawo się pojawić.

- Ja też pracuję przy komputerach ale rys nie robię...
Na to nie znalazłem sensownego argumentu więc zamilkłem...


Po 18:00 ma dzwonić jeszcze raz i będzie sobie wyobrażał to co mu opiszę mając zegarek w ręku... Jezu!!!!!!!! Aż boje się tej rozmowy... Czułem się jak na przesłuchaniu w UB...


Też tak kupujecie zegarki? :mrgreen:

ALAMO - 2010-12-14, 17:54

Jak zadzwoni, to powiedz że panowie z Tworek już go namierzyli. Bo dla mnie gość ma albo coś nie tak pod deklem, albo z ciebie robi wała :-)
Tomir - 2010-12-14, 17:55

znaczy, że ktoś od nas :lol: :lol: :lol: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
ALAMO - 2010-12-14, 17:59

Niee, prędzej z zaprzYjaźnionego forum :twisted:
Rudolf - 2010-12-14, 18:02

Prafdziwy kolekcjoner ci się trafił , obstawiam że nikt od nas .... prędzej z innych for..
Tomir - 2010-12-14, 18:03

Biorąc pod uwagę, ile razy w trakcie rozmowy (przytoczyłem krótki fragment) powtarzał, że jest kolekcjonerem to całkiem prawdopodobne. :mrgreen:
Nawet jakiś wykład o cewkach używanych w Citizenie i Casio zrobił :shock: :shock: :shock:

ALAMO - 2010-12-14, 18:05

Nie to żebym był specjalnie nastawiony na obrażanie kogokolwiek, ale ja mówię kompletnie serio że to może być jakiś ... nadpobudliwy ;-) Miałem kiedyś taką "klientkę" ... Po wygranej aucji zaczęła "negocjować" że ona tyle nie zapłaci, bo ... nie. I że mam obowiązek jej sprzedać taniej, ponieważ ona jest przekonana o wadach jakie ma ten towar - a jak nie sprzedam, to ona mnie urządzi, że nalot specekipy z Allegro to najmniejsza sankcja ;-) Po czym ten sam towar próbowała kupić jeszcze z 3 innych kont, gdy oznajmiłem że nie zawrę z nią transakcji po tych idiotyzmach które zaczęła wyczyniać...
Rudolf - 2010-12-14, 18:10

znam takich ... to jest ostatnie wcielenie kolekcjonerskiego świra ... zobaczysz przyjedzie z biegłymi rzeczoznawcami lub przynajmniej osłucha zegarek stetoskopem
Tomir - 2010-12-14, 18:11

to może lepiej mu powiem, że zegarek sprzedany... :mrgreen:
chomior - 2010-12-14, 18:14

No to jak mu sprzedasz to licz się, że kłopoty dopiero się zaczną :twisted: .
Wiesz, serwis posprzedażowy, ciągłe wykrywanie wyimaginowanych wad ukrytych, a to pasek nie ten, klamra nie ta, a to rysek nie doliczyłeś, a to uszy podrapane i tak dalej i tym podobne... :razz:

Blaz - 2010-12-14, 18:15

Jak mówił per "pan" to nie od nas. Gdyby mówił per "kumotrze" albo "ty stary pijoku" to co innego. :mrgreen:

A długość rysek nie kazał podawać? I w milimetrach, i w skali 10-stopniowej? :mrgreen:

Rudolf - 2010-12-14, 18:15

łatwiej było mi sprzedać albo wymienić na coś ... teraz to już tylko agencja ochrony ..
Wywiad - 2010-12-14, 18:21

Uwielbiam stwierdzenie "ryski od normalnego użytkowania". Co to jest normalne użytkowanie. Dla jednego normalne dla drugiego nienormalne. Poza tym, jeśli jest rysa to jest i co mnie to obchodzi skąd się wzięła, czy ktoś zahaczył o futrynę, zrobił specjalnie, czy zegarek wpadł mu pod czołg.
Jeśli rys nie da się policzyć to znaczy, że koperta jest równo zjechana.
Druga sprawa to oferty sprzedaży: Stan zegarka bardzo dobry. Posiada rysę na szkle, porysowany dekiel i wgniecenie na kopercie.

