Czwarty Wymiar
...world wide watches...

Pogadajmy o... - Urzekła mnie Twoja historia...

Ghostdog - 2009-11-21, 01:14
Temat postu: Urzekła mnie Twoja historia...
Koledzy nie znalazłem takiego tematu, a może po prostu jestem ślepy :lol:

Jak zaczęła się Wasza przygoda, zabawa z zegarkami?



U mnie zaczęło się to w kwietniu tego roku czyli zasadniczo niedawno. Pewnego wieczoru oglądałem zegarki i stwierdziłem, że kupię sobie jakiś. Wybór padł na Timexa czytałem opinie i różne takie cuda trafiłem na kizi i się zaczęło na poważnie :D Następny był Tissot Desire, ale że bardzo spodobał się mojemu tacie więc on teraz go nosi :) Zagłębiając się w tematy zegarkowe złapałem wielką zajawkę na zegarki ruskie. Kupiłem Pobiede i Poljota lecz ten drugi poszedł szybko na sprzedaż. Masowe oglądnie zegarków po kilka godzin dziennie utwierdziły mnie w przekonaniu, że to jest własnie to :D



Na początku przygody po odkryciu kizi podobała mi się tam atmosfera sami ludzie z zajawką, kultura i ogólnie świetny klimat. Potem wysyp wojenek, przepychanek i jakoś zrobiło się mdło. No ale światełko w tunelu (nie był to nadjeżdzający pociąg) pojawiło się China Watch i mam miejsce gdzie moge bez przeszkód zazdrościć, podziwiać i dodawać do wish listy zegarki :D



To by było na tyle moich przemyślen w przerwie jak 5 miesięczny bobas moich znajomych, którzy poprosili mnie i moją lubą o przypilnowanie go w nocy. I znowu płacze :D :lol:

feleksc - 2009-11-21, 17:31

ja miałem zegarki od pierwszej komunii,pierwszy nazywał sie zaria był pozłacany i nie do konca męski(nosi go jeszcze moja siostra :shock: ) potem był ojcowy poljot,start - całe setki ruskiego sprzetu,potem pierwszy elektronik piratron, pierwszy szwajcar...oczywiscie atlantic,niemiec i znowu ruskie. potem były bazarki i pierwszy komandir,a jeszcze potem pierwszy casio w komisie bodaj, i tak od tamtej pory są ze mną zegarki zawsze ... :D
Cytat:
Na początku przygody po odkryciu kizi podobała mi się tam atmosfera sami ludzie z zajawką, kultura i ogólnie świetny klimat.
eee tam nigdy nie było fajnego klimatu,chyba że wewnatrz na którymś podforum,zawsze za to byli równi i równiejsi
Ghostdog - 2009-11-21, 18:38

Ja na początku nie zauważałem, że tam taki cyrki dopiero potem wyszło, że wygląda to troche gorzej :lol:



A ja odkopałem niedawno swój zegarek z komunii. Jak będę w domu to zrobię foty i wrzuce pochwalić się :D Miał baterie, która działa przez 10 lat i był czarny i w ogóle świetny :D

wahin - 2009-11-21, 19:00

U mnie zaczęło się od wiszących.

Kiedyś szukałem informacji na temat jednego z nich i zawędrowałem do kicikici, zacząłem powoli przeglądać i trafiłem do działu radzieckiego i wpadłem.

Miejsca na ścianach na wiszące skończyły się i trzeba było się znaleźć sobie jakieś mniejsze hobby :)

Teraz jestem tutaj na kici zaglądam bardzo sporadycznie, zazwyczaj gdy pojawi się gdzieś na forum link do jakiegoś omawianego tematu.

crayzee - 2009-11-21, 19:19

Pacholęciem będąc, nosiłem z dumą komunijną Montanę z melodyjkami. Ach, co to był za powód do dumy :wink: . Później jakieś plastikowe chińskie elektrony (proszę o wycięcie tego fragmentu wypowiedzi w montażu), potem kolejno:



MB Rusudan kwarc

Timex Ironman

kwarcowy chronograf Timexa - leży sobie do dzisiaj w szufladzie i jakoś żal mi się go pozbyć.



