|
Czwarty Wymiar ...world wide watches... |
|
Północna Granica - "piramida" marek radzieckich
Janek - 2010-09-02, 13:08 Temat postu: "piramida" marek radzieckich Czy u naszych sowieckich przyjaciol,marki zegarkowe byly podzielone na mniej i bardziej luksusowe?A moze wszystkie byly rowne z pojedynczymi wyjatkami (automatyczny budzik rakiety,wostok precision,poljot 2200)?
spartasongo - 2010-09-02, 15:40
Mnie się wydaje, że wszystkie zegarki ze złota kopertą były luksusowe
Skoro ceny były centralnie regulowane i różniły się od siebie to by oznaczało pewien podział
U Nas w Jubilerze tez były różne ceny na różne zegarki więc na to by wychodziło ...
Tak słyszałem bo za młody jestem żeby pamiętać hehe
de lux, wymiel, niektóre modele rakiety (w drewnie, w kamieniu), rodiny
Ja te bym uznał za luxusowe
Smok - 2010-09-02, 18:42
Tak jak wyżej napisał Tomek złota koperta to symbol luksusu. Co do marki to za najbardziej luksusowy uważany jest poljot, a co do modelu to De Lux. Najniżej stoi Zim i Pobieda z lat 80 na topornym i brzydkim mechanizmie.
buran - 2010-09-02, 19:24
Tyle że Wołny i Ałmazy to raczej w stali były.
Smok - 2010-09-02, 19:32
buran napisał/a: | Tyle że Wołny i Ałmazy to raczej w stali były. |
Wołny i Ałmazy, a najbardziej Wostoki Precizion też były luksusowe - to była wyższa pólka cenowa w porównaniu do innych zegarków z tego okresu z "prostszym" mechanizmem
Koperty miały mosiężne chromowane i złocone
ALAMO - 2010-09-02, 19:54
buran napisał/a: | Tyle że Wołny i Ałmazy to raczej w stali były. |
Ani Wołny, ani Ałmazy nie były w stali - były w chromowanych kopertach mosięznych.
Stalowe zegarki w Sojuzie robili tylko w Poljocie (szturmańce, de luxy i 2409/2415/16) i Wostoku (Amfibie, albo ich koperty montowane jako komandiry).
Generalnie, nie było luksusowych marek, lecz luksusowe modele i linie. W zasadzie każda fabryka miała swój "top line" - Poljot miał de luxe, Wostok miał Precyzyjne, były Wołny, Ałmazy, była cał seria złotych Rakiet z róznymi dziwnymi werkami "lux torpeda" ...
Rudolf - 2010-09-02, 21:01
Bardzo ciekawy tem powiem szczerze że nie znałem tego rozróżnienia na bardziej luksusowe i te bardziej pospolite .
uki999 - 2010-09-03, 10:39
Więc może stworzymy taki top calss każdej rosyskiej "manufaktury" co by nasi nowi forumowi kumotorzy wiedzieli jak klasyfikować rosyjskie zegarki.
ALAMO - 2010-09-03, 11:36
Tylko że tutaj niespecjalnie jest co klasyfikować. Chyba że chodziłoby o klasyfikacje po względem kolekcjonerskim ?
Luksusowe były wszystkie zegarki w złotych kopertach. Montowano do nich rózne mechanzimy. W Poljotach były to 2200, 2209, 2409, 2414, 2415, 2416, 2609. W zasadzie nie widziałem tylko 2612 i 2614. W Rakietach - 2609B był głownym werkiem 'złotym'. W Wostokach prawdę mówiąc nie kojarzę zbyt dobrze, widziałem na pewno 2209, 2214 i 2605. Oczywiście 2805 i 2809 w precyzyjnych. Sławy nigdy nie widziałem w złocie.
Rudolf - 2010-09-03, 11:37
Włąsnie pod względem kolekcjonerskim czyli taki mini poradnik
voli - 2010-09-03, 12:58
Sława robiła w złocie ale damki .
Najwyżej stawiam (jako całokształt zakładów) Poljota, natomiast najnizej Samarę (Zim) i inne zario - czajki
Warto zaznaczyć, że same fabryki robiły jakby dwie grupy modeli - pospolitki i luksus
I tak:
Poljot - zegarki obserwacyjne, chrona okrętowe, zegarki dla lotnictwa (najpierw szturmańskie 2608, potem chrona 3017/3133/31659 - to był "top model" zegarków urzytkowych. Potem górna półka dla cywili czyli najpierw kirowskie/poljot w 1 klasie wykonania werku + wszystkie zegarki w złotych kopertach + "de luxe 23j/29j)". Do lepszej klasy mozna tez zaliczyć modele w stali. Następnie to już była reszta świata czyli modele na podstawowych werkach, ładne czy brzydkie ale pospolite woły robocze - daje się to zauwazyć w laytach '80 - co musiało byc dobre to było, ale w pospolitkach jakośc... odstaje
Wostok w piramidzie prestiżu to przede wszystkim rodzina precyzyjnych na 2809 a potem zegarki służbowe czyli amfibie i co lepsze modele komandirów, w cywilu to stare miry - potem odmiany w złotych kopertach.