Rudolf - 2010-12-14, 18:24

Wywiad to ty dzwoniłeś :) ??
ALAMO - 2010-12-14, 18:24

Wywiad - to ty do Tomirka dzwoniłeś :twisted: :?: A tak się dobrze na forum maskujesz :mrgreen: :roll:
Blaz - 2010-12-14, 18:26

Wywiad, opisujesz drugą stronę medalu. Najlepszy tekst jaki czytałem w tym stylu to: "Brak wskazówek i pokrętełka. Mechanizm nie działa. Oprócz tego zegarek w stanie bardzo dobrym.". :mrgreen:
chomior - 2010-12-14, 18:27

U mnie po roku normalnego użytkowania zegarek wygląda jakbym go szczotą drucianą parę razy przejechał :razz:

Ok, paręnaście razy :mrgreen:


Ps A ostatnio na aukcjach nadużywanie określenia - unikat.

Blaz - 2010-12-14, 18:28

Albo innym Dremelem. :mrgreen:
Wywiad - 2010-12-14, 18:31

Rudolf napisał/a:
Wywiad to ty dzwoniłeś :) ??


Nie, z Międzylesia nie jestem. Poza tym nie byłbym w stanie wpaść na to, że dobry pasek wcale nie musi być dobry.

andre - 2010-12-14, 18:31

To mi przypomniało Pana od kabla HDMI ;-) Już to gdzieś opisywałem ;-) Proszę Pana -kabel który mi Pan sprzedał nie jest kablem HDMI.No to odpowiadam -Jest to kabel HDMI i ma Pan to opisane na opakowaniu.Tak jest opisane ale to nie jest HDMI.No dobrze -pytam.To w takim razie co to jest za przewód? Nie wiem ale to nie HDMI.No to wyciagam dwa HDMI róznych firm by się nie było do czego doczepić a Pan na to że to tez nie są HDMI.

Nr2) Dotyczy tez HDMI ;-) Pan -przewód ktory zakupiłem tydzień temu jest za długi.Przyjmie Pan zwrot? Oczywiscie nie ma sprawy odpowiadam-paragon poproszę.Klient na to że zgubił.No to ja ze nie moge przyjać.No i tak z piętnascie minut.Stanęło na tym że wymienię na półtora metrowy.Róznice w cenie zwróciłem.Po pół godzinie Pan przychodzi i kupuje drugi taki sam....A finał?Przysłał synalka z przewodem i paragonem.
Niestety ja cham jeden nie dałem się zrobić i zachowałem sięjak wujek Heniek..

Rudolf - 2010-12-14, 18:31

heheh :D
chomior - 2010-12-14, 18:44

Blaz napisał/a:
Albo innym Dremelem. :mrgreen:


No i ryło będzie tłuczone :twisted:
Albo naślę na ciebie Pana Przytulacza :mrgreen:

Blaz - 2010-12-14, 18:49

A ja Pana Dokładnego Od Tomirka. :mrgreen:
Darecki - 2010-12-14, 19:03

Ja używek nie kupuję. A jak już muszę to koniecznie w stanie "prawie" nowym. Podobnie z innymi rzeczami :wink: Rysek na zegarkach też nie lubię!
pisar - 2010-12-14, 19:08

Tomirek szacun...ja bym tyle nie wytrzymał i bym podziękował temu Panu.

Ewentualnie tacy "pytalscy" są dobrzy do kręcenia beki i do udzielania totalnie z kosmosu absurdalnych odpowiedzi...można się wtedy dobrze ubawić.

Jeśli mam coś doradzać to powiem Ci jedno: nie sprzedawaj mu tego zegarka. Będziesz miał wiele problemów jak mu sprzedasz. To najgorszy typ klienta.

bEEf - 2010-12-14, 19:13

Wywiad napisał/a:
Uwielbiam stwierdzenie "ryski od normalnego użytkowania". Co to jest normalne użytkowanie. Dla jednego normalne dla drugiego nienormalne. Poza tym, jeśli jest rysa to jest i co mnie to obchodzi skąd się wzięła, czy ktoś zahaczył o futrynę, zrobił specjalnie, czy zegarek wpadł mu pod czołg.
Jeśli rys nie da się policzyć to znaczy, że koperta jest równo zjechana.
Porysowany dekiel i wgniecenie na kopercie.