Przy okazji 30-tych urodzin pojawił się pomysł zakupu ZEGARKA. Wypatrzyłem sobie na Alledrogo Atlantica Worldmastera z czarną tarczą, ale jakoś nie pasowała mi cena. Przy okazji niejako przypadkiem zajrzałem na radzieckie vintage. Parę dni później z rodzinnych zbiorów pozyskałem dziadkowego Poljota i wujkowego Bałtyka. Później zacząłem przepłacać na Allegro. Potem kizi i poznana tam rusofilska ferajna umocniła mnie w nałogu.



Ukrywam budżet zegarkowy przed żoną... potajemnie spotykam się z zegarmistrzem... czas spędzam na forum lub nakręcając zegarki..



Mam na imię Bartek i jestem zegarkoholikiem :D

tessio - 2009-11-21, 19:29

Ja uczciwie kupiłem sobie podrabianego Tag Heuera Carrere nie mając pojęcia co to za firma i byłem bardzo szczęśliwy. Szczęście nie trwało jednak długo, ponieważ trafiłem na kmziz i dowiedziałem się, że będę burakiem nosząc dalej to coś... dlatego w drodze wymiany na banknot dwustuzłotowy obdarowałem tym wytworem chińskiego zegarmistrzostwa swojego kolegę 8) Niedługo potem odpadł mu chyba jeden przycisk od "chronografu". Musiałem podzielić się z wami tą niesamowitą historią :roll:
wahin - 2009-11-21, 19:32

crayzee napisał:
Ukrywam budżet zegarkowy przed żoną... potajemnie spotykam się z zegarmistrzem... czas spędzam na forum lub nakręcając zegarki..
:P Skąd ja to znam :shock:
crayzee - 2009-11-21, 19:38

Przestałem płacić mu przelewem, bo miałem potem trudne rozmowy z połowicą :D :D

A na zaczepki "ile ja to nie wydaję" odpowiadam: "byłoby o wiele gorzej, gdybym pił i palił" :D :D :D

ALAMO - 2009-11-21, 19:47

Mom pierwszym zegarkiem był Atlantic WM dziadka - słuchałem tykania odkąd pamiętam...

Potem były tatowe Pojoty i Seiko....

Potem przyszedł czas gdy wypadało sie stać komunistą, w zamian za co dostałem Rakietę. Nakręcana, z 2609 w środku!

Później nadeszłą era kwarców - były rózne z Hong-Kongu a to z kalkulatorem, a to z latarką, a to rozkładajace się w robota... :wink:

W 1988 roku przyszedł kwarcowy, elektromechaniczny Poljot. Pożył do kąpieli w naszym słonym morzu :wink:

Później przyszedł czas Q&Q, Casio, Seiko 5 ...

Do dziś obiecuję sobie, ze kupię Citizena EcoDrive, i na deklu wygraweruję "od Babci" - na tytanowego Babunia miała dla mnie odłożone na 18te urodziny, ale wcześniej uratowała mnie gdy pierwszy raz rozbiłem samochód Taty i trzeba go było w tajemnicy naprawić przed powrotem rodziców z wczasów :wink: ... Obiecuję sobie, i obiecuję - ale za kazdym razem stwierdzam że nie ma takiego zegarka który chciałbym opatrzyć tym grawerem, bo lepiej nosić to w sercu, niż na ręku w jakimś Citku :wink: ...

A później zacząłem pracować, i ze zgrozą zauwazyłem że zwiększył mi się budżet dyspozycyjny, a świat jest pełen takich ślicznych zegarków ... :wink:

W tej chwili w szafie stoi/leży/chodzi :wink: jakieś 400 sztuk, i zaczynam je podejrzewać o chów wsobny :wink: ... Kolekcja ani myśli się zmniejszać ... :wink: I trzeba będzie z tym coś zrobić (zwiększyć metraż wystawowy :P ?)...

