|
Czwarty Wymiar ...world wide watches... |
|
Manufaktura - Procedury montażu zegarków / Część druga "Składanie&quo
Svedos - 2023-01-22, 20:22 Temat postu: Procedury montażu zegarków / Część druga "Składanie&quo Za zgodą autora Marcina Dołęgowskiego zamieszczam drugą część artykułu zamieszczonego na FB grupa Czasoholicy.
Procedury montażu zegarków / Część druga
"Składanie" w Polsce
Rozwiejmy na samym początku pewne watpliwości. W naszym kraju nie posiadamy żadnych typowych elementów infrastruktury, które są potrzebne do budowy zegarków na etapach od T0 do T2, a nawet T3. Mimo tego znajdziemy firmy, które ową „budowę zegarków” tutaj deklarują, więc zacznijmy od tych formalnie zadeklarowanych. Jak piszę Balticus na stronie akcjebalticus.pl : „Zegarki w znakomitej większości składane i czasem serwisowane, są w salonie zegarmistrzowskim w Gdyni – Ogrodowicz i Syn.” Pozostaje więc odpowiedzieć na pytanie - Czy zegarki można składać w typowym serwisie zegarmistrzowskim?
Spoiler - Nie bardzo*
Problemem każdego jednego serwisu zegarkowego jest wydajność, a raczej jej brak. Znowu czuje, że będę pisał banały, no ale nic: Serwis jest nakierowany na… serwis właśnie. W związku z tym na stół trafiają zegarki z różnymi usterkami. Te wymagają od warsztatu możliwości poświęcenia nie małej ilości czasu na diagnozę, a następnie sam proces naprawy. Wokół świadczenia takiego rodzaju usługi są zbudowane owe punkty. Od ilości ludzi, poprzez wiedzę i umiejętności zegarmistrzów, oraz to czym chcą się zajmować, aż po fakt, że typowe narzędzia zegarmistrzowskie są stworzone do tego, by pracować nad jednym zegarkiem w danym momencie. W taki sposób świadczone są usługi, tworzone wyceny, szacowane czasy napraw, oraz zarządzane kolejki. Serwis aut to nie fabryka aut, krawcowa to nie szwalnia, serwis rowerowy to nie fabryka rowerów. Serwis zegarków wyjątkiem nie jest
Dla zwizualizowania problemu użyjmy takiego przykładu. W pracy posiadam jeden z najbardziej zaawansowanych testerów wodoszczelności: Sigma SM-8850/30. Kosztuje niecałe 70k pln, ale potrafi testować zegarki z wodoszczelnością do 300M na samym powietrzu, co jest ogromną zaletą. Przyśpiesza to zauważalnie cały proces oraz oferuje bezpieczeństwo. W razie NIE powodzenia - koperta nie zostanie zalana wodą. Testowanie poprawności złożenia koperty, jej kondycji, oraz wodoszczelności jest standardem przy głupiej zmianie baterii, Powinno być więc obowiązkiem w wypadku zegarków nowych.
Jeden test zajmuje ok. 5minut.
Załóżmy więc, że chcielibyśmy przetestować nową dostawę 300 sztuk nowych Gwiezdnych Pyłów. 300 zegarków x 5 minut to 25 godzin. 3 dni pracy po 8h dziennie, bez przerw, ale przynajmniej z nadgodzinami. Stojąc obok maszyny(której nie mamy) i wkładając jak robot, a potem wyjmując - kolejne zegarki. Lista rzeczy które trzeba wykonać na etapie T2 jest bardzo długa i wymieniłem ją w pierwszej części tego wpisu Czynności jest wiele, więc zajmą więcej niż pojedyncze 5 minut na egzemplarz. Przeciętnemu polskiemu serwisowi (a na taki właśnie wg. licznych zdjęć oraz informacji wygląda salon pana Ogrodowicza) daleko też pod względem czystości do fabryk, co też powoduje, że trzeba doliczyć kilka chwil - a to na czyszczenie smug ze wskazówek, a to wyganianie kurzu z tarczy czy szkła. Brakuje też zaplecza nowoczesnych urządzeń które w składaniu mogłyby pomagać w procesie składania oraz/i diagnostyce.