Eee. Ty tak serio? Ja tam doskonale wiem, co to są ryski "od normalnego użytkowania". To są takie ryski. Które ma każdy stalowy zegarek. Nie ma opcji, że ich nie ma. Jeśli da się policzyć rysy, to znaczy, że to są dopiero żłoby i dopiero wtedy koperta jest zjechana. Czyli dokładnie odwrotnie :razz:

A kolesiowi chyba najlepiej faktycznie powiedzieć, że zegarek pechowo zeżarł pies :wink:

chomior - 2010-12-14, 19:27

Tomirek dawaj relację z drugiej rozmowy z Kapitanem Analno-Retentywnym.
patafian - 2010-12-14, 19:35

Tomirek - może się ten gość z kizimizi urwał

PS: gadałeś z nim 2 raz?

ALAMO - 2010-12-14, 19:38

Przyłaczam się do pytania :lol: - była beka część 2 :twisted: :?:
pisar - 2010-12-14, 19:39

Tomirek ja mam lepszy pomysł...na dyktafon w komórce go dawaj jak zadzwoni : )
Ghostdog - 2010-12-14, 19:41

Heheh pisar mnie ubiegł miałem pisał, żebyś to nagrał :lol:
Buczo - 2010-12-14, 19:45

Tomirek następnym razem jak zadzwoni, nagraj albo notuj. Dobrze byłoby taki scenogram przeczytać w oryginale :mrgreen:
Rudolf - 2010-12-14, 19:52

Z brzydkimi słowami .. :)
mickey - 2010-12-14, 20:12

Stary, naprawdę gratuluję cierpliwości. Dlatego ja telefon podaję już tylko w ostateczności ;)

Ale prawda jest taka, że jak coś wystawiasz na allegro to ludzie naprawdę mają czasem takie pytania, że w ciągu całego życia byś sam nie wymyślił...

Blaz - 2010-12-14, 20:23

Zadzwonił do mnie raz gość, który chciał kupić pasek. I mnie się pyta czy pasek ma wystające włosy. Przyznam się szczerze i bez bicia, że nie zajarzyłem o co chodzi. Spytałem się, ale ostrożnie, by nie wyjść na niekumatego, co to te wystające włosy. Po jakiejś pół godzinie dociekań okazało się, że dzwoniącemu popsuł się pasek, ale tak do cna. Pasek popsuty do cna był przez kilka lat popsuty tylko trochę. Tak, że z rozprutego przeszycia wyłaziły pojedyncze nitki. :shock: :mrgreen:
kaer - 2010-12-14, 20:28

Tomirek jesteś twardziel. Ja bym się poddał po 5 minutach :D
Aronus - 2010-12-14, 20:39

Blaz napisał/a:
Zadzwonił do mnie raz gość, który chciał kupić pasek. I mnie się pyta czy pasek ma wystające włosy. Przyznam się szczerze i bez bicia, że nie zajarzyłem o co chodzi. Spytałem się, ale ostrożnie, by nie wyjść na niekumatego, co to te wystające włosy. Po jakiejś pół godzinie dociekań okazało się, że dzwoniącemu popsuł się pasek, ale tak do cna. Pasek popsuty do cna był przez kilka lat popsuty tylko trochę. Tak, że z rozprutego przeszycia wyłaziły pojedyncze nitki. :shock: :mrgreen:

Uśmiałem się jak norka :lol: Wąsata norka

ALAMO - 2010-12-14, 20:46

A skąd ty masz wąsy, Krzychu :twisted: :?:
Aronus - 2010-12-14, 20:49

ALAMO napisał/a:
A skąd ty masz wąsy, Krzychu :twisted: :?:

Miało być włochata norka, ale coś się chyba nawąchałem za dużo środka do czyszczenia złotych kopert :lol:

Rudolf - 2010-12-14, 21:14

Aronus jeśli środek do czyszczenia złotych kopert ma podobny efekt jak klej do tapet to uważaj brachu :)
Svedos - 2010-12-14, 21:17

Tomirek,jesteś moim fanem :mrgreen: :wink: , ja bym mu się dawno kazał walić na ryj.
Tomir - 2010-12-14, 21:41

kolo zadzwonił.

