|
Czwarty Wymiar ...world wide watches... |
|
Manufaktura - PODSTAWOWE INFORMACJE O HISTORII I BUDOWIE ZEGARKÓW
ALAMO - 1970-01-01, 01:14 Temat postu: Adam Słodowy ci doradzi... Porady techniczne !
W ogniu walki, zdołałem wypracowac następujące "patenty".
1. Tarcze z ubytkami można uzupełniać ... Najłatwiej jest z białą - korektor w sztyfcie/pędzelku/pisografie robi swoje! W przypadku tarcz w innych odcieniach - podstawowe czarne/czerwone/niebieskie załatwiają pisaki transparentne.
2. Głośna praca wahnika- wiem co piszą "specjaliści" - prawda jest taka, że piszczy/szumi bo suche... Nawet jakby to olejem słonecznikowym zalać - to się polepszy.... Clue jest takie, że wszelkie wałki, koronki, dekle - najlepielej liznąć olejem samochodowym, półsyntetyk lub lepszy - i da radę!
3. Uszczelki : mają to do siebie, że suche tracą swoją funkcje. Metoda : przy rozbieraniu zegarka uszczelka od razu ląduje w pojemniczku ze smarowidłem (najlepszy syntetyk bo mniej śmierdzi po pół roku .... ), przed złożeniem smarujemy tym gwint/powierzchnię styczną - pomaga w 90% przypadków o ile gwinty nie są zerwane. Ta sama matoda tyczy się wałków/koronek.
4. Prawie Luminova - w sklepach wędkarskich są niezłe farby do spławików. Czasami lepsze niż typowe na wskazówki/indeksy. Kosztują grosze. Awaryjnie, można ich użyć do ratowania powłoki.
Reszta jak sobie przypomnę ..
feleksc - 2009-08-05, 20:15 Temat postu: PODSTAWOWE INFORMACJE O HISTORII I BUDOWIE ZEGARKÓW GARŚĆ INFORMACJI-jak dla mnie przydatna i w jednym miejscu
-to wazne-w razie błedów prosze o info
/żródło -internet/
HISTORIA...
Ok. 2500 p.n.e. w Chinach znane były zegary słoneczne i wodne
-za internetem;) ja tego nie wymyśliłem
Ok. 380 p.n.e. Platon zbudował zegar wodny z budzikiem
Ok. 1450 Wynaleziono zegar z napędem sprężynowym
Ok. 1600 Zastosowano wskazówkę minutową
Ok. 1700 Zastosowano wskazówkę sekundową
Ok. 1730 Zastosowano w zegarze kukułkę
1756 Zbudowano zegarek kieszonkowy z naciągiem automatycznym
1824 W Genewie powstała pierwsza szkoła zegarmistrzostwa
1842 Powstały pierwsze zegarki nakręcane koronką
1843 Zbudowano pierwszy stoper
1905 Po raz pierwszy nadano radiowy sygnał czasu
1919 Rozpoczęto seryjną produkcję zegarków naręcznych (na rękę)
1923 Opatentowano naręczny zegarek z naciągiem automatycznym
1929 W. A. Marrison zgłosił patent na generator (zegar) kwarcowy
1949 Zbudowano tzw. zegar atomowy (maser amoniakalny)
1956 Przyjęto definicję jednostki czasu - sekundy jako części roku zwrotnikowego (tzw. czas efemerydalny)
1967 Przyjęto nową definicję jednostki czasu - sekundy opartą na wzorcu cezowym (tzw. czas atomowy)
1973 Uruchomiono produkcję zegarków kwarcowych z ciekłokrystalicznym urządzeniem wskazującym
Mechanizmy (werki)
Zegarki dzielą się ze względu na typy mechanizmów wykorzystywanych do ich napędu.
Zegarki mechaniczne automatyczne
Mechaniczne zegarki automatyczne zasilane są dzięki sprężynie, ale nie wymagają nakręcania, gdyż funkcję tę spełnia wahnik, który podczas ruchu wykonuje tę czynność automatycznie. Dokładność chodu w automatach chronometrach wynosi: od +2 sekund/dobę do -10 sekund/dobę, a w nie chronometrach od -10 sekund/dobę do +25 sekund/dobę. Cechą charakterystyczną zegarków automatycznych jest szum związany z ruchem wahnika, który można usłyszeć po gwałtownym ruchu zegarkiem.
Zegarki mechaniczne nakręcane ręcznie
Zegarki mechaniczne nakręcane ręcznie to modele, w których mechanizm zasilany jest poprzez nakręcenie (napięcie sprężyny). Pracują z dokładnością podobną do automatów.
z innego zródła:
Zegarkiem mechanicznym nazywamy–kazdy zegar wykorzystujący jako regulator chodu wahadło lub balans.Energia do napędu regulatora przekazywana jest za pomocą wychwytu. napęd sprężynowy (zegary)Elementem składowym mechanizmu napędu jest naciąg, którego zadaniem jest przetworzenie i dostarczenie energii do układu napędu. Ze względu na sposób dostarczenia energii wyróżniamy następujące rodzaje naciągu w werkach mechanicznych:
naciąg manualny (koronka,)
naciąg automatyczny (wykorzystujący element bezwładnościowy i ruchy ręki)
feleksc - 2009-08-06, 01:17
Słownik:
Antymagnetyczny - zegarek zabezpieczony przed wpływem magnetyzmu ziemskiego; powinien być zgodny ze standardami ISO.
Chronograf - zegarek analogowy (wskazówkowy) z wbudowanym stoperem.
Chronometr - zegarek mechaniczny, który uzyskał certyfikat Szwajcarskiego Centrum Certyfikacji na dokładność chodu. Badanie odbywa się w pięciu położeniach zegarka i w co najmniej trzech zakresach temperatur oraz w kilku zakresach naciągnięcia sprężyny (25%, 50%, 75% i 100%). Łącznie powstaje w ten sposób kilkaset punktów pomiarowych. Po wykonaniu pomiarów obliczane jest odchylenie wypadkowe. Aby zegarek uzyskał atest, dokładność chodu musi mieścić się w zakresie od -2 do +8 sekund na dobę.
Complication - zegarek, który poza pomiarem czasu posiada funkcje dodatkowe (np. budzik, fazy księżyca, wieczny kalendarz, wskaźnik rezerwy chodu, stoper, repetier). Określenie to używane jest zazwyczaj wyłącznie w odniesieniu do zegarków mechanicznych.
COSC - certyfikat dokładności chodu zegarka, a właściwie skrót nazwy Szwajcarskiego Instytutu Testów Chronometrycznych. Powołany w roku 1973 Instytut, z siedzibą w La-Chaux-des-Fonds, uprawniony jest do przeprowadzania badań i wydawania świadectw dla mechanizmów o wyjątkowej precyzji.
Ébauche - określenie używane w odniesieniu do niekompletnych mechanizmów, nieposiadających wychwytu, balansu, włosa lub sprężyny napędowej.
ETA - ETA s.a. Fabriques d 'Ebauches, największy szwajcarski producent mechanizmów zegarkowych należący do grupy Swatch, zaopatrujący ogromną większość wytwórców zegarków w gotowe mechanizmy lub tzw. ébauche - mechanizmy niekompletne, przygotowane do zainstalowania wychwytu, sprężyny głównej i osi balansu.
FH - Federacja Stowarzyszeń Zegarmistrzowskich, wiodące stowarzyszenie handlowe zrzeszające szwajcarskich wytwórców zegarków.
Funkcja GMT - funkcja umożliwiająca równoczesne śledzenie czasu w drugiej strefie czasowej.
Kaliber - określenie rozmiaru mechanizmu, zazwyczaj wyrażane w liniach paryskich (1 linia paryska = 2,256 mm); często stosowane przez wytwórców zegarków jako symbol danego mechanizmu.
Kamienie - stosowane jako łożyska w celu zmniejszenia zużycia w miejscach największego tarcia w mechanizmie. W zegarkach mechanicznych jest ich zazwyczaj 17-18. Dawniej używano naturalnych rubinów, obecnie stosuje się kamienie syntetyczne.
Koło wychwytowe - koło współpracujące z wychwytem; jego ruch obrotowy jest cyklicznie powstrzymywany przez wychwyt, a przerwy te zliczane są przez przekładnię mechanizmu chodu i zamieniane na wskazania czasu.