Ghostdog - 2009-11-21, 19:49

Tekst nie pije i nie pale więc zegarek moge kupić na 95% działa :lol:
Darecki - 2009-11-21, 20:51

Moja przygoda z zegarkami zaczęła się w sumie niedawno. Wcześniej miałem kwarce przeróżnych marek takich jak Secko, Fuji, Sharp itp. Wtedy jakoś nie zwracałem większej uwagi na zegarek, wychodziłem z założenia, że to tylko urządzenie do mierzenia czasu. Moim pierwszym prawdziwym zegarkiem była seiko 5 mojego taty. Pewnego dnia znajomy poprosił mnie czy popołudniu/wieczorkiem nie pomógł bym mu wnieść kilka mebli do domu. Oczywiście się zgodziłem i był to dla mnie pechowy dzień. 5 była na bransolecie, przy wnoszeniu zaczęła mnie uwierać w rękę i włożyłem ją do kieszeni :( . Podczas wnoszenia biurka po schodach jakoś niefortunnie rant dobił do kieszeni i usłyszałem tylko pęknięcie szkiełka :( Boże mało się nie popłakałem, szkło, tarcza, wskazówki wszystko było zniszczone. Ten zegarek miał tyle lat co ja ale jakoś nie podjąłem się jego renowacji :) Od tamtego czasu wszystko się zaczęło i trwa do dziś... :P
Svedos - 2009-11-21, 21:07

A u mnie zainteresowanie wszystkim co ma jakiś mechanizm było od dziecka. A najbardziej fascynowały mnie zegarki i dźwięk jaki się z nich wydobywał. Nie mam komunijnego zegarka, bo ........nie dostałem. Pierwszym moim naręcznym zegarkiem był Poljot Telewizor, bardzo długo miałem Chronograf RUHLA, w między czasie różne kwarce i jeden elektronik, też Ruchla( mam go do dzisiaj). Kilka kieszonkowych które nosiłem zamiast naręcznego, też Ruchle ( pozostała mi do dzisiaj tarcza z mechanizmem i jedną wskazówką). Tak na prawdę to kręciłem się wokół zegarków, nawet był moment że po skończeniu podstawówki moja Mama "obstukała" mi praktyki u zegarmistrza, ja jednak wybrałem Technikum Samochodowe. Prawdziwe zainteresowanie przyszło jakieś 20 lat temu, a uzależnienie jakieś 10 lat wstecz....i tak trwa do dzisiaj.
A. ...wski - 2009-11-21, 21:38

Ciekawy temat i dobra pora na wspomnienia.



U mnie obecny 'ciąg" zaczął się w roku 2002 (choć już wcześniej lubiłem zegarki, podobnie jak inne takie gadżety).

Otóż wtedy się wreszcie "na stare lata" ożeniłem i w podróży poślubnej zahaczyłem m.in. o San Marino.

Tam, w jednym z typowych "polskich" sklepików kupiłem kwarcowego Tissota Classic Desire za całe 120 euro (zona dostała kwarcowego Citizena).

Był to zresztą (z perspektywy dzisiejszej patrząc) wspaniały moment, bo byłem święcie przekonany. że mam prawdziwie prestiżowy zegarek.



Ale po powrocie chciałem się czegoś dowiedzieć o moim Tissocie, więc znalazłem stronę firmy.

A potem znalazłem strony innych firm...



I już poszło - w roku 2004 odkryłem Klub MZiZ, który wtedy był raczej wąskim gronem bardzo miłych hobbystów, dysponujących imponującą mi wiedzą. Po paru miesiącach zapisałem sie do tegoż Klubu.



Potem odkryłem forum GMT.



A potem, Drogie Dziatki, dowiedziałem się, że istnieje kolejne forum...

ALAMO - 2009-11-21, 21:45

A na nim - banda całkowicie niegodnych zaufania podrupkowiczów bez honoru :wink: - i ludziska jakoś tak stwierdzają że im w takiej bandzie co się nie zapina pod szyję, i nie obrzuca kałem że ktoś zakładał czarne buty przed osiemnastą - całkiem miło :wink: ...
pisar - 2009-11-21, 22:16

U mnie zaczelo sie jak zawsze od Atlantica na komunie (jednak wtedy mania nie wystartowala)...minelo troche lat a nawet wiecej i tak trafilem na forum kmziz...

Tam po miesiacach obserwacji zakochalem sie w ruskich i podjalem decyzje o zakupie pierwszego swojego "normalnego" zegarka czyli Aviatora Poljota.