Tym razem skupił się na ryskach. Poprosił mnie bym wziął lupkę zegarmistrzowską i centymetr po centymetrze opisywał ryski na kopercie. :mrgreen: Potem szkło, potem dekiel za szczególnym uwzględnieniem wgłębień na klucz (czy aby nie był otwierany, bo wie pan, jak był otwierany to są mikroślady). :mrgreen:
Potem pytał czy są mikroślady na uszach od zmian pasków. Na co ja, że są :mrgreen:
Między Bogiem a prawdą, to, żeby nie było rys pod lupą zegarmistrzowską to musiałby od nowości leżeć nieużywany w pudełku
Potem musiałem wykręcać i wkręcać koronkę czy aby na pewno gwint dobrze chodzi... :mrgreen:
Na końcu stwierdził, że lipa bo musiałby zrobić renowację całej koperty bo nie powinno być żadnych śladów używania.
Na moje pytanie dlaczego więc nie kupi nówki sztuki (na Allegro są po 849 u mocnego) nie odpowiedział... :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Podziękował i się rozłączył.

wielebny - 2010-12-14, 21:46

Tomirek napisał/a:
Poprosił mnie bym wziął lupkę zegarmistrzowską


Tomiro jesteś miszcz :mrgreen: ja bym nie wytrzymał

rybak - 2010-12-14, 21:46

Dzieki, niezle sie ubawilem.

Ciekawe, co on tam robil, jak Cie sluchal, a moze i lepiej nei wiedziec, bo calosc sie czyta jak opis dobrego seksu przez telefon... :mrgreen:

Nathan - 2010-12-14, 21:48

Eee... a nie chciał słuchać tykania przez słuchawkę? :D
Rudolf - 2010-12-14, 21:48

Jestem fanem tego gościa tyle czasu zawracać d... tylko po to by nie kupić :D
wahin - 2010-12-14, 21:48

Tomirek jestem pełen podziwu dla Twojej cierpliwości. Pan Dokładny po pierwszej rozmowie ze mną nie zadzwonił by już drugi raz :P
Tomir - 2010-12-14, 21:51

no w sumie rozłączył się dość szybko i niespodziewanie. Nawet o pasek już nie wypytał. Kto wie co tam robił...

Ciekawe czy to czyta? W pierwszej rozmowie mówił, że zna różne fora zegarkowe :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: W sumie całkiem prawdopodobne, że wpadnie na ten wątek.

Więc pozdrawiam pana dokładnego. Jak pan widzi sprawił pan nam na forum troszkę radochy w ten zimowy, ciemny wieczór. :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

ALAMO - 2010-12-14, 21:52

Nathan napisał/a:
Eee... a nie chciał słuchać tykania przez słuchawkę? :D


No właśnie ... Dziwne ... I słuchać jak zakręcany gwint szeleści ... Och ... Ach ... Ech ... Eee... Eeeeee... Uuuuu.... A to nie, ja już dziękuję za ten zegarek ...
:lol:

Blaz - 2010-12-14, 22:00

Wątek niebezpiecznie zdanża w kierunku niemieckiego kina moralnego niepokoju.... :mrgreen:
Łysy - 2010-12-14, 22:21

Ciekawe ile rysek sobie zrobił w czasie tej rozmowy .Nie wnikam na czym :wink: :lol:
rybak - 2010-12-14, 22:31

Blaz napisał/a:
Wątek niebezpiecznie zdanża w kierunku niemieckiego kina moralnego niepokoju.... :mrgreen:


Znaczy szwedzkiego...?

O Wikingow Koledze chodzi chyba...?