Rakieta - dobre zegarki, ale nigdy imho nie wyszli na prowadzenie - do luksusowych nalezy zaliczyc przede wszystkim ich automaty, oraz jako stylistyczną ciekawostkę zegarki z elementami kamiennymi i drewnianymi.
Sława chyba nigdy nie miała czegoś w stylu "top model"w wersji męskiej - no może to, ze robili pierwsze kwarcaki + sława tranzystor - robili za to damki w złocie. No i oczywiście 2mfz zawsze robiła dobre stopery - oraz kieszonkowe chrona w swoim czasie.
Resztę klasyfikuję poza stawką.
Rudolf - 2010-09-03, 14:08
Voli a co z Mołniami ?? te bazarowe to wiem że poza stawką
uki999 - 2010-09-03, 14:39
No napisał "woły robocze"
Janek - 2010-09-03, 16:10
Byly molnie na 18 kamieniach z mikroregulacja,a to juz wyzsze loty niz zwykly wol roboczy (-;
Z reszta,sa oparte na mechanizmie cortebert 616,stosowanego miedzy innymi w Rolkach.
Szymek - 2010-09-03, 16:25
Mechanizm z mikroregulacją miał oznaczenie 3600 i był montowany w Kryształach i Mołniach .
Były też Mołnie Chronografy w których był mechanizm 3017 taki sam jaki był montowanych w Striełach
ALAMO - 2010-09-03, 17:04
Mołnie z mikroregulacją były stosowane w zegarkach kolejowych, tych prawdziwych. Zastąpiły pierwszy "precyzyjny" mechanizm na 7 kamieniach który spełniał te same, służbowe, funkcje.
Heniu - Cortebert produkował mechanizmy jednocześnie dla Rolexa i dla sowietów, produkcja była stopniowo przenoszona.
A Mołnia chronograf była w Zgierzu do obmacania - Smoczna była
uki999 - 2010-09-03, 17:14
a ja myślałem że rodzina Cortbert-ów zajmowała się wyrabianiem części do mechanizmów zegarkowych a same mechanizmy składane były już w manufakturach.
Ich części pojawiły się także w zegarkach Panerai dla wojskowych nurków i były testowane przez nich we Włoszech gdzie zegarki powstawały.
ALAMO - 2010-09-03, 17:27
Nie "ich części", a ich mechanizmy produkowane dla Rolexa, które później były używane przez serwisanta Rolexa do robienia zegarków dla najmężniejszej marynarki świata. Jakby to powiedział prawdziwy miłośnik - składaki takie. Wirtualna marka.
voli - 2010-09-03, 19:33
Mołnię pominąłem bo były to przede wszystkim zegarki kieszonkowe
Najwyższą półką sa oczywiście wersje z mikroregulacją oraz "podstawowe" przeznaczone do zegarków kolejowych - np. do iskry. Generalnie jajwyżej cenię produkcję z lat '50 i początku '60 bo wówczas te zegarki miały znaczenie użytkowe i były robione solidnie - później zegarek kieszonkowy stał się bardziej dodatkiem niz przedmiotem użytkowym wiec i w werkach sobie sfolgowano Była też wersja naręczna z centralną sekundą - Ural. Jesli idzie o mołnie 3017 to werk pochodził z 1mfz - nie klasyfikuję ich jako produktu "mołniowego".
wahin - 2010-09-04, 10:26
Panowie pisząc top class, high end i inne zagramaniczne słowa próbując klasyfikować radzieckie zegarki należy pamiętać, że gdybyście wypowiedzieli te słowa w ZSRR mielibyście do czynienia z bezpieką.
Należy się wielki szacunek dla projektantów, inżynierów radzieckich, ale nie zapominajmy o realiach epoki. To co szło do produkcji masowej było dla mas, jedno było droższe, drugie było tańsze. Ale nikt reklamował produktu jako tylko dla elit. To co nosiła wierchuszka trudno stwierdzić. Na pewno to były szwajcary, ale czy były specjalne wydania poliota, wostoka? w wersji kilku zegarkowej?