Mialem poprostu zakupic zegarek do codziennego noszenia i koniec...a skonczylo sie tak ze wjechalem w temat na maxa i zakochalem sie w zegarkach.

Nastepnie poszukiwania i jedynie marzenia gdyz te wynajdowane na kmziz to kosmiczne budzety na ktore prawdopodobjie nie bedzie mnie szybko stac (ponadto przy naszych normalnych zarobkach mysle przegiecie by brac zegarek na kredyt itp.).



Tak trafilem tu do Was chlopcy i zaczelo sie...

Na wanted liscie juz kilka jesli nie kilkanascie pozycji i z kazdym dniem przegladani aforum lista rosnie :)

andre - 2009-11-21, 22:43

To było tak dawno :wink: Na komunie dostałem Wostoka-garniturowca.Nosiłem go do trzeciej klasy liceum kiedy to komuś go sprzedałem...Kupiłem od kolegi mechanicznego TIMEXA.Wytrzymał pięc lat katowania bo to był model specjalny ponoć odporny na wszystko.Potem miałem duński zegarek elektroniczny z fotoogniowem.Niestety nie wiedziałem ze w środku to nie dwie baterie ale bateria i akumulator i zepsułem.Potem Montana z melodyjkami.Pod koniec lat osiemdziesiatych dostałem od wuja przepiękna kieszonkę Galone.Była zepsuta.Dałem do kapitalnego remontu do Jankowiaka w Gnieznie (Mistrz mistrzów zegarmistrzostwa-główny egzaminator w regionie).Wydałem na remont dobre 50% pensji ale było warto.Kilka lat pózniej z braku kasy sprzedałem.Następna była złota Doxa ktora również z braku kasy sprzedałem.Pózniej wiele różnych badziewi.W końcu trafilem na Kizi.Teraz mnie już na Kizi nie ma :wink:
Kyle - 2009-11-22, 00:24

cóż, historia zaczyna się jak inne - elektronik na komunię, później były kolejne elektroniki (z melodyjkami, z kalkulatorem, z grami). Później jakaś dziura w pamięci, chyba w ogólniaku nie nosiłem zegarka, nie pamiętam. Na studiach miałem sporych rozmiarów (jak na ówczesne standardy0 Reeboka, który udawał divera (coś było jakby bezel, ale nieruchomy, i coś jakby luminova), ale przede wszystkim laskom się podobał, a na tzw. okazje miałem kazia miałem z czarną tarczą od późniejszej zony (leży jeszcze w szufladzie). Z okazji ślubu dostałem od mamy złotego kwarcowego Tissota, z którego byłem bardzo dumny, nosiłem przez ładnych kilka lat (do garnituru), choć wiedziałem, że nie jest to najwyższa półka zegarmistrzowska, gdyż kiedyś czytałem w Polityce artykuł o zegarkach, m. in Patkach. Wreszcie tak ze dwa lata temu, z okazji istotnej zmiany statusu zawodowego, postanowiłem, że muszę mieć jakiś świetny zegarek, a ponieważ często chodzę w garniturze i naprawdę do lubię, byłem ukierunkowany na klasykę. Oczywiście trafiłem na kizi, najpierw sporo czytałem, w końcu się zarejestrowałem. Istotnym odkryciem było dla mnie, że zegarki nie napędzane baterią ciągle są produkowane, i co więcej, cieszą się dużą estymą (i wyceną), choć mniej dokładne od kwarców (totalny paradoks - tak mi się zdawało, zanim ogarnęło mnie znane uzależnienie). Jakiś czas biłem się z myślami czy kwarc czy mechanik (trochę bałem się możliwych kaprysów tego ostatniego), w końcu jednak dojrzałem i na próbę wziąłem sobie seiko "5" (aviatorka). Próba okazała się udana i szybko wpadłem w nałóg, nabywając kolejne pozycje (aviatorek w międzyczasie odszedł z powodu zbyt małego rozmiaru nawet jak dla mnie)



dodam jeszcze, że z dzieciństwa pamiętam jeden incydent, a mianowicie w szufladzie leżakował jakiś stary zegarek "zloty", w którym jak się nim poruszało to coś tak śmiesznie jakby się kręciło. Ponieważ nie działał, został zbyty jakiemuś facetowi, który chodził po blokach i skupował takie starocie. Teraz cholernie tego żałuję. Biorąc pod uwagę majętność rodziny nie była to pewnie omega ani nawet worldmaster, tylko zapewne rusek, ale i tak szkoda pamiątki