Obrazek --> http://img709.imageshack....951/worldhb.jpg

:mrgreen:

Blaz - 2010-12-14, 22:37

Sorry, w kinie moralnego niepokoju zatrzymałem się na latach 80-tych i nie zauważyłem, że Szwedzi przejęli nomen omen pałeczkę. :oops: :mrgreen:
Rudolf - 2010-12-14, 22:39

Blaz nie znasz szwedzkiego kina ! ... musisz to nadrobić .. wypożyczalni wideo już niema , ale jest torrent :)
chomior - 2010-12-14, 23:14

rybak napisał/a:


Obrazek --> http://img709.imageshack....951/worldhb.jpg

:mrgreen:



Intrygujący ten nawias w Meksyku :oops: :mrgreen:

Smok - 2010-12-15, 02:19

taka sentencja mi się nasunęła :mrgreen:

"Głupcy są genialni w swych niedorzecznościach, żaden mędrzec nie przewidzi swym rozumem, co ich głupota wymyśli" :mrgreen:

Santino - 2010-12-15, 09:17

Tomirek - Chyba lepiej dla Ciebie, że ten klient nie kupił od Ciebie tego sikora. Wygląda na to, że transakcja byłaby dopiero początkiem nieszczęścia ;-)
Tomir - 2010-12-15, 09:31

I dobrze, że nie kupił :) Mam już dwóch kupców. Jeden chce zapłacić część gotówką a część w naturze w postaci G-Shocka GW-9200 :mrgreen: przyznam, że ta opcja bardzo, bardzo mnie kusi bo kiedyś miałem tego Dżi, potem sprzedałem a potem bardzo żałowałem i cały czas za mną ten zegarek chodzi :mrgreen:
Jak wszystko wypali to jutro dobijemy targu.

Santino - 2010-12-15, 09:47

No i gut ;-)
Aronus - 2010-12-15, 10:21

Kupujący są czasami tak porąbani, że szok. Ostatnio sprzedałem pudełko na zegarki. Wysłałem UPS sprawdziłem w UPSie, że dotarło na następny dzień i luzik. Po tygodniu dostaję maila od kupującego, czy ja mu to pudełko wysłałem, no to piszę, że tak i wysyłam maila ze skanem listu przewozowego, po dwóch tygodniach ten sam mail, no ta ja znowu wysyłam potwierdzenie, od UPS, że przesyłka odebrana. Oczywiście zero odpowiedzi. Próbowałem zadzwonić do gościa, ale na allegro podał błędny nr tel. Po trzech tygodniach dostaję inforację od allegro, że kupujący domaga się wysłania towaru. Na szczęście kupujący zażyczył sobie wysyłkę do pracy więc znalazłem w necie numer tel do jego pracy. Zadzwoniłem powiedziałem mu, jaka Pani u niego w pracy odebrał tą paczkę. Pani oczywiście nie pamiętała o żadnej paczce z przed trzech tygodni. Facet widział, że podał błędny nr tel na allegro :shock: a żadnych maili z mojej strony nie otrzymał. Powiedziałem, że mam podpis na dokumencie UPS i tyle z mojej strony. Chyba musieli się dogadać, bo od dwóch tygodni cisza.
nick555 - 2010-12-15, 13:14

Jaja panie jaja. A czy ten kupujący to nie miał na imie Leszek?

Aronus różne cuda się dzieją właśnie jak są jakieś po!@#$% adresy. JA kupowałem pudełko od sikkensa na samym początku jak sie pojawiło na bazarku kizi. Wysyła od razu jutro. Minął tydzień niema. No to piszę że nie ma. Wysłąne bla bla poczta ma opóźnienia. No dobra myślę ma opóźnienia. Po następnym tygodniu piszę że nie ma i proszę o numerek z dowodu nadania żebym mógł sobie poszukać na co on mi na to że właśnie przed godziną wszystkie wylądowały w niszczarce... Mam to szczęście że na wsi listonosz wszystkich zna jak łyse konie to się znalazło... Tyle że data wskazuje na nadanie mniej więcej w momencie pierwszego mojego monitu :)

BTW. Czy ja nienormalny jestem trzymając potwierdzenia do momentu aż się na 100% nie dowiem że doszło? Nawet jakbym miał ich 50 to jaki to problem?

Svedos - 2010-12-15, 13:19

JA tak robię, trzymam potwierdzenie do momentu az mam pewność że dotarło.