Kontrolowany przez radio zegarek - zegarek kwarcowy odbierający sygnał radiowy transmitowany z niezwykle dokładnego zegara atomowego i używający tego sygnału do korekty pokazywanego czasu.
Kwarc - minerał, dwutlenek krzemu SiO2; jego krystaliczna postać wykorzystywana jest do wykonywania rezonatorów kwarcowych drgających pod wpływem zmiennego pola elektrycznego, od kilku tysięcy do kilku milionów razy na sekundę.
Limitowana seria - ściśle określona seria zegarków danego modelu, produkowanych zwykle dla upamiętnienia jakiegoś wydarzenia, potwierdzona certyfikatem limitacji, w ilości przeważnie od 20 do 1000 egzemplarzy. Zegarki w limitowanych seriach z najlepszych manufaktur stanowią bardzo cenne ozdoby kolekcji.
Linie paryskie - stosowane do określania rozmiaru mechanizmu napędu, 1 linia paryska = 2,256 mm.
Luneta (ang. bezel) - pierścień okalający szkło zegarka i mocowany do koperty. Współcześnie jest to często pierścień obrotowy, zawierający rozmaite skale, umożliwiające, w zależności od typu zegarka, np. odczyt drugiej strefy czasowej, prędkości pojazdu itd.
Mechanizm - serce każdego zegarka, urządzenie odmierzające czas na zasadzie zliczania drgań mechanicznych wahadła lub balansu. Wyróżniamy następujące rodzaje mechanizmów: kwarcowy, mechaniczny, automatyczny, zasilany baterią słoneczną, o napędzie "hybrydowym".
Mechanizm jumping hour - odczyt godziny możliwy dzięki umieszczeniu na tarczy zegarka dodatkowego okienka, na którym pokazywane są cyfry, oznaczające aktualną godzinę. Minuty odczytuje się, korzystając ze standardowej wskazówki, która okrążając w pełni tarczę, powoduje automatyczny przeskok cyfr w okienku godzinowym.
Repetier (ang. repeater) - sygnalizacja dźwiękowa aktualnego czasu (godziny lub kwadransa).
Retrograde (z ang. „poruszający się wstecz") - wskaźnik zawierający wskazówkę, która poruszając się po wycinku okręgu, po dojściu do końca skali wraca na jej początek.
Rotomat - praktyczne urządzenie do automatycznego nakręcania zegarka mechanicznego działające na zasadzie nieustannego wprowadzania w ruch jego mechanizmu. Zegarki mechaniczne mają określoną rezerwę chodu, dlatego też nienoszony model najlepiej przechowywać w rotomacie, by zapobiec całkowitemu zatrzymaniu się zegarka.
Shock-resistant (wstrząsoodporny) - zegarek może zostać uznany za odporny na wstrząsy, jeżeli po upadku na twardą powierzchnię z wysokości 1 m nie zatrzyma chodu lub jeżeli dzienne tempo jego chodu nie zmieni się o więcej niż 60 sekund.
Skeleton watch (ang.) - zegarek, w którym za wyjątkiem pierścienia godzinnego usunięto większość elementów tarczy, tak by widoczny był mechanizm zegarka często dodatkowo zdobiony.w zegarku szkieletowym także dekiel wykonany jest z przezroczystego materiału.
Split-second (ang.) - typ chronografu z podwójną wskazówką stopera, służącą do dokonywania pomiarów międzyczasów. W praktyce, po uruchomieniu stopera obie wskazówki przemieszczają się wokół tarczy razem, jednakże w dowolnym momencie można zatrzymać jedną z nich, nie przerywając biegu drugiej. Po odczytaniu międzyczasu i zwolnieniu zatrzymanej wskazówki dogania ona tę, która pozostała w ruchu.
Sprężyna napędowa - twarda i elastyczna taśma metalowa gromadząca energię potencjalną poprzez nawinięcie na wałek, sprężyna stanowi siłę napędową przekładni chodu mechanizmu zegarkowego.
Swiss made - określenie, którego stosowanie regulowane jest przez prawo szwajcarskie. Można je stosować wyłącznie w przypadku zegarków spełniających określone kryteria: 50% części takiego zegarka musi być wyprodukowanych w Szwajcarii, musi być on zmontowany, wykończony i sprawdzony w Szwajcarii.
Tachometr (prędkościomierz) - system pomiaru umieszczony na ramce szkiełka lub na wewnętrznym pierścieniu wokół tarczy; służy do obliczania prędkości w milach lub w kilometrach na godzinę.
Tourbillon (z franc. „trąba powietrzna") - urządzenie mające na celu zwiększenie precyzji chodu zegarka, poprzez niwelowanie wpływu grawitacji na mechanizm balansu. W zależności od stopnia komplikacji urządzenia, tourbillon dokonuje pełnego obrotu w ciągu 60 sekund, wokół własnej, lub więcej niż jednej osi. Mechanizm ten stosowany jest w drogich i luksusowych zegarkach. Często tourbillon pełni jednocześnie rolę wskazówki sekundowej, dlatego jest wyeksponowany dla podkreślenia wyposażenia zegarka w to prestiżowe urządzenie.
Wieczny kalendarz - mechanizm kalendarza przystosowujący się automatycznie do zmiennej liczby dni w miesiącu oraz lat przestępnych. Zapewnia nieprzerwaną pracę aż do 28 lutego 2100 roku.
Wskaźnik rezerwy chodu (power reserve indicator) - wskazówka lub okienko pokazujące liczbę godzin pracy zegarka mechanicznego, jaka pozostała do czasu jego zatrzymania.
Zawór helowy - zawór znajdujący zastosowanie przede wszystkim u nurków, którzy spędzają dużo czasu w kapsułach nurkowych i na stacjach głębinowych, gdzie - aby ułatwić oddychanie - powietrze jest wzbogacane helem. Hel, nieszkodliwy dla zdrowia gaz obojętny, posiada zdolność przenikania do koperty zegarka (np. przez uszczelki), ale niestety nie jest w stanie przez nie uchodzić na zewnątrz. Aby dać ujście nadmiernemu ciśnieniu, na kopercie należy odkręcić ciśnieniowy zawór helowy. Zaworu tego nie należy otwierać w wodzie, ani bezpośrednio po wyjściu z wody, kiedy zegarek jest mokry.
feleksc - 2009-08-06, 01:44
pare fot poglądowych:
werk mechaniczny:
http://img233.imageshack.us/i/img1053o.jpg/
http://img26.imageshack.us/i/budowazegara.jpg/
http://img32.imageshack.us/i/442691df5dd0d.jpg/
z innej perspektywy:
http://img29.imageshack.u...ronographm.jpg/
zbliżenie na części:
http://img294.imageshack.us/i/img1050o.jpg/
budowa zegarka:
http://img31.imageshack.us/i/img773o.jpg/
feleksc - 2009-08-06, 01:56
Szkła w zegarkach:
Hesalitowe - zrobione są z utwardzonego i oczyszczonego chemicznie polipropylenu (plastiku). Mają niską odporność na zarysowania. Twardość w skali Mohsa: ok. 1.
Mineralne - to dobrej jakości szkła wyprodukowane na bazie krzemu. Twardość w skali Mohsa: od 4 do 5. Dość wysoka odporność na zarysowania. Występują także szkła mineralne dodatkowo utwardzane.
Szafirowe - są to szkła produkowane z syntetycznego szafiru o twardości zbliżonej do szafiru naturalnego. Odporne na zarysowania (twardość w skali Mohsa: od 7 do 9) i powszechnie stosowane w zegarkach wyższej klasy.
Skala Mohsa - skala twardości, w której wartości od 1 do 10 porównywane są do kamieni i minerałów. I tak np. 1 - talk, 10 - diament.
Wodoszczelność zegarków (WR)
- pojęcie oznaczające odporność zegarka na ciśnienie mierzone w atmosferach (atm), albo na dopuszczalne zanurzenie na określoną głębokość mierzoną w metrach (m). Należy pamiętać, że aby przeliczyć liczbę atmosfer na metry, należy ją pomnożyć przez 10.
Jak i czemu świecą nasze zegarki:
Radioluminescencja jest wywoływana działaniem promieniowania jądrowego - niektóre substancje pod jego wpływem świecą. Promieniowaniem tym może być promieniowanie gamma, promienie X lub cząstki alfa i beta. Promieniowanie pobudza elektrony na wyższe stany energetyczne. Nadmiar energii powstały przy powrocie elektronów na zerowe stany energetyczne, jest rozpraszany w postaci światła widzialnego (mechanizm działania jest analogiczny do fluorescencji).