Czyta nas wielu młodych miłośników zegarków i wydaje mi się, że trzeba uzmysławiać im, że nawet głupi wzór tarczy zegarka wymagał akceptacji ze strony działaczy partyjnych.
Zastanawiam się co ma na celu określenie piramidy prestiżu? Na pewno nie jest to historycznie uwarunkowane.
Dlatego sztuczna piramida prestiżu marek radzieckich trąci mi odrobinę kizi.
voli - 2010-09-04, 10:41
Uwarunkowań polityczno - społecznych było więcej - wyznacznikiem luksusu dla przeciętnego rosjanina było złoto - więc w zegarkach "dla mas" tu podbiłem prestiż.
A ponieważ w zsrr wszyscy byli równi (oczywiście nieoficjalnie byli i równiejsi) to główną linię podziału postawiłem pomiędzy zegarkami "z przeznaczeniem" (bardziej dopieszczone, lepiej zrobione, bardziej porządane a więc bardziej luksusowe) a zegarkami "ogólnymi" (wołami roboczymi) - a same fabryki podzieliłem wg subiektywnych opinii o ich produktach.
wahin - 2010-09-04, 11:01
Zgadzam się z Tobą Voli.
Każdy kolekcjoner sam buduje sobie listę pragnień.
Jakiś czas temu w drodze wymiany pozbyłem się werku starego radzieckiego zegarka w zamian otrzymując towary, które pięciokrotnie przekroczyły wartość werku.
Możemy mówić o rozsądnych, cywilizowanych pułapach cen za jaki można kupić zegarek.
Korzystać tu należy z doświadczenia kolegów (co ostatnio sam robiłem i uratowało to mnie przed zbyt pochopnym zakupem )
Ale określenie sztywnej piramidy jest dość trudne i wydaje mi się mało obiektywne.
Janek - 2010-09-04, 11:29
Adam,nie mialem na mysli budowania takiej piramidy jak na kizi,tylko z ciekawosci pytalem jak i czy w ogole plasowaly sie dane marki radzieckie na rynku (-;
wahin - 2010-09-04, 11:31
Heniu ja w żadnym wypadku nie pisałem tego posta myśląc coś negatywnego o Tobie
Tak mi się zebrało na przemyślenia i nie miałem zamiaru nikogo urażać.
Za ewentualne nadepnięcie na odcisk Przepraszam
ALAMO - 2010-09-04, 11:41
wahin napisał/a: | Panowie pisząc top class, high end i inne zagramaniczne słowa próbując klasyfikować radzieckie zegarki należy pamiętać, że gdybyście wypowiedzieli te słowa w ZSRR mielibyście do czynienia z bezpieką.
Należy się wielki szacunek dla projektantów, inżynierów radzieckich, ale nie zapominajmy o realiach epoki. To co szło do produkcji masowej było dla mas, jedno było droższe, drugie było tańsze. Ale nikt reklamował produktu jako tylko dla elit. To co nosiła wierchuszka trudno stwierdzić. Na pewno to były szwajcary, ale czy były specjalne wydania poliota, wostoka? w wersji kilku zegarkowej?
Czyta nas wielu młodych miłośników zegarków i wydaje mi się, że trzeba uzmysławiać im, że nawet głupi wzór tarczy zegarka wymagał akceptacji ze strony działaczy partyjnych.
Zastanawiam się co ma na celu określenie piramidy prestiżu? Na pewno nie jest to historycznie uwarunkowane.
Dlatego sztuczna piramida prestiżu marek radzieckich trąci mi odrobinę kizi. |
Trochę pojechałeś ...
Jak to sobie niby wyobrażasz? Że na posiedzneiu komitetu obwodowego partii dyskutowano czy Poljot ma mieć tarczę białą czy czarną? Nie przesadzaj. Analogicznie, postawiłeś właśnie tezę że Kraj Rad składał się z klasy panującej, a poniżej był tylko motłoch. Jest to kompletna nieprawda, tak w stosunku do nich, jak i do PRL. Społeczeństwo było dokładnie tak samo warstwowe, jak każde inne, z tym że mniejsze byy nożyce tego rozwarstwienia - między ludźmi żyjącymi na minimum a tymi z wierchuszki różnice w dochodach sięgały kilkuset procent, a nie kilkudziesięciu tysięcy jak na przykład teraz.