Ghostdog - 2009-11-22, 00:35

Nawiązujące do postu Andre i wyprzedaży zegarków przy braku kasy też miałem takie opcje i musiałem pozbyć się kilku zegarków, które naprawdę lubiłem, ale zawsze przy sprzedaży mam mocne postanowienie, że jak tylko będzie mnie stać to kupię dokładnie ten sam zegarek :D
ROBAK - 2009-11-22, 12:48

U mnie wszystko zaczeło się od jednej Sławy



http://img14.imageshack.us/i/salava.jpg/

http://img695.imageshack.us/i/1607465051.jpg/



Kupiłem ją kiedyś przypadkiem na Ukrainie, jak wruciłem do domu zacząłem szukać w internecie wszelkich informacji na temat zegarka, znalazłem od razu wiele modeli które mi się też spodobały, trafiłem oczywiście na KMZIZ,i trak już poszło z górki

ALAMO - 2009-11-22, 12:56

O! Fajna ta Sława, i już rosyjska ? Ciekawostka :)
teston - 2009-11-22, 13:10

Zegarki były w moim życiu od dawna jeśli nie od zawsze. Nie dostałem żadnego na Komunię bo miałem jakieś już wcześniej. Początkowo były to czasomierze radzieckie (traktowane wówczas jak zło konieczne), czy Ruhle.

Około roku 1980 pojawiły się pierwsze kwarce LCD, miałem nawet radziecką Elektronikę, bardzo wielką, która pokazywała tylko godzinę i minutę, potem ją przechandlowałem czego oczywiście bardzo żałuję, wtedy szczytem marzeń był elektronik z budzikiem. Na początku lat 90-tych zacząłem kupować zegarki z innej strefy, tzn. Q&Q, Citizena czy Casio, przełom nastąpił w roku 1997, kiedy porządkując szpargały znalazłem Delbanę po Dziadku, którą kupił w roku 1947 lub 48. Zachwyciłem się, że wciąż działa, kazałem oczyścić i wyregulować werk oraz usunąć resztki chromu z koperty:



wtedy zaczął się mój powrót do mechaników.

W następnym roku kupiłem automatycznego Tissota PR-100 (cacko, mam gom oczywiście do dziś) za kompletnie szaloną (wówczas) kwotę.

Jakieś 3 czy 4 lata temu odkryłem Kizimizi i przestałem być jednozegarkowcem. Uzależnienie od zegarków postępuje i ma się dobrze.

W planach mam jeszcze Hamiltona X-WIND, Alphę Paul Newman, Seiko SKX 007, a co do Chińczyków to zobaczymy, co jeszcze wypuszczą.

Jak u wielu z Was, moja pasja komplenie nie znajduje zrozumienia u żony, toteż aby napisać to wszystko musiałem poczekać aż wyjdzie z domu :oops:

Swissmaker - 2009-11-22, 18:05

Wszystko przez niego:







Ojciec dostał go na początku lat 90 od matki z okazji obrony pracy doktorskiej. Wtedy był to jeden z lepszych i droższych modeli Tissota, pomimo że kwarc :D Nosił go przez ok. 7 lat, potem dostał Longinesa a ta maszynka poszła w odstawkę :D Kilka lat temu szukając czegoś natrafiłem na niego, zmieniłem baterię, wyczyściłem, zacząłem nosić ale z czasem zauważyłem że jeden to mało. Kupiłem potem kolejnego kwarca (to był chyba Fossil :P ) potem zaczęły dochodzić kolejne i kolejne i tak zostało do dziś :D I coś mi się nie widzi aby miało się preko skończyć :D