Materiałem, który wykazuje własności radioluminescencyjne jest m.in. siarczek cynku ZnS. Radioluminescencja tego typu była stosowana jeszcze przed 1920 rokiem do lat 90. XX wieku - na tarcze zegarków była nakładana emulsja z siarczkiem cynku i źródłem promieniowania, którym był tor, promet 147 lub rad 226.
Rad został odkryty przez Marię Curie - Skłodowską (1867-1934), kosztem utraty zdrowia. W tamtych czasach nie znane jeszcze były zagrożenia wynikające z kontaktu z materiałami promieniotwórczymi. Rad-226 emituje cząstki alfa, a jego połowiczny okres życia wynosi 5600 lat. Promieniując rozpada się na inne pierwiastki o podobnej aktywności, lecz krótkim okresie życia (są to Rn-222, Po-218, Pb-214, Bi-214, Po-214, Pb-210, Bi-210, Po-210) - emitują one promienie alfa, beta i gamma.
Czysty rad świeci na niebiesko, a jego promieniowanie wywołuje w niektórych materiałach luminescencję. Po raz pierwszy zostało to wykorzystane w 1902 roku przez Williama J. Hammera, które zmieszał rad z siarczkiem cynku ZnS i otrzymał farbę, wykorzystywaną później przy produkcji tarcz do zegarków. Od tego czasu powstało w kilka komercyjnych firm produkujących farby radioluminescencyjne, wykorzystujące do ich produkcji rad. Nie stosowano czystego chemicznie radu, ale jego sole - najczęściej siarczan baru, rzadziej chlorek i bromek baru.
Z czasem intensywność świecenia farby malała z powodu uszkodzeń kryształów siarczku cynku, spowodowanych działaniem cząstek alfa. Problem ten częściowo rozwiązywano ogrzewając farbę lub wcześniej dodając tzw. mezotor, czyli rad 228 (o połowicznych czasie życia 5,8 lat). Emitował on cząstki beta, ale przy rozpadzie przemieniał się w tor 228 Th-228 (o połowicznym czasie życia 1.9 roku), który już emitował cząstki alfa. Rezultat był taki, że w czasie pierwszych 5 lat stosowania farby, intensywność jej świecenia rosła ( w miarę wzrostu zawartości Th-228).
W 1920 roku czasopismo Scientific American podało listę produktów zawierających rad, jednocześnie ukazując na jaką skalę używano materiałów radioluminescencyjnych: były to m.in. ozdobne numery domów, elementy obwiedni dziurek do klucza, kompasy na statkach, tarcze telegrafów, znaki w kopalniach, etykiety z trującymi preparatami, numerki na siedzenia w teatrach, elementy do samochodów, przynęty dla ryb, elementy zabawek dla dzieci i wiele innych.
Zaprzestanie stosowania radu nastąpiło po wykryciu fatalnych skutków jego oddziaływania na organizmy żywe.
Kolejną substancją używaną do produkcji świecących tarcz zegarków był tryt H-3 - radioaktywny izotop wodoru, o masie atomowej około 3. W tym przypadku radioaktywność była wynikiem emitowanych cząstek beta, które były praktycznie całkowicie pochłaniane przez szkło pokrywające tarczę. Tryt H-3 emituje cząstki beta o małej energii, jego połowiczny okres życia wynosi 12,3 lat; nie wyzwala on cząstek gamma. Przez krótki okres czasu (lata 70. XX wieku) tryt był stosowany do podświetlania zegarków z wyświetlaczem ciekłokrystalicznym, później w połączeniu z m.in. siarczkiem cynku jako farba.
Tryt używany w dzisiejszych czasach w zegarkach musi spełnić standardy ISO 3157 i NIHS 97-10, które określają akceptowalny, minimalny stopień luminescencji, która jest wymagana do zobaczenia tarczy zegarka w ciemności. W zależności od jakości użytej substancji radioluminescencyjnej, optymalny czas pracy może wynosić kilka lat. Jakość wpływa także na intensywność świecenia, która dodatkowo zależy od powierzchni i grubości nałożonej warstwy.
Obecniej najpowszechniej używanymi substancjami stosowanymi przy radioluminescencji są: wspomiany tryt H-3, stront-90 (sr-90), promet-147 (Pm-147) i węgiel-14 (C-14).
Dobre własności radioluminescencyjne wykazują także BaFCl:Eu, Yb2SiO5:Ce, ZnS.CdS:Ag i Y2O3.
Sam mechanizm radioluminescencji jest analogiczny do zjawiska fluorescencji. Promieniowanie jądrowe pobudza elektrony na wyższe stany energetyczne - przechodzą one na wyższe orbity. Kiedy elektrony te tracą nadmiar energii, emitowane są fotony - obserwujemy to jako świecenie. Im więcej energii zostanie uwolnione, tym jaśniej świeci materiał.
W dzisiejszych czasach technologia radioluminescencyjna jest stosowana dla celów cywilnych (np. elementy bezpieczeństwa, oznaczające wyjście ewakuacyjne, znaki ostrzegające przed niebezpieczeństwem) i do celów militarnych (jako oświetlenie tam, gdzie nie jest możliwe użycie energii elektrycznej). Biorąc pod uwagę fakt, iż energia uwalniana przy rozpadzie szeroko stosowanego trytu wynosi zaledwie 18,6 keV (mniej niż emituje telewizor czy klasyczny monitor komputera), własności radioluminescencyjne materiałów mogą być bezpiecznie wykorzystywane, zwłaszcza w przypadkach gdy chodzi o zdrowie lub życie ludzkie.
Blaz - 2009-08-06, 12:49
To świetnie, że zebrałeś te informacje w jednym miejscu.
Svedos - 2009-08-06, 13:13
feleksc, kawał dobrej roboty
wahin - 2009-08-07, 18:27
Gratuluję zebranego materiału.
Zdjęcia powiedzą więcej niż kilka stron zapisana drobnych maczkiem.
Bibliotek@rz - 2009-08-22, 00:25
Świetna inicjatywa- spooooro info w jednym miejscu
Może niech każdy, jak ma wolną chwilę oczywiście, coś tu skrobnie od siebie- jakąś poradę praktyczną(jak zrobił ALAMO) lub coś w tym rodzaju.
Jacek. - 2009-09-19, 14:57
Zegar w lotnictwie.
Zegar na panelu przyrządów jest zawsze. W samolotach komunikacyjnych, zaopatrzonych w komputer nawigacyjny, przyrządy radionawigacyjne i masę innych rzeczy, zegar ginie wśród innych instrumentów. A tak naprawdę, to na potrzeby nawigacji lotniczej pracuje sporo rozmaitych zegarów, zarówno na pokładzie samolotu, na lądzie a także w przestrzeni okołoziemskiej.
Od zarania nawigacji przyrząd mierzący upływ czasu zalicza się do narzędzi podstawowych. Pojęciem czasu, a konkretnie jego pomiarem, posługujemy się właściwie stale. Kolejność wydarzeń określamy umieszczając je na skali czasu, liczonej od momentu powszechnie uznanego za początek. Tą skalą mierzymy także czas trwania zjawisk lub procesów. Przebytą drogę zlicza się według prędkości i upływu czasu, częstotliwości określa się mierząc czas jednego okresu, wypuszcza się fale radiowe i mierzy czas, po którym wrócą ich odbite albo odesłane resztki, aby określić odległość. A to tylko kilka z masy rzeczy, zależnych od pomiaru czasu.
Pomiar czasu jako taki, polega na przyrównywaniu mierzonego przedziału czasu do jednostki, czyli wzorca. Za wzorzec czasu przyjmuje się zjawisko okresowe o możliwie dużej stałości okresu. Najdawniejszymi wzorcami czasu były zjawiska astronomiczne.
Praktyczna rachuba czasu była oparta o zjawiska naturalne; zmianę dnia i nocy czyli dobę słoneczną i cykl pór roku. Ten ostatni pokrywa się z okresem zmian wysokości Słońca ponad horyzontem.