Oczywiście że były zegarki droższe i tańsze, oczywiście że były skierowane do róznych odbiorców, o różnej majętności. I to od samego początku - ministerstwa zamawiały konkretne wzory wg. własnych specyfikacji, montowano zegarki z zapasów przedrewolucyjnych - opisywałem to kiedyś, Rosja za cara była bardzo dużym rynkiem zbytu dla europejskich producentów, a ich pazerność i wysokie stawki celne doprowadzały do tego, że w Rosji otwierały się manufaktury dużych producentów, które na masową skalę importowały podzespoły z których, teoretycznie, składano zegarki na miejscu. Po rewolucji i nacjonalizacji majątku - przejęto gigantyczne zapasy, wystarczały aż do połowy lat '20. Dopiero wtedy podjęto decyzję o rozpoczęciu własnych projektów i produkcji - najpierw kluczowych podzespołów, w tym kamieni łożyskowych, później stopniowo pojedyńczych licencji, maszyn ... Inne produkty kierowane byłyod razu dla służb (kolejowych, armii), inne do odbiorcy masowego. Gdy już ich przemysł był wystarczająco rozwinięty - zaczął produkować produkty luksusowe. To że nie osiągają one obecnie cen swoich odpowiedników nic nie znaczy poza faktem, że u nas są łatwiej dostępne, i były nabywane za ułamek ich ceny na rynkach zachodnich z powodu róznicy w sile nabywczej waluty lokalnej. Na rynku lokalnym, nikt nie reklamował produktu jako "dla elit", bo przecież nie było żadnych elit, poza robotniczo-chłopsko-inteligenckimi - robiła to za niego cena. Jeśli Precyzyjny był kilkakrotnie droższy od najtańszego wyrobu z zakładów Maselnikowa to kto go myślisz kupował ?
Janek - 2010-09-04, 12:33
wahin napisał/a: | Heniu ja w żadnym wypadku nie pisałem tego posta myśląc coś negatywnego o Tobie
Tak mi się zebrało na przemyślenia i nie miałem zamiaru nikogo urażać.
Za ewentualne nadepnięcie na odcisk Przepraszam |
Oj tam,oj tam.Obrazilem sie piekielnie.
Ja sie nie obrazam,z zasady
Rudolf - 2010-09-04, 16:30
Wahin i Alamo pewno prawda czasu i ekranu spotyka się w połowie drogi .
Mi się wydawało że wątek ma służyć temu że jak idę na bazarek i leży stary zegarek , biorę go do ręki i wiem co to jest , przez nie znajomość tematu można pominąć takiego K-34 myśląc że to stare barachło które nadaje się tylko do położenia na torach kolejowych . Kumotrzy dzieki takim tematom świadomość się rozszerza i to bardzo przydatna wiedza dla zegarkomaniaków .
uki999 - 2010-09-06, 11:42
Ten wątek wydaje mi się ma służyć za wyłonienie kilku modeli, które są poszukiwane, mają wartość kolekcjonerską i niekoniecznie ich wyznacznikiem musi być cena i to że były ze złota.
Już bardziej skłaniałbym się by sklasyfikować werki i ich wartość w danym czasomierzu.
A za to że nie które rosyjskie zegarki były chłamem produkowanym na masową skalę, sprzedawanym na bazarach gdzie często psuły się po 2-3 miesiącach i nie opłacało się ich naprawiać bo taniej było kupić nowy.
Też miałbym do czynienia z bezpieką
ALAMO - 2010-09-06, 12:07
uki999 napisał/a: | Ten wątek wydaje mi się ma służyć za wyłonienie kilku modeli, które są poszukiwane, mają wartość kolekcjonerską i niekoniecznie ich wyznacznikiem musi być cena i to że były ze złota.
Już bardziej skłaniałbym się by sklasyfikować werki i ich wartość w danym czasomierzu.
A za to że nie które rosyjskie zegarki były chłamem produkowanym na masową skalę, sprzedawanym na bazarach gdzie często psuły się po 2-3 miesiącach i nie opłacało się ich naprawiać bo taniej było kupić nowy.
Też miałbym do czynienia z bezpieką |
Nie wiem czy miałbyś do czynienia z bezpieką, ale być może, zważywszy że to kompletna nieprawda. Żaden z radzieckich zegarków nie był chłamem, i nie psuły się po 3 miesiącach. Wręcz przeciwnie, ich jakość była bardzo wysoka, zaś masowo produkowane mechanizmy były dopracowane, niezawodne i bardzo odporne. W przeciwieństwie do Japończyków, Szwajcarów i Niemców (po obu stronach muru) nigdy nie produkowali zegarków jednorazowych. Jeśli jakiś mechanizm był nieudany - robiono jego modyfikacje lub zaprzestawano produkcji, chyba że jego "nieudanie" z użytkowego punktu widzenia było celowym zalożeniem konstrukcyjnym (supercienki/supermały). Z mechanizmów które obecnie możesz ciągle kupić - nie ma takiego który byłby nieudany z użytkowego punktu widzenia. Prezentowany przez Rittera czy pwmasa pogląd wynika z perspektywy ich serwisanta, a nie klienta końcowego. Oczywiście że sa mechanizmy róznego stopnia komplikacji, oraz mniejszej lub większej awaryjności, ale żaden radziecki werk nie był padaką, że przytoczę tylko slis kłalite "samosmarującą"
Ale już wiem mniej-więcej jakie było założenie.