Najważniejszy jest jednak czynnik ludzki. Nie sądzę, ze marzeniem jakiegokolwiek zegarmistrza jest pracować jak robot i robić 300 takich samych zegarków pod rząd, w których trzeba wykonać dokładnie te same czynności. Brak tu motywacji oraz stymulacji umysłowej. Jest to też bardzo nietypowy nakład pracy. Wiele warsztatów zegarmistrzowskich ma normę na poziomie 1-4 zegarków na dzień(kiedy mowa o serwisie), co stoi w dużym kontraście do zlecenia na nawet dziesiątki sztuk, nie mówiąc o setkach. Nie mogę jednak napisać, że nawet taki warsztat żadnej pracy nie może wykonać, lub nie wykonuje. Stąd * postawiona w tytule tego rozdziału. Przykładem może być model Nomad, który wymagał podmienienia tarcz dnia tygodnia na polskie - to jak najbardziej wykonalne zadanie. Podobnie jest w wypadku zabawy z pojedynczymi prototypami przedprodukcyjnymi, czy poprawienie jakiegoś egzemplarza, który nie powinien przejść kontroli jakości. Ciągle nie jest to jednak składanie „znakomitej większości”.
Składanie w Polsce, ale nie u zegarmistrza
Samochód można złożyć od podstaw w fabryce, ale nie można u typowego mechanika. Ciągle jednak są ludzie, którzy potrafią złożyć jakiś w swoim własnym garażu. Tutaj nakreśliłbym podobieństwo do dzialalność kilku firm, które podejmują się takich zegarkowych aktywności w naszym kraju. Te osoby łączy wiele elementów wspólnych:
- są właścicielami/współwłaścicielami owych marek, dlatego dla nich to nie jest typowe wyrobnictwo, a praca „nad swoim dzieckiem”. Jest więc motywacja inna niż finansowa
- z tego powodu, że NIE są zawodowo zegarmistrzami, to nie posiadają normalnego biznesu który pochłaniał by ich czas. Tym samym mogą poświecić czas na rzecz swoich marek zegarkowych
- budują niskie nakłady, stosunkowo powoli i często zabierając dosłownie „pracę do domu”. Nie zmienia to faktu, że sami przyznają, że i tak są zarobieni po uszy.
- budują często dokładnie to, na co jest zapotrzebowanie. W wypadku dystrybucji bezpośredniej i niskonakładowej - można po prostu zbudować zegarek jak się sprzeda. Czasami też wiele modeli korzysta z tych samych mechanizmów czy kopert, więc komponenty można przygotować w czasie przestojów sprzedażowych.
- często też nie mają po prostu wyjścia i taka forma składania to być albo nie być. Właśnie przez niski nakład produkcji oraz robienie oryginalnych projektów - komponenty pochodzą z wielu źródeł i docierają od producentów w różnym czasie. W takim wypadku jedyną formą budowania jest działanie na własną rękę, by móc być elastycznym i ograniczyć koszty.
Zegarki są więc faktycznie składane, ale jest to bardzo nietypowe podejście w ujęciu komercyjnym. Wydajność podczas pracy w ten sposób ogranicza nas do kilkuset sztuk zegarków rocznie, w porywach do tysiąca. Tysiąc ma szanse wystąpić, kiedy nie prowadzimy biznesu zupełnie samemu, a jedna osoba odda się tylko i wyłącznie procesowi skladania. Cieżko też taki biznes skalować. Nie ma możliwości mocy produkcyjnych zbytnio podwoić, co też często determinuje jaką formą mikrobrandu jesteśmy. Element testowania jest też ograniczony. QC przed składaniem, w trakcie oraz po - dokonuje zazwyczaj jedna osoba. Nie ma też często możliwości na testowanie np. wodoszczelności, więc pozostaje zaufać, że „wszystko będzie dobrze”.