Krótsze od doby okresy czasu wyznaczał zegar słoneczny. Przy braku słońca albo nocą czas odmierzano rozmaitymi patentami w rodzaju klepsydr czy świec ze skalą. Kryła się w tej praktyce pewna śmiesznostka: okresy czasu odmierzane taką np. klepsydrą były, owszem, niedokładne, ale z grubsza jednakowe, w przeciwieństwie do godzin słonecznych. Jeżeli tarczę zegara słonecznego podzieli się na równe sektory, godziny poranne i popołudniowe są krótsze niż te koło południa.
Kto i kiedy wpadł na pomysł wytwarzania zjawisk okresowych krótszych od doby bliżej nie wiadomo, i zastanawianie się nad tym nie ma sensu; przecież darcie się na służbę, żeby obróciła klepsydrę, to też zjawisko okresowe. W każdym razie najstarsze zegary mechaniczne są datowane na poczatek XIV wieku. Były one przeważnie budowane w wieżach, miały napęd obciążnikowy i, dla tradycji, wskazywały nierówne godziny. Jako okresowy regulator chodu stosowano wówczas tak zwane wrzeciono (inaczej szpindel), układ taki sam jak w napędzie młoteczka budzika mechanicznego, ale zaopatrzony w masywne przeciwwagi (kolebnik) dla wydłużenia okresu wahań. Zegary tego typu były niedokładne, ponieważ okres wahań kolebnika zależał bardzo silnie od siły napędu. Tym niemniej szpindel z kolebnikiem bardzo długo był jedynym znanym regulatorem chodu. Budowano nawet zegary noszone, tzw. jaja norymberskie (pierwszy zbudował w 1510 r. Piotr Henlein z Norymbergi). Taki regulator spotyka się jeszcze w minutnikach kuchennych - pewnie dlatego nigdy mi nie wychodzą jajka na miękko.
Budowę dokładnych zegarów zapoczątkowało dopiero zastosowanie wahadła. Już Galileusz zaobserwował, że okres ruchu swobodnego wahadła zależy od jego długości, a nie od amplitudy wychyleń. W 1656 roku holenderski uczony (i przy okazji świetny technik) Christian Huygens zbudował zegar wahadłowy o niewiarygodnej dokładności 1 minuty na dobę. Tenże Huygens był wynalazcą balansu, czyli kółka na osi ze spiralną sprężyną, mającego tę samą właściwość co wahadło.
Pewnie ci z Was którzy wytrwali aż do tego miejsca, pytają w duchu co to wszystko ma wspólnego z nawigacją. Otóż dużo (a poza tym bardzo lubię zegary). Od dawna było wiadomo, że dokładny pomiar czasu jest podstawą działania najwspanialszego systemu radionawigacyjnego wszechczasów - astronawigacji (światło widzialne to też fale elektromagnetyczne).
W miarę posuwania się na Zachód obserwowane południe słoneczne, czyli moment górowania Słońca, wypada coraz później. Opóźnienie to, liczone od południka na którym nasz zegar precyzyjnie wskazywał południe słoneczne, umożliwia łatwe określenie południka, na którym poczyniono obserwację, inaczej mówiąc określenie aktualnej długości geograficznej. Potem wypada już tylko wyliczyć szerokość na podstawie kątowej wysokości Słońca nad horyzontem. Nocą można użyć charakterystycznych gwiazd stałych. Oczywiście jest to brutalne uproszczenie, ale przecież mam pisać o zegarze.
Tymczasem żeglowano sobie wzdłuż brzegów, co najwyżej odważając się na jakiś skrót ze znanym kursem. Jak ktoś wybierał się na oceany to miał do dyspozycji kompas, parę przyrządów astronomicznych i wielką odwagę. Wyruszał albowiem dosłownie w nieznane: nie wiedział co go spotka, ani gdzie właściwie jest. Kolumb do końca życia nie wiedział, co odkrył, a Kortez nie zastanawiał się gdzie, tylko ile można ukraść.
Zegary nie sprawdzały się na pokładach okrętów. Kolebnikowe były niedokładne, balansowe niewiele lepsze, a wahadłowe w ogóle nie mogły działać. Problem leżał nie tyle w konstrukcji oscylującego obiektu, ile w tym, że aby mógł on utrzymywać stały okres, musi być możliwie swobodny (Galileusz się kłania !). Innymi słowy, potrzebny był wychwyt, czyli mechanizm, który odbierze od czegoś merdającego się impuls zliczania czasu, a potem jeszcze przekaże temu czemuś energię do dalszego merdania. Wszystko jak najdelikatniej i w jak najkrótszym czasie, aby nie zakłócić ruchu. A wrzeciono, naciskające stale na regulator, nie nadawało się do tego zupełnie.
Najlepsze wyniki miał wychwyt kotwicowy, pomysłu Anglika Williama Clementa (1671), gdzie balans lub wahadło łączył z resztą mechanizmu element zwany kotwicą (nawet w dzisiejszych wykonaniach kształtem przypomina kotwicę statku). Długi trzon kotwicy na ułamek sekundy sprzęgał się z wahadłem, a dwa odpowiednio ukształtowane ramiona pozwalały kołu ze skośnymi zębami (tzw. wychwytowemu) przeskoczyć tylko o jeden ząbek w czasie każdego półokresu wahadła. Z udoskonalonego przez Thomasa Mudge 'heure) w Paryżu.
Utrzymanie wspólnej rachuby czasu na świecie odbywa się poprzez różne sieci dystrybucji sygnałów czasu. Nasze zegarki i budziki synchronizujemy ręcznie według rozmaitej klasy sygnałów sieci radiowych, telewizyjnych, telefonicznych i innych.
Najprostsze były zegary elektryczne, synchronizowane częstotliwością sieci energetycznej (50 lub 60 Hz). W czasach "drobnych braków na tle niewątpliwych osiągnięć" z tą częstotliwością u nas było różnie. Niektórzy pamiętają zapewne takie zegary - po kilku godzinach po wyregulowaniu pokazywały "czas astronomiczny". Najczęściej późniły się zimą a spieszyły latem.
Spytałem kiedyś znajomego, starego energetyka, dlaczego tylko u nas tak jest. Popatrzył na mnie znad okularów, po czym rzekł: "Żeby, pojmujesz, kapitaliści nam prądu nie kradli".
Coraz częściej spotyka się zegary domowe synchronizowane przez radiowe sygnały czasu do odbioru automatycznego. Przeważnie nie mają one możliwości ustawienia czasu - jeśli mogą odbierać sygnał radiowy, pracują od razu dokładnie (około 0.01 s). U nas najczęstsze są zegary pracujące według atomowego czasu z niemieckiego nadajnika DCF 77 (77.5 kHz) we Frankfurcie.
Oprócz nadajników sygnałów czasu o lokalnym zasięgu, takich jak DCF, istnieją źródła o większym zasięgu. Najbardziej znane są sygnały emitowane przez satelity GPS Navstar, zapewniające czas wzorcowy wystarczający do większości zastosowań technicznych. Na półkuli zachodniej odbiera się także sygnały retransmitowane przez geostacjonarne satelity GOES (468 MHz).
Coraz więcej osób reguluje zegarki według czasu z sieci komputerowych. Komputery pracujące w sieciach rozległych mogą korzystać z serwerów czasu atomowego. Serwery czasu atomowego są komputerami połączonymi z atomowym wzorcem czasu. Transmisja sygnałów czasu odbywa się za pośrednictwem usług sieciowych ogólnie nazywanych NTP (Network Time Protocol). Klasę dokładności serwera czasu określa się tzw. liczbą stratum. Stratum 1 oznacza źródło bezpośrednio połączone z zegarem atomowym o dokładności 10-11 s/dobę. Stratum 2 i 3 są jego "filiami", i tak dalej. Dokładność po stronie odbiorcy jest zależna od odległości i ilości węzłów sieci pośredniczących w transmisji. W internecie są dostępne różne serwery NTP, ale korzystniejsze jest użycie serwera nawet o niższym stratum, za to położonego bliżej.
W przypadku zamkniętych sieci lokalnych jeden z komputerów, najczęściej stale pracujący serwer, wyposaża się w odbiornik sygnałów np. DCF 77 albo GPS.
Ostatnio głośno się zrobiło o pewnych pulsarach, czyli gwiazdach cyklicznie zmieniających swoje promieniowanie, które to mają być o parę zer po przecinku dokładniejsze od łaskotanych atomów cezu. I tak oto ideał czasu wrócił "do gwiazd", co prawda trochę krakowskim targiem.