CornCobbMan - 2009-11-22, 18:42

U mnie początki sięgają podstawówki, kiedy to z "komunijnych" pieniędzy postanowiłem zakupić zegarek. Była to mechaniczna Rakieta. Potem zdradziłem ją dla elektroników z 7 czy 16 melodyjkami - obowiązkowy dodatek do dekatyzowanych spodni :) . Potem miałem kilka mechaników - jakieś Pobiedy noszone, gdy bateria siadła w elektroniku. Potem nosiłem kilka lat zegarek zacnej firmy Q&Q (wygrany w konkursie radiowym), który to straciłem podczas jakiejś ostrzej zakrapianej imprezy (chyba to były juwenalia). Wtedy to zakupiłem sobie prosty model Casio który służył mi prawie 10 lat. Rok temu zauważyłem na nim wżery i postanowiłem kupić nowy porządny zegarek. Szukając trafiłem na Kizimizi i zacząłem szukać wszystkich swoich starych zegarków. Część przywróciłem do życia. A ów wybrany zegarek to GP, który pokazywałem w galerii. W międzyczasie wpadła kwarcowa Certina na codzień, a potem zachciałem mieć komandira, a to spodobał mi się na Allegro jakiś Poliot, itd, itd......

A potem kupiłem swego pierwszego Chińczyka - mechanika...

:)

Rudolf - 2009-11-23, 16:13

U mnie to było tak :

Zawszee były jakieś zegarki poljot - montana 16 melody (kawał shitu mam gdzieś ją do dziś). Dawno temu jeden z Zegarmistrzy sprzedał mi zegarek który dostał nadprogramowo od Casio - tak promocja dla wspópracowników . I tak stałem sie właścicielem pierwszego G - Shock , jak później sie okazało z edycji specialnej i jeszcze doszedł inny G którego sprzedałem czego do dziś nie mogę zrozumieć czemu - gdyż jest on już "very rare"

Zaczynam interesować sie tematem czytam czytam i kolekcjonuje powoli, skupuje ostro :)

Po czym okazuje że nie ma z kim w kraju rywalizować lub wymieniać - nic - jest paru kolekcjonerów - ale szybko zostawiam ich w tyle. Normalni mają 1- 2 G i koniec

Rejestruje sie na kizi ich podforum G - nic nie wnosi - okazuje sie że mam wiedzę - która i tak sie nie przyda "Którego G na komunie lub dla siebie" " Czy to oryginalny G Bape za 30$" ... :) Fuuck yeah man

Wieje nudą

Zaczynam czytać ruskie i o nurasach

Nadal jestem jedynym członkiem Wu - TanG - Clan :)

Załamanie kolekcjonerskie - sprzedać wszystkie G i kupić prawdziwy zegarek Swiss made mechanical ... they costs too much 4 ya

Zaczynam sobie zbierać Amfy i komandiry jako najbardziej wytrzymalsze :)

Facet w salonie gdy chce obejżeć seamastera mówi mi żeby se garniak kupił

Mało nie dochodzi do rękoczynów BHP .

Kizia coraz bardzie staje sie duszna i flustrująca - awantury i przepychanki

Dołaczam do chińskiego undergroundu :)

Terażniejsza Terazniejszość :)

Zbieram G do mojego Wu-tanG Clanu - po cichu liczę że może ktoś do mnie dołączy !

Interesuje sie wszystkimi zegarkami zgodnie z moim hasłem No ....

Pozdrawiam

kubama - 2009-11-23, 16:38

Fajne zegarki nosilem w podstawówce. Wujo był zegarmistrzem. Miałem Poldka i Wostoka o ile dobrze pamietam. Wszystkie trafił szlag jak pojawiły się kwarce.



Najpierw miałem jakiegoś z delfinem czy innego szita, potem z 7 melodyjkami ... a może 8 ... qwa ale to był lans. Potem miałem z kalkulatorem. Ten był w pytę. Nosiłem go do liceum. Potem kolejny raz pękło ucho i nie dało rady pokleić. Potem był jakiś ruski kwarc - dośc dyskretny, mały, czarny ze złotymi wskazówkami. Potem był podobny Casio. Chyba gdzies go mam.