A co do poważnej odpowiedzi na temat zakupu używanych zegarków, zawsze jak kupuję to mam pełną świadomość tego że zegarek jest używany, zakładam zawsze z góry że jest gorzej niż sprzedający opisuje, wtedy nie ma rozczarowań i wiem że cena za jaką nabywam jest zaakceptowana z całym dobrodziejstwem...zegarka.

Blaz - 2010-12-15, 13:36

nick555 napisał/a:


BTW. Czy ja nienormalny jestem trzymając potwierdzenia do momentu aż się na 100% nie dowiem że doszło? Nawet jakbym miał ich 50 to jaki to problem?


Ja się tego nauczyłem dwa lata temu, gdy trafiłem na choleryka, który rozpętał burzę na allegro, bo moja przesyłka do niego nie dotarła. Ostatecznie dotarła po trzech tygodniach. A ja awizo wtedy wyrzuciłem i żyłem w obawie, że kupujący mnie zaciuka. Aha, kupujący też był z Warszawy i list trzy tygodnie nie mógł dotrzeć na odległość około 3 kilometrów. Ja bym w tym czasie list piechotą zaniósł dziesięć razy i zdążyłbym się na nogach ogolić, ale klijentnaśpann. :twisted:

ALAMO - 2010-12-15, 13:37

nick555 napisał/a:
BTW. Czy ja nienormalny jestem trzymając potwierdzenia do momentu aż się na 100% nie dowiem że doszło? Nawet jakbym miał ich 50 to jaki to problem?


U mnie w domu jest całe pudełko takich potwierdzeń - 90% jest Agi za rózne duperele z Allegro po małej. I całe szczęście, bo w życiu byście nie zgadli jakie cyrki ludzie są w stanie wyczyniać za 10 zł ...

maciek - 2010-12-15, 13:40

nick555 napisał/a:
Jaja panie jaja. A czy ten kupujący to nie miał na imie Leszek?

Aronus różne cuda się dzieją właśnie jak są jakieś po!@#$% adresy. JA kupowałem pudełko od sikkensa na samym początku jak sie pojawiło na bazarku kizi. Wysyła od razu jutro. Minął tydzień niema. No to piszę że nie ma. Wysłąne bla bla poczta ma opóźnienia. No dobra myślę ma opóźnienia. Po następnym tygodniu piszę że nie ma i proszę o numerek z dowodu nadania żebym mógł sobie poszukać na co on mi na to że właśnie przed godziną wszystkie wylądowały w niszczarce... Mam to szczęście że na wsi listonosz wszystkich zna jak łyse konie to się znalazło... Tyle że data wskazuje na nadanie mniej więcej w momencie pierwszego mojego monitu :)

BTW. Czy ja nienormalny jestem trzymając potwierdzenia do momentu aż się na 100% nie dowiem że doszło? Nawet jakbym miał ich 50 to jaki to problem?


nie strasz nick, ja dziś kupiłem...

Maxio - 2010-12-15, 14:01

...ale fajnie się czytało...


...Tomirek, twardziel jesteś, ja bym nie dał rady. Pewnie po jakiś 5 minutach, w niezwykle kulturalny sposób dałbym mu do zrozumienia, że chyba uciekł z zakładu zamkniętego.

...co do wszelkiego rodzaju listów przewozowych i innych takich dupreli, to też trzymam do momentu potwierdzenia przez kupującego, że dotarło.

pomyslownik - 2010-12-15, 14:55

Tomirek jeden z lepszych dialogów jakie czytałem, w połowie bylem pewien ze zadzwonił do Ciebie Detektyw Inwektyw... Co do Allegro - mam prostą zasadę - tylko kupuję :grin:
Aronus - 2010-12-15, 15:01

Nick specjalnie sprawdziłem, ale nie. Mi się czasami też nie chce sprzedawać, ale za dużo kupuję :mrgreen:
crayzee - 2010-12-15, 19:51

Na Allegro, jak w życiu, bywa różnie.