Historia jak widać się powtarza - najpierw czas inny na każdym zegarze, potem już tylko inny w każdym mieście, a kiedy wydawało się, że już z czasem wszystko załatwione, wszechświat nie dał się wyregulować. Najpierw zostawił nam troszkę złudzeń, potem dopiero pokazał jacy jesteśmy mali wobec czegoś tak powszedniego jak czas.
J.
Pełna wersja:
http://www.heading.pansa.pl/zegindx.htm
Svedos - 2009-09-20, 00:02
Luke, świetna robota, jestem pod wrażeniem twojej pracy.
pmwas - 2010-03-11, 18:21
Odnośnie tego, co pisał ALAMO w pierwszym poscie: łożyska kulkowe szumią. Jak są suche - szumią głośniej lub piszczą. Nie da się całkowicie wyelimonować szumu, chyba, że zajejemy je do tego stopnia, że olej spowolni pracę, wtedy nie szumi. Niemożliwe, żeby wszystkie ETY, Seiko i Vostoki były fabrycznie źle nasmarowane. Nie można także zapominać, że to, jak głośno mechanizm słychać na zewnątrz zależy także od samej koperty zegarka. przykład - mam 2 Vostoki - VE K3 Submarine i K-34. W K-34 łożysko słychać o wiele głośniej niż w VE. Można założyć, że jest suche, ale... klikanie zapadki też jest o wiele głośniejsze!
Ponadto na uszczelkę to lepszy jest olej silikonowy. Oleje syntetyczne mogą przyspieszyć starzenie się gumy.
Jacek. - 2011-03-31, 01:18
http://uhrentechnik.vyskocil.de/
Są między innymi animacje wychwytów, niekiedy dość efemerycznych; strone raczej nie "User-Friendly", ale warto się pomęcayć.
J.
Jacek. - 2011-06-21, 20:22
Znacie?
http://calendar.zoznam.sk
J.
Ciech - 2012-01-23, 17:12
Strona o początkach naręcznych zegarków:
WRISTLETS Early Wristwatches and Coming of an Age in World War I ->
I jeszcze jedna:
Four Historic Military Firsts in Photos & Letters - 1880-1920s ->
Jacek. - 2012-06-09, 18:05
Muzealny filmik o działaniu zegarka:
http://www.youtube.com/wa...feature=related
J.
Yakovlev - 2012-06-10, 12:07
A tu trochę nowszy, też o działaniu
http://www.youtube.com/watch?v=Vt6yd4GSqlU
Ratler Wściekły I - 2012-08-25, 01:26
I dalej z tej mańki
http://www.youtube.com/watch?v=dao0mbAbNLE
Yakovlev - 2012-08-25, 08:05
Mechaniczne i kwarcowe:
http://www.youtube.com/watch?v=mPvnx70LV_A
http://www.youtube.com/watch?v=NZjT84zfkUw
http://www.youtube.com/watch?v=RwIJUUwal68
http://www.youtube.com/watch?v=6V8PVGmG9vA
Jacek. - 2012-08-27, 12:44
Ilustrowany traktat o budowie prostego mechanizmu zegarkowego, szkiełka i pióra kumotra Spama:
http://www.chinawatches.p...p=469275#469275
Polecam.
Gb.
[ Dodano: 2014-05-14, 20:37 ]
Do znanego Kumotrom hasioka dorzuciłem "Jacob - werk erkennung teil 1", czyli stary podręcznik rozpoznawania werków. Tom 2 w skanowaniu.
Gbourek.
[ Dodano: 2014-11-05, 19:13 ]
Zegarki elektryczne:
http://electric-watches.co.uk/
Na pewno nie wszystkie typy konstrukcji, ale dobrze wyłożone i sporo interesujących przykładów.
G.
[ Dodano: 2014-11-05, 19:21 ]
Kurde.
Na "trąbie słonia" dewotki czwarty dzień rajcują o wyższości kozaczków Martensa mad tymi tam drugimi. Frekwencja jak przy alkoholach w Biedronce. Tu - gorzej niż przy straganie z papieżami z modeliny w Dzięgielowie.
Może by zmienić nazwę tematu na manicure?
Gbou.
Jacek. - 2015-01-05, 00:17
Czas jak powietrze.
Sygnały czasu, czyli oznajmianie otoczeniu upływu jego przyjętych jednostek, jest równie dawne jak sama rachuba czasu. Pierwotnymi sygnałami czasu są konsekwencje ruchów Ziemi: zmiana dni i nocy, wędrówka Słońca po niebie oraz cykl pór roku.
Póki plemiona koczownicze wędrowały sobie pogodnie w zgodzie z przyrodą za zwierzyną i ciepłem, wszystko było w porządku. Ale ludziska się wycwanili: zaczęli budować osady, dzielić się rolami w grupie, handlować. Potrzeby organizujących się społeczności zrodziły różne sposoby określania upływu czasu, dokładniejsze od obserwacji pór doby. No i oczywiście sygnalizowania tych pomiarów.
W rezultacie każde większe skupisko ludzkie posługiwało się własnym czasem lokalnym, wyznaczanym z reguły przez moment górowania Słońca, czyli najwyższego jego położenia nad horyzontem. Stosowanie czasu lokalnego połączone jest w praktyce z dużymi utrudnieniami, ponieważ zmienia się on wraz ze zmianą miejsca na powierzchni Ziemi.
Pierwsze zegary, ogniowe i wodne, dawały proste sygnały dźwiękowe, na przykład ciężarków spadających do metalowej misy. Późniejsze publiczne zegary mechaniczne były umieszczane w miejscach z daleka widocznych i sygnalizowały upływ czasu dźwiękiem dzwonów. Modne było także odpalanie dział o wyznaczonym czasie, wygrywanie melodii na trąbce itp (w wielu miastach te tradycje są żywe do dziś).
Do tego dochodziła rozmaitość konwencji rachuby czasu: różna liczba godzin na dobę, godziny zmiennej długości, pomiar czasu tylko w dzień (zgodny z zegarami słonecznymi) i temu podobne. Ślimacze tempo ówczesnych podróży lądowych nie nagliło jakoś szczególnie do uporządkowania spraw rachuby czasu w obrębie średniowiecznych i renesansowych państw i państewek. Połączenia pocztowe załatwiały sztafety konnych kurierów i mniej lub bardziej kulawe połączenia stałe, utrzymywane za pomocą koszmarnych pudeł na kołach, zaprzężonych w nieświadome swej historycznej misji chabety. 50 kilometrów dziennie uznawano za zawrotną prędkość.
System przy okazji dawał pożyć przydrożnym drobnym bandziorom, a w efekcie także i bandziorom większym i usankcjonowanym, czyli bankom.
Ciekawe, że państwowe sieci telegrafu (wówczas optycznego) powstały w krajach, w których sprawę koordynacji czasów strefowych załatwiała silna władza centralna. Tak na przykład pierwsza sieć telegraficzna, francuski system semaforów Chappego, działał od roku 1792 do 1850. W szczytowym okresie rozwoju liczył 556 stacji i obejmował 4800 kilometrów połączeń w całej Francji.
Prusy i niektóre kraje niemieckie miały własne systemy telegrafu optycznego. Szwedzka sieć telegrafów klapkowych Edelcrantza istnieje do dziś, co prawda w postaci jednego odcinka, czynnego w weekendy jako atrakcja turystyczna.
Pewnie chcecie spytać co u licha mają archaiczne depesze do przekazywania czasu na odległość. Otóż po pierwsze w starych systemach telekomunikacyjnych depesze były przekazywane między kolejnymi posterunkami (stacjami). Każdy posterunek zapisywał czas odebrania, odczytywał depeszę i nadawał ją dalej w wymaganym kierunku. W tym celu posteunki mające wiarygodne źródło czasu regulowały czas na innych stacjach swojego odcinka. Jak dobrze popatrzyć, do dziś wszystkie systemy telekomunikacyjne potrzebują synchronizacji z dokładnym wzorcem czasu. Może w trochę innym sensie, ale potrzebują tego znacznie bardziej, niż wówczas.