OK, więc powiem co jest na mojej liście radzieckiego absolutu, w kolejności : Rakieta budzik, Sława tranzystorowa, Poljot z werkiem 2200. Potem dlugo nic, i pojawia się Mołnia z 3017, stare chrono Kirowa, prawdziwy Szturmaniec.
A później już leci cała reszta
uki999 - 2010-09-06, 12:25
To miała być taka mała prowokacja
Jednak wielu Polaków tak twierdzi: "Rosjanie kradli, kopiowali i nie stworzyli nic swojego a cały ich świat to bazary..."
Ludzka szerokość patrzenia przez pryzmat polityczny dawnych lat nie zna granic.
Oczywiście że Ruski były dobrze wykonane o czym świadczą modele i mechanizmy, które zachowały się do dziś i nadal cykają.
Argumentem jest wielkość i potęga rosyjskiej myśli technologicznej, która była albo krok za Ameryką albo krok przed w niektórych dziedzinach nauki
ALAMO - 2010-09-06, 12:59
W zasadzie większość negatywnych opinii o zegarkach radzieckich sprowadza sie do kilku elementów.
Po pierwsze - niechęć do używania stali na materiał do kopert.
Po drugie - elementarne błedy w ich serwisowaniu.
Po trzecie - sposób ich użytkowania.
Kumulacja tego była następująca : dostawałeś oto zegarek z kopertą z mosiadzu, pokrywaną galwanicznie czy to chromem, czy to złotem. Jeśli ktoś mial agresywny pot - pierwsze ślady pojawiały się po 2 latach (wżery w deklu). Pozłacane koperty wypadały tu trochę lepiej, powłoka tak długo jak nie została starta spełniała swa zabezpieczająca rolę. Zegarek taki lądowal na serwisie. Pierwszą rzeczą którą robiło 70% zegarmistrzów, było wywalenie stalowej uszczelki spod pierścienia dociskowego, bo "do niczego nie potrzebna". Ano potrzebna, przede wszystkim żeby pierścień po wkręceniu nie zagłebiał się poniżej krawędzi gwintu w kopercie. Dlaczego? Bo taki odsłonięty gwint o cienkiej dość ściance szybko korodował od potu, przez co pojawiały się problemy z zakręcaniem. To samo dotyczyło koronek i wałków - po serwisach ich uszczeli lądowały w śmietniku, albo nie byly wogóle wymieniane przez cały okres użytkowania - na końcu były już rozwalone, sparciałe itd. Efekt ? Ano wilgoć. Najczęściej dostawała się do środka przez koronkę właśnie. No i tutaj zaczyna się drugi element : miedziane tarcze lakierowane. Pod wplywem wilgoci, zieleniały.
A do tego wszystkiego - zegarek był dość tani, więc chłop go nie zdejmował jak szedl w pole, hutnik jak wytapiał, stoczniowiec jak spawał .... Po 10 latach taki zegarek wyglądał jak obraz nędzi i rozpaczy, i mimo że mechanizm śmigal w nim dalej aż miło, lud pracujący miast i wsi opychal go metodą zamiany na "kota co z miasta Łodzi pochodzi", i kupowal drugi ...
A na drugim biegunie, był pan Miecio co za cztery koty z miasta Łodzi zanabywał Delbanę czy innego Atlantyka. Jako że kosztowąl on duzo więcej niż ten pierwszy, to na nadgarstku lądował do kościoła, ewentualnie ma ślub. Po 10 latach użytkowania, pielęgnowania i przytulania - pan Miecio miał już wyrobiony pogląd na zegarki : te ruskie to śmieci, nie to co delbana, Panie ...:!:
Na tej samej zasadzie ja z cała stanowczością stwierdzam, że awaryjnośc chińskich zegarków wynosi ZERO, ponieważ mnie się żaden jeszzce nie zepsuł, a w końcu każdy miałem na ręku co najmniej 5 razy
wahin - 2010-09-06, 13:33
Pozwólcie, że i ja zabiorę głos, bo jakby nie było troszkę oliwy do ognia dolałem
Tak jak pisałem wcześniej należy się cześć i chwała ludziom odpowiedzialnym za stworzenie tylu pięknych zegarków w dość specyficznych warunkach. I właśnie na te specyficzne warunki chciałem zwrócić uwagę. Komfort pracy projektantów i inżynierów na pewno był inny niż standardy dzisiejsze.