W okolicach pierwszego roku studiów kupiłem swojego pierwszego Edifica. Kumple nazywali go plastikowy-stalowy bo to był taki plastik pociągnięty farbką. Też go gdzieś mam to posta uzupełnię. Służył długo. Chyba 6-7 lat i zastąpiłem go kolejnym Edificem. Ten przetrwał znów 6-7 lat i kupiłem kolejnego Edifica. Tego opchnąłem na kizimizi bo nastąpił powrót do mechaniczniaków.



Załapałem zajawkę od mojego byłego szefa. Najpierw kupiłem Blue Angelsa, a potem już poszło gładko. Banda Rusków, jakiś Szwajcar z nieistniejącej już fabryki, Seiko i wreszcie Chińczaki. Natchnieniem była rzecz jasna ordynarna podróbka, które nazwy wymówienie jest porównywalne do puszczenia bąką w teatrze.



Poza tym mam fazę na paski hand made i klamry. :)



No ... to tak w skrócie :wink:

Smok - 2009-11-23, 22:54

Zainteresowanie zegarami mechanicznymi zaczęło się u mnie za sprawą starego ściennego Gustava Beckera. Pewna osoba z rodziny poprosiła mnie o zawiezienie zegara do zegarmistrza bo przestał chodzić. Zegar oddałem do zegarmistrza - po rzekomej naprawie i 5 lub 6 poprawkach w końcu zaczął chodzić. Później okazało się, że ów zegarmistrz umie jedynie założyć baterie do taniego zegara, ale oddając do niego Beckera oczywiście o tym nie wiedziałem. Przez te poprawki zacząłem się tak oględnie interesować zasadą działania zegarów mechanicznych i to było na tyle. Kilka miesięcy po ostatecznej naprawie Beckera zmieniłem pasek w zegarku, który nosiłem na ręce (był to jakiś tani kwarc). Nowy pasek (nie wiem z czego był) powodował swędzenie, zaczerwienienie - jakiegoś uczulenia dostałem od materiału, z którego był zrobiony. W tym momencie pozbyłem się na dobre zegarka naręcznego i zacząłem szukać kieszonkowego. Na bazarze trafiłem na noworosyjską Mołnię. Podobała mi się to kupiłem. Ten sam sprzedawca miał jeszcze noworosyjskie komandiry. Jeden z nich tak mi się podobał, że kupiłem go pomimo uczulenia - pomyślałem niech leży, może kiedyś będzie w użytku. Po pewnym czasie uczulenie przeszło. Mołnie wyjąłem z kieszeni, a komandira założyłem na rękę. Po jakimś czasie zaczął psuć się kalendarz. Oddałem zegarek do prawdziwego zegarmistrza, który zakład ma jakieś 2 km od mojego domu. Tak to zwykle bywa, prawdziwy fachowiec był pod nosem, a ja o nim nie wiedziałem, jakoś tak wyszło, że nigdy wcześniej do niego nie zaglądałem; tak beckera oddałbym oczywiście do niego. Po naprawie kalendarza w komandirskim zacząłem się interesować przyczyną awarii, później rozszerzyło się to na szczegółową zasadę działania zegarków mechanicznych. Później przypomniałem sobie o kilku starych zegarkach na strychu - wszystkie były radzieckie w nienajgorszym stanie. Zegarmistrz wyczyścił je dostały nowe paski. Tak więc te stare radzieckie czasomierze, Mołnia i Komandirski były już jakąś malutką kolekcją. Mając kilka zegarków radzieckich zacząłem się nimi interesować. W Sylwestra 2004 siedziałem sobie ze złamaną ręką przed komputerem i szukałem wiadomości na temat zegarków z ZSRR. Znalazłem kmziz, na którym od razu się zarejestrowałem. Dział radziecki miał tam wtedy jedną stronę, na której było chyba kilkanaście, albo trochę ponad dwadzieścia tematów. Jakie pytania tam wtedy się zadawało - teraz aż śmiech ogarnia. Pamiętam, że ktoś wstawił zdjęcie zwykłej rakiety i pytał co to jest - wtedy wszyscy byli jeszcze laikami.

Z biegiem czasu moja wiedza na temat radzieckich zegarków powiększała się, zacząłem kupować zegarki na allegro, na bazarach, ale tylko te w stanie bardzo dobrym i idealnym - tylko takie zbieram, i pewnie dlatego mam ich tak mało - około 170.