Jak widać, potrzeba uzgadniania rachuby czasu, czyli synchronizacji, na obszarze większym, niż słyszalność dźwięku dzwonów wynikła z konieczności rozwoju łączności i transportu – rzeczy zasadniczych dla gospodarki. A ta globalizowała się powoli i nieubłaganie. Nie trzeba być entuzjastą ogólnoświatowych konsorcjów, by dostrzec, że ruchy antyglobalizacyjne są przykładem wyjątkowo spóźnionej pobudki. Liczba ludności rosła wszędzie, a wszyscy chcieli zarabiać. Ot, kolejne „prastare prawo przyrody, co nie zna kary, ni nagrody, a jedynie konsekwencje.”
Niezbędność dokładnego czasu w podróży była najbardziej paląca w nawigacji morskiej, albowiem umożliwia pomiar szerokości geograficznej, czyli południka na którym osoba, dokonująca pomiaru, właśnie się znajduje. Zasadniczo statek lub okręt przebywa na morzu, przed epoką radia skazany na własne zasoby, także zasoby dokładnego czasu. Właściwie do wprowadzenia systemów radionawigacyjnych w nawigacji morskiej rządził chronometr nawigacyjny, ustawiony na czas południka uznanego za zerowy, czyli czas Greenwich, który, nawiasem mówiąc, powoli został na całym świecie uznany za czas standardowy.
W obserwatorium Królewskim w Greenwich działał precyzyjny teleskop zenitalny, służący wyłącznie do wyznaczania dokładnego czasu „zerowego”. W roku 1833 na budynku obserwatorium, wówczas widocznym z całego ujścia Tamizy i doków londyńskich, postawiono maszt, na wierzchołku którego umieszczono dużą czerwoną kulę (The Time Ball). Każdego dnia punktualnie o godzinie 13:00 uruchamiano mechanizm zwalniający zaczep kuli, która pod wpływem sił grawitacji opadała swobodnie kilka metrów w dół. Dla zgromadzonych u ujścia Tamizy statków był to sygnał do regulowania przez kapitanów swoich chronometrów przed wyjściem w morze. Niedługo później, w roku 1876, cesarskim rozkazem takąż służbę utworzono także w Hamburgu: biało - czarną kulę o średnicy 1m podnoszono powoli od 11.50 i punktualnie o 12 opuszczano w dół.
Tak przy okazji: kulę czasu w Świnoujściu (Swinemünde) uruchomiono w roku 1879, a kulę w gdańskiej latarni morskiej Nowy Port (Danzig - Neufahrwasser) w 1876. Od 2008 kula czasu na latarni Nowy Port działa ponownie. Opada codziennie o godzinie 12, 14, 16 i 18.
I w tym miejscu w tak dotąd dostojną dziedzinę sygnałów czasu wkraczają prozaiczne przewody elektryczne, albowiem urządzenie w Hamburgu było uruchamiane elektrycznie, kablem z siedziby Sternwarte, hamburskiego obserwatorium. A 8 lutego 1879 nastąpiło zdalne odpalenie armaty, ustawionej przed Royal Canadian Institute w Ottawie, przez sygnał wysłany przez precyzyjny elektryczny zegar wahadłowy w obserwatorium w Greenwich.
Telegraf elektryczny, którego połączenia rozrastały się wzdłuż arterii komunikacyjnych od pierwszej połowy XIX wieku, w sposób naturalny stał się siecią dystrybucji czasu. To linie telegraficzne zapewniały drogę przesyłową dla prądu elektrycznego, który robił te cuda. No i sama wymiana depesz wymagała odnotowania czasu odebrania przez każdą stację telegraficzną, kierującą ją do odbiorcy.
Właściwie ideę czasu uniwersalnego i przewodową transmisję informacji o aktualnym czasie zawdzięczamy kolei żelaznej, demonowi prędkości wieku XIX. To właśnie potrzebą utrzymania rozkładów jazdy i planowania ruchu spowodowała wprowadzenie czasu kolejowego. A dokładniej czasów kolejowych, albowiem przez długi czas każde towarzystwo kolejowe miało własny, zwykle będący czasem strefowym punktu centralnego linii.
Nawiasem mówiąc, jeszcze w początkach XX wieku, w Warszawie, między dworcem kolei warszawsko – wiedeńskiej a dworcem kolei petersburskiej, różnica obowiązujących na owych kolejach czasów wynosiła 37 minut.
Kwestia utrzymania dokładnego czasu na całej linii i w pociągach była trudna. W praktyce zajmowali się tym specjalni funkcjonariusze, podróżujący wzdłuż przydzielonych im odcinków linii i regulujący zegary stacyjne oraz zegarki konduktorów i maszynistów według przydzielonych im zegarków służbowych. Działanie takiej „sieci czasu” było oczywiście zawodne, bo i ludzie, i zegary bywali różni, a systemy zabezpieczenia ruchu kolejowego dopiero rodziły się w głowach inżynierów.
Jeśli chodzi o same zegarki dla kolejarzy, to pierwsze specyfikacje „zegarka kolejowego” sformułował zegarmistrz i przedsiębiorca z Cleveland, Webb C. Ball, wcześniej znany z regulowania zegarów w swym sklepie według telegraficznego sygnału czasu z Obserwatorium Marynarki w Waszyngtonie. Po dużej katastrofie kolejowej w 1891, spowodowanej zatrzymaniem się zegarka maszynisty, Ball został zatrudniony przez jedną z głównych spółek kolejowych jako główny inspektor czasu. Jego zadaniem było sformułowanie standardów konstrukcyjnych i dokładności oraz systemu utrzymania zegarków kolejowych. Ball opracował dokładne zalecenia konstrukcyjne dla zegarków „railway grade”, a ponadto opracował i wdrożył na podległych mu liniach procedurę ustawiania zegarów wzorcowych przy pomocy impulsów elektrycznych, przesyłanych liniami telegraficznymi.
Zalecenia Balla przyjęli główni producenci amerykańscy, na czele z Sethem Thomasem, Elginem, Hamiltonem i Walthamem.
Problem jakości zegarków służbowych, możliwych do zastosowania w kolejowym systemie czasu, dotyczył także Europy. I to jeszcze bardziej dotkliwie, niż Ameryki. Po pierwze w Europie było znacznie więcej towarzystw i linii kolejowych, więcej stacji, no i więcej granic państwowych. Ponadto dominujący producent przyrządów czasu, przemysł szwajcarski, jechał wyłącznie na dawnej renomie. Raport szwajcarskiej komisji sędziowskiej z międzynarodowej wystawy w Filadelfii w 1876 przedstawia szwajcarską jakość raczej w ciemnych barwach. Nie powinno zatem dziwić, że zaleceniom Balla przyklasnęły tacy producenci szwajcarscy, jak Audemars Piguet, Gallet, Longines, Record i Vacheron Constantin.
Tak przy okazji: obecnie nazwą Ball posługuje się szwajcarsko – amerykańska manufaktura zegarmistrzowska, hołdująca tradycji kolejowej. Smaczny szczególik: wytwórnia Balla mieści się w Chaux de Fonds, mieście w którym odbyło się spotkanie komisji, rozpatrującej raport z wystawy filadelfijskiej.
Tak to kolej żelazna, z początku polegająca na podróżujących panach z kieszonkowymi cebulami. dała impuls do gwałtownego rozwoju sieci połączeń telegraficznych. Po pierwsze i zasadnicze zwykłe, komercyjne linie telegraficzne były nieliczne; budowano je wtedy, gdy obiecywały szybki zysk. Za to kompanie kolejowe utrzymywały własne łącza wzdłuż ważniejszych linii kolejowych, służące przede wszystkim zabezpieczeniu ruchu pociągów i komunikacji służbowej. Oczywiście w wolnym czasie przekazywały one także depesze klientów.
Z drugiej strony nic tak nie pobudzało przemysłu i handlu w okolicy jak połączenie kolejowe. A to z kolei zwiększało popyt na usługi telegraficzne, a na krótszych dystansach telefoniczne. W efekcie krajobraz świata wzbogacił się o malownicze przewody napowietrzne na słupach, a w wielu miastach tysiące przewodów przysłoniły niebo. No i już w roku 1905 Amerykanie chwalili się, że Obserwatorium Marynarki w Waszyngtonie telegraficznie synchronizuje 70000 zegarów w USA.
Co do sytuacji w rozdrobnionej Europie, ciężko dotrzeć do danych; w samych Prusach według państwowego wzorca elektrycznie uzgadniano około 15 000 zegarów w urzędach, na kolejach, w wojsku itp.