Raz miałem przyjemność z kupującym, który kupił 5 ruskich bransolet za 5 PLN, po czym napisał mi, że w zasadzie powinien dać mi negatywa, bo stan bransolet był odmienny od jego wyobrażenia (było dokładne zdjęcie w aukcji). Nie wystawi jednak negatywa, bo aukcja była za 5 PLN :shock:

Dwa pozostałe przypadki z Kizi:

1. Facet kupuje zegarek z dokładnymi zdjęciami i opisem. Po czym zaczyna mi pisać PW, że stan jest "diametralnie" różny od opisanego przeze mnie i że został biedaczek wprowadzony w błąd. Bombardował mnie mailami przez kilka dni, proponując ugodę poprzez moderatorów i tym podobne kwiatki (co najśmieszniejsze na samym początku powiedziałem mu, że jeśli zegarek się mu nie podoba, to zgodnie z moją własną etyką handlową zaakceptuję jego zwrot). Chyba panu chodziło jednak nie o zwrot zegarka, który nabył za 35 PLN, ale o ulżenie sobie w nędznej egzystencji, bo brnął dalej. W pewnym momencie został potraktowany z buta, musiał się strasznie zmartwić, kiedy przestałem reagować na jego PW.

2. Koleś kupuje u mnie zegarek i zaczynają się ochy i achy, że stan jest nie taki... Piszę grzecznie, że stan był dokładnie opisany i były superdokładne zdjęcia. Radziecki zegarek kwarcowy miał problemy z modułem, o czym wspomniałem w ofercie, dodając, że IMHO walory wizualne tego zegarka są 9/10, a moduł działa, ale nie trzyma dokładności chodu. Kolega jednak spodziewał się najwyraźniej Patka za cenę Pobiedy. Ponieważ jednak byłem stanowczy, zmienił płytę - otóż jest biednym studentem i naprawa zegarka jest ponad jego możliwości finansowe, a jest hobbystą (ze stopki forumowej widzę, że kolekcjonuje elektryki i LED-y z lat 80-tych, biedny student). No i proponuje mi obniżenie ceny. Równie grzecznie zaproponowałem anulowanie transakcji - z terrorystami nie negocjuję. :mrgreen: Facet zegarek odesłał, a po kilku dniach na forum ogłasza wyprzedaż, bo, uwaga: BYŁ W KASYNIE NAROBIŁ SOBIE DŁUGÓW. Miałem ochotę mu napisać, że jak się jest idiotą, to trzeba ponieść po męsku konsekwencje, a nie robić durnia z innych.

P.S. Po tych przygodach dochodzę do przekonania, że spora część bywalców Kizi ma problemy ze sobą...

Svedos - 2010-12-15, 19:55

crayzee napisał/a:

P.S. Po tych przygodach dochodzę do przekonania, że spora część bywalców Kizi ma problemy ze sobą...


Nie może to być :mrgreen: :razz: :wink: :lol:

Santino - 2010-12-15, 22:15

Złośliwcy :razz:
bow - 2010-12-16, 07:32

Bywam na Kizi, a problem mam z Wami, dranie!!! Kupujecie to co ja, nigdy Wam tego nie wybaczę!!! :lol:

Potwierdzeń nadania nigdy nie wyrzucam, małe są, niech se leżą. Mam już sympatyczną kupkę, która służy mi za bazę adresową recydywistów, którym często coś wysyłam.

Do tego zawsze preferuję priorytet, złotówka więcej nie jest warta ciekawych przemyśleń różnych ludzi...

patafian - 2010-12-16, 08:06

Zupełnie nie rozumiem tego sarkastycznego tonu, w którym się kumotrze Svedos wypowiadasz o talibach z kizimizi :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Svedos - 2010-12-16, 08:35

Ja też nie rozumiem :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :wink:
Rudolf - 2010-12-16, 10:37

Ja rozumiem ;)
Zinajda - 2010-12-28, 20:01

Nieco OT, ale że związane z zakupem i IMO zabawne więc opowiem. Otóż nabyłem sobie buty w sklepie producenta, mają wysłać kurierem. Następnego dnia telefon "Mówi kurier, gdzie to jest to 8E? Za bramą, bo tu jest tylko 8? No, za bramą, ale jak to, nie ma - gdzie Pan jest? No na Wieszcza 8! W Otwocku??? Nie, we Wrocku! (w sklepie pomylili kod zamiast 05 - 50 a w rozdzielni patrzyli TYLKO na kod).
tessio - 2010-12-28, 20:04

Zawsze patrzą tylko na kod.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group