Azjatyckie fabryki
To idealne miejsce do składania zegarków, kiedy celem jest zachowanie niskiego kosztu przy nie najgorszej jakości. Firmy i fabryki są tak duże, że czasami praktycznie cały zegarek są w stanie wyprodukować pod swoim jednym dachem(z pominięciem mechanizmów i ew. szkieł). Do tego mamy ogromną wydajność. Nie brakuje ludzi oraz maszyn. Tutaj można proces rozdrobnić na części pierwsze i/lub wspomóc się maszynami, które testują kilkanaście zegarków na raz. Do tego jeżeli coś pójdzie nie tak - można dobrać kolejną część z koszyka, więc nie ma problemu z realizacją zamówień na konkretne ilości sztuk. Możliwość świadczenia tak kompleksowych usług idealnie trafia w gusta i wymagania wielu mikrobrandów. Można stworzyć swój własny bardzo autorski projekt, ale nie ma takiego obowiązku. Pośrednicy, ale też same firmy - bardzo często mogą pomóc w projektowaniu zegarka, pokazać ofertę części, wzorów, czy technologii które oferują. To właśnie na zleceniach typu Private Label wyrosła ta branża, w ramach której zleca się logowanie własnym znakiem towarowym gotowych produktów. Usługa jest znana od tak dawna, jak hasło „Made In China” w świadomości przeciętnego człowieka. Takie firmy są w stanie oferować składanie od poziomu T2 aż do poziomu T4. Kompletne zegarki wraz z pudełkami mogą zostać odesłane bezpośrednio do kraju, z którego pochodzi zlecenie. W tym wypadku Chiny wyprzedzają Szwajcarię i nie ma co do tego żadnego ale.
Osobym tematem jest Japonia, która operuje w delikatnie w inny sposób. Posiadają infrastrukturę zbudowaną głównie na potrzeby własne, własnych marek lub innych znajomych z Japonii. Trzy największe firmy są producentami mechanizmów (które dla odmiany - bardzo mocno eksportują) oraz posiadają swoje fabryki różnych komponentów, które same wybudowały w różnych końcach Azji. Proporcje tego, co, gdzie i na jakim szczeblu jest wykonywane - zależą tutaj głównie od pułapu cenowego o jakim mówimy. Dużo bardziej, niż od tego o której marce mowa. Natomiast jeżeli szukalibyśmy przykładu firmy która od poziomu T0 do poziomu T4 potrafi zbudować zegarek, przy użyciu tylko własnych fabryk - to Seiko będzie jedyną taką marką na świecie.
Czy to istotne, gdzie zegarek został zbudowany?
Pozwolę sobie pominąć tutaj jeden ważny czynnik, czyli czysto ludzką i bardzo subiektywną kwestią. Jak ktoś uważa za istotne, że zegarek jest składany w Szwajcarii a nie Chinach, bo to „Szwajcaria” - to jest to jego prawo. Ja jednak wolałbym się skupić na różnicach praktycznych i mierzalnych, a nie preferencjach i uprzedzeniach. I tak, jest to ważne gdzie składany jest zegarek, tylko powody ku temu są dosyć nieoczywiste i nie ma czegoś takiego jak „lepszy kraj”.
Jeżeli ktoś porywa się na złożenie zegarka z grupy tych tańszych, oraz chciałbym korzystać z wielu gotowych rozwiązań, to istotne jest to, by budować w Azji. Komponenty które chcemy użyć są tam. Na miejscu są fabryki które zrealizują nasze zamówienia. Nie musimy się nawet znać na zegarkach per se, ani posiadać żadnych narzędzi czy zaplecza. Zamiast za punkt honoru obierać składanie w Szwajcarii wg. norm Swiss Made(co wprowadza dodatkowy koszt, problemy logistyczne oraz zawęża możliwości używania azjatyckich mechanizmów) , to lepiej przeznaczyć te środki na realizacje projektu w Azji. Dlatego wiele małych brandów uzyskuje dzięki temu jakąś przewagę, tym samym tworząc zegarki lepsze i tańsze, niż „tanie szwajcary.
Z drugiej strony - czym wymagania rosną, a w raz nimi pułap cenowy, tym szala zaczyna przechylać się na stronę Europy. Koszt składania nie jest już tak dużym procentem w stosunku do kosztu zegarka. Jeżeli maleje ilość rzeczy którą zamawiamy z Azji, albo nawet do jednego konkretnego dostawcy , to maleje sens składania właśnie tam. Prościej wtedy projekty realizować bardziej lokalnie. To główny czynnik, który powoduje, że pewne marki z czasem odchodzą od składania w kraju środka. Prędzej ograniczy nas limit tego jak dobry i/lub autorski komponent można w Chinach/HK wyprodukować(oraz ewentualny trud by to zrealizować), niż jakość samego procesu składania i błędy QC z niego wynikające. Tutaj jednak Azjaci gonią Europę i gonić będą tak długo, jak w tym biznesie będą pieniądze do zarobienia.
Dziękuje i Pozdrawiam
#merytoryka
|
|