Przy ówczesnym stanie techniki stałe synchronizowanie oddalonego zegara było niedogodne i kosztowne, wymagało albowiem stałej linii telegraficznej, służącej tylko do tego celu. Za to bez wielkich starań można było osiągnąć dokładność pojedynczego impulsu synchronizującego rzędu 0,1 sekundy. W początkach XX wieku w większości codziennych zastosowań, jedną sekundę uważano za moment bez znaczenia.
Od końca XIX wieku najpospolitsze są sieci czasu, złożone z centrali czasu z dokładnym zegarem i zegarów wtórnych, połączonych z nią przewodowo. W starych sieciach, spotykanych na stacjach kolejowych i w budynkach publicznych, centrala wysyłała do zegarów impulsy minutowe, a elektromagnes w zegarze wtórnym posuwał wskazówki o minutę. Zegar centrali uzgadniało się automatycznie z linii telegraficznej lub częściej ręcznie.
Proste i piękne. Tyle, że gdy pojawił się błąd zaczynała się zabawa. Jeśli było to drobne przyspieszenie wystarczyło ręcznie dać impuls nieco wcześniej, jeśli spóźnienie – dać impuls lub dwa „górką”. Ustawienie czasu na zegarach po dłuższej przerwie też dawało się załatwwić z fotela: centrala zwykle zawierała prosty generatorek, który dawał impulsy minutowe co sekundę.
Ale leżeli zdarzyło się, że czasy na zegarach się różniły, ktoś musiał wziąć drabinę i to poprawić.
Ale nadal najpopularniejszym źródłem czasu dla zwykłego człowieka był zegar publiczny. Telefoniczna zegarynka była dla tych, co mieli dostęp do telefonu. Z początku wystarczało podnieść słuchawkę i spytać - czas podawała telefonistka z centrali ręcznej. Zegarynki automatyczne skonstruowano dopiero w latach dwudziestych XX wieku.
W początkach XX wieku nadszedł czas tytułowego czasu z powietrza. Ale o tym już w następnym odcinku.
Gbou.
Svedos - 2015-01-05, 16:26
Wielkie dzięki dla Pana Profesora Gburczysława za tak pouczający i ciekawy wykład.
Jacek. - 2015-01-05, 17:28
Och, Svedissimusie, nie trzeba
O'Gburek.
Dziś kwaszony
Woj_Woj - 2015-01-05, 17:46
Towarzystwo zaniemówiło z wrażenia ... Svedos musiał ratować sytuację.
Przeczytałem z dużym zainteresowaniem (2x )
Kontekst ... ... "telekomunikacyjny" dla mnie mało znany ... w końcu lepiej rozumiem znaczenie i funkcje zegarków kolejowych.
Czekam na więcej.
buran - 2015-01-05, 17:53
Można wspomnieć że problem równoczesności czasu miał wpływ na powstanie ogólnej teorii względności,AE pracował w urzędzie patentowym i zajmował się patentami związanymi tym zagadnieniem i uważa się że miało to wpływ na powstanie w/w teorii.
Jacek. - 2015-01-05, 21:35
Postaram się by następne odcinki były ciekawsze.
Gb.
Sebastian - 2015-01-07, 20:40
Hop
hrabia - 2015-01-07, 23:09
Ciekawy tekst, Panie Gburek.
Jacek. - 2015-01-08, 00:22
Doszliśmy do wynalazku, zdolnego podawać nam różne informacje, w tym aktualny czas, niezależnie od naszego położenia i tego, czy jesteśmy w ruchu i jak szybko się przemieszczamy. Czyli do radia.
I tutaj jestem w kropce: założeniem artykułu było po pierwsze nie truć. Ale gdyby chodziło jedynie o pikanie i syreni głos spikerki, powiadamiający nas która jest godzina, wystarczało by powiedzieć, że pikacz pika, spikerka gada do mikrofonu, nadajnik nadaje, fale radiowe targają to do odbiornika, a on przekazuje. I już można sobie snuć dalej.
Tak przy okazji, to sześć piknięć („the pips”), gdzie początek szóstego, dłuższego, oznacza dokładnie zapowiedzianą godzinę, po raz pierwszy nadało BBC w roku 1924.
No, ale to już świat „fonii”. W łączności profesjonalnej, na daleki dystans, jeszcze długo królowało nadawanie telegrafią ręczną, czyli znakami alfabetu Morse'a.
Nawigacja desperacko potrzebowała czasu z radia już dużo wcześniej. Jak wiemy, czas astronomiczny określały obserwatoria na podstawie obserwacji momentu przejścia gwiazd stałych przez lokalny południk. Wyznaczany w ten sposób czas uniwersalny był wystarczająco dokładny. Sygnały czasu doprowadzane były przewodami do urzędów w portach i kul czasu, ale nadal statki na morzu były skazane na siebie.
W 1910 roku uruchomiono radiostację w Norddeich, niedaleko Wilhelmshaven. Była to pierwsza radiostacja wielkiej mocy, przeznaczona wyłącznie do komunikacji ze statkami i okrętami na morzu. Oprócz wymiany depesz, o pełnych godzinach nadawała ona sygnały czasu, umożliwiające regulację chronometrów. Sygnały czasu były emitowane także przez nadajniki w Nauen (koło Berlina) i w Paryżu na wieży Eiffla.
Co nieco dla zilustrownia klimatu tych czasów:
http://www.pust-norden.de/gal-uhorn-alt_gb.htm
Zasięg dwustronnej łączności telegraficznej z Norddeich wynosił około 1500 km, ale sygnały czasu były odbierane nawet w odległości 4000 km. Dokładność nie była wielka: 0,2 do 0,6 sekundy (plus czas propagacji sygnału kablem i radiem), bo radiooperator ręcznie „ze słuchu” uruchamiał zegar pokładowy, którego czas porównywano z chronometrem.
Bardzo szybko wszystkie liczące się na morzu kraje wprowadziły podobne transmisje. Każdy w swoim języku i w swoim standardzie. A wykryć moment uruchomienia zegarka lub stopera w powodzi znaków Morse'a, składającej się w tekst w obcym języku, to nie takie proste.
Już w 1913 roku ustalono międzynarodowy format telegraficznego sygnału czasu – tak zwana depesza ONOGO (czas: dwa znaki minuty, dwa sekundy):
Litery X co 10 sekund, od 57 00 do 57 49: – • •– – • •– – • •– – • •– – • • –
Litera O, od 57 55 do 58 00: – – –
Litera N, co 10 sekund, od 58 08 do 58 10: – • – • – • – • – •
Litera O, od 58 55 do 59 00: – – –
Litera G, co 10 sekund, od 59 06 do 59 10: – – • – – • – – • – – • – – •
Litera O, od 59 55 do 60 00: – – –
Tak zwany nowy format ONOGO różni się jedynie podawaniem sześciu kropek zamiast litery O. Wymagana dokładność przy nadawaniu automatycznym to 0,05 sekundy, dla nadawania ręcznego (kluczem) 0,25 sekundy.
W latach dwudziestych do użytku weszły dedykowane radiostacje, przeznaczone dla potrzeb nawigacji – tak zwane radiolatarnie.
Oczywiście namierzanie kierunku nadających radiostacji stosowano właściwie od początku łączności radiowej ze statkami na morzu, ale było to mało dokładne, szczególnie radionamierzanie ze statku. Na przeszkodzie stały głównie anteny przeznaczone do odbioru sygnałów ze wszystkich stron. Aby uzyskać odbiór kierunkowy, radiooperator posługiwał się ręczną anteną ramową, którą szukał kierunku, z którego nadejdzie najgłośniejszy sygnał. Z odległości stu mil morskich dokładność namiaru tą metodą rzędu 15 – 20 stopni była uważana za dobrą.
Znacznie dokładniejsze były radiolatarnie kierunkowe Marconiego, emitujące kierunkową wiązkę fal radiowych, obracaną równomiernie raz na minutę. Czas upływający między początkiem pełnej minuty a momentem odebrania sygnału radiowego zależy od kierunku na obserwatora z odbiornikiem radiowym; jeśli dysponowało się dokładnie chodzącym zegarem, kierunek względem radiolatarni był wskazywany po prostu przez sekundnik.
I tu bardzo przydawała się możliwość wcześniejszego ustawienia chronometru co do sekundy za pomocą radiowego sygnału ONOGO.