Tak jak Alamo zauważył masowość produkcji spowodowała obniżenie ich wartości w oczach odbiorców. Zawsze zegarek z Zachodu był czymś lepszym, patrz fenomen Atlantica. Trzeba też pamiętać, że radzieckie zegarki występowały we wszystkich demoludach, a sumując tworzy to ogromny rynek.
Ciekawy jestem jak wygląda porównanie ilości wyprodukowanych zegarków w latach 1960 - 1980 między radzieckimi a szwajcarskimi firmami.
uki999 - 2010-09-06, 13:36
Cóż takie to były czasy...
Mój Wostok po dziadku jak go wyciągnąłem po 2 letnim spoczynku w szufladzie (całkiem o nim zapomniałem) po nakręceniu cykał aż miło...
Pewnie rosyjska produkcja przebiła 2-3 krotnie produkcję zegarków szwajcarkich.
Bo pewnie szli na ilość a nie jakość
ALAMO - 2010-09-06, 13:49
wahin napisał/a: | Pozwólcie, że i ja zabiorę głos, bo jakby nie było troszkę oliwy do ognia dolałem
Tak jak pisałem wcześniej należy się cześć i chwała ludziom odpowiedzialnym za stworzenie tylu pięknych zegarków w dość specyficznych warunkach. I właśnie na te specyficzne warunki chciałem zwrócić uwagę. Komfort pracy projektantów i inżynierów na pewno był inny niż standardy dzisiejsze.
Tak jak Alamo zauważył masowość produkcji spowodowała obniżenie ich wartości w oczach odbiorców. Zawsze zegarek z Zachodu był czymś lepszym, patrz fenomen Atlantica. Trzeba też pamiętać, że radzieckie zegarki występowały we wszystkich demoludach, a sumując tworzy to ogromny rynek.
Ciekawy jestem jak wygląda porównanie ilości wyprodukowanych zegarków w latach 1960 - 1980 między radzieckimi a szwajcarskimi firmami. |
Nie znalazłem takiego zestawienia, a szukałem.
Komfort pracy inżynierów i projektantów był inny niż teraz. Był lepszy.
Należy brać pod uwagę fakt, że radziecki przemysł zegarkowy był nastawiony w bardzo dużej mierze na eksport, zapewniał staly dopływ dewiz, oraz umożliwiał min. zakupy technologiczne. ZSRR przez cały okres swego istnienia był szanowanym partnerem do interesów : był uczciwy i wypłacalny. Grzecznie kupował licencje, i produkował w zgodzie z ich zapisami. Kiedyś już była o tym na KiZi awantura. Przypomne jeszcze raz, że w całej historii radzieckiego przemysłu zegarkowego, na palcach jednej ręki, i nie jest to przenośnia, daloby się policzyc mechanizmy które były albo kopiami, albo dość skrupulatnymi zapożyczeniami bezlicencyjnymi werków innych producentów. Mówię tutaj o tranzystorze pierwszym oraz o Rakiecie 2609B. Nie potrafię sobie przypomniec żadnego więcej mechanizmu który byłby kopią. W tym biznesie, i cyrkach które działy się z wzajemnym kopiowaniem, podkupywaniem specjalistów, szpiegostwem przemysłowym w Europie - to był po prostu czysty diament Sowieci kupowali linie produkcyjne, licencje, zapasy części, współfinansowali prace badawczo-rozwojowe wykonywane przez innych producentów, prowadzili własne prace - mieli bardzo dużo owocnych kontaktów w USA i Francji, w latach '30 i później ścisle pracowali z Lipem, w koncu współpracowali z innymi państwami o przodującym systemie na świecie ...
Dalej, rozwój tego przemysłu był planowany, i wspierany przez państwo : począwszy od decyzji o budowie własnych zakładów kamieni technologicznych, poprzez zlecanie (i finansowanie) przez poszczególne ministerstwa celowych projektów w zakresie mechanizmów czy technologii, aż do kupowania fabryk i finansowania pobytu zagranicznych specjalistów włacznie. Poszczególne fabryki nie musiały się martwić efektem ekonomicznym swoich dziaalń, ich zadaniem było dostarczyc deklarowaną liczbę podzespołów : opracować technologię, projekty, system produkcji itd. Jeśli coś "nie grało", to dyrektor zakładów prosil dyrektora zjednoczenia żeby poprosił przewodniczącego obwodowego komitetu partii, żeby ten poprosil towarzyszy by na najbliżsym gremium ekonomicznym komitetu centralnego stanęła sprawa braku precyzyjnych tokarek - i tak to szło...