Między czasie szukałem jeszcze balansu do elektromechanicznego Jantara i tak zaznajomiłem się z jeszcze jednym zegarmistrzem z Częstochowy, który również jest wspaniałym fachowcem, jak i ten opisany wcześniej z Myszkowa.

Później powstało CW, zmieniłem swój pogląd na zegarki chińskie i dzisiaj oprócz zbierania zegarków radzieckich i innych z bloku wschodniego zaczynam się rozglądać za pierwszym chińczykiem. Jeszcze niedawno myślałem, że będzie to Parnis, ale Sea gulle też mi się podobają. Na razie zajmuję sie odhaczaniem pozycji z radzieckiej white listy - trafiło się kilka zegarków. Jak jeszcze kilka radzieckich świętych grali wpadnie mi do kolekcji, to na spokojnie będę wybierał chińczyka, chociaż to już dzisiaj mogę powiedzieć, że najbardziej podoba mi się Sea Gull turbillon. Mógłbym go kupić, ale wtedy z samochodu musiałbym przesiąść się na rower

Ghostdog - 2009-12-01, 01:15

Do mojej historii mogę dopisać pewien fakt. W wieku około 4-6 lat rozbroiłem kilka zegarków i niestety zostało mi kilka części mimo prób poskładania wszystkiego do kupy :D
topek - 2010-07-29, 06:57

A ja nie jestem uzalezniony :mrgreen:
Pierwszy byl Poliot - na Komunie, potem Cornavin - za pierwsze zarobione pieniadze. Potem zaczalem pracowac i kupilem Orienta [a trzeba Wam wiedziec, ze kielbasa byla wtedy "na kartki']. Potem cale stado "sowietow", Delbany, Doxy i inne, kupowane na bazarach starocie. Potem kwarcowe Seiko, Timex i Tissot. Potem dluuuugo nic, nastepnie odkrylem GMT forum, Kizi przez przypadek [zagladam czasem z ciekawosci].
Wreszcie trafilem tutaj i cos mi sie widzi ze zaraza mnie dopada :mrgreen:

Rudolf - 2010-07-29, 09:49

topek napisał/a:
Wreszcie trafilem tutaj i cos mi sie widzi ze zaraza mnie dopada :mrgreen:

Tobie się jeszcze wydaje , a to już się dzieje :D

topek - 2010-07-29, 12:10

Nie zaprzecze :grin:
Tomek - 2010-07-29, 13:18

hotwax napisał/a:
topek napisał/a:
Wreszcie trafilem tutaj i cos mi sie widzi ze zaraza mnie dopada :mrgreen:

Tobie się jeszcze wydaje , a to już się dzieje :D

A medycyna jest bezradna w takich przypadkach

Szymek - 2010-07-29, 16:17

Moja przygoda z zegarkami zaczęła się od dziadka Sławy 2427 którą znalazłem podczas porządków była w opłakanym stanie , mechanizm zdekompletowany , włos pogięty normalnie masakra.
Obecnie wygląda tak:

Potem z Tatą stwierdziliśmy że trzeba ją naprawić , oddaliśmy ją do zegarmajstra który trochę nie ogarnął bo zapomniał zacisnąć ćwiertnika ale się poprawił i chodzi do dziś.
Gdy zegarek wrócił nie schodził z łapy , zakochałem się w cykaniu 2427 i tak zakupiłem kolejny zegarek którym był Wostok 2602 zakupiony na allegro. Pierwsza reakcja jak przybył czemu on jest taki mały :shock: :???: , ale jego stan i jak pięknie cykał nie uchroniło mnie przed kolejnymi zakupami.
Jako że to była zima 2 lata temu wybrałem się na taki "pchli targ" , obchodząc prawie wszystkie alejki nic nie znalazłem aż tu nagle w ostatniej stał pewien koleś który miał "wszystko i nic" a na tacy były zegarki w tym Zaria 2016 jak ją zobaczyłem to pomyślałem: co to za dziwadło?.
Jednak przygarnąłem ją pomimo małej usterki którą potem usunął mój zegarmistrz.
I tak moja kolekcja powoli powiększa się :twisted:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group