Tu trzeba sobie coś wyjaśnić na temat tych chronometrów. Otóż prawdziwy chronometr okrętowy, umieszczony w skrzyneczce z kardanowym zawieszeniem i zdolny utrzymać dokładność 0,1 sekundy na dobę, miały tylko duże statki i okręty wojenne. Reszta, w tym zupełnie spore żaglowce i parowce, bujała się z różnej jakości zegarami pokładowymi. A przybrzeżne krypy, kutry i kabotażowce miały za chronometr najczęściej kieszonkę szypra, powieszoną na zagiętym gwoździu.
Zresztą niewiele później, bo na początku lat 30, Telefunken wprowadził ulepszone radiolatarnie z obracaną wiązką, które miały dodatkowy nadajnik bezkierunkowy, emitujący sygnał pełnej minuty. Ponadto były one dokładniejsze, albowiem ich anteny były nieruchome – obracanie wiązki załatwiano elektronicznie.
Tak na marginesie: sygnały czasu z Deutsche Seewarte (urzędu hydrograficznego), nadawane z Nauen, były od 1929 do końca II wojny światowej podstawowym sygnałem czasu dla Wehrmachtu.
Maszynowo nadawane sygnały ONOGO musiały wystarczyć mniej więcej do połowy lat 50. Zresztą w czasie II wojny światowej skonstruowano urządzenia do ich automatycznego odbioru o retranslacji. Poza tym to domena bardziej wojskowych i rządowych systemów łączności, niż samej transmisji czasu.
Rzecz ciekawa, opis depesz ONOGO znajdujemy jeszcze w amerykańskim spisie radiostacji nautycznych z roku 2005 (w późniejszych już nie).
Oczywiście konstruowano bardzo wymyślne systemy synchronizacji sieci telekomunikacyjnych, co było wymuszone przez rosnącą jak diabli ilość użytkowników tych sieci. Na liniach magistralnych (międzymiastowych i międzynarodowych) trzeba było pakować jak największą liczbę połączeń, np. telefonicznych, w jeden przewód – inaczej cała zabawa kosztowałaby tyle, co przed wojną.
Szaremu (i białemu zresztą też) człowiekowi musiała wystarczyć zegarynka w telefonie i pikanie z radia.
A może mamy większe wymagania? Może chcemy mieć zegar, który sam się ustawi i będzie pokazywał zawsze dokładny czas z dokładnością, którą zaimponujemy znajomym?
Może chcemy, by ten zegar sterował nam ogrzewaniem i gadżetami w domu? Albo zegarami wtórnymi i rejestracją czasu pracy w firmie?
Może jesteśmy armatorem i mamy dość błędów, opóźnień i chronometrów w pięknych skrzyneczkach? A może tylko nawigatorem, i zamiast liczyć i kreślić wolelibyśmy współrzędne do odczytania i naniesienia na mapę? Albo w ogóle samowykreślające się na papierze.
Może musimy zapewnić dokładny czas wielkiemu systemowi, na przykład kolei, gdzie automaty ustawiają przebiegi pociągów często w miejscach, gdzie z osławionej telekomunikacji jest raptem telefon na korbkę?
A może to na przykład kontrola ruchu lotniczego, w którą wchodzą, krążą po dziesiątkach systemów i wychodzą miliony informacji dziennie? A każda musi mieć „stempelek czasu”, pasujący do wszystkich innych na świecie. I w dodatku musimy zachować maksymalną odporność na awarie tzw. infrastruktury.
Na szczęście mamy radio. Tylko wypadałoby zmusić je do podawania nam po pierwsze sygnału, który automatycznie, szybko i bezbłędnie ustawi nam zegary i poda datę. Ponadto ma to robić stale, minuta po minucie. I jeszcze drobnostka: urządza nas dokładność 1 sekundy na parę tysięcy lat.
Bądźmy też realistami: możemy przystać na w sumie co najwyżej 24 godziny rocznie bez sygnału. Przecież nie jesteśmy aż takimi lamusami; zapewniliśmy sobie pewną autonomiczność.
Technika na takie dictum zwykle odpowiada: „mówisz – masz”.
Technicy na życzenie dają spragnionemu wodę, małpie brzytwę, politykowi elektorat. Zwykle sobie przy okazji stryczek. Zabawni, no nie?
Ciąg dalszy nastąpi.
Svedos - 2015-01-08, 08:43
No to z niecierpliwością czekamy na kolejne przygody czasu
kwater - 2015-01-08, 09:05
Takie teksty to lubię
Tak do pierwszej części wykładu nasunęło mi się takie skojarzenie:
to wieża telefoniczna w Sztokholmie (początek XX w.)
A co do wymagań to ja miałbym jeszce jedno: czas ustawiany u mnie powinien być ten sam co "u źródła", czyli należy uwzglednić czas propagacji sygnału
Rudolf - 2015-01-08, 10:40
Dobrze się to czyta, bo nie byle kto to pisał
kwater - 2015-01-08, 10:46
Fakt, wręcz jak niegdysiejszą powieść kryminalno-obyczajowo-polityczno-biograficzną w odcinkach na forumie
hrabia - 2015-01-08, 12:22
Jacek. - 2015-01-08, 18:38
kwater napisał/a: | Takie teksty to lubię
Tak do pierwszej części wykładu nasunęło mi się takie skojarzenie:
Obrazek
to wieża telefoniczna w Sztokholmie (początek XX w.) |
No patrzaj, a teraz to wszystko wchodzi w jedną nitkę światłowodu średnicy paru mikrometrów i jeszcze starczy na pare osób, oglądających filmy w HD
Cytat: | A co do wymagań to ja miałbym jeszce jedno: czas ustawiany u mnie powinien być ten sam co "u źródła", czyli należy uwzglednić czas propagacji sygnału |
I tak się robi, ale tylko gdy trzeba. Bo jak ten cały sygnał ma na końcu zapalenie lampki by ktoś wcisnął przycisk, to "rynek nam tego nie zwróci".
kwater napisał/a: | Fakt, wręcz jak niegdysiejszą powieść kryminalno-obyczajowo-polityczno-biograficzną w odcinkach na forumie |
Zapomnieć i przysypać kocim żwirkiem.
Gboo.
kwater - 2015-01-09, 13:22
Nooo, niech Obywatel G.B. nie bedzie taki skromny
Woj_Woj - 2015-02-01, 22:41
Jacek., ... mam nadzieję, że wszystko ok
Meches - 2015-02-05, 18:00
Ja takoż czekam z niecierpliwością.
Jacek. - 2015-03-10, 09:08
Woj_Woj napisał/a: | Jacek., ... mam nadzieję, że wszystko ok |
Mhm. Troche na zasadzie "wsio charaszo, priekrasnaja markiza", ale jakoś leci.
Gburek.
Zabawka dydaktyczna na baterię.
Przeznaczona dla dziatwy w wieku dowolnym.
Woj_Woj - 2015-03-11, 09:34
Gburczenia brakowało ... a zdrowie wspomagane, to zawsze zdrowie.
Witaj ponownie.
Jacek. - 2015-07-30, 14:22
Do podessania "Gustav Becker Story":
http://dfiles.eu/files/tesztyoa1
G.
Woj_Woj - 2015-07-31, 08:19
Jacek. napisał/a: | Do podessania "Gustav Becker Story": |
Mała wycieczka po zagłębiu zegarkowym z perspektywy ... ... ulicy.
http://www.watchonista.co...g-heart-housing
Jacek. - 2015-08-12, 18:17
Trochę dokładniej o historii i życiu wewnętrznym zegarów kwarcowych:
http://www.ieee-uffc.org/main/history-marrison.asp
Napisane przez człowieka, który zdrowo się w tej historii zaznaczył
Gbozon.
Woj_Woj - 2016-08-04, 16:26
Co tam ciekawego wyszperałeś?
[ Dodano: 2016-08-04, 17:28 ]
To wyżej ... i kto to będzie czytał?
Jacek. - 2016-08-04, 16:35
A owoc ino wykopków dzisiejszych. Nic doniosłego szczególnie, aczkolwiek warte odnoyowania "na buchsztabach tey anyiczney xięgi": "duża" wersja strony niezależnego zegarmistrza Volkera Vyskocila:
http://www.clock-watch.de/
W dziale Theory animacje wychwytów, przeciwwstrząsów, tabele przeliczeń itp.
Przy okazji warto obejrzeć opis jego imhousa (PDF na stronie Welcome).
G.
|
|