Jest spore podobieństwo z tym, co działo się w Chinach w latach '50 i później. Tam też powstawał "narodowy" projekt badawczy, którego efekty były póxniej wdrażane w szerszej skali.
voli - 2010-09-06, 14:26
To ja może doleje oliwy, ale z innej beczki Od jakiegos czasu zacząłem nabierać przekonania by nie dyskutować o tym czy te zegarki były dobe czy złe, więcej zaczyna mnie korcic by nie przeszkadzac piszacym,ze to szajs - powód jest prozaiczny - im więcej "zegarkowców" uzna moje ukochane ruski za złom niewarty uwagi tym taniej i w lepszych stanach będe mógł je pozyskiwać - a walkę o "dobre imię" zacznę prowadzić gdy zmienę się w zblazowanego i "sytego" posiadanymi zbiorami kolekcjonera i gdy będe się mógł pysznić posiadanym zbiorem Zresztą - myślę, że czas i rynek same zweryfikują wartość (materialną i historyczną) naszych kolekcji - zweryfikuje na nasza korzyść. A pogadać o naszych zegarkach i wzajemnie uczyc się to zawsze będzie z kim - pewna grupa zapaleńców oprze się modzie i wspólnymi siłami bedzie się rozwijać
Svedos - 2010-09-06, 14:34
voli, i tu się z Tobą zgadzam, zatem ogłaszam wszem i wobec że "ruskie" zegarki to szajs, badziew i paździerz.
ALAMO - 2010-09-06, 14:39
Dokładnie tak jak mówisz.
Moja konkluzją po dyskusjach w dziale radzieckim na KiZi z, nazwijmy rzecz po imieniu, trolami - zapewne ją większość kolegów rusofili pamięta - jest identyczna. To co tam było prezentowane, to albo kompletny brak wiedzy o sowieckim przemysle zegarkowym, albo połaczenie tego braku z jakims ideologicznym joplem i bufonadą. "Jeśli MUA o danej marce nic nie wie, to oznacza że jest niewarta uwagi". "MUA, Słońce" ...
Dzięki temu, oraz stosunkowo sporej podaży, w Polsce da sie kupić w całkiem sensownej cenie fajny radziecki zegarek. Chociaz każdy z kolegów je kolekcjonujących podziela zapewne moje spostrzeżenia - cena radzieckiego zegarka w stanie przyzwoitym poszybowała w góre o ponad 100%. Zegarki które kupowałem w 2008 roku za góra 20 złotych - teraz ciężko kupic za mniej niż 50 zł. Kiedyś ustawiając w snipie limity rzędu 50 zł - wygrywałem 90% aukcji które chciałem wygrać, obecnie - mniej niż 20%... sami pokazujemy do jakich cen szybują doskonale zachowane egzemplarze - nikogo już specjalnie nie dziwi 300 zł za de luxa, 400 zł za de luxa automata, czy za idealnei zachowane Rodiny ... A będzie moim zdaniem jeszcze gorzej. Lub lepiej, zależy z jakiej perspektywy patrzymy
uki999 - 2010-09-06, 16:25
A wraz z ceną rośnie także prestiż tychże zegarków więc im więcej nieświadomych tym lepiej dla nas zbieraczy takowych czasowskazywaczy
Ritter - 2010-09-06, 20:24
No tak to ja się staram. Na KiZi co pewien czas "wrzucam" opis werku z ZSRR z podsumowaniem "taki sobie" a wy Kumotrowie niszczycie moją całą pracę propagandowo-polityczną .
O swoich typach z zasady staram się nie pisać by nie wywierać presji ani na sprzedających ani też kupujących, którzy dosyć często wiedzą o kupowanych/sprzedawanych zegarkach jeszcze mniej ode mnie. Ani w głowie mi psucie rynku. Choć przyznam, że już się obkupiłem. Teraz robię to raczej incydentalnie. Nie uważam się za kolekcjonera dlatego mechanizmy postrzegam pod kątem ich przydatności a nie ich historii czy długości serii produkcyjnej.
Nie zgodzę się z tobą Kumotrze Alamo co do jakości konstrukcji Poljot2209. Może jestem trochę "skrzywiony" mikromechaniką, z którą mam dosyć często do czynienia, ale moje poglądy na na temat mechanizmów zegarkowych są podyktowane spojrzeniem na to jak na układ kinematyczny, który nie tylko jestem w stanie policzyć ale i zaprojektować czyli zoptymalizować.
W rzeczy samej nikomu nie odmawiam prawa do zakupu czy używania zegarka zbudowanego na bazie danego mechanizmu. Dlatego zawsze dopisuję, że sądy w moim opisie są moim skromnym zdaniem i niczym więcej.
Co do jakości werków z ZSRR to nie uważam ich za gorsze od "Delbanek", "Junghansików" czy innych "Glasfjutte". W ZSRR produkowano naprawdę wiele dobrych, oryginalnie własnych konstrukcji. Zaś ich kamienie są dużo lepiej wyhodowane od np. niemieckich. Podatność na ukruszenia jest pochodną ilości dyslokacji w krysztale, które czynią go w tych miejscach słabszym. Pod tym względem kamienie z ZSRR moim skromnym zdaniem są lepsze nawet od szwajcarskich. Ale z drugiej strony, który użytkownik zwraca na to uwagę?!
Jest trochę werków z ZSRR które omijam i będę omijał szerokim łukiem i zdania nie zmienię. Ale na tej antyliście poczesne miejsca zajmują również mechanizmy szwajcarskie, niemieckie czy japońskie.
voli - 2010-09-06, 21:07
Ritter - myślę, że wszyscy tu cenimy Twoją pracę - a że masz dyskutantów - to tylko oznaka, że ktoś czyta z uwagą Twoje posty więc warto się starać dalej
Kontynując temat:
Powyżej napisałem co napisałem z 2 powodów: pół żartem, pół serio o wpływie róznych forumowych dyskusji na rynek zegarkowy (vide ostatni szał na amfibie beczki) i drugi powód - znużyły mnie dyskusje o tym, że producent x z kraju y wykazuje absolutną wyższość nad producentem z z kraju ź - są zegarki lepsze i gorsze, ładniejsze i brzydsze - mnie się ubrdała taka grupa i taką kolekcję staram się kształtować, ktoś inny woli inne - i dobrze Nikomu nie bedę wpierał, że ruski to górna zegarkowa półka a zwalczać tych co twierdzą, że najbardziej nędzna juz mi się po prostu nie chce - mam ochotę kozystać z tego pogladu - boje się tylko jednego, że predzej czy później na jakims forum ktoś nieobeznany z tą częścią zegarkowego swiata napisze młodzikowi pytającemu o stary zegarek, że to bezwarościowe i fajnie bedzie jak toto potraktuje młotkiem i da fotki - a potem będziemy "podziwiać" coś w stylu 3031 w wersji supercienkiej...
ALAMO - 2010-09-06, 21:37
No i przecież do tego dokładnie doszło, na KiZi.
Dla mnie był to po prostu ostatni element układanki. A jak jeszcze w "naszym" podforum pojawił się "szanowany kolekcjoner" który w zegarkach radzieckich do dwóch nie potrafi zliczyć, za to miał wiele cennych uwag"w kursie dzieła" - po prostu wymiękłem. Przypominam, że to właśnie tam GrzesKowal pytając o rodzinną pamiętkę - de luxa automata - usłyszał że w zasadzie to szajs nie wart zachodu, i żeby sobie lepiej kupił Delbanę bo jest "3 razy lepsza".
Ritter - tak jak mówiłem, patrzysz na mechanizmy z zupełnie innej perspektywy. Ja zegarki kolekcjonuję. Dla mnie nawet werk będący wyjątkowym szmelcem - staje się wartosciowym elementem kolekcji o ile zegarek jest ciekawy, nieczęsto spotykany itd. Jak już mówiłem - do dzisiaj żałuję że nie kupiłem Poljota z 2200, właśnie dlatego że zegarmistrz który go sprzedawał, zresztą w dobrej wierze bo sie znaliśmy, powiedział "nie bierz tego bo to się psuje od patrzenia!" ... No pewnie się psuje, co nie zmienia faktu że kolekcjonersko jest to świetna pozycja.
Oczywiście że wśród dziesiątków radzieckich projektów byly mechanizmy lepsze i gorsze, tak jak wszędzie. Ale nigdy mechanizmy nie były "optymalizowane" w kierunku ich wykonania z puszki po sardynkach i plastikowych gniazd osi ... Stosowano dokłądnie odwrotość "słis kłality"z tamtych czasów , czyli mówiąc wprost gówna w sreberku. Tytaj było odwrotnie - sreberka bywały oblepione z zewnątrz gównem
|
|